Odsłuch
Gdyby postawić obok siebie i porównać różne modele współczesnych Audio-Physiców, na pewno dostrzeglibyśmy różnice, nie ma dwóch identycznie brzmiących kolumn, ani w obrębie jednej firmy, ani nawet jednej serii. Jednak różnice te nie są łatwe do precyzyjnego ustalenia, gdy testy dzieli nie kilka godzin lub dni, ale kilka miesięcy, a nawet lat...
Zazdroszczę kolegom, którzy z pewnością siebie opisują takie detale. Dla mnie, wraz z kolejnymi spotkaniami z Audio-Physicami, jasne jest co innego - firma dopracowała własny profil, wymodelowała własną charakterystykę; nie może ona być ustalona ultraprecyzyjnie, lecz mieści się na obszarze ograniczonym, a przy tym specyficznym, i można mówić o rozpoznawalnym, firmowym brzmieniu.
O taki wniosek byłoby trochę trudniej, gdyby chodziło o charakterystykę bliską liniowości i neutralności; tylko delikatne przechyły, subtelne zmiany barwy, nawet styl basu nie dawałyby tak konkretnego, unikalnego obrazu.
Powyższe wygląda trochę jak ostrzeżenie, iż mamy do czynienia z brzmieniem dalekim od "obiektywnej" transmisji i przekazu, z czym pewnie wielu słuchaczy, w tym także recenzentów, nie zgodzi się, słysząc w działaniu Audio-Physiców prawdę i tylko prawdę, nawet jeszcze prawdziwszą od "zwykłej", neutralnej...
Mogę to zrozumieć, mogę się nawet zgodzić, że brzmienie Audio-Physiców jest bardzo naturalne, harmonijne, proporcjonalne - ale "na swój sposób". Skoro nie jest on zbieżny z liniowością, to nie trzeba się do niej tak bardzo przywiązywać i uważać za jedyne czy najważniejsze kryterium jakości; można ją odstawić na bok, przyprawiając jej "gębę" bezosobowości, mechaniczności, techniczności...
Ale według mnie, nie tędy droga do poznania i uznania jakości Audio-Physiców; przecież nie są one antytezą neutralności i normalności. Słychać przede wszystkim, że ich brzmienie ma "właściwości", które nie występują u konkurentów, a które wiążą się z pewnymi modyfikacjami charakterystyki, kształtów i barw.
Przyszło mi też na myśl, że konstruktor Audio-Physiców odcina się zarówno od głównego, współczesnego, niemieckiego trendu, oznaczającego również solidną, poważną liniowość, jak i od dawnego stereotypu, w którym niemieckie kolumny łupały basem i siekły górą.
W brzmieniu Audio-Physiców, jak w każdych dobrych kolumnach, ważne jest wszystko, ale pierwsza jest średnica; nie tylko mocna, bliska, plastyczna i wyraźna, ale z dodatkiem "klimatu", który trudno jest stworzyć w tak przekonujący a zarazem subtelny sposób; to na pewno mocna broń Audio-Physica, i chociaż nie wszyscy muszą mieć takie same skojarzenia, to są one uprawnione - Tempo grają bardzo analogowo, jednocześnie żywo i łagodnie.
Mają wyjątkową umiejętność oddawania emocji, bez śladów wyostrzenia, przy nawet delikatnie cofniętej górze. W ten sposób z muzyki nie sypią się iskry, jednak podobne próby, przy tak ułożonej charakterystyce, często kończą się brzmieniem ciepłym, nawet przyjemnym, ale przytłumionym i przyciemnionym.
Owszem, Audio-Physic Tempo Plus tonalnie też są przechylone w stronę niskich rejestrów, góra pasma pełni rolę dopełniającą, jednak całość jest nie tylko spójna, ale i energetyczna; jak na taki profil tonalny - zaskakująco dźwięczna, bezpośrednia i otwarta. Sprawie pomaga sam skraj pasma, chociaż "niższa góra" nie błyszczy, to najwyższa oktawa wpuszcza trochę powietrza, dźwięki mogą oddychać, nie są "przydeptane".
Audio-Physic Tempo Plus oszczędzi nam napastliwości trąbek i agresywności niektórych gitar, przerobi Fendery na Gibsony, poskromi też sybilanty wokali, przesuwając je niżej, ale i nie obcinając subtelniejszych wybrzmień, tylko czyniąc je... jeszcze subtelniejszymi. Żeby w pełni cieszyć się z brzmienia Tempo, trzeba mieć przyjemność delektowania się smaczkami, czasami śladowymi "nutami zapachowymi", plastycznością i zwiewnością.
To wszystko dodane jest jednak do czegoś ważniejszego - do spójności i bardzo dobrej konsystencji opartej na pięknym basie. Nie jest on potężny, superniski ani nawet specjalnie precyzyjny, ale bezbłędnie połączony ze średnicą (znowu miła niespodzianka, biorąc pod uwagę konfigurację przetworników), ma dobrą kontynuację i kontury wyższego podzakresu, a niżej sprężystość i zręczność odnajdywania się nawet w trudnych sytuacjach; nigdy mi nie "przymulił", ani nie zadudnił, co zdarzało się nawet znacznie droższym Audio-Physicom...
Odważę się nawet na wniosek, który jak kij ma dwa końce - taki profil tonalny lepiej pasuje do mniejszych konstrukcji niż do większych, w których masa niskich rejestrów (niekoniecznie samego basu) ma wyraźną przewagę, czyniąc dźwięk poniekąd potężnym, ale też ciężkim i "zachmurzonym".
Natomiast małe Tempo Plus, nomen omen, świetnie trzymają tempo i, pozostając w ramach firmowego "analogu" dobrze umocowanego i "substancjalnego", są też dostatecznie zwinne i swobodne. Jeszcze jedna, chociaż może marginalna dla audiofila zaleta - utrzymują podobne brzmienie nie tylko na wysokości fotela odsłuchowego, ale i wyżej; można się po pokoju "przechadzać", wciąż słysząc dobrze ustawioną barwę i spójność.
Robi bokami
Bodźcem do pojawienia się konstrukcji z głośnikami niskotonowymi na bocznych ściankach były zarówno kwestie akustyczne, jak i estetyczne. Kiedy okazało się możliwe stworzenie kolumn wąskich, a jednocześnie "mocnych w basie", wybuchła moda na kolumny szczupłe, faktycznie łatwiej ustawne i delikatniejsze w swojej aparycji, co w stopniu jeszcze większym, niż sami audiofile, doceniają ich "piękniejsze połowy".
Firmy projektujące takie konstrukcje mogą też dołożyć argument akustyczny - im węższa przednia ścianka, tym lepsze rozpraszanie średnich, a częściowo i wysokich częstotliwości (tym drugim jednak najbardziej pomaga "wystawienie" wysokotonowego ponad obudowę).
Niskie częstotliwości rozchodzą się wszechkierunkowo, nawet z bocznej ścianki, ze względu na długość ich fal, znacznie większą od wymiarów obudowy. Problemem takiej konfiguracji nie jest więc wcale, jak sądzą niektórzy, promieniowanie niskich częstotliwości "w innym kierunku".
Problemem jest to, że wąska przednia ścianka, pozwalając na jej "opływanie" przez średnie częstotliwości, powoduje obniżenie efektywności w zakresie kilkuset herców (w stosunku do układu z takim samym głośnikiem średniotonowym, zamontowanym na szerszej ściance), a jeżeli dodamy do tego fakt, że sam średniotonowy też nie jest duży, wówczas deficyt może się stać poważny.
Nie można dowolnie przesunąć do góry częstotliwości podziału (między niskotonowym a średniotonowym), nawet przy umiarkowanej średnicy niskotonowych, ze względu na ich lokalizację - mówiąc w skrócie, trzeba wypromieniować cały zakres częstotliwości średnich z przedniej ścianki.
Konstruktor musi więc dysponować bardzo dobrym, wydajnym i wytrzymałym głośnikiem średniotonowym (faktycznie nisko-średniotonowym) i bardzo starannie przeprowadzić łączenie obydwu sekcji, w wąskim zakresie, jaki jest dopuszczalny, po uwzględnieniu wszystkich ograniczeń, zarówno od strony sekcji niskotonowej, jak i średniotonowej.
Ostatecznie nie można po konstrukcji z 15-cm średniotonowym (tutaj jest najsłabsze ogniwo, a nie w sekcji niskotonowej) oczekiwać wysokiej mocy i efektywności, więc rezultaty, jakie uzyskano wraz z Tempo Plus, w kontekście ich specyficznego układu, są naprawdę "w porządku".
W zakresie 200-400 Hz widać osłabienie, ale częstotliwość podziału ustalono nisko - przy ok. 150 Hz, a obydwie sekcje idealnie skoordynowano fazowo (dzięki czemu charakterystyka wypadkowa biegnie wszędzie najwyżej i 6 dB powyżej przecięcia charakterystyk sekcji niskotonowej i średniotonowego).
Ten właśnie fakt jest kluczowy dla oceny jakości połączenia basu ze średnimi tonami, bo poznaliśmy wiele konstrukcji, w których praca sekcji niskotonowej, umieszczonej na bocznej ściance, nie jest skorelowana fazowo z pracą sekcji średniotonowej i przez to charakterystyka wypadkowa ma zapadłość, czasami bardzo głęboką.
Teoretycznie można by tę charakterystykę doprowadzić do lepszej liniowości, obniżając zarówno poziom średnich tonów, w szerokich okolicach 1 kHz (co wymagałoby zastosowania szczególnych filtrów korekcyjnych), poziom basu w zakresie pracy bas-refleksu (np. zamykając obudowę), a z drugiej strony - lekko podnosząc poziom wysokich częstotliwości, należy jednak uszanować decyzje konstruktora, które na pewno zapadły w oparciu o próby odsłuchowe i określoną koncepcję firmowego brzmienia.