Teac TN-300 jest jedną z najbardziej gorących premier, został wprowadzony do oferty po koniec zeszłego roku i od razu wywołał zamieszanie. Producent przeanalizował potrzeby współczesnego audiofila i stworzył urządzenie, które z jednej strony nawiązuje do tradycji i najlepszych rozwiązań mechanicznych, a z drugiej - wprowadza nowoczesną elektronikę i funkcjonalność.
Nie każdy ma ochotę składać gramofon od podstaw. Teac tego nie wymaga, chociaż zachęca, by poświęcić mu trochę uwagi. Urządzenie jest bardzo dobrze zabezpieczone w transporcie, górna pokrywa zainstalowana na stałe, przez co chroni delikatne elementy ramienia i napędu.
Musimy założyć talerz i pasek, gumową matę (uwaga: łatwo pomylić jej strony) oraz uzbroić ramię. Oddzielnie zapakowano główkę i przeciwwagę.
Na stałe przykręcono i wyjustowano wkładkę, w większości przypadków nie wymaga ona specjalnych zabiegów. Po założeniu przeciwwagi każdego czeka ustalenie siły nacisku igły; producent wyszedł z założenia, że nie potrzebna będzie do tego waga, a wystarczy szczegółowa instrukcja i precyzyjna skala na pierścieniu regulacyjnego elementu.
Do rozpoczęcia zabawy pozostanie jeszcze tylko ustalenie antiskatingu - to jest jeszcze prostsze: układ oparty na mechanizmie magnetycznym ustawiamy w fabrycznej pozycji "2".
Gramofon jest zbudowany solidnie, waży 5 kg, chassis to gruba płyta mdf-u. Jest dostępny w kilku wersjach wykończenia, producent zdaje sobie sprawę, jak ważna to sprawa dla współczesnego klienta.
Trzy wersje są lakierowane na wysoki połysk: biała, czarna i czerwona; dla zwolenników większej "naturalności", przecież kojarzącej się z winylem, są dwie opcje fornirowane: w drewnie wiśniowym (w naszym teście, a więc na zdjęciach, prezentuje się bardzo dystyngowanie) i w jasnym drewnie (którego gatunku producent nie ujawnił - nazwa tej wersji to "natural wood").
Teac TN-300 - konstrukcja
Chassis spoczywa na czterech wysokich nóżkach wytoczonych z aluminiowych bloków i uzupełnionych absorbującymi drgania wkładkami. Gramofon fabrycznie wyposażono w przeźroczystą, plastikową pokrywę, chroni przed kurzem i wygląda całkiem nieźle, można ją też łatwo zdemontować.
Talerz jest aluminiowym odlewem, pod spodem, blisko osi, zainstalowano silnik prądu stałego, rolki są pokryte miedzią, pasek obejmuje subtalerz.
Ramię to konstrukcja oparta na prostej rurce, do której dokręcono główkę z wkładką. Na tzw. pierwszy montaż Teac wybrał bardzo popularną (i cenioną) wkładkę Audio-Technica AT-95E typu MM, więc zadziała z większością przedwzmacniaczy korekcyjnych. Antiskating to wygodne rozwiązanie oparte na układzie magnetycznym.
Teac "obłożył" swój gramofon masą dodatków. Zasilacz ma postać zewnętrznego, niewielkiego modułu impulsowego. Z tyłu znajdziemy gniazda analogowe RCA (złocone styki!), więc nie będzie przeszkód do eksperymentowania z kablami. Jeżeli nie mamy przedwzmacniacza korekcyjnego, to wystarczy włączyć układ wbudowany wewnątrz gramofonu, a do gniazd RCA popłynie już sygnał liniowy.
Teac TN-300 ma także przetwornik analogowo-cyfrowy (16 bitów/48 kHz) oraz wyjście USB do podłączenia komputera - dzięki temu zarchiwizujemy kolekcję winyli. Konwerter nie wymaga żadnej specjalnej konfiguracji ani dodatkowego oprogramowania, działa z systemami Windows i Mac OSX.
Obsługa gramofonu jest bardzo prosta, dwa przełączniki odpowiadają za wybór obrotów (33 1/3 i 45) oraz włączenie zasilania. Wygodne, płaskie pokrętła również są wykonane z metalu.
Odsłuch
Teac TN-300 dostarczy nam to, co w płytach winylowych najbardziej charakterystyczne i (być może) najlepsze. Brzmienie tego gramofonu jest osadzone w typowym, nieco przyciemnionym klimacie, który stanowi tło dla każdego dźwięku.
Ale nie oznacza to generalnego uspokojenia i spowolnienia - wręcz przeciwnie, Teac swoim sposobem kreuje wrażenie wyjątkowej dynamiki a także trójwymiarowości. Dźwięk jest swobodny, wolny od kompresji, a przy tym elegancki w wyższych rejestrach, z naturalną, niewymuszoną selektywnością, nie pasuje do żadnego jednostronnego schematu.
Teac nie jest kameleonem, który by zupełnie zmieniał swoje barwy, ale potrafi zaskoczyć elastycznością - z jednej strony ma swój klimat, a z drugiej - przyciemnione tło okazuje się być optymalne nie tylko dla nagrań spokojnych i akustycznych, bo zapewnia też dobry kontrast dla muzyki dynamicznej i bogatej w szczegóły.
Teac pokazuje, jak dużo informacji jest zaszytych w rowkach analogowej płyty - jakie mają kształty, jakie są między nimi relacje.
Mimo sporej gęstości, brzmieniu nie brakuje oddechu i przestrzeni. Dociążenie niskich rejestrów nie przeszkadza w utrzymaniu tempa, chociaż bas stawia bardziej na rozciągnięcie niż na kontury; dźwięki tego zakresu są płynne i sprężyste, nie spóźniają się i nie wylewają na średnicę, chociaż trochę ją podgrzewają. Tutaj mamy analog w pełnej krasie, zdecydowanie, ale bez uproszczeń.
Jest "moc", głębia, intensywność, nie są to ani flaki z olejem, ani sucholec. Wysokie tony nie szaleją. Gładkie, zaokrąglone, gdyby były odrobinę odważniejsze, pewnie usłyszelibyśmy jeszcze więcej, ale może i coś stracili, gdyby punkt ciężkości tego brzmienia przesunął się wyżej. Tak jak jest, jest dobrze, bardzo dobrze... "95-tka" Audio-Techniki gra delikatnie i zarazem precyzyjnie.
W trybie z wbudowanym przedwzmacniaczem korekcyjnym Teac brzmi gładko, ale to tylko (i aż) dobry punkt startowy. Kompetencje TN-300 sięgają znacznie dalej i jego pełen potencjał można - a nawet trzeba - odkryć podłączając lepszy phono-stage, co poprawi rozdzielczość góry i zwartość basu.
Radosław Łabanowski