Już w zeszłym miesiącu, przy okazji recenzji tańszego modelu Pioneer SE-MJ751, zwracałem uwagę na oryginalną konstrukcję akustyczną. W każdej muszli działa układ dwóch przetworników, każdy ma średnicę 40 mm, a więc typową dla wielu innych modeli.
Rzecz jednak w tym, że tworzą one układ dwudrożny. Jeden z nich pokrywa zakres średnio-wysokotonowy, a drugi niskotonowy. Dzięki temu możemy też zmieniać charakterystykę, regulując pracę niskotonowego - pokrętłem jest zewnętrzny pierścień na jednej z muszli.
Czytaj również nasze testy słuchawek bezprzewodowych
Słuchawki Pioneer SE-MX7 są dostępne w kilku wersjach kolorystycznych: białej, czarnej, opalizującej niebieskiej i pomarańczowej. Wewnętrzną część pałąka wypełnia cienka warstwa gąbki pokryta imitacją skóry - w ten sposób są również wykonane poduszki, wewnętrzna pianka jest w tym przypadku znacznie grubsza.
W komplecie dostajemy odłączany (zatrzask w lewej muszli) przewód o "hybrydowej" konstrukcji, jedna część jest półokrągła i czerwona, a druga płaska i czarna, z kątową 3,5-mm wtyczką. Na przewodzie umieszczono 3-przyciskowy sterownik z mikrofonem.
Pioneer SE-MX7 ma jeszcze jedną ciekawą cechę - to jedyne słuchawki w teście, których znamionową impedancję określono na 16 omów (można podejrzewać, że wynika to z równoległego połączenia dwóch standardowych, a więc 32-omowych przetworników).
Odsłuch
Pioneer SE-MX7 daje szerokie pole dla brzmieniowych eksperymentów - mowa oczywiście o regulacji natężenia niskich rejestrów. Działa ona bardzo sprawnie, w ustawieniu minimalnym basu jest nieco za mało, ale już w 20% skali (od strony minimum) mamy dobrą równowagę, a powyżej 50% Pioneer SE-MX7 zwyczajnie basem zabijają.
Czy taka regulacja ma w ogóle sens? Skupiając się na sferze użytkowej trzeba odpowiedzieć - jak najbardziej. Na hałaśliwej ulicy musimy go po prostu wzmocnić, aby było "normalnie", abstrahując od wszelkich gustów.
Po ustawieniu dobrego (dla mnie) balansu basu, słuchawki wciąż grają potężnie, rozłożyście, a także dość dynamicznie, jednak środek jest trochę przemodelowany w stronę wyższego podzakresu - wokale są żywe, jasne, bardziej wyraziste niż nasycone. To nie są słuchawki audiofilskie, ale też nie "antyaudiofilskie" - na pewno spodobają się wielu użytkownikom.
Radek Łabanowski