W konfrontacji z nowoczesnymi wzmacniaczami impulsowymi o niewielkich gabarytach, wielkie i ciężkie "piece" prezentują się coraz bardziej oryginalnie.
Antony Michaelson - założyciel firmy i jej wieloletni właściciel - zawsze miał dość odwagi, aby nie płynąć dokładnie z prądem nowych trendów i na fali aktualnej mody, ale Musical Fidelity M8xi to wydarzenie dodatkowo szczególne, to pierwsza konstrukcja firmy przygotowana na podstawie decyzji jej nowego właściciela Heinza Lichteneggera - patrona Pro-Jecta.
Do "przejęcia" doszło już dwa lata temu, ale w samej ofercie nie zaszły dotąd zmiany. Superintegra M8xi była zapowiadana od niemal roku, do sprzedaży trafiła wreszcie tuż przed wakacjami.
Musical Fidelity M8xi - wzornictwo
Musical Fidelity M8xi waży 40 kg, a jego opakowanie dodatkowe 8 kg! Szerokość frontu ma nawet więcej niż standardowe 43 cm (prawie 50 cm), tyle też wynosi głębokość. Pół metra na pół metra...
Duży wyświetlacz zapowiada funkcjonalne fajerwerki, ale faktycznie ogranicza się do wskazania wybranego wejścia i poziomu wzmocnienia. Obsługa M8xi nie wymaga nawet sięgania po instrukcję obsługi, dwa duże pokrętła mówią same za siebie: jedno z nich to wzmocnienie, drugie - selektor źródeł.
Wzmacniacz jest dostępny w dwóch wersjach kolorystycznych - czarnej oraz srebrnej. Obudowa jest bardzo masywna, front i radiatory wyfrezowano z grubych bloków aluminiowych.
Czytaj również: Jakie są i czym się charakteryzują klasy pracy wzmacniacza?
Musical Fidelity M8xi - złącza
W porównaniu z H390 sekcja cyfrowa w Musical Fidelity M8xi jest skromniejsza, bo nie ma tutaj modułu sieciowego. Są wejścia cyfrowe, w tym USB. Obydwa wzmacniacze mają oczywiście wejścia analogowe, ale także istotne braki - nie znajdziemy w nich wejść gramofonowych ani wyjścia słuchawkowego.
Tylną ściankę Musical Fidelity M8xi zaaranżowano dość nietypowo, pionowy podział okazuje się jednak wygodny. Lewą stronę przeznaczono na wejścia, z prawej ustawiono niskopoziomowe wyjścia.
Terminale głośnikowe (podwójne) wyłamują się już z tego schematu - to konsekwencja układu wewnętrznego, podążają za końcówkami mocy ulokowanymi po bokach.
Czytaj również: Czym się różni wzmacniacz zintegrowany od wzmacniacza dzielonego?
Musical Fidelity M8xi ma dwa zbalansowane wejścia XLR i aż cztery niezbalansowane RCA (jedno z nich możemy przełączyć w tryb bezpośredni, podając sygnał wprost do końcówek mocy). Po stronie wyjść analogowych znajdą się jedno XLR i dwa RCA. Trudno jednak wyobrazić sobie dzisiaj system, który wymagałby aż tylu podłączeń.
Sekcja cyfrowa to aż pięć wejść - dwa optyczne, dwa współosiowe oraz jedno USB (w trybie USB-DAC) - a także dwa wyjścia (optyczne i współosiowe). Zgodnie z przyjętymi standardami złącza współosiowe akceptują sygnały PCM 24 bit/192 kHz, a optyczne ograniczono do 96 kHz.
Wejście USB pracuje w trybie asynchronicznym, ale daleko mu do wyczynów H390 (i wielu innych, nowoczesnych wzmacniaczy), bowiem możemy użyć sygnałów "zaledwie" PCM 24 bit/192 kHz. Nie ma mowy o obsłudze DSD.
Czytaj również: Czy wejścia XLR oznaczają, że urządzenie jest zbalansowane?
Czy taka specyfikacja wystarczy? Pewnie sprosta wymaganiom większości obecnie dostępnych materiałów, ale tego samego nie da się chyba powiedzieć o audiofilach chcących zabezpieczyć się na przyszłość...
Klarowny podział na wejścia i wyjścia podsuwa dodatkowe możliwości zestawienia zewnętrznych urządzeń. I tak na wyjściach analogowych (niskopoziomowych) dostępne są sygnały z cyfrowych wejść, np. z wejścia USB, oczywiście już po konwersji C/A.
Wyjścia cyfrowe w Musical Fidelity M8xi nie przechwycą natomiast sygnałów z wejść analogowych, co jest zrozumiałe, wzmacniacz nie ma dodatkowego przetwornika A/C, który należałoby zainstalować tylko po to, aby uruchomić taką funkcję. Dla systemów instalacyjnych przygotowano parę wyzwalaczy 12 V.
Czytaj również: Co to znaczy zmostkować wzmacniacz?
Musical Fidelity M8xi - konstrukcja i układ elektroniczny
Niezależnie od różnic w wielkości, Musical Fidelity M8xi oraz Hegel H390 są konstrukcjami dość podobnymi. Obydwie firmy chwalą się układami dual-mono, liniowym zasilaczem oraz klasycznymi końcówkami mocy.
Musical Fidelity M8xi jest w realizacji założeń dual-mono bezkompromisowy, ma na pokładzie dwa potężne transformatory toroidalne (po jednym na kanał).
Na każdym z radiatorów końcówek mocy zainstalowano imponującą baterię dwunastu tranzystorów bipolarnych; potencjał ten wykorzystano projektując układ mostkowy (w każdej jego gałęzi są trzy pary tranzystorów), na bazie Sankenów STD03N/STD03P (to układy Darlingtona ze zintegrowaną kompensacją temperaturową). Sekcja sterująca, również na elementach dyskretnych, pracuje w czystej klasie A.
Czytaj również: Co to jest współczynnik tłumienia wzmacniacza?
Zagwarantowaniu jak najkrótszej ścieżki sygnału służy odpowiednie ulokowanie wewnętrznych modułów. Przedwzmacniacz (a także układy cyfrowe) zainstalowano tuż przy gniazdach na tylnej ściance.
Między poszczególnymi sekcjami konieczne było poprowadzenie kabli sygnałowych, ale w większości są to krótkie odcinki. W przedwzmacniaczu wszystko jest zgodne z nowoczesnymi założeniami. Duże pokrętło to nie tłumik, a wyłącznie element sterownika, bo sygnały audio są obsługiwane przez scalony regulator Texas Instruments.
Musical Fidelity M8xi ma zbalansowane wejścia oraz wyjścia, ale nie jest to konstrukcja w pełni symetryczna. Do szczęścia brakuje zbalansowanej sekwencji preampu, która jest niesymetryczna.
Czytaj również: Czy 50-watowym wzmacniaczem można uszkodzić 200-watowe kolumny?
Sekcja cyfrowa jest dość niekonwencjonalna. Do konwersji C/A zaangażowano mniej znany układ Texas Instruments PCM5242. To scalak już kilkuletni, ale wciąż prezentuje się dość nowocześnie, będąc zdolnym do przetwarzania PCM 32 bit/384 kHz.
Tak "ciężko" PCM5242 się jednak nie napracuje, bo samo wejście USB ogranicza częstotliwość próbkowania do 192 kHz, a rozdzielczość - do 24 bit. Niezależnie od konfiguracji, maksymalna dynamika PCM5242 sięga przeciętnych 114 dB, więc ostatecznie sekcją cyfrową M8xi nie błyszczy.
Podobnie trzeba podsumować sprawę pilota - takie urządzenie jak M8xi zasługuje na coś lepszego niż przepełniony przyciskami, duży, plastikowy, staromodny sterownik. Podobne widzieliśmy 30 lat temu w taniej serii A, ale tutaj nie będziemy sentymentalni. Za to ciekawym i spotykanym wyłącznie w naprawdę nielicznych, najmocniejszych wzmacniaczach (głównie końcówkach mocy) elementem jest nietypowe gniazdo zasilające.
Czytaj również: Dlaczego nie można podłączyć kolumn 4-omowych do wzmacniaczy 8-omowych?
Przy mocy wyjściowej sięgającej (wciąż w ślad za specyfikacją fabryczną) 870 W przy 4 Ω, pobór energii z linii zasilającej będzie bardzo wysoki. Standardowe gniazdo mogłoby się okazać wąskim gardłem (tym bardziej, że w sytuacjach dynamicznych moc jest jeszcze wyższa), więc producent wymienił je na element typu C20, który wytrzyma natężenie 20 A.
Gniazdo (i wtyk) tego typu nie jest jednak kompatybilny z powszechnym standardem C13, występującym w niemal każdym sprzęcie audio. Możemy mieć więc problem z podłączeniem już posiadanej, cudownej sieciówki...
Szczególne wymagania wzmacniacza należy wziąć pod uwagę także w kontekście ewentualnych listew/filtrów zasilających albo... w ogóle z nich zrezygnować, zakładając, że filtrowanie w samym Musical Fidelity M8xi jest dostatecznie skuteczne.
Czytaj również: Czy przy stosowaniu bi-wiringu konieczne są podwójne wyjścia głośnikowe we wzmacniaczu?
Musical Fidelity M8xi - Odsłuch
W opisie konstrukcji M8xi znajdziemy wzmianki na temat klasy A. Co prawda wyłącznie w stopniach sterujących, a nie w samych końcówkach mocy, które generują setki watów, nieosiągalne dla klasy A, nawet z tak potężnego urządzenia.
Ale zwrócenie uwagi na zastosowanie klasy A "gdziekolwiek" ma rozbudzać określenie nadzieje - przynajmniej audiofilów - na brzmienie kojarzone przez nich z tą techniką. Nadzieje często brzmią najmocniej... A przy tym cechy przypisywane dość powszechnie klasie A często w moim odczuciu rozmijają się z tym, co samemu udało mi się usłyszeć.
Klasa A opisywana jest podobnymi właściwościami jak brzmienie wzmacniaczy lampowych - ma być ciepło, miękko, barwnie, spokojnie. A że i wzmacniacze lampowe grają bardzo różnie...
Teoretycznie najlepiej byłoby uwolnić siebie (i innych) od naszych zbyt skonkretyzowanych i wygórowanych oczekiwań, jednak w praktyce mogą one nam dobrze służyć, gdy pod wpływem sugestii słyszymy to, co chcemy usłyszeć, i jesteśmy zadowoleni.
Czytaj również: Jakie są podstawowe typy wzmacniaczy cyfrowych?
Zdając sobie z tego sprawę, i wcale nie zamierzając kupić Musical Fidelity M8xi, a więc wolny od największych emocji, mogę stwierdzić odpowiedzialnie: kto szuka tak określonych śladów brzmienia klasy A, ten na pewno znajdzie je w M8xi.
A kto się nad tym nie zastanawia, tylko chciałby mieć "odpowiedzialny", uniwersalny wzmacniacz, który poradzi sobie w każdej sytuacji, o niewyczerpanych zasobach mocy, basu i dynamiki, ten również powinien przymierzyć się do M8xi.
Oczywiście po to robimy testy porównawcze, aby porównywać. Uniwersalność M8xi ma inaczej rozłożone akcenty niż H390; Musical nie jest tak bezwzględnie neutralny i przejrzysty. Emituje więcej ciepła, pierwszy plan przysuwa do słuchacza, pozorne źródła są bardziej plastyczne, przez to sugestywne, chociaż Hegel imponuje precyzją i rozdzielczością.
Czytaj również: Na czym polega konstrukcja zbalansowana, jakie są jej zalety i wady?
Musical łączy potęgę z delikatnością, jednak szuka kompromisu, który najlepiej posłuży muzyce w różnych gatunkach i nagranej z różną jakością. Ważne, aby dotrzeć do słuchacza z emocjami, zagrać żywo i soczyście, a przy tym nie przesadzić z "grzaniem", nie zgubić zasadniczej równowagi, dokładności i detalu.
Musical Fidelity M8xi ma do dyspozycji ogromne pokłady dynamiki, jednak nie określa ona gwałtownego charakteru całego brzmienia, jest ono czasami ofensywne, czasami obfite i przytulne, czuć nie tylko moc, ale też łagodność.
Setki watów nie mają nas zatłuc basowymi uderzeniami, a tylko wspierać wyjątkową gęstość niskich rejestrów, pozwolić im rozwinąć skrzydła w każdej sytuacji.
Czytaj również: Jakie są sposoby regulacji wzmocnienia (głośności), jakie są ich zalety i wady?
Bas z M8xi jest fundamentalny, solidny i spektakularnie niski. Zmierzone charakterystyki przenoszenia zdecydowanej większości wzmacniaczy tranzystorowych zapewniają, że nie mają one żadnych problemów z dojściem do 20 Hz, a jednak... słychać pewne różnice.
Hegel H390 gra pewnie, równo, dynamicznie i nie omija najniższego basu, ale rozmach Musical Fidelity M8xi to jeszcze coś innego... fantastycznego.
Zarówno przy wysokiej głośności i w najmocniejszych momentach doprowadzających kolumny głośnikowe i nasz słuch do kresu możliwości, jak i przy cichym słuchaniu - tak, M8xi można słuchać "do poduszki". Jest wtedy zaskakująco klarowny, czytelny, "obecny", z niczym nie ucieka.
Musical Fidelity M8xi gra zawsze angażująco i przyjaźnie, delikatnie i intymnie albo swobodnie i witalnie, ale nigdy dźwięku nie spłaszcza ani nie wpada w nerwowość.
Czytaj również: Co to są wzmacniacze hybrydowe?