Trzy najnowsze integry z gamy Classic określono mianem "Hybrid Digital", w odróżnieniu od wzmacniaczy nazwanych "Direct Digital" (zwłaszcza - choć nie tylko - w serii Masters), których cechą charakterystyczną jest praca w trybie cyfrowym (w ten sposób pracują wszystkie stopnie wzmocnienia, a zaledwie na ostatnim etapie następuje rekonstrukcja sygnału do formy analogowej, akceptowalnej przez zespoły głośnikowe).
Natomiast Hybrid Digital to konstrukcja w klasie D, opracowana wspólnie z marką Hypex (o tym za chwilę), z analogową ścieżką sygnału, a więc analogowymi układami sterującymi pracą impulsowych stopni wyjściowych. Wszystko jasne? Nie? No właśnie.
NAD wprowadził do oferty układy o firmowej nazwie Hybrid Digital już kilka lat temu, wraz z modelem D3020, ale trzy najnowsze "klasyki" zawierają ulepszoną generację (i inny typ) amplifikacji. Model C388 jest wśród nich najlepszy, wcześniej testowaliśmy C368, a C338 zapisał się w naszych kronikach tym, że kilka miesięcy temu zdobył nagrodę EISA.
Charakterystyczna, szarografitowa obudowa nawiązuje do firmowej tradycji, ale bez wątpienia jesteśmy już w innym miejscu i w innym czasie niż z dawnymi "Classicami". Na froncie umieszczono nowoczesny, kolorowy wyświetlacz z zaawansowanym sposobem sterowania i konfiguracji.
Po menu poruszamy się za pomocą kursorów, a możliwości zwiększają się wraz z instalacją kart rozszerzeń w systemie MDC. Na szczęście do najbardziej zaawansowanych funkcji nie trzeba zaglądać, wystarczy zająć się podstawowymi ustawieniami. NAD C388 "wyjeżdża" już z fabryki skalibrowany w sposób, jaki większość użytkowników powinien usatysfakcjonować.
Moduł kursorów służy do nawigacji po menu, wraz z wyświetlaczem przygotowuje wzmacniacz do obsługi dodatkowych kart rozszerzeń.
NAD C388 - złącza
W sekcji wejść analogowych mamy dwa liniowe oraz jedno gramofonowe (MM), w sekcji wejść cyfrowych - dwa współosiowe oraz dwa optyczne.
Podłączenie zewnętrznej końcówki mocy lub subwoofera umożliwia stereofoniczne wyjście z przedwzmacniacza, są też wyjścia cyfrowe, a zdalne sterowanie i instalację usprawni zestaw RS232/wyzwalacze/wejście i wyjście sygnałów podczerwieni. Port USB (typ-A) spełnia funkcje serwisowe.
Na dłużej warto jednak zatrzymać się przy antence Bluetooth. Sama jego obecność (z kodowaniem aptX) nie jest już dzisiaj sensacją, ale w wykonaniu NAD-a układ ten nabiera cech szczególnych, ponieważ pozwala nie tylko na przesyłanie muzyki z urządzeń mobilnych, w tym smartfonów, ale - po pobraniu stosownej aplikacji - na sterowanie wzmacniaczem z poziomu telefonu.
Na tym nie koniec: BT działa bowiem dwukierunkowo, co oznacza, że "podłączymy" do wzmacniacza słuchawki bezprzewodowe (tak przynajmniej wynika z instrukcji obsługi, bo dostarczony egzemplarz NAD C388 pozostawał niewzruszony na zaklęcia mające uruchomić ten dodatkowy tryb).
Jakość dźwięku nie ma oczywiście szans z wariantem przewodowym, któremu służy 6,3-mm gniazdko na froncie obudowy. Pojemny wyświetlacz rozwija skrzydła wraz z instalacją (i obsługą) kart rozszerzeń MDC, ale nawet w podstawowej wersji daje dostęp do wygodnej (i nowoczesnej) obsługi najróżniejszych funkcji.
Przeniesiono tutaj regulację np. barwy dźwięku, zrównoważenia kanałów, filtrowania (dla konfiguracji z subwooferem) czy obsługę Bluetooth.
Chociaż NAD nie zapomina o źródłach analogowych, to jest kolejnym wzmacniaczem, w którym przewagę uzyskują wejścia cyfrowe.
NAD C388 jest dość lekki, ponieważ nie ma w nim ani klasycznego liniowego zasilacza (także w tej roli występują moduły impulsowe), ani dużych radiatorów, które w klasie D są niepotrzebne.
W dwóch niewielkich modułach, dostarczonych przez firmę Hypex, mieszczą się kompletne końcówki wraz z chłodzeniem (niewielkie kształtowniki) i sekcją sterującą. Wiele wskazuje na to, że w C388 wykorzystano odmianę modułów typu UcD180.
Seria UcD jest obecnie jednym z najlepszych gotowych rozwiązań wzmacniacza impulsowego; oprócz tak oczywistych kwestii, jak wysoka sprawność, wyróżnia się wciąż trudnym do opanowania (wśród ogółu wzmacniaczy w klasie D) ustabilizowaniem charakterystyki przenoszenia dla różnych impedancji obciążenia (zespołów głośnikowych), co chętnie zweryfikujemy w naszym laboratorium.
Integralną częścią konstrukcji jest wciąż generator wysokiej częstotliwości (tutaj ok. 400 kHz), który pozostawia ślad w sygnale wyjściowym, choć już daleko poza użytecznym pasmem (nawet tym znanym z formatów wysokiej rozdzielczości).
Ciekawostką jest również to, że końcówki mocy tej serii są układami zbalansowanymi, chociaż C388 jako cały wzmacniacz nie podtrzymuje takiej koncepcji, nie ma przecież wejść XLR, a sygnały są symetryzowane w sekcji przedwzmacniacza.
Niezależnie od końcówek mocy, NAD zaprojektował oddzielny układ wzmacniacza słuchawkowego, który obsłuży słuchawki o szerokim zakresie impedancji.
Pomimo zachęty do korzystania z wirtualnych sterowników (możliwe jest to zarówno przez Bluetooth, jak i po instalacji modułu MDC BluOS z poziomu sieci LAN/Wi-Fi), wraz z C388 dostajemy także klasyczny pilot (potrafi uczyć się komend z innych sterowników).
Odsłuch
To drugi ze wzmacniaczy z najnowszej rodziny NAD-a, który testujemy, więc można już z większą pewnością formułować wnioski o tym, że układy impulsowe przeszły poważną ewolucję, a postęp, jaki się w tej dziedzinie dokonał, wyraża się nie tylko w parametrach, ale i w brzmieniu. Niemal od początku mogły one chwalić się dynamiką i krzepkim basem, ale teraz paleta możliwości jest znacznie szersza.
Stwierdzenie, że "doszlusowują" one do konwencjonalnych wzmacniaczy w klasie AB, byłoby zbytnim uproszczeniem, ale wcale nie byłoby przesadą; każda z technik ma wciąż swoje atuty i ograniczenia, chociaż nie muszą one być silnie zaznaczone, a komentowanie ich właśnie pod kątem ogólnych rozwiązań układowych może prowadzić do nieporozumień - powody pojawiania się różnych cech brzmienia mogą być wielorakie i "rozproszone" między technicznymi szczegółami, o których recenzenci w ogóle nie mają pojęcia...
NAD C388 wyróżnia się wśród wzmacniaczy tego testu brzmieniem obszernym, swobodnym, często potężnym, jednocześnie utrzymującym porządek i detaliczność.
Dynamika ma wymiar zarówno siły, jak i szybkości; uderzenia bywają szerokie i masywne, albo krzepkie i punktowe; nawet Denon nie ma takiego rozmachu, jest może bardziej zdyscyplinowany i dokładny, woli wyhamować, niż rozpędzić i jechać po bandzie.
Już w podstawowej wersji (bez rozszerzeń MDC) C388 potrafi całkiem sporo, między innymi filtruje sygnał wysyłany do subwoofera (to oczywiście opcja...).
NAD C388 gra mocno i jednoznacznie, nawet nagrania i muzyka z natury delikatne nabierają rumieńców; o ile odbiera on trochę subtelności i precyzji, to dodaje znacznie więcej emocji.
To zresztą dil wpisany w tradycję NAD-ów, które najczęściej grały odważnie, charakternie, operując nawet umiarkowanymi mocami, a C388 ma do dyspozycji dwa razy dwieście... co słychać częściej, niżby na to wskazywały sytuacje bezwzględnie wymagające dużych porcji energii.
Bas ma "wykop", ale nie jest to wykop w trybuny, lecz mocne, dalekie i precyzyjne podanie; w tym C388 jest nie do pobicia - w połączeniu siły i dokładności niskich tonów. Uderzenia są zasadniczo twarde, ale mają wyjątkową głębię, nie są "skrótowymi" sygnałami czy informacjami, lecz poważnymi porcjami energii.
Brzmienie jest właściwie zawsze bardziej gęste, mięsiste i soczyste niż z H90. Detale nie zwracają na siebie uwagi, są nie tyle wtopione, co wkomponowane, uczestniczą na zasadzie czytelnego dopełnienia, podporządkowanego spójności i płynności.
Ale - co ciekawe - w zakresie wysokich tonów można też dostrzec sporo luzu i oddechu, rysunek poszczególnych dźwięków nie jest tak ostry i precyzyjny, za to cały obraz - lekki, świeży, niestłamszony.
To nowa jakość dla wzmacniaczy impulsowych, których góra pasma była zwykle przyszarzała. Tutaj detal jest gładki, zwiewny, proporcjonalny i zróżnicowany - pokazany bez wyeksponowania i bez zamglenia.
Wszystko to rozgrywa się na dużej przestrzeni, w szerokiej stereofonii, pierwszy plan nie jest przysuwany (jak w 6800 II), jednocześnie źródła pozorne - o ile tak zostały nagrane - mają realistyczne, stabilne pozycje i kształty.
C388 ma dwie tzw. zatoki dla modułów MDC, dzięki którym można dodać kolejne funkcje, np. odtwarzacz strumieniowy.
Więcej, lecz nie wszystko
Na tylnej ściance wzmacniacza przygotowano dwie zatoki, w których można zainstalować opcjonalne moduły. W tej chwili NAD proponuje cztery ich rodzaje: dwa służą do integracji wzmacniacza ze źródłami wideo - moduły o nazwach DD HDM-1 oraz DD HDM-2 zawierają po trzy wejścia i jedno wyjście typu HDMI.
Model DD HDM-1 przyjmuje sygnały 1080p (wraz z 3D), które przełącza i wysyła na zewnątrz (np. do telewizora); wzmacniacz potrafijuż "przechwycić" dźwięk, o ile będzie to dwukanałowy strumień PCM, bo nie ma tu wsparcia dla sygnałów surround.
Model DD HDM-2 dodatkowo przełącza sygnały 4K. Z kolei karta o nazwie BluOS dodaje funkcje sieciowe; C388 może stać się źródłem strumieniowym, kompatybilnym z systemem strefowym o tej samej nazwie, który jest dostępny np. w urządzeniach siostrzanej marki BlueSound.
Niezależnie od środowiska strefowego, dzięki temu modułowi wzmacniacz włączony w domową sieć (Wi-filub LAN) zyska umiejętność odtwarzania plików z domowych zasobów sieciowych (PCM 24/192), a także - poprzez aplikację dla urządzeń mobilnych - otwiera się na smartfony i tablety (muzyka i komendy sterujące).
Funkcjonalność BluOS jest wciąż rozszerzana (niedawno dodano wsparcie dla formatu MQA), aplikacja sterująca się rozrasta, obejmuje już teraz popularne serwisy strumieniowe. Moduł BluOS jest też wyposażony w porty USB, które obsługują (bezpośrednio) pliki zapisane na dyskach twardych czy pendrajwach.
Jednak nawet z tym dodatkiem wzmacniacz nie zyskuje portu USB-B i możliwości przesyłania muzyki z komputera (jako popularny USB DAC). Jest i na to rada: jeszcze inny moduł z wejściem USB-B, ale... zgodnie z dokumentacją (testowany egzemplarz nie był wyposażony w żadne dodatki MDC), tę drogę przejdą tylko sygnały PCM 24/96.
Radosław Łabanowski