Mission i Monitor Audio to już firmy "w średnim wieku" (40-45 lat), z wielkiej fali lat 70. Stażem trochę ustępują takim weteranom, jak Bowers & Wilkins i KEF, a tym bardziej matuzalemom - Tannoyowi i Wharfedale (wymieniam tylko marki brytyjskie) - jednak mają już za sobą wiele zmian i zakrętów swojej historii, a przede wszystkim ogromne "archiwa" wielu generacji najróżniejszych produktów i całych serii: od tanich do bardzo drogich. Na tym tle Q-Acoustic, chociaż ma już 10 lat, jeszcze długo pozostanie "nowicjuszem", przynajmniej w odbiorze klientów.
Ludzie odpowiedzialni za autoprezentację firmy przyjęli więc specjalną, dość brawurową taktykę. Warto zacytować fragmenty: "Q-Acoustic to marka młoda. Bez dziedzictwa. Bez tradycji. Bez czarno-białych fotografii.
Q-Acoustic nie została założona ani przez bogatego melomana, ani przez hobbystę, ani przez rockowego muzyka na emeryturze. Nie. Q-Acoustic opiera się na profesjonalnych inżynierach i biznesmenach, których wyłącznym celem jest projektowanie zespołów głośnikowych najlepszych w swojej klasie cenowej, gdyż dla takiej firmy jest to jedyny sposób na komercyjny sukces."
Dzisiaj oferta Q-Acoustic jest już dość bogata, składa się z kilku serii, a seria 3000, chociaż zawiera tylko kilka modeli, jest podstawowa. Od niej się wszystko zaczęło, a dokładnie od... serii 1000, która przekształciła się w serię 2000, a ta właśnie w serię 3000.
Kolejne generacje różnią się więc w oznaczeniach dodawaniem kolejnego tysiąca, ich ceny trochę rosną, ale zasadniczo jest to ten sam segment i najtańsze "normalne" kolumny Q-Acoustic (za "nienormalne" uważam tutaj głośniki instalacyjne zgromadzone w serii Q-Instal i systemy subwooferowo- satelitarne z serii 7000; wbrew oznaczeniu, nie jest to seria wyższa od 3000, ale inaczej ukierunkowana). Wyższą pozycję w hierarchii zajmuje dopiero seria Concept.
Czytaj również: Czy maskownica kolumny słyszalnie obniża jakość dźwięku?
Maskownica 3050 bije rekordy "cienkości" – ma tylko 6 mm, a to korzystne dla ograniczenia odbić fal od jej ramek, które dodatkowo są wyprofilowane (od wewnątrz).
W składzie serii 3000 jest tylko jeden model wolnostojący (właśnie Q-Acoustic 3050), dwa podstawkowe (3020 i 30210), jeden centralny (3090C) i jeden subwoofer (3070S). Można więc poskładać różne systemy wielokanałowe, nawet subwoofera nie szukając po innych seriach (3070S jest wyjątkowo zgrabny i dopasowany wzorniczo do pozostałych elementów).
Sam producent oferuje kilka gotowych zestawów, jednak niedosyt pozostawia fakt, że w całym zakresie niskobudżetowym Q-Acoustic proponuje tylko jedną konstrukcję wolnostojącą; "następna" to dopiero Concept 40 kosztujący 6000 zł za parę. Zatem firma wyraźnie ustępuje pola wielu konkurentom, a przecież miała skupić się na tej części rynku.
Q Acoustics 3050 vs. poprzednicy
Testowaliśmy obydwu poprzedników (Q Acoustics 1050i oraz Q Acoustics 2050). Widać konsekwencję i kontynuację, widać też zmiany, które można uznać za bardziej niż kosmetyczne. Utrzymana zostaje konfiguracja dwudrożna, symetryczna, z dwoma 16-cm nisko-średniotonowymi i tekstylną kopułką.
Forma obudowy, z charakterystycznymi dla wszystkich produktów Q-Acoustic zaokrągleniami, również jest znana od początku, i nawet jeżeli nie jest bardzo oryginalna i świeża (może kojarzyć się z najważniejszym trendem we wzornictwie Philipsa, ale to przecież nie jest skojarzenie degradujące), to wciąż pozostaje atrakcyjna i uniwersalna (podobną wprowadził Polk Audio w najnowszej serii Signature).
W stosunku do modelu 2050 zmodyfikowano dolną część obudowy; wcześniej był tam duży cokół odsunięty od skrzyni w sposób typowy przy wyprowadzaniu tunelu bas-refleksu przez dolną ściankę, lecz tamże zainstalowano wówczas nie tunel, ale gniazdo, aby dzięki takiemu nietypowemu rozwiązaniu, pozostawało ono niewidoczne, a kable "kładły się" od razu na podłodze.
Być może jednak większa mitręga podczas podłączania wywoływała niezadowolenie (najprędzej sprzedawców), więc gniazdo wróciło na swoje typowe miejsce, na tylną ściankę; pozostał tam wylot bas-refleksu (tylko w modelu 1050 widzieliśmy go z przodu), a cokół został zredukowany do podpórki instalowanej z tyłu.
Czytaj również: Dlaczego otwór bas-refleks nie promieniuje w fazie przeciwnej do fazy przedniej strony membrany?
Podobne rozwiązanie wprowadzono też do znacznie droższej konstrukcji Concept 40 – taki jest właśnie nowy "koncept", chociaż w Q-Acoustic 3050 jest on trochę zmodyfikowany.
Szerokie rozstawienie kolców z tyłu pozwoliło w Concept 40 zainstalować z przodu tylko jeden kolec i w ten sposób utworzyć podparcie trzypunktowe, potencjalnie stabilniejsze niż czteropunktowe (dowolne trzy punkty zawsze wyznaczają tylko jedną płaszczyznę, o ile więc kolumna się nie przewraca... to na pewno się "nie kiwa"). W modelu Q-Acoustic 3050 z przodu są jednak dwa kolce; pewnie dlatego, że tylna podpora nie jest tak szeroka (jak w Concept 40).
Q-Acoustic 3050- wykonanie i głośniki
Q-Acoustic 3050 prezentują się bardzo godnie, są tylko minimalnie większe od konkurentów, ale mają także atrakcyjny projekt, są starannie wykonane z dobrych materiałów.
Do testu dostarczono wersję w okleinie orzechowej (winylowa imitacja, ale ładna), front jest ciemnoszary; w standardowej cenie (która mieści się w zakresie ustalonym dla naszego testu) jest jeszcze wersja w okleinie "grafitowej", a w cenie wyższej o 1000 zł (za parę) - wersje lakierowane na wysoki połysk (czarna i biała), a także model obleczony imitacją skóry.
Technika głośnikowa też uległa zmianom; głośnik wysokotonowy to już nie standardowa, 25-mm kopułka (chociaż w tabelce z danymi umieszczono informację "25 mm"), ale membrana kopułkowo-pierścieniowa, podobna do zastosowanej we flagowych Concept 500, tylko mniejsza – o całkowitej średnicy 33 mm, z cewką (a więc samą kopułką) 22-mm. Dodano też "de-coupler", czyli odsprzęgnięcie głośnika wysokotonowego od frontu, przenoszącego wibracje, których źródłem są kosze głośników nisko-średniotonowych.
Nie było go jeszcze w modelu 2050, a najpierw pojawił się w Conceptach (oczywiście był wcześniej znany z konstrukcji innych firm, nie jest to żaden "wynalazek", lecz zawsze coś pożytecznego). Inne są też głośniki nisko-średniotonowe (widać zmianę powierzchni membran, teraz są one powlekane).
Czytaj również: Co to jest układ dwuipółdrożny?
Dzięki znacznej wysokości całej konstrukcji, centrum symetrycznego układu akustycznego (czyli głośnik wysokotonowy) znajduje się na wysokości ok. 80 cm, i chociaż zwykle siedzimy nieco wyżej (oczywiście mam na myśli wysokość, na jakiej znajdują się uszy), to różnica jest już na tyle niewielka, że nie powinno być kłopotów z charakterystykami kierunkowymi (na które układy symetryczne bywają bardzo "czułe").
Poprawie tych charakterystyk służy też obniżanie częstotliwości podziału i zbliżanie do siebie głośników. W tym celu kosze nisko-średniotonowych zostały wyraźnie "wcięte".
Układ rezonansowy obudowy (bas-refleks) jest prosty, bez żadnych kombinacji – nisko-średniotonowe mają do dyspozycji wspólną komorę, z której wyprowadzono jeden tunel; tenże ma średnicę 7 cm (odpowiednią dla dwóch 16-ek, aby nie prowokować zbyt wysokich prędkości powietrza), już standardowe dzisiaj wyprofilowanie i... coraz częściej dodawaną, przez różnych producentów, zatyczkę. W tym przypadku mamy więc dwie opcje – bas-refleks i obudowę zamkniętą.
Odsłuch
Neutralność już z samej definicji jest czymś wartościowym, więc z takiej perspektywy trudno stawiać jakiekolwiek zarzuty - bezpieczniej jest uznać, że w praktyce nie ma neutralności idealnej i zawsze można się do czegoś przyczepić, co właśnie tej neutralności się sprzeciwia. Bowiem stwierdzenie, że brzmienie jest "zbyt neutralne" albo "neutralne do bólu", niesie w sobie sprzeczność, na którą wcale nie jesteśmy skazani. Da się to objaśnić. Można założyć, że idealna neutralność zapewniałaby doskonałe brzmienie.
Jednak w takiej sytuacji należy zastosować interpretację rozszerzoną, nie ograniczać pojęcia neutralności tylko do (liniowości) charakterystyki, ale zażądać dokładności we wszystkich aspektach - zwłaszcza dynamiki (poczynając od mikrodynamiki) i niskich zniekształceń wszelkiego rodzaju. Gdy mamy tu deficyty, wówczas liniowa charakterystyka staje się nawet "przeciwskuteczna" dla ogólnej naturalności (to nie eufemizm, neutralność ma przecież służyć naturalności).
Potrzebna jest korekta, mniejsza lub większa, tutaj lub tam, w jakiś sposób "wzbogacająca" brzmienie, które zostało zubożone np. przez słabą rozdzielczość albo zniekształcone przez rezonanse rozciągnięte w czasie, a niewidoczne tak wyraźnie na charakterystyce przetwarzania. Wciąż jednak pożądana głębokość takiej korekcji, czy w ogóle jej obecność, zależy od naszej wrażliwości.
Czytaj również: Czy wąska obudowa kolumny jest akustycznie najkorzystniejsza?
Opcję zamykania bas-refleksu spotykamy coraz częściej - zwykła piankowa zatyczka może zasadniczo zmienić charakterystykę niskich częstotliwości, wyłączając z działania system rezonansowy obudowy.
I tutaj jest pole do popisu dla subiektywnych ocen. Q-Acoustic od takich korekt stroni. Brzmienie Q-Acoustic 3050 jest trzeźwe i przytomne, idzie prosto i równo, chociaż nie musi nas uwodzić żadnym baletem i akrobacjami, ani nawet specjalną gracją. Wysokie tony są oszczędne, temu brzmieniu nie zagraża wyostrzenie nawet ze strony najbardziej agresywnego wzmacniacza (o wpływie kabli nie wspominając).
Dobrze będzie je ożywić, rozjaśnić, a jednocześnie zmiękczyć. Bas jest dość twardy i łączy się ze średnicą - podobnie jak w MR6 - bez zająknięcia. Nie ma też specjalnego łagodzenia "górnego środka", wokale wychodzą do przodu nie tylko "brzuchem", ale i wyższymi rejestrami (chociaż na zmierzonej charakterystyce, w zakresie 1–2 kHz, widać lekkie osłabienie).
Wróćmy jeszcze do kwestii "brytyjskości". Otóż w przypadku innych marek, możemy się nad nią zastanawiać z powodu zmiany właścicieli i miejsc produkcji (wiadomo, o jakich właścicieli i jakie miejsca chodzi), ale tutaj dochodzi wątpliwość innego rodzaju: głównym konstruktorem jest Karl Heinz-Fink, skądinąd wybitny specjalista, który w ten sposób wcale nie stał się Brytyjczykiem.
Raczej Q-Acoustic są bardziej niemieckie niż brytyjskie, a na pewno są "Finkowe", bowiem w ich charakterystykach i brzmieniu widać i słychać wciąż te same pryncypia, które Fink zademonstrował już ćwierć wieku temu w kolumnach swojej własnej firmy ALR.
Andrzej Kisiel