Najpierw nagrabił sobie upodabniając serię Reference do konstrukcji B&W, później jajeczną szarżą dokuczył producentom zestawów 5.1, a następnie ulepszył linię Q na tyle, że zagroził firmom w sektorze kolumn średniej klasy.
Brak zahamowań ujawnia też seria XQ, plasując się pomiędzy Q a Reference. Z linii Reference przejęto koncepcję supertweera... no, może wcześniej zastosował to jeszcze ktoś inny. Tak czy inaczej, na każdej kolumnie XQ znajduje się miniaturowa obudowa kryjąca głośnik delegowany do przetwarzania częstotliwości ponadakustycznych.
Poniżej znajdujemy serce układu - rozwiązanie bardzo u KEF-a tradycyjne - układ Uni-Q zawierający głośniki średniotonowy i wysokotonowy umieszczone na jednej osi. Uni-Q nie jest tak stare, jak sam KEF, ale i już niemłode, ale nadal pozostaje rozwiązaniem awangardowym, którego wielu innych producentów może pozazdrościć (jest opatentowane).
Ideą jest uzyskanie punktowego źródła dźwięku - przynajmniej dla zakresu średnio-wysokotonowego - które przynosi wiele akustycznych zalet, w tym charakterystyki kierunkowe takie same we wszystkich płaszczyznach.
Układy Uni-Q są wciąż unowocześniane, jednak kopułka wysokotonowa nawet ostatniej generacji najwyraźniej nie poddała się takiej modernizacji, aby osiągnąć zdolność przetwarzania częstotliwości zdecydowanie przekraczających 20kHz - stąd też potrzebny był supertweeter.
A skoro już taki jest, to zaczyna pracę już przy ok. 10kHz - ponieważ również z ostatnią oktawą przed granicą 20kHz radzi sobie lepiej, niż tweeter układu koncentrycznego. I nic dziwnego - już choćby dlatego, że umieszczenie głośnika wysokotonowego w miniaturowej obudowie ponad główną skrzynią też ma swoje zalety...
Układ Uni-Q wraz z dodatkowym super-wysokotonowym zostały zastosowane w całej serii, która składa się z wolnostojących KEF XQ5, ogromnego, czterodrożnego monitora XQ3, już "zwyczajnych" podstawkowych XQ1 i kolumny centralnej XQ2c. Przetestowaliśmy więc prawie całą serię, bo w naszym komplecie nie znalazły się tylko XQ3.
Obudowy serii XQ są zaokrąglone i wykończone z niezwykłą starannością. Na wszystkie powierzchnie nałożono błyszczący lakier, a dostępne wykończenia są bardzo ciekawe: srebrny, grafitowy, perłowo-biały, klonowy i maranello red.
We wszystkich wersjach polakierowane są wszystkie ścianki za wyjątkiem przedniej, a to dlatego, że ten element zrobiono z grubej aluminiowej płyty dyskretnie przykrywającej mocowania głośników do przedniej ścianki. By dobrać się do przetworników, trzeba najpierw pogrzebać w gumowych gniazdach trzymających maskownicę.
KEF XQ5 to konstrukcja w sumie pięciogłośnikowa i czterodrożna. Wspomniany Uni-Q ma tytanową kopułkę wysokotonową i 17-centymetrowy przetwornik dla średnich częstotliwości. Cały układ znajduje się w metalowym kubku wydzielającym niewielki litraż z całej obudowy. Membranę średniotonowego zrobiono z polipropylenu.
Dwa przetworniki basowe mają tą samą średnicę i również membrany polipropylenowe, a także pełne ekranowanie magnetyczne. Głośnik basowy ulokowany bezpośrednio pod układem Uni-Q pracuje we własnej obudowie, dolny również ma do dyspozycji swoją część skrzynki - o takiej samej objętości.
Z każdej z komór wyprowadzono otwory bas-refleks, obydwa do przodu. Hypertweeter to 19-mm kopułka tytanowa przykryta gustowną metalową siateczką.
Materiał użyty na obudowę nie jest szokujący - wszędzie 2-cm płyta mdf, ale wewnątrz, niezależnie od przegrody wyodrębniającej dwie komory, są jeszcze trzy poziome wręgi. Piękne, niklowane gniazda przyłączeniowe polski dystrybutor udekorował jeszcze bardziej, wkładając zwory XLO zamiast fabrycznych blaszek.
Zaokrąglenia obudowy, szczególnie dolnej ścianki, powodują, że konieczne jest osadzenie XQ5 na dużych, masywnych kolcach. Użytkownik może regulować ustawienie kolumn, ale zawsze pozostaną one lekko odchylone do tyłu.
Monitory XQ1 to kombinacja Uni-Q z supertweeterem, układ jest więc trzygłośnikowy i trójdrożny. Uni-Q ma tu jednak przetwarzać również bas, dlatego nie użyto mini-obudowy w postaci kubka. Bas-refleks wyprowadzony jest do przodu, a zaciski i zwory nie ustępują tym zastosowanym w XQ5.
"Jedynki" stoją na trzech kolcach i prowokacyjnie przechylają się do tyłu. O ich zamocowaniu na ścianie raczej nie ma co myśleć, rozwiązaniem może by zastosowanie standu rekomendowanego i produkowanego przez firmę KEF specjalnie na potrzeby XQ.
Centralny XQ2c jest konstrukcją bardzo rozbudowaną, zastosowano w nim tyle samo, takich samych przetworników, jak w KEF XQ5. Oczywiście obudowa jest mniejsza niż podłogowców, nie zdecydowano się więc na uruchomienie systemu bass-refleks.
Dla usztywnienia skrzynki wmontowano dwa pionowe wzmocnienia. Głośnik może stać samodzielnie, ale rozsądniejsze będzie postawienie go na wyprofilowanej gumie, dającej pewne możliwości manewrowania pochyleniem.
Subwoofery KEF-a zgromadzono w specjalnej linii PSW. Modułów basowych jest aż sześć, najdroższy, PSW5000 kosztuje 17500 zł, najtańszy, PSW1000.2 niecałe 1400 zł. Do testu otrzymaliśmy model PSW4000, który dystrybutor zarekomendował w następujący sposób: "Stary! Pół kilowata mocy znamionowej!". Zanim poczułem rzeczone pół kilowata, zapoznałem się z 38 kilogramami masy. Już bez pudełka.
Urządzenie ma spore rozmiary (chociaż zamyka się w sześcianie o boku 50 cm). Ścianki boczne wykończono w ten sposób, że zaokrąglają się przy górnej, a tę ozdobiono szklaną płytą. Wykończeniem jest oczywiście fornir, a dostępne wersje to czarny, klon i drzewo wiśni. Mamy więc klasyczny problem doboru koloru subwoofera do reszty zestawu, bo zbiorem wspólnym jest tylko klon.
PSW4000 ma 30-centymetrowy głośnik promieniujący w podłogę, tam również jest wylot basrefleks. Tenże jest bardzo długi, biegnie ukośnie we wnętrzu obudowy przecinając poziome wzmocnienie skrzynki. PSW4000 należy podnieść o kilka centymetrów, do tego celu służą masywne, metalowe nogi wkręcane w dolny panel.
Przetwornik jest ekranowany magnetycznie, ma odlewany kosz i grubą, sztywną membranę, której podstawowym składnikiem jest celuloza. Wyposażenie w gniazda i funkcje jest znakomite.
Monofoniczne podłączenie następuje przez wejście LFE, ale można też użyć pary stereofonicznej. PSW4000 ma do tego celu zarówno wejścia RCA, jak i XLR. Częstotliwość podziału zmieniana od 40 do 140Hz i płynnie regulowana faza to umiejętności standardowe, już jednak regulacja nachylenia zbocza filtra (12dB/oct. lub 24dB/oct.) oraz dwa tryby pracy (kinowy i muzyczny) to coś ekstra.
Dla porządku trzeba dodać, że PSW4000 ma również wejście głośnikowe. Subwoofer będzie wygodny w obsłudze bo ma swój sterownik, którym regulujemy poziom sygnału, zmianę fazy i częstotliwość odcięcia.
Odsłuch
Jako cały zestaw KEF brzmi bardzo spójnie. Jednorodne informacje średnicy rozpościerają się przed słuchaczem, ale bez nadmiernego angażowania kolumn lewej i prawej. Centralny wykazuje się wielką inicjatywą, ma do tego narzędzia - w efekcie film jest przylepiony do ekranu, a scena zależna od jego szerokości, czyli rozstawienia głośników przednich.
Góra jest również znakomita. Choć w porównaniu z potężną średnicą można mówić o jej delikatnym przyciemnieniu, to jednak szczegóły są kompletne i czytelne. Wyczuwa się delikatność na samym krańcu pasma i więcej "mięsa" w okolicach średnicy.
Bas to oddzielny temat. Subwoofer wytwarza dźwięki trudne do opisania, mam nadzieję, że laboratorium pomoże czytelnikom zrozumieć prawdziwą naturę tego urządzenia. Podczas oglądania filmów lub słuchania muzyki powietrze jest naładowane basową energią, która tylko czyha, by kogoś rozerwać na strzępy. Dźwięki są niesłychanie potężne, zwaliste i głębokie, ale i niewiarygodnie szybkie - kontrola jest znakomita.
PSW4000 potrafi doskonale dopasować się do kolumn przednich, tutaj należy jednak wybrać w amplitunerze odpowiednio niską częstotliwość odcięcia. Nadspodziewanie ciekawe efekty daje pstrykanie małym hebelkiem na tylnej ściance, zmieniającym spadek zbocza filtru z 24dB na 12dB. Różnice są wyraźnie słyszalne. Zawsze jednak bas jest szybki.
Jest tylko jedna okoliczność, która pozwala złapać bas na nie nadążaniu: dynamiczna, rytmiczna muzyka z wplecioną "łomotaniną" (np. słynna scena muzyczna z "Piątego Elementu"). Wówczas PSW4000 zachowuje się jak optyka aparatu fotograficznego skierowanego na dwa oddalone od siebie obiekty - koncentruje się na jednym.
Same głośniki przednie, KEF XQ5, to stara - i dobra - szkoła brzmienia KEF-a. Na pierwszym planie jest średnica, nie tak twarda jak kiedyś, ale nadal gęsta, analityczna i neutralna. Dźwięki są dynamiczne, instrumenty mają właściwe rozmiary.
Przejście w górę jest bardzo płynne, w stereo wysokie tony są bardziej ekspansywne niż w kinie, słyszy się jeszcze mocniejsze akcentowanie dźwięków z przełomu średnica/ góra. Spójność zakresu średnio-wysokotonowego jest idealna.
Przestrzenność kreowana jest wyraźnie już w obrębie średnicy, dzięki temu scena jest zwarta i nie za szeroka, świetnie oddana jest także głębia. Bas oczywiście nie jest tak mocarny jak z subwoofera, ale wystarczająco kompetentny, by XQ5 mogły grać samodzielnie.
Może jednak przydałoby się więcej masy - XQ5 są bardzo zwinne i dynamiczne, co chyba częściowo zawdzięczają umiarkowanemu rozciągnięciu niskich tonów.