Nie wyglądały źle, ale nieśmiało. Wreszcie jest odmiana, wręcz nowe otwarcie. Firma Indiana Line ma korzenie włoskie, powstała wiele lat temu, ale całej jej historii i powodu, dla którego nosi niezbyt włoską nazwę, nie będziemy ponownie przypominać.
Na Audio Show 2023 pokazano dwie konstrukcje serii Diva, w których w zakresie estetyki całkowicie zerwano z tradycją. Nie są awangardowe, ekstrawaganckie, kontrowersyjne – są po prostu nowoczesne, ciekawe, eleganckie. O to nam chodziło.
Producent doskonale wie, jak dużą robi to różnicę, i prowadzi szeroko zakrojoną akcję informacyjno-promocyjną, chociaż w opisach podkreśla przede wszystkim walory techniczne i akustyczne.
Już wcześniej Indiany były solidne, na porządnych, chociaż konwencjonalnych komponentach, dobrze zestrojone, bez amatorskich "eksperymentów", projektowane najwyraźniej przez profesjonalistów – i tak trzymać.
Niedawno proces odświeżania oferty objął niższą serię, czyli Tesi. Przygotowując materiał do druku byłem przekonany, że seria Diva tymczasem zatrzymała się na dwóch modelach – wolnostojących Indiana Line Diva 5 i podstawkowych Indiana Line Diva 2 – chociaż już podczas Audio Show 2023 nieoficjalnie zapowiadano dodanie większej konstrukcji wolnostojącej. Rzeczywiście przydałoby się coś znaczniejszego, bowiem Diva 5, mimo swojego uroku, nie za bardzo nadaje się na pozycję "flagowca" całej oferty – jest zwyczajnie za mała.
I rzutem na taśmę, tuż przed wysłaniem AUDIO do druku, dopisuję co następuje – na monachijskim high-endzie pokazano trójdrożną Divę 6 – i to z aż trzema 15-cm niskotonowymi. Jednak nie wszyscy potrzebują potężnego basu i wysokich poziomów głośności, a zrównoważenie, nasycenie i naturalność brzmienia Indiana Line Diva 5 są wręcz niedoścignione w tej klasie cenowej.
Czytaj również: Czy maskownica kolumny słyszalnie obniża jakość dźwięku?
Indiana Line Diva 5 - wzornictwo i budowa
Przygotowano dwie wersje kolorystyczne – jedna jest całkowicie czarna, druga dębowo-biało… czarna. Główna część obudowy została oklejona winylową folią imitującą dąb – ale bardzo udanie, dzisiaj technika "drewnopodobna" osiągnęła poziom, który może usatysfakcjonować najbardziej wymagających. Front jest lakierowany na biało, a maskownica pozostała, tradycyjnie, czarna.
Front panel jest lekko pochylony, mimo że korpus, w którym jest osadzony, pozostaje regularnym prostopadłościanem, stojącym pionowo. Wymagało to prostego zabiegu – front o stałej grubości 30 mm jest osadzony głębiej na górze (tutaj wystaje 1 cm przed krawędzie "skrzynki") i płycej na dole (tu wystaje 2,5 cm).
Różnica na wysokości 85 cm wynosi tylko 1,5 cm, co wyznacza kąt… niespełna 2º – tyle co nic, takie pochylenie nie będzie miało praktycznego znaczenia dla charakterystyki docierającej do słuchacza, relacji fazowych, opóźnień itp., jednak jest zauważalne i dodaje wyrafinowania.
Czytaj również: Czy przetworniki koncentryczne wymagają zwrotnicy do podziału pasma?
Zręcznie rozwiązano też problem cokołu – zamiast płyty dodano lekko wystające nóżki (sama obudowa ma 16,5 cm, razem z nóżkami 20 cm), które nie próbują być ozdobą za pomocą pretensjonalnych kształtów, są za to solidne, metalowe i… uwaga – na spodzie mają warstwę gumy, nie ma opcji wkręcenia kolców.
Jeden element jest warty poprawienia – maskownica, której ramka nie jest wyprofilowana, i jej wpływ na charakterystykę widać w pomiarach. Nie jest on jednak dramatyczny i nie nazwałbym tego łyżką dziegciu w beczce miodu, tym bardziej że można ją zdjąć i cieszyć oczy ładną kompozycją przetworników.
Wymyślono nawet oryginalny układ mocowania koszy; zamiast przykrywać go pierścieniem, co dzisiaj ma w zwyczaju robić wielu producentów, wkręty pozostawiono na wierzchu, ale skonfigurowano je nietypowo, jakby pomijając dwa z sześciu, które znajdowałyby się na osi symetrii. Z przodu znajduje się też wylot bas-refleksu, ładnie wyprofilowany w samym panelu frontowym.
Czytaj również: Co to są kolumny aktywne i jakie są ich odmiany?
Indiana Line Diva 5 - układ głośnikowy
Indiana Line Diva 5 to modelowy układ dwuipółdrożny. Głośniki niskotonowy i nisko-średniotonowy mają taką samą średnicę (kosz 15-cm), ale nieco różne membrany.
Niskotonowa jest usztywniona wklęsłą nakładką przeciwpyłową, w centrum nisko-średniotonowej znajduje się wypukły element, przypominający korektor fazy, kształtujący lepszą charakterystykę w zakresie średnich częstotliwości.
To "wyspecjalizowanie" czasami spotykane, chociaż nieobowiązkowe, kryterium dwuipółdrożności jest sam sposób filtrowania, zwykle takich samych głośników pełniących nieco różne role. Producent podaje dwie częstotliwości podziału – 400 Hz i 2,8 kHz, chociaż znaczenie pierwszej w układach dwuipółdrożnych nie jest ściśle określone.
Nie chodzi przecież o przecięcie się charakterystyk, lecz o spadek (ale jaki – 3 dB czy 6 dB, czy jeszcze inny?) na charakterystyce niskotonowego względem nisko-średniotonowego.
Nie będziemy zajmować się dłużej samymi formalnościami, mamy coś ciekawszego – pomiarami ustaliliśmy, że charakterystyki obydwu przetworników leżą bardzo blisko siebie aż do… 1 kHz, dopiero powyżej charakterystyka niskotonowego opada szybciej, więc 400 Hz nie ma tutaj żadnego "zastosowania".
Nie jest to jednak wcale błąd konstruktora, taka organizacja pracy układu dwuipółdrożnego zapewnia niewielkie przesunięcie fazowe między niskotonowym a średniotonowym i ich zgodną współpracę w szerokim zakresie, zapewniając wysoki poziom "dolnego środka". Pomiary wskazały, że powyżej 1 kHz też nie pojawiają się problemy (również poza osią główną w płaszczyźnie pionowej).
Czytaj również: Czy obudowa z membraną bierną to obudowa zamknięta?
Obydwa głośniki pracują w jednej komorze bas-refleks, dostrojonej do ok. 40 Hz (tutaj również wśród konstruktorów panuje dowolność, czasami komory są niezależne, ale i to nie wpływa na klasyfikowanie "drożności"). Zmierzone charakterystyki wskazują na dostatecznie "mocne" układy napędowe głośników, aby zapewnić nie tylko niską częstotliwość graniczną, ale też dobrą odpowiedź impulsową.
W obydwu głośnikach są membrany z polipropylenowej plecionki o firmowej nazwie Curv. Zawieszenia mają formę podwójnej fałdy, co zmniejsza odbicia fal średnich częstotliwości. W układach magnetycznych zastosowano aluminiowe pierścienie redukujące indukcyjność cewek drgających, a w związku z tym pewnego rodzaju zniekształcenia powstające w interakcji cewki i układu magnetycznego. Udoskonalono też kosz, nadając mu bardziej opływowy profil.
Głośnik wysokotonowy to 25-mm kopułka tekstylna umieszczona w płytkim falowodzie o prostokątnym obrysie frontu. Pozwoliło to również zbliżyć centra akustyczne, co jak zwykle dobrze służy charakterystykom kierunkowym. Za kopułką znajduje się mała komora wytłumiająca.
Czytaj również: Dlaczego otwór bas-refleks nie promieniuje w fazie przeciwnej do fazy przedniej strony membrany?
Producent opisuje wiele technicznych detali, a jeżeli gdzieniegdzie trochę się "przechwala", to i tak dostarcza więcej rzetelnej wiedzy na temat swojego produktu niż wielu producentów ograniczających się do haseł i obrazków.
Widać, słychać i czuć, że producent i dystrybutor bardzo zaangażował się w nowe projekty, podszedł do tematu poważnie, starannie, wszechstronnie, z solidną porcją inżynierskiej rzetelności, odpowiednią dozą gustownego dizajnerstwa, wobec czego marketingowe zabiegi są tylko właściwym "opakowaniem", a nie głównym argumentem.
Indiana Line Diva 5 - odsłuch
Nowe Divy usłyszałem po raz pierwszy podczas ostatniego Audio Show. W pokoju stały Divy 5 i podstawkowe Divy 3. Akurat grały te drugie, chociaż dźwięk był tak soczysty i swobodny, jakiego można by się spodziewać raczej po układzie dwuipółdrożnym niż podstawkowym monitorku. Świetnie, ale w takim razie co pokażą Divy 5? Czy basu nie będzie już za dużo? Ani trochę.
Czytaj również: Co jest układ dwuipółdrożny?
Z niczym nie przesadzono. Samym brzmieniem nowych modeli producent raczej kontynuuje wcześniejszy styl, co tylko mnie cieszy. Fundament to dobre zrównoważenie, spójność, porządek, ale wyraźnie inny klimat niż z Acoustic Energy AE1202. Tym razem o pół kroku naprzód wychodzi średnica, jednocześnie ustawiona niżej.
Wokale są gęste, nasycone, a przy tym płynne w wyższych rejestrach; są wyprofilowane bardzo starannie, o ile w ogóle wypada tutaj mówić o jakichkolwiek manipulacjach, a nie o zbliżeniu się do naturalności.
Nie tylko wokale i nie tylko instrumenty pierwszego planu nabierają plastyczności i namacalności. Soczyste dźwięki przenikają się, a przy tym nie tracą na czytelności, są w tym wydaniu mniej "rysowane", a bardziej "malowane". Bez napastliwości czy egzaltacji, muzyka jest bliska i żywa, łatwa i przyjemna. To brzmienie ma w sobie coś wyjątkowo kuszącego, wzruszającego, a przy tym nieprzesadnego, subtelnego.
Czytaj również: Czy wąska obudowa kolumny jest akustycznie najkorzystniejsza?
Tak ładnej, przekonującej i bezproblemowej średnicy już w tym teście nie usłyszymy, i to dla wielu może być argument przesądzający, tym bardziej że skrajne zakresy "trzymają poziom".
Wysokie tony są aksamitnopastelowe, nie określiłbym ich jako "podporządkowane" średnicy, ale ją "dopełniające". Z tego zakresu nie popłynie lawina informacji… nie odwróci naszej uwagi i "uczuć" od głównego nurtu. Ten płynie dość szerokim nurtem zakresu nisko- -średniotonowego.
Bas jest optymalny do "obsługi" różnych nagrań i gatunków. Nigdy się nie "wyłożył" i chociaż nie popisywał się na okrągło uderzeniami, to podobały mi się jego barwa, konsystencja, czystość i akustyczne wybrzmienie.
Tak komfortowy dźwięk uzyskamy z niekoniecznie starannie dobranego wzmacniacza; zawdzięczamy to charakterowi Diva 5, który trudno będzie diametralnie zmienić i popsuć, a poprawiać… nie ma czego.