Nie pamiętam i nie potrafię ustalić, jakie wersje Tempo testowaliśmy wcześniej, musiało to więc być bardzo dawno, skoro nie zostało objęte przez cyfrową archiwizację naszych testów. Nie mogę więc mieć pewności, że w ogóle kiedykolwiek testowaliśmy jakiekolwiek Tempo, chociaż to byłoby swoistym paradoksem, jako że w sumie Audio-Physiców przetestowaliśmy sporo, model Tempo wcale nie należy do najdroższych, miał już tyle wersji, a jego historia zaczęła się jeszcze wcześniej, niż historia "Audio"...
Myślę, że gdyby szukać wśród modeli Audio-Physica tego jednego, który najbardziej zasługuje na tytuł "kultowego", to można by się zgodzić właśnie na Tempo, nawet nie uściślając, o którą wersję chodzi, bo chodzi właśnie o długą tradycję wszystkich "pokoleń". Pierwsze Tempo naprawdę zapadło mi w pamięć, mimo że nie jestem tak dobrym kronikarzem Audio-Physica, jak koledzy z zaprzyjaźnionego (czytaj: konkurencyjnego) miesięcznika.
Pierwsze Tempo poznałem już wtedy, gdy nikt z nas o testowaniu sprzętu jeszcze nie myślał, jednak ich konstrukcja, pozornie prosta, była dość oryginalna. Był to układ dwudrożny, z 18-cm Scan-Speakiem (z membraną Kevlarową i korektorem fazy) i 25-mm, aluminiową kopułką Seasa, w dość dużej (jak na jedną 18-kę) obudowie wolnostojącej, ze specyficznie dostrojonym bas-refleksem. Charakterystyka sięgała swobodnie aż do 30 Hz, aby dopiero poniżej stromo opadać - kosztem słabszej odpowiedzi impulsowej, co trochę stało w sprzeczności z nazwą "Tempo".
Łatwiej dostrzegalną cechą było pochylenie przedniej ścianki, związane z koncepcją skorygowania faz przy zastosowaniu filtrów 1. rzędu. Wreszcie kształt całej charakterystyki przetwarzania był, zwłaszcza jak na tamte czasy i pochodzenie producenta, wręcz rewolucyjny - wspomnianemu rozciągnięciu basu nie towarzyszyło bowiem jego podbicie, a poziom wysokich tonów był wręcz obniżony w stosunku do reszty pasma, co zupełnie się nie zgadzało z ówczesną konwencją strojenia niemieckich kolumn, najczęściej mających charakterystykę w kształcie "wanny", czyli z wyeksponowanymi skrajami pasma.
Audio-Physic zaproponował zupełnie inną "kulturę", mającą związek z "brytyjskim brzmieniem", ale również własny, indywidualny styl, w którym duże znaczenie ma zakres średnich tonów i budowanie przestrzeni.
Z drugiej strony, nie należy się łudzić, że wszystkie konstrukcje firmy, powstałe w ciągu już grubo ponad trzydziestu lat, grają tak samo lub choćby podobnie; zmianom ulegały konfiguracje, typy stosowanych przetworników, wreszcie pracowali nad nimi różni ludzie. Mimo to wciąż słychać pewne pierwotne założenia; chyba nikt nigdy nie mógł się poskarżyć, że Audio-Physiki grają zbyt jasno i ostro...
Doskonałym przykładem zarówno dla różnic, jak i kontynuacji, są aktualne Tempo 25 Plus. Ich charakterystyka przetwarzania, od której brzmienie nie zależy wyłącznie, ale związek jest oczywisty, wygląda dość podobnie (przynajmniej w zakresie średnio-wysokotonowym) jak pierwszych Tempo, a ponieważ kształt ten jest specyficzny, rzadko spotykany w kolumnach innych firm, więc o przypadku nie ma mowy.
Czytaj również: Jakie są najlepsze materiały dla membran głośników niskotonowych i średniotonowych?
Charakterystyczny kształt obudowy, znany z kilku modeli Audio-Physica, pozwala zredukować fale stojące, a przede wszystkim uzyskać większą objętość przy określonej szerokości frontu, ograniczonej do wielkości głośnika średniotonowego. Stąd też kształt ten ściśle wiąże się z układem trójdrożnym, konfiguracją z głośnikami niskotonowymi na bocznych ściankach.
Seria Tempo - konstrukcja
Już pierwsze Tempo miały pochyloną przednią ściankę, co wówczas było rozwiązaniem bardzo oryginalnym, chociaż niedługo potem wielu innych konstruktorów poszło tym tropem (nie znaczy to, że "kopiowali" Audio-Physica, bo myśląc w ten sposób, można by zarzucić Audio-Physicowi, że skopiował jakiś pierwszy, zapomniany już układ dwudrożony, z 18-cm nisko-średniotonowym i 25-mm kopułką).
Z kolei w pierwszej wersji Virgo pojawiły się jeszcze inne założenia konstrukcyjne - układ trójdrożny z wąską obudową, w której głośnik niskotonowy został zainstalowany na bocznej ściance, a na froncie średniotonowy o znacznie mniejszej średnicy (początkowo była to 12-ka).
Taka konfiguracja stała się z czasem jeszcze wyraźniejszym znakiem rozpoznawczym Audio-Physica, chociaż i ona nie mogła zostać opatentowana, i spotkamy ją w konstrukcjach innych firm. W pierwszych Virgo front nie był jednak pochylony, na początku działalności widać, że konstruktorzy nie tyle szukali i tworzyli elementy zapewniające identyfikację i rozpoznawalność na rynku, co ze szczerej pasji poszukiwali i eksperymentowali z bardzo różnymi układami, adekwatnymi też do wielkości.
Każda konstrukcja była unikalna, wnosiła coś nowego. Przecież pierwsze flagowe Caldery były jeszcze czymś innym, a później nie powstało już nic podobnego... Dopiero później pojawiło się myślenie "polityczne", tworzenie całych serii, czytelnej hierarchii, na podstawie wyważonych różnic i podobieństw, utrwalanie obrazu "typowego" Audio-Physica.
Wkrótce połączono dwa najważniejsze, architektoniczno-układowe rozwiązania Audio-Physica, czyli pochylony front i niskotonowe na bocznej ściance, oczywiście tylko w modelach trójdrożnych (lub jeszcze bardziej rozwiniętych); jednak Tempo pozostawało modelem ze "średniej półki" i szybko takiej formy nie przybrało.
Druga wersja była wciąż dwudrożna (nie licząc edycji SE pierwszej wersji), trzecia (i jej "poprawiona" edycja 3i) - dwuipółdrożne, dopiero czwarta wersja weszła w schemat trójdrożny (z niskotonowymi po bokach), w piątej - obudowa uzyskała taki kształt, jaki widzimy do dzisiaj (boki wygięte), szósta wersja była bardzo podobna do piątej (wymieniono przetworniki), a po szóstej była jubileuszowa (na 25-lecie) - Tempo 25 - w której zastosowano głośnik wysokotonowy typu HHCT 2 (Hyper Holographic Cone Tweeter w wersji 2.), nieco wcześniej wprowadzony w najlepszych konstrukcjach firmy. Potem było Tempo 25 plus+ (zmiana terminala przyłączeniowego), wreszcie testowany model Tempo Plus, gdzie za najważniejszą zmianę można uznać pojawienie się nowego HHTC - już 3. generacji.
Tego rodzaju udoskonalenia bardzo trudno ocenić "na oko", możemy producentowi dawać, albo nie dawać wiarę, a on może wykonywać ruchy pozorowane, albo włożyć dużo wysiłku i osiągać poprawę, którą dobrze usłyszymy, a nawet zobaczymy - ale dopiero w pomiarach.
W tym przypadku nie należy zmiany lekceważyć i "między bajki włożyć", bo właśnie nasze laboratorium wykazało, że charakterystyka w zakresie wysokich tonów jest wyraźnie inna (i tę "inność" można uznać za "lepszość") niż w konstrukcjach, również przez nas mierzonych, w których pracował HHTC 2.
Nową (trzecią) wersję HHTC poznamy po szarym kolorze pierścienia wokół membrany; jest nią nie tylko jedwabna, jednocalowa kopułka w środku, ale przede wszystkim aluminiowy stożek. Konstrukcja i profi l membrany są więc podobne jak w większych głośnikach średniotonowych i niskotonowych. Według konstruktorów fi rmy, kopułkowe głośniki wysokotonowe powinny odejść do historii, podobnie jak odeszły kopułkowe średniotonowe.
Nietypowy (dla innych producentów), stożkowo-kopułkowy (tak można określić profil jego membrany), aluminiowo- -jedwabny (a tak jej materiał), przetwornik wysokotonowy stał się kolejnym, może nawet najbardziej wyrazistym elementem odróżnia jącym Audio-Physiki od konkurencji. Jednak nie wypada tych starań kojarzyć wyłącznie z marketingiem.
Audio Physic od początku intensywnie poszukiwał "swojego" przetwornika wysokotonowego, a historia Tempo najlepiej to ilustruje. W pierwszych Tempo była to kopułka aluminiowa, w następnych - jedwabna, potem nastąpił okres przetworników pierścieniowych, następnie powrót do kopułek (jedwabnych), które nadal są stosowane w tańszych modelach (seria Classic), a od ok. dekady swój zasięg rozszerza HHTC.
Aż taka różnorodność, nawet w skali 30 lat, nie jest typowa dla większości dużych firm, które dbają o wrażenie stabilności wybranych rozwiązań i ich konsekwentnej ewolucji. Właściciele Audio-Physica też pewnie zdają sobie z tego sprawę i teraz będą już trzymać się HHTC, wprowadzając go do coraz tańszych serii, a jednocześnie doskonaląc wersje stosowane w modelach najdroższych.
Ma to z pewnością związek z nawiązywaniem współpracy z różnymi producentami przetworników, zmianami właścicieli firmy, zarządzających i konstruktorów - Audio-Physic wcale nie jest firmą, którą od początku, aż do dzisiaj, prowadzi jedna osoba, ani nawet jeden zespół ludzi (jej założyciel, Joachim Gerhard, już dawno się z nią pożegnał, i zdążył założyć kolejne, ostatnią jest Suesskind).
W ofercie Audio-Physica można więc wyodrębnić konstrukcje serii Classic, wyraźnie inne i tańsze od pozostałych, i całe "stado" pozostałych modeli, w dużym stopniu do siebie podobnych (tak jak można upodobnić dwudrożny monitorek Step do potężnego flagowca Cardeas...), jednak producent nie obejmuje ich nazwą jednej serii - bo też nie ma takiej potrzeby, skoro modele te, wraz z Classicami, wypełniają całą ofertę.
Ponadto każdy z nich przechodzi ewolucję w swoim własnym, nomen omen, tempie, firma nie ogłasza "wymian" wszystkich modeli naraz, lecz dawkuje zmiany - model po modelu. Stąd w aktualnym katalogu, mimo że wszystkie konstrukcje (oprócz Classiców) mają już HHTC, to wcale nie wszystkie, i wcale nie tylko najdroższe, mają go w wersji HHTC 3; jest jeszcze kilka "zapóźnionych" z HHTC 2.
Chcąc mieć najnowsze Audio-Physiki, trzeba być czujnym i wczytać się w specyfikację, a nie polegać na symbolach; nawet "podwójny plus" wcale nie gwarantuje obecności HHTC 3 (lecz oznacza zastosowanie specjalnego terminala przyłączeniowego); dlatego Virgo 25 plus+ a także Avantera plus+ mają "tylko" HHTC 2, Codex i Avanti nie mają żadnego plusa, a mają HHTC 3, ma go też Tempo Plus, Step Plus i oczywiście największe Cardeasy - zarówno Cardeas 30 LJE, jak i Cardeas plus+...
Wśród omawianych modeli wszystkie mają "pochylone" obudowy, ale już nie wszystkie mają wygięte boki. I znowu - wcale nie cena jest w tej sprawie wskazówką; nowe Avanti i Codex mają ścianki boczne równoległe, a pozostałe modele, zarówno starsze, jak i najnowsze Tempo Plus - wygięte.
Druga wersja średniotonowego HHCM jest wciąż wersją najlepszą; charakterystyczny korektor fazy nie wyczerpuje unikalnych rozwiązań, jakie zastosowano w tym głośniku, chociaż nie widać ich na zewnątrz. Pojedyncza 15-ka musi być mocna, aby płynnie połączyć się z niskotonowymi, zainstalowanymi na bocznych ściankach, a jej filtrowanie górnoprzepustowe wykonane bardzo precyzyjnie. Z kolei aluminiowa membrana wymaga specjalnych starań, aby uniknąć rezonansów na górnym skraju jej zakresu przetwarzania.
Virgo 25 plus+ vs. Tempo Plus
Jeżeli skupimy się tylko na podstawowych informacjach na temat układu głośnikowego, przedstawionych przez producenta, będziemy zaskoczeni - Audio Physic Tempo Plus nie tylko nie ustępuje prawie dwa razy droższym Virgo, ale mają wręcz przewagę (HHTC 3 vs HHTC 2); jednak testowaliśmy Virgo 25 plus+ i możemy przedstawić coś na ich "obronę".
W obydwu konstrukcjach zastosowano po parze 18-cm niskotonowych, ale w Virgo są to przetworniki innego typu, wyższej klasy, z odlewanymi koszami i większymi układami magnetycznymi (produkcji Wavecor), podczas gdy w Tempo ich kosze są blaszane (tańsze produkty Tymphany); w obydwu przypadkach membrany są aluminiowe.
Virgo jest też znacznie większe i cięższe, mimo to "wartość postrzegana" Tempo plus jest niewiele mniejsza, relacja jakości do ceny wydaje się bardziej atrakcyjna. Nie tylko głośnik wysokotonowy, ale i głośnik średniotonowy jest najlepszy, jakim dysponuje Audio-Physic (obecnie we wszystkich modelach, poza Classicami, jest to HHCM 2). To również głośnik z membraną aluminiową, widać więc, że dla Audio-Physica jest to materiał odpowiedni do przetwarzania całego pasma.
Oczywiście membrany aluminiowe mają swoje problemy i wymagania, konstruktorzy radzą sobie z nimi zwykle za pomocą filtrów o dużym nachyleniu, ale w Audio-Physicu dopracowano, przynajmniej dla głośnika średniotonowego, bardziej wyrafinowane rozwiązanie - tłumienie mechaniczne rezonansu membrany, za pomocą doklejonego do niej od spodu elastycznego pierścienia.
Głośnik średniotonowy jest zaawansowany w wielu elementach konstrukcji, a co chyba najciekawsze, ma podwójny kosz - zewnętrzny szkielet zintegrowany z radiatorem na neodymowym układzie magnetycznym jest aluminiowy (sztywność i odprowadzenie ciepła), a wewnętrzny "wkład", do którego przymocowano układ drgający, wykonano z tworzywa o wysokiej stratności (tłumienie drgań).
Zainstalowanie głośników niskotonowych na obydwu bocznych ściankach ma określony cel, ale pośrednio dowodzi też tego, że promieniowanie w tę czy inną stronę nie jest wielkim problemem. Ustawienie głośników naprzeciwko siebie, określane przez producenta jako system "push-push", pozwala skierować przeciwnie wektory naprężeń, jakie powoduje praca każdego z nich; "push-push" oznacza, że obydwa "pchają" w tej samej polaryzacji, synchronicznie sprężając i rozprężając powietrze w obudowie, czyli pracują w tej samej fazie również względem powietrza na zewnątrz (gdyby było inaczej, gdyby jeden "wchodził", gdy drugi "wychodzi", ani wewnątrz, ani na zewnątrz obudowy nie powstawałoby żadne ciśnienie niskich częstotliwości - podobnie, jak w przypadku pracy jednego niezabudowanego głośnika).
W gruncie rzeczy, tylko rozmieszczenie głośników jest inne, a ich podłączenie - takie samo jak w "normalnej" kolumnie, z dwoma lub więcej głośnikami niskotonowymi na przedniej ściance. "Push-push" nie oznacza więc żadnej specjalnej konfiguracji, poza ich umieszczeniem na bokach, bo inna nie byłaby po prostu możliwa.
Dwie niskotonowe 18-ki zainstalowano na bocznych ściankach obudowy; również ich membrany są aluminiowe, ale są to głośniki innego typu, niż te pracujące w droższych Virgo 25 plus+. Maskownice niskotonowych są "wciskane" i w normalnym użytkowaniu mają pozostać założone, stąd po ich zdjęciu widać mniej estetyczne wykończenie wyfrezowania obudowy, dzięki któremu jednak maskownica licuje z płaszczyzną ścianki.