Spotkaliśmy też soundbar, który można rozłożyć, czasami sekcja wzmacniaczy razem z całą elektroniką jest wydzielona do odrębnej "centralki" (podobnie jak w systemach ze stadem kolumienek), czasami znajduje się w subwooferze.
Ale zawsze - jak dotąd - taki system był samowystarczalny w zakresie wzmacniająco-głośnikowym; jeżeli nie miał wbudowanego źródła dźwięku (a zwykle nie miał), należało się w takie zaopatrzyć niezależnie (wystarczy niedrogi, nowoczesny, wszechstronny odtwarzacz Blu-ray), ale o dokupywaniu amplitunera AV - nie było mowy.
Soundbary pasywne
W tak (względnie) uporządkowany świat wdarło się jednak coś nowego, mianowicie informacje, że są również soundbary pasywne. Czyli? Czyli takie, które trzeba podłączyć do zewnętrznych wzmacniaczy, najpewniej do amplitunera.
Zanim przejdziemy do szczegółów - jaki to ma sens, a jakiego nie ma - wspomnijmy, że wstępnie zostały namierzone aż trzy takie egzotyczne soundbary. I wszystkie trzy planowaliśmy przedstawić w tym numerze, jednak w trakcie "zbiórki" frekwencja nie dopisała - okazało się, że jeden z nich był, ale go już nie ma (Paradigm Millennia), a drugi ma być, ale jeszcze go nie ma (Monitor Audio). Na placu pozostała firma Definitive Technology.
Skoro koncepcja soundbara, poprzez konieczność specjalnego obrobienia sygnałów w celu wykreowania dźwięku przestrzennego jest związana z działaniem systemu aktywnego - ściśle zintegrowanego systemu wzmacniająco-głośnikowego - to...
Jak wyjaśnić racje stojące za pomysłem soundbara pasywnego?
Coś za coś."Konwencjonalny" soundbar aktywny to rozwiązanie nowoczesne, racjonalne i funkcjonalne, dlatego zdobywa popularność i z pewnością nie ustąpi miejsca soundbarowi pasywnemu, który nie jest pomysłem rewolucyjnym.
Mimo to, ma swoje poważne atuty, gdy poczynić określone, wcale niewydumane założenia. Soundbary aktywne w większości reprezentują klasę popularną, są adresowane do klienta szukającego rozwiązania nie tylko wygodnego, ale i niedrogiego.
Wyjątki typu B&W Panorama 2 nie tworzą bardzo dużego wyboru. Mamy jednak znacznie większy wybór... amplitunerów AV, będących doskonale znaną podstawą do budowania zaawansowanego systemu kina domowego.
Choć amplituner AV jest kojarzony z systemem 5.1 w formie niezależnych elementów głośnikowych, to przecież często zakup takiego systemu jest rozkładany na raty, kończy się na zakupie kolumn frontowych... Uświadamiając to sobie, nie można zlekceważyć możliwości podłączenia do amplitunera soundbara - w tej sytuacji tylko pasywnego.
Wielu użytkowników już ma, albo chce mieć, "porządny" amplituner i towarzyszący mu odtwarzacz Blu-ray, ale nie chce posiadać (może i chciało, lecz zdanie zmieniło) typowego systemu głośnikowego 5.1.
Soundbar pasywny, czyli cały system głośnikowy (bez wzmacniaczy) zapakowany w jedną podtelewizorową belkę, z dodatkiem subwoofera, może uratować całe kinowodomowe przedsięwzięcie... przed stoczeniem się w formułę stereofoniczną, mało sensowną w kontekście zakupu amplitunera, który ma na pokładzie zwykle nawet nie pięć, ale siedem wzmacniaczy.
Hola hola, czy ja wolę soundbar z subwooferem od pary dobrych kolumn głośnikowych? Po pierwsze, nie o to chodzi, co "ja wolę"; po drugie, jak już się ma amplituner AV, to wypada z niego zrobić sensowny użytek.
Wreszcie po trzecie... właśnie przy takiej konfiguracji - amplitunera i soundbara (pasywnego) - można myśleć o podłączeniu jeszcze "ekstra" pary kolumn, dedykowanych odsłuchowi muzyki, bowiem wiele nowoczesnych amplitunerów otworzy taką możliwość, pozwalając na różne konfigurowanie swoich wzmacniaczy i wyjść głośnikowych; nie byłoby to możliwe przy soundbarze aktywnym, który nie ma żadnych wyjść głośnikowych.
Soundbar pasywny i kreowanie dźwięku przestrzennego
Wróćmy do metod kreowania dźwięku przestrzennego w soundbarach aktywnych, opartych na działaniu wbudowanych procesorów DSP, sterujących wzmacniaczami - jak z tym może sobie poradzić soundbar pasywny? Oczywiście zadanie jest trudniejsze. I tutaj nabieram do tego produktu, do jego projektantów specjalnego szacunku i sympatii.
Nie pomoże tu technika cyfrowa, obróbka sygnałów, filtry aktywne - trzeba mieć w tym przypadku gruntowną, solidną wiedzę akustyczną, aby z układu pasywnego, za pomocą samej konfiguracji przetworników i filtrów biernych, wykrzesać jakąkolwiek "przestrzeń", większą niżby mógł to zrobić układ stereofoniczny z przetwornikami ustawionymi na krańcach belki.
Nie oczekujmy mistrzostwa świata w przestrzenności, to nie jest "projektor dźwiękowy", gdzie procesory DSP, przesuwając precyzyjnie fazę sygnału dostarczanego do całej baterii małych przetworników, kreują wiązki dźwiękowe ukierunkowane niemal dowolnie (aby po odbiciach od ścian dopadły nas gdzieś z boku, a nawet z tyłu). Ale jak się okazuje, znajomość psychoakustyki pozwala nawet z układu pasywnego wydobyć zadziwiające efekty.
Przetworniki
Producent nie przedstawia bardzo szczegółowo zastosowanych rozwiązań. Co prawda wylicza wszystkie zastosowane przetworniki, ale nie wyjaśnia rzeczy najbardziej intrygującej - jakim cudem dźwięk kanałów "surroundowych", promieniowany z przodu, ma się pojawić z tyłu albo choćby z boku...
Układ i zróżnicowanie przetworników są intrygujące, ale widać przecież, że żadne z nich nie zostały specjalnie ukierunkowane, "skręcone" na zewnątrz, aby promieniować bardziej niż inne na boki i posłać dźwięk w stronę bocznych ścian, od których mógłby rykoszetować...
Gdyby w ogóle boczne ściany pomieszczenia znajdowały się w pobliżu - ale najczęściej są za daleko, a co gorsza, w różnych odległościach, i z takich zabaw "w odbity dźwięk" może być więcej złego niż dobrego. Konstruktorzy Defnitive nie poszli na łatwiznę i niekontrolowane "odbicia", rozszerzają przestrzeń bardziej wyrafinowanymi sposobami.
Pomiary przeprowadzone w naszym laboratorium pozwoliły rozpoznać sytuację, choć już tylko "przykładając ucho" do poszczególnych przetworników i sprawdzając, który gra, gdy dostarczamy sygnał do określonej pary zacisków, możemy sporo wyjaśnić i zrozumieć sens tak niezwykłej baterii przetworników. Jest ich w sumie aż tuzin.
Membran nisko-średniotonowych, 8-centymetrowych widać osiem, a wraz z trzema, w układach współosiowych, pojawiają się kopułki wysokotonowe. To elementy układanki najłatwiejsze do zidentyfikowania - dwudrożne układy dla kanałów lewego, prawego i centralnego.
Zatrzymajmy się przez chwilę przy samym fakcie, że to układy koncentryczne. Jako takie są szczególnie korzystne w soundbarze, zarówno ze względu na ograniczone miejsce, pozostające do dyspozycji na froncie urządzenia, jak i stabilność charakterystyki kierunkowej.
Ale na froncie jest jeszcze aż sześć innych ósemek... Cztery z nich wyglądają "zwyczajnie", dwie, znajdujące się najbliżej środka, dość dziwnie - zamiast nakładki przeciwpyłowej mają w centrum walec, o dookoła niego fałdę zawieszenia.
To jednak nic innego jak "połowa" przetwornika koncentrycznego - bez kopułki wysokotonowej, po której został tylko "słupek". Bardziej tajemnicza jest ich rola - pomiary wykazały, że pracują one zarówno podczas zasilania kanałów lewego i prawego, jak też podczas zasilania kanału centralnego. Działanie czterech pozostałych przetworników jest jednak najciekawsze, ale zostało rozszyfrowane.
Parami służą one poszczególnym kanałom surroundowym (lewemu i prawemu), ale pary te wcale nie są utworzone przez przetworniki znajdujące się po tej samej stronie belki; parę lewego kanału surroundowego tworzy przetwornik znajdujący się na prawo od lewego przetwornika koncentrycznego i przetwornik znajdujący się na samym... prawym skraju.
Analogicznie wygląda para prawego kanału surroundowego; w ten sposób jeden z głośników (ten po "właściwej" stronie) znajduje się bliżej słuchacza, a drugi, ten na przeciwległym skraju - dalej; do tego dodano przesunięcie w fazie sygnału dostarczanego do obydwu przetworników.
Słuch zostaje "zmanipulowany" i nasz mózg wprowadza nas w błąd, ustalając położenie pozornych źródeł dźwięku poza bazą wyznaczoną przez obydwa przetworniki.
Nie wierzycie - sprawdźcie sami i nie potrzebujecie do tego Mythos SSA-42 ani żadnego specjalnego urządzenia; wystarczy para kolumn - podłączcie je w przeciwfazie, włączcie sygnał monofoniczny (jeżeli nie macie takich nagrań ani przełącznika "mono" w sprzęcie, to nie wiem, jak to zrobicie... ale musi być mono), usiądźcie dokładnie pośrodku, a potem powoli przesuwajcie się w jedną stronę... Słyszycie?
Dźwięk nagle "skoczył" nieproporcjonalnie dalej niż myśmy się przesunęli. Do tego dołożono, łatwo ustalony w naszych pomiarach, jeszcze jeden efekt - na charakterystykach częstotliwościowych głośników surroundowych widać wyraźne osłabienie okolic 4 kHz, gdzie czułość ucha jest największa, a jednocześnie kumuluje się spektrum np. głosu i duża porcja harmonicznych wielu instrumentów.
Zabieg powoduje nie tylko wycofanie głosów i złagodzenie wybrzmienia, ale też przesunięcie sceny, pozornych źródeł dźwięku do tyłu, wykreowanie sztucznej, ale efektownej "głębi". Wraz z tym dźwięki kanałów surroundowych zostaną zawieszone znacznie dalej, szerzej i głębiej niż fizyczna pozycja belki, na pewno nie będą "wychodziły" wprost do słuchacza z przetworników, które de facto te dźwięki emitują.
Wrażenia estetyczne i organoleptyczne w kontakcie z Mythosa SSA-42 wskazują, że to urządzenie bardzo solidne, choć zanim zdejmiemy maskownicę, niespektakularne - i wypada uznać to za zaletę, przecież soundbar nie powinien specjalnie się wyróżniać, "wychodzić przed szereg", zostanie zainstalowany tuż pod telewizorem, więc powinien podporządkować się większemu partnerowi, wręcz "wtopić" się w tło; jednak biorąc do SSA-42 do rąk, czujemy poważną masę (10 kg), mającą swoje źródło nie tylko w głośnikowych "zasobach" urządzenia, ale przede wszystkim w obudowie wykonanej z aluminium.
Zewnętrzne powierzchnie wyszczotkowano i wypolerowano tak starannie, że z daleka wydaje się, iż zostały pokryte "lakierem fortepianowym".
Mythos SSA-42 ma długość (szerokość?) 110 cm, więc najlepiej pasuje do telewizorów średniego kalibru (czterdziestokilkucalowych), ale jest też większy model pasywnego soundbara, o analogicznej kompozycji (większych) przetworników - SSA 50. Liczba w symbolu wskazuje przekątną telewizora, do którego dany soundbar będzie najlepiej pasował. Oczywiście chodzi o "dopasowanie" wyłącznie po kątem estetycznym.
Sam Mythos SSA-42 nie aspiruje do roli kompletnego systemu głośnikowego 5.1 - potrzebny jest jeszcze subwoofer. Podawane przez producenta parametry są trochę dwuznaczne, i mogą zmylić zaszytą w jednym miejscu sugestią: że soundbar poradzi sobie sam - skoro pasmo przenoszenia wynosi 60 Hz - 30 kHz, to chyba można sobie subwoofer darować...
Skąd zatem w jednej z kolejnych rubryk rekomendacja dla ustalenia częstotliwości podziału przy 140 Hz?
Znowu pomiary wyjaśniają, że zdecydowanie należy kierować się drugą wskazówką, a nie pierwszą obiecanką. Nie ma subwoofera dosłownie "w komplecie", w jednym pudełku i z tej samej serii, ale nie ma też żadnego problemu, żeby go znaleźć w ofercie Definitive - jest ich tam pod dostatkiem.
Super Cube 4000
Po krótkich konsultacjach z dystrybutorem, został dołączony najmniejszy z rodziny SuperCube, SC 4000, kosztujący tyle samo co SSA 42 (4000 zł). Większe subwoofery to SC 6000 i SC 8000.
Supercube SC 4000 pasuje ceną i wielkością, ale jest generalnie typowym subwooferem aktywnym, w jego konstrukcji i funkcjach nie ma nic specyficznego, co ściśle wiązałoby się z koncepcją pasywnego soundbara; ma pełną, klasyczną gamę regulacji, a zakres zmiany górnej częstotliwości granicznej jest (teoretycznie) bardzo szeroki.
To czyni go urządzeniem elastycznym, lecz wymaga to od użytkownika wykonania typowych czynności "zestrajających", które nie dla każdego są łatwe; w systemach soundbarowo-subwooferowych, sprzedawanych jako komplety, regulacje subwoofera są często ograniczone, gdyż sposób filtrowania może być z góry ustalony - dopasowany do charakterystyki konkretnego soundbara; tutaj jest inaczej, ponieważ subwoofer jest uniwersalny.
Membrana
Swoją drogą, to ciekawa konstrukcja, bowiem oparta na układzie rezonansowym z membraną bierną. W dodatku mamy do czynienia ze szczególną wersją takiego układu, gdyż z jednym 8-calowym przetwornikiem współdziałają dwie 8-calowe membrany.
Spotyka się różne proporcje - powierzchnia membrany biernej (lub dwóch mniejszych) powinna zawierać się w zakresie od 100 do 200 procent powierzchni membrany głośnika "napędzającego", ponieważ przy częstotliwości rezonansowej, przy której pracuje membrana bierna, a nie głośnik, przepompowywana jest największa objętość powietrza - więc albo membrana bierna musi mieć zdolność do pracy z amplitudami jeszcze większymi niż głośnik, albo "zamienimy" większą amplitudę na większą powierzchnię.
Tutaj mamy aż 200 procent - to bardzo "luksusowe" rozwiązanie. W większych modelach SC 6000 i SC 8000 są już pojedyncze membrany bierne, ale większe niż głośniki (SC 6000 - 9-calowy głośnik i 10-calowa membrana bierna, SC 8000 - 11-calowy głośnik i 12-calowa membrana).
Tak łatwo głośników ani membran użytkownik jednak nie zobaczy, bowiem zostały ukryte za tkaniną, która nie jest rozpięta na typowych, zdejmowanych ramkach, lecz sposobem znanym już z konstrukcji innych firm, np. Mirage - naciągnięta na całą skrzynię i przyciśnięta od góry "deską" mocowaną na kołki (wykończoną na "piano black").
W sytuacji, gdy aż na trzech ściankach znajdują się elementy promieniujące (głośnik z przodu, membrany na bokach), takie rozwiązanie wydaje się sensowne, ponieważ eliminuje konieczność przygotowania aż trzech maskownic.
Zastosowanie membrany biernej pozwala nisko zestroić układ rezonansowy o relatywnie małej objętości - a to bardzo się liczy... Wszyscy walczą o to, aby jak najwięcej wycisnąć z jak najmniejszych konstrukcji, bowiem wielkość subwoofera to kwestia krytyczna dla wielu potencjalnych klientów.
Komunikajca
Subwoofery Definitive Technology SuperCube są nie tylko "ustawne", wydajne i wszechstronne, ale też bardzo nowoczesne od strony funkcjonalnej - oprócz obydwu typów wejść (niskopoziomowe RCA, wysokopoziomowe na zaciskach głośnikowych) i wspomnianego kompletu typowych regulacji (filtrowanie, faza, poziom) jest też equalizacja (cztery opcje), zdalne sterowanie i wreszcie, co może najcenniejsze, komunikacja bezprzewodowa - dla jej uruchomienia trzeba jednak dokupić specjalny adapter.
W momencie zmiany któregoś z parametrów, jego aktualna wartość jest pokazywana przez kilka sekund bardzo dużymi znakami (widocznymi z drugiego końca pokoju) na czerwonym wyświetlaczu znajdującym się w lewym górnym narożniku przedniej ścianki (tak jak wszystko, przysłoniętym tkaniną) - bardzo praktyczne.
Odsłuch
Przystępując do prób odsłuchowych, nie znałem wyników pomiarów, wskazujących na trudności ze zintegrowaniem soundbara Mythos SSA 42 z subwooferem Supercube 4000.
Przypomnę i tutaj, a może będzie to nawet jedyna okazja do zapoznania się z tym problemem dla tych, którzy Laboratorium omijają dużym łukiem - że obydwa elementy niezależnie prezentują się zacnie, ale nie tworzą zgranego duetu.
I nie chodzi o jakieś paraudiofilskie wybrzydzanie, tajemne związki, słyszalne choć niemierzalne, ale właśnie o parametry jak najbardziej mierzalne - wbrew danym katalogowym i oznaczeniom przy regulatorze górnej częstotliwości granicznej, nawet przy najwyższym filtrowaniu, a nawet przy opcji LFE, charakterystyka subwoofera sięga tylko do ok. 100 Hz, a nie do 150 Hz - a powinna, żeby płynnie połączyć się z soundbarem, który z kolei żadnym sposobem nie "zejdzie" niżej.
Oczywiście obydwie charakterystyki nie kończą się przy wspomnianych częstotliwościach jak nożem uciął, gdzieś się łączą (przecinają) i uzupełniają (pod warunkiem zgrania fazy!), lecz w takiej sytuacji nie unikniemy osłabienia na "przejściu" - o czym jeszcze nie wiedziałem, podłączając system podczas odsłuchu.
Ostatecznie mankament ten nie jest wielki, można go zminimalizować ustawiając najwyższe możliwe filtrowanie, ale niemałe było moje zdziwienie, że muszę to robić tak zdecydowanie - zwykle jest odwrotnie, nawet jeżeli z "papierów" wynika, że podział powinien zostać przeprowadzony np. w okolicach 120 Hz, to - o ile posługujemy się ręczną regulacją w subwooferze (a nie w ustawieniach procesora / amplitunera) - kończy się na ustawieniu pokrętła w pozycji np. 80 Hz.
Firmowe dane o pasmie Mythosa SSA 42 były niejednoznaczne, ponieważ w jednej rubryce napisali, że sięga ono od 60 Hz, a gdzie indziej, aby filtrowanie ustawiać przy 140 Hz (niejednoznaczne nie znaczy, że sprzeczne; filtrowanie zawsze powinno być ustawione wyżej niż granica pasma, lecz tutaj różnica była zastanawiająco duża), próbuję więc ostrożnie, od ustawienia pokrętła subwoofera w połowie skali... I od razu słychać, że za nisko.
Kręcę delikatnie wyżej, zmienia się niewiele, więc kręcę już do samego końca i chciałoby się jeszcze dalej, bas pozostaje niski, zmiękczony, zaokrąglony, raczej masujący niż kopiący, chociaż potrafi "dmuchnąć" i przesunąć dużą masę powietrza, uderzyć nawet szybko i energicznie, tyle że nie będzie to masakrujące uderzenie narzędziem tępokrawędziowym ani ostre cięcie - to bas o kinodomowych skłonnościach, nie cyzeluje smaczków, nie służy też do nagłaśniania dużych pomieszczeń.
W gruncie rzeczy, gdyby nie wspomniane trudności z łączeniem, taki bas można by uznać za idealny w związku z soundbarem, w systemie nieaspirującym przecież ani do miana audiofilskiego, ani do pracy w większej instalacji wielokanałowej.
Można jednak wyjść poza tak zakreślony profil, kojarząc z SSA 42 zupełnie inny subwoofer - i wcale nietrudno będzie znaleźć taki, który lepiej zintegruje się z tym soundbarem. Niedawno ("Audio" 3/2013) testowaliśmy dziesięć subwooferów w cenie poniżej 2000 zł i połowa z nich sięga do ok. 150 Hz przy najwyższej pozycji regulatora, nawet nie biorąc pod uwagę opcji LFE rozciągającej (zwykle) charakterystykę jeszcze wyżej.
Pewnie i w ofercie Defninitive znalazłoby się coś odpowiedniego, ale konkretów nie podamy, bo innych subów tej firmy nie sprawdzaliśmy - tylko ten, który przysłał dystrybutor... Więc żeby mu nie psuć interesu, podpowiem, że nawet pochodzący z tego samego źródła zaopatrzenia Roth Audio Oli KH20 byłby odpowiedniejszy.
Przede wszystkim umówmy się, że głównym bohaterem tego testu jest soundbar, a subwoofer był tylko dodatkiem. Niezbędnym, ale to tylko "zwykły", aktywny subwoofer, jak wiele innych… Soundbar SSA 42 jest wyjątkowy, bo w swojej pasywności unikalny.
Oprócz prób kinowych, wielokanałowych, posłuchałem go w stereo, nie tylko dlatego, by ocenić jego kompetencje muzyczne, ale rozpoznać równowagę tonalną, zawsze jakoś fałszowaną przez mniej lub bardziej wirtualny dźwięk surroundowy. Brzmienie jest niejednoznaczne, bo z jednej strony dynamiczne i bezpośrednie, z drugiej - delikatne i wyrafinowane.
Powody takiej dwoistości łatwo jednak ustalić, w zasadzie to tylko niezgrabna próba opisania brzmienia, które dla ucha nie ma żadnych tajemnic, wspomniana "niejednoznaczność" pojawia się więc w sferze samej narracji, a nie prawdziwej akcji.
Otóż środek pasma jest energiczny, dość jasny, akcentujący wyższe partie, stąd też przydałoby wsparcie subwoofera wchodzące nawet w "dolny środek", natomiast góra - subtelna, trochę dosłodzona, a jednocześnie przejrzysta.
W trybach wielokanałowych Mythos SSA 42 brzmi przekonująco - potrafi nie tylko rozszerzyć scenę znacznie ponad wymiary samej "belki", ulokować dźwięki "gdzieś" po bokach.
Lokalizacje tak wyekspediowanych pozornych źródeł dźwięku nie są bardzo precyzyjne, lecz naturalne i zarazem bardzo efektowne, biorąc pod uwagę ograniczenia techniki pasywnej konstrukcji - tutaj żadne specjalne procesory dźwięku wirtualnego nie były zaangażowane.
Spróbowałem wreszcie posłuchać muzyki nagranej dwukanałowo, w trybie 5ch stereo (wtedy kanały efektowe dostają taki sam sygnał jak przednie) - i tutaj rezultat był już zaskakująco ciekawy; imponująco szeroka panorama, jak z normalnie rozstawionych kolumn.
"Zwykły" sygnał stereo, wszystkie głośniki w jednej podtelewizorowej obudowie, a jaki efekt! Żadne znane z przeszłości rozszerzanie na bazie pracy tylko dwóch głośników (zespołów głośnikowych) zainstalowanych w zintegrowanym urządzeniu nie może się z tym równać - no tak, ale tutaj mamy więcej kanałów...
Skoro jednak w 5ch stereo obydwa kanały lewe (i analogicznie prawe) dostarczają te same sygnały... to co by było, gdybyśmy do SSA 42 podłączyli wzmacniacz stereofoniczny w taki sposób, że sygnał z lewego kanału poszedłby do gniazd lewego przodu i lewego tyłu, i analogicznie sygnał prawego kanału?
Teoretycznie uzyskalibyśmy podobny efekt jak przy 5ch stereo (poza milczeniem kanału centralnego); równoległe podłączenie obydwu "lewych" jak i "prawych" sekcji pod wyjście odpowiednio lewej i prawej końcówki mocy spowoduje obciążenie każdej z nich impedancją 3 Ω (jak już wiemy z laboratorium, każda z tych sekcji jest znamionowo 6-omowa), co jednak "normalny", nowoczesny wzmacniacz stereofoniczny, niekoniecznie z najwyższej półki, wytrzyma. Komu rekomenduję takie rozwiązanie?
Czy ktokolwiek, kto posiada wzmacniacz stereofoniczny, zgodzi się na podłączenie do niego soundbara zamiast pary kolumn?
Może nie wszyscy, może nie większość, ale niektórzy... Ci, którzy zaczęli myśleć o jakimś sposobie na "uprzestrzennienie" dźwięku, nie tylko nie muszą obstawiać się systemem głośnikowym 5.1 czy 7.1, nie muszą nawet kupować amplitunera AV...
A wszystko, co oferuje Mythos SSA 42, opiera się nie na procesorach ani w ogóle na technice cyfrowej, lecz na tradycyjnej technice filtrów biernych - a podstawy dla takiego projektu były dostępne pół wieku temu!
Andrzej Kisiel