Firma zdobyła już sporą popularność na polskim rynku, przede wszystkim dzięki przystępnym cenom. Konflikt między niskimi cenami a raczej wysokimi kosztami produkcji we Włoszech został jakoś rozładowany, ale dzisiaj produkcję kolumn droższych niż wszystko, co ma w ofercie Indiana Line, wyprowadzają za morza i oceny bardziej renomowane marki.
Umiarkowane ceny nie pozwalają firmie na epatowanie "włoskością" w sferze wzornictwa - i całe szczęście, że projektanci nie próbują realizować takiego zamiaru byle jak, za pomocą materiałów niskiej jakości, lecz wchodzą w uniwersalne, raczej skromne schematy, dbając przy tym o staranne wykonanie i delikatne, ale gustowne rysy indywidualne.
W rezultacie widzimy kolumny po prostu ładne i ze wszech miar akceptowalne. W katalogu firmy znajdziemy cztery serie: Diva, Musa, Tesi i Nota (wymienione "od góry"), a w serii Tesa najwięcej pozycji - w menu pokazuje się aż czternaście "numerków", jednak niektóre z nich to symbole całych kompletów (wielokanałowych), a inne (z dwójką na końcu) oznaczają wersje lakierowane na wysoki połysk.
Modeli podstawowych doliczyłem się ostatecznie sześciu - dwa podstawkowe, dwa wolnostojące i dwa centralne. Wszystkie bazują na nisko-średniotonowych 12-cm i 16-cm oraz 25-mm kopułce wysokotonowej.
Obydwie kolumny wolnostojące są dwuipółdrożne, mniejsza ma tandem 12-tek, a większa, właśnie testowana Tesi 560 - tandem 16-tek, i jest to tym samym największy i najdroższy model Tesi. Pamiętajmy, że w ofercie jest jeszcze tańsza seria Note.
Standardowe gniazdo przyłączeniowe - wielu producentów wysila się dzisiaj na przygotowanie własnego projektu każdego
detalu, ale ten wzór, znany od wielu lat, wciąż funkcjonuje tak dobrze, jak dawniej.
Na fakt, że Indiana Line Tesi 560 jest produktem ważnym również na rynku włoskim, wskazuje dokładny test pod adresem: http:// nuke.nonsoloaudiofili.com/IndianaLineTesi560/tabid/274/ Default.aspx
Przy okazji warto zwrócić uwagę, że to właśnie włoski miesięcznik "Audio Reviev" (członek EISA) prezentuje najbogatsze - wśród europejskich pism "mainstreamowych" - raporty z laboratorium, zostawiając w tyle wiele bardziej znanych tytułów, w tym brytyjskich, traktujących testy powierzchownie i komercyjnie.
Jak wynika z informacji producenta, potwierdzonych pomiarami, Indiana Line Tesi 560 to układ dwuipółdrożny z bardzo niską pierwszą częstotliwością podziału (niskim filtrowaniem dolnoprzepustowym głośnika niskotonowego, czyli dolnej 16-tki; przy ok. 200 Hz jego charakterystyka leży już ok. 6 dB poniżej charakterystyki nisko-średniotonowego).
Nie jest to jeszcze filtrowanie "subwooferowe", ale można uznać, że cały zakres średnich tonów w praktyce przetwarza tylko górna 16-tka (nisko-średniotonowa).
Nie jest to ani lepszy, ani gorszy wariant realizacji układu dwuipółdrożnego, w którym zwykle dolny głośnik uczestniczy również w przetwarzaniu "dolnego środka". Tutaj można się spodziewać wzmocnienia basu, kosztem średniej efektywności w całym pasmie i - jak pokazują nasze pomiary - teoria zgadza się z praktyką. Obydwie 16-tki pracują we wspólnej komorze bas-refleks, z otworem wyprowadzonym do przodu.
Konwencjonalna, 25-mm, tekstylna kopułka wysokotonowa, dobrze dostrojona, okazuje się wystarczającym środkiem, aby w tej grupie cenowej osiągnąć wyśmienite rezultaty. Charakterystyka w zakresie wysokotonowym jest wyrównana, a brzmienie wyjątkowo czyste.
W materiałach firmowych przeczytamy, że głośniki te mają dwukrotnie większe magnesy neodymowe w stosunku do głośników stosowanych w serii Note.
Nie oglądałem tych drugich, więc nie neguję różnicy w wielkości (magnesów), natomiast zaintrygowany obietnicą magnesów neodymowych (rzadko stosowanych w głośnikach nisko-średniotonowych ze względu na koszty), sprawdziłem i stwierdziłem, że magnesy są osłonięte stalowymi puszkami ekranującymi, co wskazuje, że są tam raczej konwencjonalne pierścienie ferrytowe. Magnes neodymowy, przedłużony komorą wytłumiającą, działa w głośniku wysokotonowym.
Obudowa jest wykonana z mdf-u, wewnątrz ma dwa poprzeczne wzmocnienia, z zewnątrz, na większości powierzchni, jest wykończona folią winylową imitującą drewno czereśniowe. Dostępna jest też wersja "ciemnoszary dąb".
Front i dyskretny (mający obrys właściwej skrzynki) cokół polakierowano na czarno; maskownica, mocowana na kołki, zakrywa ok. 3/5 przedniej ścianki (obszar zajmowany przez głośniki i bas-refleks).
Odsłuch
Nietrudno będzie uchwycić już w pierwszym wrażeniu, które w dużym stopniu odnosi się do charakterystyki częstotliwościowej, że Indiana Line Tesi 560 trzymają umiarkowany poziom wysokich tonów, za to nie żałują basu.
Można by nawet posunąć się do stwierdzenia, że są "przyciemnione", lecz wtedy bylibyśmy już nie tyle zbyt krytyczni, co odsuwali się od sedna sprawy i wyjątkowości stylu Tesi 560. Owszem, taka charakterystyka jest tutaj punktem wyjścia, jednak pewne umiejętności pozwalają wykreować w tych ramach wręcz wyrafinowane brzmienie.
Chociaż gęste i posadzone na mocnym basie, Indiana Line Tesi 560 są czytelne i przejrzyste - i to bardziej niż pozostałe kolumny tego testu.
Duży udział ma w tym głośnik wysokotonowy, wyraźnie najlepszy, który ustawiony do grania dość cicho, potrafi przebić się ze swoją rozdzielczością.
Góra nie błyszczy, tym bardziej nie wpada w żadne ostrości, ale nie jest zmatowiona i brudna - gładka, sypka, pokazuje najdrobniejsze detale zarazem delikatnie i wyraźnie.
Środek nie gra szczególnie emocjonalnie, ale jest naturalny, uporządkowany, cały zakres średnio-wysokotonowy jest wyrównany i płynny, co daje najlepszą w tym teście lokalizację pozornych źródeł.
Brzmienie Tesi jest bardzo komfortowe i zarazem wciągające - intryguje, jak dużo można pokazać w tak spokojny sposób. Kiedy jednak zrobimy sprawdzian zasadniczych umiejętności dynamicznych i "szybkości", też jest co najmniej dobrze.
Bas to oddzielna sprawa... i również przyjemna. Szybko się z nim oswoimy i go polubimy. Jest go dużo, ale zręcznie unika zarówno twardości, jak i rozlazłości, dudnień, jednostajności i podbarwień. Również tutaj pokazuje się dobry rysunek, a nawet nieznane innym kolumnom tego testu basowe subtelności. Wiem, że w pomiarach "wyszły" wyeksponowane okolice 100 Hz, ale Tesi grają naprawdę kulturalnie.
Andrzej Kisiel