Z zakwalifikowaniem tego bezsprzecznie nowoczesnego urządzenia firma ma pewien problem, bowiem z jeszcze innego miejsca opakowania wyskakuje "Bluetooth Amplifier", chociaż to wzmacniacz znacznie bardziej wszechstronny... Najwyraźniej Chario chce dotrzeć do klientów za pomocą wszystkich haseł, jakie mogą się im dobrze kojarzyć.
Tymczasem wyjątkowość Quadro leży w jego wzorniczym stylu (urządzenie zaprojektowane i wykonane we Włoszech - skoro Made in Italy). Tego zresztą od firmy Chario oczekujemy, znając jej wysmakowane zespoły głośnikowe.
Chario Quadro ma formę niewielkiej skrzyneczki, wykończonej jasną okleiną; w taką "ramkę" wsunięto elektronikę (z przednim i tylnym panelem). Front wykonano z materiału o nazwie Corian (znanego lepiej z blatów kuchennych), charakteryzującego się odpornością mechaniczną i cieplną.
Umieszczono na nim wskaźniki aktywnego wejścia, jest też czujka podczerwieni oraz złote pokrętło do regulacji wzmocnienia (sprzężone z enkoderem).
Na powierzchni frontu pojawiły się symbole i wskaźniki źródeł, brakuje jednak wskazań poziomu głośności; złote pokrętło służy również do przełączania wejść.
Brakuje wskaźnika aktualnie wybranej głośności, tylko dioda aktywnego wejścia pulsuje, gdy dokonujemy regulacji; co gorsza, cyfrowo sterowana regulacja jest zbyt czuła (delikatny ruch - duża zmiana), a przez to niewystarczająco precyzyjna. Wiemy tylko tyle, że dioda przestaje pulsować, gdy wysterowanie osiąga minimum lub maksimum. Ciekawe, minimalistyczne, ale niezbyt praktyczne.
Podstawowym wejściem jest Bluetooth wyposażony w kodowanie aptX, czyli najpopularniejszy ze standardów. Jest też wejście optyczne, teoretycznie przygotowane na przyjęcie nawet 24/192, chociaż w praktyce bezproblemowo dostarczymy częstotliwość 96 kHz.
Chario Quadro ma również wejścia analogowe, jedno RCA i jedno mini-jack, a ponadto monofoniczne wyjście dla subwoofera. Zaciski głośnikowe są przyzwoite. Antenka Bluetooth została zamocowana na stałe.
Miejsca niewiele, ale szkoda, że zabrakło go na wejście USB, tym bardziej, że wzmacniacz jest wyposażony w przetwornik cyfrowo-analogowy. Ważnym atutem ma być tutaj system Bluetooth.
Quadro ma zdalnie sterowanie, a pilot należy do najbardziej zgrabnych i wygodnych - obsługuje podstawowe funkcje wzmacniacza, potrafi się również zatroszczyć o odtwarzacz (ten w ramach zdalnego źródła - "spięty" ze wzmacniaczem poprzez Bluetooth).
To kolejny przykład mikrowzmacniacza, w którym zastosowano impulsowe końcówki mocy. Większość układu zmontowano na jednej płytce drukowanej, na której wydzielono także miejsce na impulsowy zasilacz.
Odsłuch
Nie powinno być zaskoczeniem, że jedną z zalet konstrukcji w klasie D jest bas. O ile wysokie tony podlegają pewnym restrykcjom, wynikającym z zasady działania (filtry rekonstrukcyjne itd.), to sprawność układu przekłada się zwykle na dobrą wydajność prądową, a ta - na odczuwalną dynamikę i kontrolę. Ale nawet mając już takie doświadczenia i oczekiwania, Chario Quadro zrobił mi niespodziankę.
Chociaż moc wyjściowa wcale na to nie wskazuje (a tym bardziej gabaryty), Chario Quadro gra wręcz potężnie, z soczystością i głębią rzadko spotykaną w brzmieniu znacznie większych i nominalnie silniejszych konstrukcji.
Nie jest to typowe działanie wzmacniacza impulsowego ani też uwypuklenie ich możliwości, które zwykle idą jednak w kierunku większej zwartości i konturowości, a nie masywności i swobody najniższych rejestrów.
Tymczasem bas Quadro jest najdalszy od żylastości i twardości, nie tylko imponuje swoim potencjałem, ale też jest bardzo przyjemny. "Ustawia" pod siebie cały przekaz, tempa nie napędza, ale akcji nie przeszkadza. Wokale mają oddech, zwłaszcza męskie nabierają mocy, dobrze podparte, gęste, bliskie, a zarazem nienatarczywe na skutek zredukowanego udziału sybilantów.
Wiele dźwięków ma "zamach", za to niewiele jest zgrzytliwości i sykliwości. Samej mocy też nie brakuje - można zagrać całkiem głośno. Analityczność jest całkiem dobra, wysokie tony - czytelne, chociaż z basem się nie licytują.
Teoretycznie lepsza równowaga wymagałaby ich większego udziału, lecz wówczas dźwięk straciłby pewnie część swojego niezwykłego "daru przekonywania". Ponadto dzięki tak ustalonemu profilowi wzmacniacz sprzyja źródłom Bluetooth, maskując część z ich niedoskonałości.
Nazywając Quadro "Bluetooth Amplifier", producent nawiązywał pewnie do zasadniczej funkcjonalności, nie do cech brzmienia, ale jedno z drugim idzie w parze.
W konstrukcji tej wielkości najbardziej racjonalnym wyborem są końcówki w klasie D. Wszystkie układy audio zmontowano na jednej płytce drukowanej.
Radosław Łabanowski