W tym kontekście Hegel HD12 mógłby zaprezentować się jako objawienie i prawdziwa okazja, ale przynajmniej od strony wizualnej konkurenci - Marantz i Pioneer - sprowadzają swoimi estetycznymi fajerwerkami Hegla na ziemię. Nie każdy jednak potrzebuje militarnej odporności mechanicznej Pioneera czy stylowych, "drewnianych" boczków Marantza.
Wzornictwo Hegla poznaliśmy już przy okazji HD25. Hegel HD12 ma niemal tę samą obudowę, ciemnografitową fakturę proszkowego lakierowania, gruby, lekko zaokrąglony front, w centrum którego umieszczono czytelny, jasnoniebieski wyświetlacz. Z dodatków jest tu tylko gniazdo słuchawkowe w formacie 6,3 mm. Żadnych gałek, przycisków, lampek, absolutnie nic.
Jak zatem zabrać się za obsługę tego urządzenia? Najlepiej sięgnąć po miniaturowy (wielkości karty kredytowej) sterownik. Nie jestem fanem takich piloto-listków, bo są mało wygodne i mało eleganckie, a mikrostyki postękują. Jedynym argumentem jest niższa cena.
Wiem, wiem, zamiast w pilota, trzeba inwestować w lepsze układy, elementy i lepsze brzmienie, ale ja już tak mam: lubię, kiedy wszystko jest na poziomie.
Nie czepiałbym się tego tak bardzo, gdyby można było sobie poradzić bez sterownika, tymczasem jest to właściwie niewykonalne, a co najmniej bardzo trudne - wymaga bowiem sięgania w zakamarki tylnego panelu, gdzie ulokowano nie tylko wyłącznik sieciowy, ale nawet przełącznik wejść. Regulacja poziomu? Tylko z pilota.
Na wyświetlaczu, oprócz wybranego źródła, wskazywany jest także poziom głośności (skokowo od 0 do 100). Hegel HD12 oferuje regulację dla wyjścia słuchawkowego, a także dla wyjść liniowych. Można więc traktować ten DAC jak przedwzmacniacz i podłączyć końcówkę mocy lub np. aktywne kolumny.
Hegel HD12 - przyłącza
Tylny panel podzielono na dwie strefy. Prawą zajmuje komplet wyjść. Są tutaj nie tylko RCA, ale także zbalansowane XLR-y. Sygnał cyfrowy dostarczymy na trzy podstawowe sposoby - w standardzie elektrycznym współosiowym, optycznym i USB (po jednym złączu).
Pierwsze dwa przyjmą sygnały PCM o rozdzielczości 24 bitów i częstotliwości próbkowania 192 kHz; w przypadku USB sprawa jest bardziej złożona, bowiem wejście to pracuje w dwóch trybach: konfiguracja A zawęża parametry do 24 bitów i 96 kHz, nie wymaga jednak właściwie żadnej gimnastyki z ustawieniami komputera - wszystko i wszędzie ma działać od pierwszego podłączenia przewodu USB.
W trybie B użytkownicy komputerów z systemem operacyjnym Windows będą zmuszeni do zainstalowania przygotowanych przez firmę sterowników, podczas gdy tym z Macami - jak zwykle - się upiecze; z jednym wyjątkiem - prosty sterownik jest wymagany dla materiałów DSD.
Wprawdzie w chwili, gdy kończyłem test, był on w fazie testowania, ale producent zapewniał, że wszystko będzie gotowe na czas, tj. wczesną zimą 2015 roku.
O tryb USB "B" warto powalczyć, odkrywa on bowiem pełen potencjał urządzenia, które akceptuje wówczas nie tylko dane PCM do 24 bitów/192 kHz, ale również tylko wtedy prześlemy sygnały DSD (DSD64).
W materiałach reklamowych Hegel podkreśla nawet 32-bitową rozdzielczość HD12 ("32-bit True DSD DAC), choć dotyczy to wewnętrznej obróbki sygnału, ale spełnia jeszcze jedną ważną rolę, o czym za chwilę.
Ze wstępną konfiguracją nie ma żadnych problemów, sprawę ułatwia fakt, że przetwornik od razu narzuca komputerowi najwyższe możliwe parametry dla danych PCM. Hegel HD12 zgłasza obecność stosownego sygnału, gdyby zdarzyło się jednak inaczej, i mimo materiału źródłowego 24 bity, jakimś dziwnym trafem płynęłyby dane 16-bitowe; będzie to na ogół kwestia (prostych) ustawień.
Hegel nie ma, tak jak Marantz (niezależne gniazda) czy Pioneer (przełącznik), niezależnych trybów wyjść analogowych, regulacja poziomu jest "włączona" na stałe w ścieżkę sygnału.
Co istotne, wartość fabryczna to "100", co odpowiada brakowi tłumienia i na co trzeba zwrócić uwagę przy podłączaniu przetwornika bezpośrednio do końcówki mocy. Maksymalny poziom sygnału sterującego (a w przypadku HD12 jest to 2,5 V dla 0 dBFS) wystarczy, by wysterować końcówki mocy.
Hegel HD12 - układ elektroniczny
Konstrukcja układów elektronicznych Hegla HD12 jest, zwłaszcza na tle Pioneera (ale i Marantza), wyjątkowo przejrzysta. Skandynawski styl zapanował również we wnętrzu.
W pobliże przedniej ścianki przeniesiono wszystkie układy generujące różne rodzaje zakłóceń, jest więc tam oczywiście wyświetlacz, a tuż za nim zasilacz, który bazuje na transformatorze toroidalnym i parze kondensatorów o łącznej pojemności 20 000 mF - nie "powstydziłby się" tego nawet wzmacniacz zintegrowany.
Sekcję audio przysunięto do tylnej ścianki, wszystkie elementy zmieściły się na jednej, niedużej płytce drukowanej, stąd w obudowie pozostało sporo wolnego miejsca. W części cyfrowej widać wiele układów firmy AKM, która dostarczyła również główny przetwornik C/A.
AK4399 to jeden z lepszych konwerterów tej firmy, układ ma nawet oznaczenie PRO, a jego umiejętności sprawiają, że wprost idealnie wpisuje się w wymagania nowoczesnych DAC-ów.
Układ ma wewnętrzną rozdzielczość 32 bitów, co, niestety, nie znaczy, że Hegel HD12 przyjmie taki sygnał, niemniej sama 32-bitowa architektura posłużyła do budowy wysokiej jakości cyfrowej regulacji poziomu wyjściowego - 255 stopni ze skokiem 0,5 dB.
Prawdą są także zapewnienia firmy Hegel o natywnej (bez konwersji na PCM) obsłudze sygnałów DSD. Dzięki konstrukcji stopnia analogowego AKM pozwala również na łatwą aplikację symetrycznych wyjść XLR (choć przetworniki DAC są wewnątrz układu dwa - po jednym na kanał).
Hegel nie unika układów scalonych, w dalszej części toru analogowego stosuje popularne układy Texas Instruments NE5532. Wzmacniacz słuchawkowy oparto na scalaku marki JRC - tutaj nie ma wielkich fajerwerków.
Brzmienie
Równowaga HD12 jest subtelnie przesunięta w stronę niskich częstotliwości. Brzmienie jest poważne, mocne i stąd sugestia, że dolne rejestry muszą być w dobrej kondycji, ale sam bas wcale nie atakuje. Nie narzuca ani podkreślonego tempa, ani tendencyjnej miękkości, jednak czuć dobry fundament, który nie tylko daje wiarygodność, lecz też "uprzyjemnia".
Raczej spokój niż szaleństwo, naturalność i spójność dotyczą całego pasma. W porównaniu z pozostałymi przetwornikami odbierzemy to jako dodatek ciepła i mniej eksponowaną analityczność, ale pozostaje to w granicach neutralności i bez szwanku dla czystości czy dokładności.
Hegel HD12 nie gra mechanicznie, sucho i tępo, ale lekko modyfikuje i spaja cały przekaz, ma dużo kultury oraz subtelności - niezależnie od wspomnianej na początku siły. Średnica ma się na czym oprzeć, nie jest oddzielona, zawieszona, nigdy nie jest wyszczuplona. Głosy mają gęstość, a jednocześnie trzymają dobrą artykulację - nie są sklejane ani powiększane kosztem rozdzielczości.
Przejrzystość jest dobra, brzmienie sprawia wrażenie obszernego i złożonego, wcale niededykowanego wyłącznie muzyce kameralnej, małym składom, instrumentom akustycznym itd. Jednocześnie Hegel HD12 woli grać po tej ciemniejszej, bardziej tajemniczej stronie, nie odsłania od razu wszystkich możliwości, a przymuszony wyjątkowo detalicznymi nagraniami nie wpada w nerwowość.
Lubi wciągać i angażować, rozbudza ciekawość, chęć poszukiwania i odkrywania nowego brzmienia dawno już znanych nagrań - lecz nie przysłowiowym skrzypieniem krzesła w dziesiątym rzędzie.
Radosław Łabanowski