Obudowa wzmacniacza Rogue Audio Sphinx 3 prezentuje nietypowe wymiary i proporcje: przednia ścianka ma 39 cm i dokładnie taką samą głębokość. Estetyka jest dość surowa - to kolejny wzmacniacz, który ma grać, niekoniecznie będąc ozdobą salonu.
Są trzy pokrętła; regulacja głośności odbywa się za pomocą potencjometru, również potencjometrem możemy regulować zrównoważenie kanałów, a mechanicznym przełącznikiem wybierać źródła. Jest też wyjście słuchawkowe (6,3 mm).
Włącznikowi na przedniej ściance Rogue Audio Sphinx 3 towarzyszą dwie diody. Po "odpaleniu" jedna z nich zapala się na żółto, druga na czerwono - to znak, że rozpoczęło się rozgrzewanie wzmacniacza (sekcji lampowej), które trwa kilkanaście sekund, po czym żółta dioda gaśnie, ale muzyka jeszcze nie gra - zacznie po chwili, gdy dioda czerwona zmieni barwę na niebieską; wówczas aktywowane są wszystkie układy, a wyraźny klik sygnalizuje załączenie przekaźników głośnikowych.
Zdalne sterowanie jest ograniczone do regulacji głośności, a mimo to pilot to jedna z najbardziej szalonych "konstrukcji" w tym rodzaju, jakie widziałem: wygląda trochę jak zestaw do samodzielnego montażu, przeźroczysta obudowa pozwala zobaczyć umieszczoną wewnątrz elektronikę, przewody, a nawet baterie.
Rogue Audio Sphinx 3 - złącza
Tylna ścianka wzmacniacza prezentuje się tak analogowo i klasycznie, że w takich sytuacjach do użycia będzie chyba wchodziło określenie "retro". Oprócz pojedynczych wyjść głośnikowych (same zaciski są też najprostsze z możliwych) Rogue Audio Sphinx 3 ma wyłącznie wejścia analogowe (trzy liniowe i jedno gramofonowe) oraz analogowe wyjścia niskopoziomowe - jedno ze stałym, drugie z regulowanym poziomem.
Żadnych atrakcji cyfrowych. Nie przegapmy jednak informacji, że wreszcie mamy "dwa w jednym", a mianowicie wyjście słuchawkowe i wejście phono; na brak jednego albo drugiego narzekaliśmy przy poprzednich trzech wzmacniaczach. Co więcej, zarówno sekcję phono, jak i wzmacniacz słuchawkowy potraktowano w najnowszej wersji Sphinxa bardzo poważnie, chociaż i oryginalnie...
Czytaj również: Jakie są i czym się charakteryzują klasy pracy wzmacniacza?
Przedwzmacniacz gramofonowy jest nowym układem obsługującym zarówno wkładki MM, jak i MC (to możliwość, jakiej nie było wcześniej). Co ciekawe, informacje ani na przedniej, ani na tylnej ściance nie ujawniają takiej opcji!
Fabrycznie wzmacniacz Rogue Audio Sphinx 3 jest ustawiony w tryb MM, z typowymi parametrami - obciążeniem 47 kΩ i pojemnością 150 pF. Producent rekomenduje stosowanie wkładek z napięciem wyjściowym o wartości 2 mV (lub wyższej).
Do pracy z wkładkami MC należy zmienić konfigurację przedwzmacniacza, nie tylko zwiększając wzmocnienie, ale także obniżając wartość obciążenia. Służą do tego mikroprzełączniki umieszczone na głównej płytce, a więc wewnątrz urządzenia.
Czytaj również: Czym się różni wzmacniacz zintegrowany od wzmacniacza dzielonego?
Rogue Audio Sphinx 3 - wnętrze
Trzeba odkręcić górną pokrywę obudowy, a zadania nie ułatwia brak jasnych wskazówek w instrukcji, więc precyzyjną kalibrację sekcji phono powierzyłbym raczej specjalistom - dystrybutorowi lub dobrze zorientowanemu w tym temacie sprzedawcy.
W trzeciej wersji Sphinxa wprowadzono także nowy wzmacniacz słuchawkowy, który zbudowano w oparciu o elementy dyskretne (w miejscu scalaków w poprzednich generacjach).
Łączenie nowoczesnych układów impulsowych w końcówce mocy z przedwzmacniaczem lampowym jest wariantem szerszej koncepcji hybrydowej, z ogólnie półprzewodnikową końcówką mocy. Jej właściwości były wielokrotnie omawiane: wysoka moc i możliwość podłączania niskich impedancji to zasługa końcówki, a lampowy "koloryt" brzmienia - przedwzmacniacza.
Czytaj również: Czy wejścia XLR oznaczają, że urządzenie jest zbalansowane?
Połączenie lamp z impulsowymi końcówkami wymaga jednak szczególnej ostrożności, bowiem lampy zostają narażone na zakłócenia płynące z obwodów impulsowych, trzeba więc zadbać o separację newralgicznych sekcji. Układ elektroniczny umieszczono na kilku płytkach, ale udało się uniknąć plątaniny kabli.
Do regulacji głośności służy potencjometr Alpsa. Ciekawostką (ale nie zmieniło się to od pierwszej wersji tego urządzenia) jest konstrukcja selektora źródeł - taka jak we wzmacniaczach sprzed kilkudziesięciu lat, z osadzonym tuż przy gniazdach RCA (aby ścieżka sygnału była jak najkrótsza) obrotowym, mechanicznym wybierakiem, połączonym długim trzpieniem z pokrętłem na przedniej ściance. Takie rozwiązanie ostatecznie przekreśla możliwość zdalnego sterowania.
Kolejne modyfikacje dotknęły zasilacz końcówek mocy. Na rynku OEM-owych wzmacniaczy impulsowych utrwala się mocna pozycja holenderskiej firmy Hypex. Rogue Audio stosuje jej moduły z serii UcD (model UcD180) już od pierwszej generacji Sphinxa.
Czytaj również: Co to jest współczynnik tłumienia wzmacniacza?
To dwie niewielkie płytki przykręcone do dolnej ścianki obudowy. Pomimo wysokiej mocy wyjściowej, wzmacniacz wyraźnie się nie nagrzewa, większy wpływ na temperaturę miałyby lampy (para 12AU7) w przedwzmacniaczu, ale ciepło jest od nich odprowadzane wycięciami w górnej części obudowy.
Rogue Audio - odsłuch
Niekonwencjonalna kombinacja różnych technik zapowiada brzmienie co najmniej oryginalne, o ile nie bardzo dobre; przecież nie po to konstruktorzy podjęli takie wysiłki, aby osiągnąć i zaproponować dźwięk przeciętny, a nawet dobry - ten jest dostępny z typowych rozwiązań. Tym razem sytuacja jest przeciwna do tej w Heglu - tam oczekujemy powielenia znanego schematu, a tutaj niespodzianki.
W takim razie wierzcie albo nie, ale według mnie Rogue Audio Sphinx 3 gra naprawdę unikalnie - wrażenie jest zbyt duże, aby wynikało tylko z nastawienia. Czy takie efekty udałoby się uzyskać ze wzmacniacza całkowicie lampowego albo półprzewodnikowego? Nie wiem, ale dotąd takiego przypadku nie spotkałem.
Czytaj również: Co to znaczy zmostkować wzmacniacz?
Dźwięk Rogue Audio Sphinx 3 nie jest tak regulaminowy i zdyscyplinowany jak z H95. Może nie jest nawet tak uniwersalny, jak z A-S1200 czy 2510, i nie będę przekonywał, że spodoba się każdemu, kto go usłyszy, jednak wielu zachwyci, pozostawiając nieraz konkurentów daleko w tyle.
Wiele zależy zarówno od gustu, jak i od metody porównania. Kiedy już na dobre zatopimy się w brzmieniu Sphinxa 3 i przesiądziemy na H95, poczujemy się, jakbyśmy otworzyli lodówkę... kiedy się z tym oswoimy, dźwięk ze Sphinxa będzie jak ciepła fala z piekarnika...
A potem wyjmujemy z niego danie soczyste, płynne, aromatyczne i słodkie. Podobnie jak w Exposure, najważniejsza jest średnica, ale tylko "podobnie". Rogue Audio Sphinx 3 może jeszcze lepiej pasowałby do formuły "brytyjskiego brzmienia", ale dajmy spokój takim szufladkom, tworzy własny świat, który ma pasować tylko do naszej wrażliwości.
Czytaj również: Co to jest konstrukcja dual-mono, jakie są jej wady i zalety?
Średnie tony są szczególnie gęste, kształtne, dobrze uformowane - ani suche, ani kluchowate. Wysokie tony są melodyjne, gładkie, delikatne, lecz i one mają potrzebną dawkę blasku - nie gasną, dopełniają średnicę bardzo zręcznie, elegancko unikając przerysowań i szorstkości, dosładzając sybilanty. Ale pora na zmianę...
Można to w chłodnej ocenie uznać za brak konsekwencji, jednak samo wrażenie jest zdecydowanie pozytywne - bas wcale nie jest grzeczny, nie zamierza poprzestawać na roli towarzyszącej. Chociaż nie zaciemnia średnicy, to dzięki swojej sile i motoryczności często prowadzi grę. Są przy tym zejścia, uderzenia, wybrzmienia.
Bas Rogue Audio Sphinx 3 jest najbardziej wszechstronny, przypomina możliwości znacznie mocniejszych wzmacniaczy. Jego połączenie z nasyconą średnicą i dyskretną górą jest może trochę zaskakujące, a jednocześnie... niespodziewanie zbliża nas do naturalnych dźwięków, ich dynamiki i obszerności.
Czytaj również: WAT WAT-owi nierówny, czyli co powinien wiedzieć amator lamp