Dla firmy Rekkord gramofony automatyczne mają być głównym polem do popisu. Wciąż jest ich niewiele, a przecież mają potencjał, aby do gramofonu przekonać… jeszcze nieprzekonanych, których dotąd zniechęcała skomplikowana natura i obsługa konstrukcji manualnych.
Rekkord startuje z ofertą liczącą sześć modeli (a niektóre z nich mają dwie wersje), w tym czterech w pełni automatycznych, jednak dwa najdroższe gramofony są manualne.
Ofertę otwiera automatyczny F100, testowany F110 jest drugim od dołu. Różnica w cenie nie jest duża (około 300 zł), ale przewaga 110-tki nad 100-tką już wyraźna – jest konstrukcją z odsprzęgniętym chassis.
Uściślijmy jeszcze, że do testu trafiła wersja F110 z indeksem P, który u Rekkorda sygnalizuje obecność wbudowanego przedwzmacniacza korekcyjnego. Taki model kosztuje 2200 zł, odmiana podstawowa F110 (bez przedwzmacniacza) jest znowu o 300 zł tańsza.
Decyzja będzie pewnie zależała od tego, czy mamy phono-stage we wzmacniaczu zintegrowanym, bo o planowanie zakupu zewnętrznego nie podejrzewam tych, którzy są zainteresowani gramofonem za 2000 zł.
Rekkord F110P - wykonanie
Rekkord F110P oraz Pro-Ject A1 wyglądają podobnie – czarna plinta (z MDF-u, oklejona folią), szczupły talerz i charakterystyczny panel z przełącznikami to cechy wspólne. Ale bliższe oględziny ujawniają wiele różnic.
Czytaj również: Jakie rodzaje napędów występują w gramofonach?
Rzeczą bardzo specjalną w Rekkord F110P jest zaawansowany, odsprzęgnięty od chassis układ mechaniczny i elektroniczny. Polega on na osadzeniu całego mechanizmu (wraz z ramieniem, który w gramofonie automatycznym jest częścią większej całości) w plincie za pośrednictwem elastycznych łączników.
Rekkord F110P - talerz i wkładka
Talerz jest aluminiowy, w zestawie wraz z filcową matą. Ramię to własna konstrukcja Rekkorda o efektywnej długości 8,3 cala, aluminiowa rurka jest w tylnej części osadzona w precyzyjnych, stalowych łożyskach.
Ciekawostką jest "wkładka" z włókien węglowych, umieszczona w główce w celu poprawy jej sztywności… Jednak trudno nie zauważyć wpływów Pro-Jecta.
Czytaj również: Co to jest moment obrotowy gramofonu?
Rekkord zrobił chyba wszystko, aby F110P był jak najłatwiejszy w instalacji oraz użyciu, został zatem kompleksowo złożony i skalibrowany już w fabryce.
Na sztywno ustawiono przeciwwagę, a więc siłę nacisku igły, podobnie anti-skating, tym bardziej kąt VTA i azymut. Nie ma możliwości zmian żadnego z tych parametrów (przynajmniej w typowy sposób).
Tym samym i pomysł wymiany wkładki na coś lepszego będzie trudny do przeprowadzenia. A zainstalowana wkładka tym razem jest zaskakująca, bo nie jest to żaden Ortofon, o co podejrzewalibyśmy firmę powiązaną z Pro-Jectem, chociaż instrukcja obsługi mówi wprost o modelu OM 10.
Czytaj również: Jakie wyróżniamy kształty ramion gramofonowych?
Testowany F110P jest jednak wyposażony w bardzo popularną wkładkę Audio-Technica AT3600L. O tej z kolei wspomina strona internetowa, ale dodając, że igła jest eliptyczna, podczas gdy ten model wkładki ma igłę stożkową…
Rekomendowany nacisk to aż 3,5 g, ale w przypadku F110P nie ma to przecież większego znaczenia, gramofon nie pozwala na regulację tego parametru, więc użytkownik nie będzie narażony na stres "dociągnięcia" przeciwwagi do pozycji 3,5 g.
Rekkord F110P - obsługa
Obsługa jest – tak jak obiecał producent – prosta, wręcz "radosna". Wystarczy zainstalować górną pokrywę, usunąć kilka transportowych blokad i nałożyć na główną oś talerz (jednak Rekkord F110P nie jest tak ekstremalny jak Pro-Ject A1, w którym nawet talerz był już zamontowany).
Czytaj również nasze testy z kategorii: Wkładki gramofonowe
Najważniejsze są przyciski Start i Stop, uruchamiające i zatrzymujące odtwarzanie. Ze wszystkimi konsekwencjami automatyki ramię przesuwane jest nad powierzchnię płyty, a po zakończeniu strony wraca do punktu wyjściowego.
Rekkord F110P - napęd
Niezależnie od zaawansowanej elektroniki, Rekkord F110P jest gramofonem z klasycznym, paskowym napędem. Tyle że użytkownik w ogóle nie musi zagłębiać się w takie szczegóły.
Cały napęd jest ukryty pod talerzem, na dobrą sprawę możemy w ogóle nie mieć świadomości jego istnienia (dopóki nie trzeba będzie wymienić paska). Rekkord F110P jest też cichy i nie chodzi tutaj o obroty talerza (bo to właściwie oczywiste), ale o mechanizmy związane z automatyką ramienia.
Czytaj również: Jaka jest żywotność wkładek gramofonowych?
Z obudowy na stałe wyprowadzono interkonekty (wraz z żyłą uziemiającą) i z tym znowu jest związana ciekawostka. W modelu F110 interkonekty podłączono wprost do wkładki, ale w F110P przedwzmacniacz korekcyjny jest na stałe włączony w tor sygnałowy – nie można go ominąć. To w sumie konsekwentne dopełnienie koncepcji gramofonu kompletnie "przygotowanego", bez zawracania głowy regulacjami i opcjami.
Nieco mniej entuzjastycznie przedstawiają się parametry napędu; o ile nierównomierność obrotów (wskaźnik W&F) pozostaje umiarkowany (0,55 %), to talerz obracał się wyraźnie za szybko (o 1,5%). Być może jednak jest to przypadłość testowanego egzemplarza, niewykluczone, że łatwa do skorygowania przez serwis.
Rekkord Audio F110P - odsłuch
Nowy gracz winyli nie bije rekordów w naszych testach, ale zachowuje się zaskakująco dojrzale. Myślałem, że będzie chciał się "przebić" brzmieniem efektownym i specyficznym, albo włączyć w bezpieczny i dominujący nurt ciepłego analogu. To, że stać go na więcej, a nie tylko na "eksperyment" albo zachowawczość, sugerowały już co prawda pewne cechy konstrukcji.
Czytaj również: Jakiego typu wkładki są lepsze - MM czy MC?
Mimo to przed odsłuchem nie był moim faworytem. Rekkord F110P nie próbuje nas oczarować ani tym bardziej szokować, za to konsekwentnie buduje wieloma cechami obraz urządzenia dopracowanego, poważnego, muzycznie uniwersalnego.
Podstawą jest dobre zrównoważenie, kontrola i czystość w całym pasmie. Nic w tym dźwięku nie napada, wszystko jest bliskie i uporządkowane.
Pod tym względem Rekkord F110P przypomina Audio-Technikę AT-LP5X, jest jednak bardziej opanowany, mniej zadziorny, nieco ciemniejszy. Bas jest gęsty, konkretny, kontrolowany, dynamiczny i sprężysty.
Nie ma takiej swobody i luzu jak niektórzy konkurenci, pomruki nie zmulą średnicy ani nie rozleją rytmu. To tym bardziej korzystne, że wysokie tony są o tyle dokładne, o ile oszczędne – dawkują detale, wybrzmienia, zachowując przy tym dobrą selektywność i proporcje, nie absorbując błyskotkami.
Czytaj również: Napęd gramofonu - dlaczego jest ważny i jak działa?
Większa aktywność na górze pasma dałaby lepszy wgląd w nagranie, ale niekoniecznie lepszą spójność i naturalność. Brzmienie Rekkord F110P to bardzo dobra, dopięta kompozycja całości, co potwierdza przekonujące, wiarygodne odtworzenie przestrzeni.
Średnica jest dowartościowana, obecna, a przy tym dokładna i neutralna – nie skręca w żadną stronę, nie jest "dopalona" na dole ani przejaskrawiona. Jej "analogowość" realizuje się przez nasycenie i plastyczność, jednak nie przerabia wokali na własną modłę, zachowując dobre różnicowanie.
Nowy projekt
Kiedy przyjmowałem do testu F110, nasz rodzimy dystrybutor Rekkorda bardzo uczulał mnie, że Rekkord to nie przemianowany Pro-Ject, a konstrukcje są zupełnie inne. Tym niemniej pojawienie się w jednym teście gramofonów Pro-Jecta i Rekkorda skłania do ich porównania.
Czytaj również: Jaki jest optymalny nacisk igły na płytę?
W tym miejscu zastanówmy się jednak, po co Heinzowi Lichteneggerowi kolejny gramofonowy "projekt". Czy da się wymyślić coś, czego Pro-Ject już wcześniej nie zrobił?
Oczywiście! Nie zdobył dotąd odpowiedniego zaplecza produkcyjnego (a może i projektowego), aby na dużą skalę zająć się gramofonami automatycznymi.
To zresztą nie tylko nisza u Pro-Jecta, ale na całym rynku. Wygląda na to, że Heinz Lichtenegger miał znowu dobry pomysł, dogadał się z firmą Alfred Fehrenbacher GmbH i tam będzie produkował automaty. Zarówno po szyldem Rekkord, dla której będzie to główna rola, jak i Pro-Jecta, który jeszcze bardziej "urozmaici" swoją ofertę.