Niewiele zespołów, które w trudach płodzą swoje kolejne albumy, jest w stanie w swojej karierze piąć się coraz wyżej po artystycznej drabinie. Owszem, mogą sprzedawać coraz więcej płyt, ale jednocześnie nie zaskakują, nie są tak kreatywni, nużą i powtarzają schematy: swoje, bądź tych, którzy wydają się być wyżej od nich. Wyjątków jest niewiele, a w metalu symfonicznym najlepszym przykładem na odstępstwo od tej reguły jest grupa Epica.
Epica, wraz z premierą krążka "The Divine Conspiracy" dwa lata temu, wbiła się do czołówki wykonawców swojego gatunku, mimo że jej poprzednie krążki nie zapowiadały, że kiedykolwiek będzie to więcej niż solidna grupa metalowa. A jednak. Po takim sukcesie trudno się dziwić, że postanowiła wydać kolejny album, który fani kupiliby bez mrugnięcia okiem.
Chodzi oczywiście o koncert, zarejestrowany na cyfrowym nośniku. W tym przypadku chodzi konkretnie o występ na ubiegłorocznym, węgierskim festiwalu Miskolc Opera Festival. Oczywiście nic w tym zaskakującego. Koncertówka, nawet z orkiestrowym zapleczem, w przypadku grupy grającej muzykę z pogranicza symfonicznego metalu, gotyku czy power metalu jest rzeczą całkowicie normalną. Tym większe było moje zaskoczenie, gdy "The Classical Conspiracy" ostatecznie trafiło do mojej wieży.
Orkiestra złożona była z 40 instrumentalistów i 30 członków chóru, która wykonała nie tylko znane kompozycje Epici, lecz także utwory z jednej strony bardziej tradycyjne, a z drugiej będące klasykami... popkultury. I tak na pierwszej płycie słyszymy m.in. interpretacje utworów Verdiego czy Mozarta, jak również temat z filmu o Spidermanie i Gwiezdnych Wojen.
Większość kompozycji jest instrumentalna, a wokalistka Simone Simons pokazuje swoje możliwości dopiero na drugim krążku. Po tym majestatycznym i, nomen omen, epickim wstępie, grupa zaczyna wykonywać utwory ze swoich trzech krążków studyjnych. W trakcie całego show orkiestra buduje niesamowity klimat i dodaje utworom zespołu jeszcze więcej magii i klimatu, na jaki zasłużył już na oryginalnych wydawnictwach. Należy także pochwalić produkcję "The Classical Conspiracy". Odpowiedno wyważono głośność muzyki i wokalu.
Po ponad dwóch godzinach słuchania zapisu koncertu Epici, pozostaje pochwalić grupę za doskonałe wykonanie live swoich kompozycji, jak również przygotowanie zaskakujących propozycji szeroko rozłożonych w czasie i przestrzeni. Nie jest nudno, ani przewidywalnie. Nie ma profanacji i pomyłek. To bardzo starannie przygotowany materiał, który jeszcze bardziej umacnia pozycję Epici na rynku muzycznym i jest dowodem na to, że ci utalentowani ludzie mają przed sobą jeszcze wiele sukcesów, a między nimi mogą nas jeszcze niejednokrotnie i pozytywnie zaskoczyć.
M. Kubicki
Warner