W dziale półprzewodnikowych wzmacniaczy zintegrowanych Xindaka znajduje się sześć pozycji; XA6800 (II) jest najnowszą z nich i jedną z dwóch konstrukcji, jakie szczycą się pracą w klasie A.
Urządzenie wygląda bardzo groźnie i drapieżnie, obie boczne ścianki tworzą bardzo duże radiatory; dodatkowo ciepło jest odprowadzane przez pokrytą otworami, ryflowaną płytę górną, a także... przez panel przedni, tylny, pokrętła, gniazdka, przyciski i chyba każdą pojedynczą śrubkę.
Gdy się tylko XA6800 II porządnie rozgrzeje, powietrze wokół faluje jak nad rozgrzaną latem szosą. Wygląd frontu określają dwa wskaźniki wychyłowe. Dzisiaj to też rzadkość i pewnie dlatego tak bardzo cieszą, nawet nieduże i tak nietypowe jak w Xindak XA 6800 II.
Spójrzmy na skalę: na pierwszy rzut oka wszystko się zgadza, oznaczenia są podwójne, z wyraźnie zaznaczonym punktem "0" w strefie górnej i odpowiadającą mu liczbą 100 na dole. Tyle że nigdzie nie ma informacji o obowiązujących jednostkach.
Obsługa Xindaka XA 6800 II jest prosta: na środku frontu mamy okrągły, mechaniczny włącznik zasilania; z prawej strony - pokrętło wzmocnienia (klasyczny potencjometr); z lewej - gałkę wyboru źródeł, która wskazuje na jedną z pięciu pozycji, cztery z nich są przyporządkowane wejściom analogowym, a jedno - cyfrowemu.
Xindak XA 6800 II - tylna ścianka
Powierzchnia tylnej ścianki jest duża, jedna para terminali głośnikowych - bardzo wygodna. Cztery wejścia liniowe przygotowano na solidnych gniazdach RCA. Niestety, nie ma wejścia na gramofon, nie ma też wyjść analogowych.
Czytaj również: Czy wzmacniacz stereofoniczny może pracować w systemie kina domowego?
Xindak 6800 II to jeden z nielicznych wzmacniaczy w klasie A, potężne radiatory oddają bardzo duże ilości ciepła - na przekór coraz popularniejszej klasie D.
Dość niespodziewanie pojawia się jednak gniazdo USB-B. Co prawda konkurenci szykują zwykle cały arsenał gniazd cyfrowych, ale najważniejsze jest właśnie USB - potrzebne do podłączenia komputera.
Smutne jest to, że wejście USB przyjmuje sygnały PCM o bardzo skromnych, jak na dzisiejsze standardy, parametrach - 16 bit/48 kHz. A znowu pocieszające jest to, iż próba odtworzenia plików 96 lub 192 kHz powiedzie się po (down)samplowaniu sygnału w samym komputerze.
I tutaj ważne, że proces ten może być wykonany z całkiem dobrym skutkiem właśnie z uwagi na próbkowanie 48 kHz (a nie 44,1 kHz), ponieważ łatwo (nie narażając się na dodatkową degradację brzmienia) do nich "zejść" z wyjściowych, najpopularniejszych obecnie 96 czy 192 kHz.
Gdy w wielu nowoczesnych wzmacniaczach zintegrowanych wejścia analogowe są coraz bardziej wypierane przez cyfrowe, 6800 II utrzymuje odmienne proporcje.
Xindak XA 6800 II - wnętrze
Wnętrze Xindaka XA 6800 II wygląda imponująco. Odseparowano układy poszczególnych sekcji, przedwzmacniacza, końcówek mocy i zasilacza. Ten ostatni podzielono na kilka mniejszych obwodów z głównym, bardzo dużym transformatorem rdzeniowym (oprócz niego są także dwa mniejsze).
Każda z końcówek zajmuje jedną płytkę, przy radiatorze wkręcono aż sześć (w każdym kanale) tranzystorów wyjściowych w nieczęsto już spotykanych, metalowych obudowach typu TO-3.
Co więcej, tranzystory te są osadzone na specjalnych miedzianych mostkach, które przylegają dopiero do właściwych radiatorów. Płytka wejściowa znajduje się z tyłu, tuż przy gniazdach analogowych, wejścia przełączają przekaźniki.
Dotyczy to także sygnału z przetwornika C/A, który zmontowano na oddzielnym druku. Regulacja głośności (dla wszystkich źródeł) odbywa się w klasyczny sposób - za pomocą potencjometru Alps.
Wielkie radiatory zajmują sporą część miejsca, zasilacz też niczego sobie - bazuje na potężnym transformatorze z rdzeniem R-Core.
Odsłuch
Prognozy względem klasy A są obszarem pewnych nieporozumień, których nie mogą usunąć nawet kolejne testy. Wszyscy wiemy, że klasa A wiąże się z niską mocą, bo to jest fakt wprost wynikający z zasady działania wzmacniacza w tym trybie, ale jakiej w zamian oczekiwać premii brzmieniowej?
Tu już każdy dopowiada sobie to, co chciałby usłyszeć... A ponieważ trudno związać nadzieje na dźwięk bardzo dynamiczny z umiarkowaną mocą, więc raczej jesteśmy skłonni spodziewać się zestawu zalet osnutego wokół ciepła, spójności, bogatej barwy - znamy ten stereotyp.
Tymczasem rzeczywistość nie tyle skrzeczy, co gra bardzo różnie. Jeżeli więc stwierdzam, że Xindak XA6800 II zapewnia brzmienie, które powinno w pełni usatysfakcjonować wszystkich mających takie właśnie wyobrażenie, nie wynika to wcale z rutyny, jest nawet pewną niespodzianką.
Niespodzianką jest też to, że 6800 ma znacznie większą moc (mierzoną w watach, a nie we "wrażeniu") niżby miał do tego prawo jako wzmacniacz w klasie A.
Wygląd uatrakcyjniają wskaźniki wychyłowe, niezbyt duże i dziwnie wyregulowane, ale i takie są dzisiaj rzadko spotykane.
Jest tu sporo ciekawostek, teoretycznie "nic się nie zgadza", ale najważniejsze, że w praktyce zgadza się jedno: 6800 gra tak, że będzie się podobać. Domniemanie, że "pierwsze waty" idą w klasie A, ale pełna moc jest już rozwijana w klasie AB, nie jest pozbawione podstaw, jednak samo brzmienie go nie potwierdza - jego charakterystyczne cechy są utrzymane zarówno przy niskich, jak i wysokich poziomach głośności, na które 6800 wchodzi zupełnie swobodnie. Tym bardziej zaskakuje potężny, dosadny bas.
Ale już w zakresie średnich tonów - ciepło, cieplej, gorąco... blisko, blisko, wokaliści wychodzą do przodu, trochę zasłaniają akompaniament, zresztą każdy solista został uprzywilejowany, jakby Xindak podkreślał gradację, silnych czyniąc jeszcze silniejszymi.
Jednak w ten sposób poprawiona zostaje selektywność, plastyczność, pierwszy plan nabiera mocy, a jednocześnie jest spokojny... jakby pewien swojej dominującej pozycji, nie musiał już rzucać w nas agresywnymi dźwiękami.
Xindak wprowadza porządek oparty nie na precyzyjnym rysowaniu detali, ale na stabilności i uwypukleniu głównych wydarzeń. Dźwięk jest gęsty, czasami oleisty, szczegóły grają w nim mniejszą rolę, chociaż same wysokie tony nie zostały wyraźnie stłumione, a cały obraz nie został zaciemniony; w porównaniu z H90 to oczywiście zupełnie inny profil, wręcz przeciwieństwo jaskrawego, chłodnego stylu, który też przynosi emocje, tylko zupełnie inaczej ulokowane.
Dźwięk Xindaka XA6800 II jest bardziej "obecny" niż "aktywny"; muzyczna akcja nie przynosi tylu gwałtownych zmian i informacji, w zamian zapewnia stały kontakt, bliskość, przekaz treści, bez rozpraszania naszej uwagi na chciane czy niechciane drobiazgi.
Jest to odejście od neutralności i precyzji, które może jednak uratować niejeden system przed czymś znacznie gorszym - brakiem muzyki. Ale nawet bez takiego zagrożenia, wcale nie w roli czynnika przywracającego równowagę, lecz jako świadomy sposób kształtowania brzmienia o wyżej opisanej specyfice, Xindak może stanąć w pierwszym szeregu wzmacniaczy, które nas dobrze rozgrzeją - zwłaszcza że zima za pasem.
Wzmacniacz stoi na bardzo wysokich nóżkach ze srebrnymi, ozdobnymi pierścieniami. Nie każdemu będzie się to podobać, ale i tak dominuje wrażenie potęgi całej konstrukcji, a nie - mniej czy bardziej udanych detali.
Zgrzać się, albo się nie zgrzać - oto jest pytanie
Coraz większą popularność zyskują konstrukcje w impulsowej klasie D (stanowią większość w tym teście). Jedną z ich największych zalet jest bardzo wysoka sprawność, która – jak przekonują konstruktorzy – przekracza nawet 90%.
Oznacza to, że zdecydowana większość energii elektrycznej (pobieranej z sieci) jest zamieniana na moc elektryczną, dostarczaną do kolumn (z jaką sprawnością moc tę kolumny zamieniają na dźwięk, to już kolejna sprawa). Dlatego wzmacniacze w klasie D niemal w ogóle się nie grzeją. Sprawność wzmacniaczy w klasie AB, które dominowały przez wiele lat, wynosi około 60–70%.
Wreszcie marnotrawna klasa A większość energii zamienia na ciepło, jej sprawność to tylko kilka–kilkanaście procent. W celu uzyskania określonej mocy wyjściowej trzeba więc wyposażyć wzmacniacz w potężny zasilacz, duże radiatory i płacić większe rachunki za prąd. W zamian mamy dostać lepsze brzmienie.
Radosław Łabanowski