LINN
Majik 140

Zewnętrzna forma, a dokładniej mówiąc – bryła obudowy, wygląda zupełnie konwencjonalnie i nie kwalifikowałaby Majika 140 do specjalnego testu konstrukcji wielce oryginalnych. Oczywiście obudowa, jej kształt oraz wewnętrzna "organizacja" zawsze ma znaczenie i może być związana z unikalnymi właściwościami, co widzimy we wszystkich pozostałych modelach tego testu, jednak u Linna liczy się coś innego.

Nasza ocena

Wykonanie
W regularnej, prostopadłościennej obudowie bardzo niekonwencjonalny układ elektroakustyczny z wieloma kontrowersyjnymi rozwiązaniami. Czterodrożny, z parą wysokotonowych, zestawem czterech par zacisków... przygotowanych głównie z myślą o rozbudowie do wariantu aktywnego. Bardzo firmowa kombinacja Linna, związana z jego innymi pomysłami, ale w wersji pasywnej można podłączyć do każdego wzmacniacza.
Laboratorium
Charakterystyka urozmaicona wieloma nierównomiernościami, ale najogólniej zrównoważona. Impedancja znamionowa 3–4 Ω (2,5-omowe minimum), czułość 88 dB.
Brzmienie
Swobodne, kolorowe, basujące i błyszczące. Dużo inwencji i niespodzianek, usłyszymy nowe wersje starych nagrań.
Artykuł pochodzi z Audio

Linn Majik 140 - odsłuch

Brzmienie kolumn Linn Majik 140 postawi zainteresowanych tymi kolumnami wobec poważnej decyzji – czy oceniać przez pryzmat obiektywnych kryteriów dźwięku "hi-fi", a więc wysokiej wierności i neutralności, czy poddać się ogólnemu wrażeniu.

Spotkałem się z różnymi i skrajnymi opiniami na ich temat, chociaż te bardziej krytyczne odnosiły się do wyników pomiarów, a te bardziej życzliwe – do odsłuchów. Tylko że szczerze mówiąc, konfrontacja subiektywnych wrażeń, ulegających różnym wpływom, z twardymi faktami... prowadzi do konfuzji.

Obrońcy prymatu testów odsłuchowych przypomną swoją dewizę - że słuchamy muzyki, a nie charakterystyk, że to, co mierzymy, to tylko część prawdy o znacznie bardziej skomplikowanej sytuacji, którą też niedoskonale, ale w szerszej perspektywie odbiera i ocenia nasz słuch.

Żeby nie zejść na manowce w żadną stronę, przedstawiamy i pomiary, i odsłuchy. W zakresie pomiarów możemy korygować sam komentarz i łagodzić oceny, ale nie będziemy fałszować zmierzonych wartości i poprawiać charakterystyk.

Nie zrobili tego również w "Stereophile’u", gdzie w podsumowaniu John Atkinson (prowadzący pomiary) napisał: "Z jednej strony występuje wiele problemów. Z drugiej - problemy te zdają się schodzić z drogi muzyce przez większą część czasu.

Niektórzy pokochają te kolumny za to, co robią dobrze, inni nie będą tak zafascynowani z powodu tego, co robią źle. Bob Reina (autor relacji odsłuchowej – przyp. red. AUDIO) należy zdecydowanie do pierwszego obozu".

Czytaj również: Co to jest główna oś odsłuchu?

Obszerny odkręcany panel wykorzystano na wiele sposobów: umieszczono tutaj rozbudowaną zwrotnicę pasywną, która przy takiej skali komplikacji zwykle chowa się w czeluściach obudowy, jednak w tym przypadku łatwiejszy dostęp potrzebny jest do modyfikacji konstrukcji – z wersji pasywnej na aktywną.
Obszerny odkręcany panel wykorzystano na wiele sposobów: umieszczono tutaj rozbudowaną zwrotnicę pasywną, która przy takiej skali komplikacji zwykle chowa się w czeluściach obudowy, jednak w tym przypadku łatwiejszy dostęp potrzebny jest do modyfikacji konstrukcji – z wersji pasywnej na aktywną.

Nie jesteśmy zobligowani ani nawet jakkolwiek zmotywowani, aby powielać opinie "Stereophile’a", ale podoba mi się ta figura retoryczna. Sam jej nie skopiuję, bo byłoby to odtwórcze, a przede wszystkim inaczej odebrałem samo brzmienie niż Bob Reina.

Dla mnie głównym walorem - kontrowersyjnym, jednak mogącym trafiać do przekonania pewnej grupy odbiorców - jest żywość, emocjonalność, a także nieprzewidywalność.

Ekscentryczność okupiona czy wręcz wynikająca z nieregularności charakterystyki i podbarwień, rozkładających się w sposób odbiegający od znanych schematów, chociaż zachowująca właściwe proporcje podstawowych zakresów.

Trudno byłoby bowiem stwierdzić, że jest tutaj np. więcej góry niż środka, a ustalanie dokładniejszych parametrów pozostawmy w gestii Laboratorium.

Wysokie tony mają autonomię i wyrazistość, nie trzymają się kurczowo średnicy, potrafią gwałtownie błysnąć i zaiskrzyć, z tendencją do podkreślania wybranych częstotliwości, więc kiedy trafimy z nagraniem (tutaj podatne będą płyty z muzyką popularną z połowy lat 80.), pojawi się specyficzna szklistość, a zarazem nagrania zbyt ciemne nabiorą życia, dzięki czemu nie będzie wszystkim rządził mocny bas, którego kolumny Linn Majik 140 nie żałują. Można go trochę przytłumić zatyczką, ale i wtedy nie odpuszcza, to kolumny do ustawienia daleko od ściany.

O ile do innych cech tego wyjątkowego brzmienia z czasem można się przyzwyczaić (lub polubić je od razu), o tyle bas może sprawiać kłopot dłużej i trzeba zarówno cierpliwie poszukać optymalnego ustawienia kolumn, jak też oswoić się z jego specjalną aktywnością, a zarazem monotonią w wyższym podzakresie. Na plus można zapisać mu to, że dyktuje mocny rytm i dosłownie "nagłośni" nawet duże pomieszczenie, również podczas imprez towarzyskich.

Średnica jest pofalowana, oczywiście można puścić taki materiał, na którym będzie to słyszalne mniej niż bardziej, chociaż w tym przypadku nie trzeba szczególnego wysiłku i selekcjonowania nagrań czy instrumentów, aby przyłapać kolumny Linn Majik 140 na potknięciach... z których składają one swój własny, dość zręczny taniec.

Przypisywanie im natomiast właściwości profesjonalnego, neutralnego i dokładnego monitorowania uważam nie tyle za przesadę, co nieporozumienie. Fakt, że pewne detale zostają wyciągnięte na wierzch bardziej niż w innych kolumnach, samo w sobie niczego nie dowodzi; inne zostają cofnięte.

Odbiór szerszego spektrum instrumentów akustycznych, zwłaszcza na nagraniach dobrze już znanych, ujawnia, że Linn Majik 140 odtwarza je "po swojemu". Czasami bardziej, czasami mniej przekonująco, chociaż zawsze interesująco i w jakimś stopniu "odkrywczo". Tak jakby próbował przedstawić nowe, ciekawsze, a może nawet lepsze wersje. Wciągnąć w swój świat. I wielu wciąga, bo wraz z całym anturażem oryginalnych rozwiązań konstrukcyjnych w samych kolumnach, jak też systemowych w całej ofercie, można dać się przekonać, że Linn znalazł właściwą drogę.

Niespodzianki czekają na nas z każdą płytą, chociaż oczywiście nie z każdym kolejnym jej odtworzeniem. W końcu więc Majiki 140 nie będą miały nam nic nowego do zaproponowania, a muzyka znowu będzie brzmiała znajomo... Czy wtedy ostatecznie wejdą w swoją rolę, czy wtedy się nam znudzą?

Tego nie wiem, nie mogłem z nimi zostać tak długo... Ale prawdę mówiąc, należę do takich słuchaczy, którzy nie oczekują od sprzętu aż takich rewelacji. Słowami inżyniera Mamonia: "Proszę pana, ja jestem umysł ścisły, mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem". Czyli lubię kolumny, które lubianą przeze mnie muzykę przedstawiają w sposób jak najskuteczniej transmitujący znane mi emocje.

Ale nie jest to jedyny dobry sposób dla wszystkich. Słuchanie kolumn Linn Majik 140 to przygoda i podróż w nieznane nawet ze znanymi nagraniami. Kiedyś hasłem Bowersa było: "Hear the difference". Hasłem Linna mogłoby być: "Hear it different". Nie chcesz się rozstać ze swoimi starymi kawałkami? To przynajmniej posłuchaj ich inaczej...

Nie mamy do czynienia z amatorem ani z firmą, która traktuje kolumny marginalnie lub stawia na tym polu pierwsze kroki. Raczej ma odwagę wychodzić poza schematy, zmieniać utrwalone kryteria, ze wszystkimi tego konsekwencjami, w tym jedną zasadniczo pozytywną dla każdego producenta – rozpoznawalnością.

Dzisiaj żadna marka nie może liczyć na wyłączność i przekonanie bezwzględnej większości klientów. Trzeba na coś postawić i tym się wyróżnić. Konstrukcja i brzmienie kolumn Linn Majik 140 na pewno nie zginie w tłumie.

Czytaj również: Czy wąska obudowa kolumny jest akustycznie najkorzystniejsza?

Szkocki Linn od lat projektuje zarówno zespoły głośnikowe, jak i elektronikę, organizując skomplikowane systemy, w ramach których rozwijane są specjalne funkcje i możliwe są apgrejdy.
Szkocki Linn od lat projektuje zarówno zespoły głośnikowe, jak i elektronikę, organizując skomplikowane systemy, w ramach których rozwijane są specjalne funkcje i możliwe są apgrejdy.

TEORIA ŹRÓDŁA I PRAKTYKA GŁOŚNIKA

"Filozofia" firmy Linn (na pewno dawniejsza, a może i obecna, chociaż oficjalnie niedeklarowana) stawia na pierwszym planie znaczenie urządzeń źródłowych. Historia zaczęła się od gramofonu Sondek LP12, a w XXI wieku Linn skupia swoje wysiłki głównie na urządzeniach strumieniujących.

Nie chodzi przy tym tylko o stronę biznesową, bo przecież można wyspecjalizować się w produkcji np. wtyczek, wcale nie twierdząc, że są one dla brzmienia decydujące – wystarczy, że są potrzebne. Chodzi o przekonanie, że źródła i ich jakość są w całym systemie najważniejsze. Dyskutowaliśmy o tym na samym początku... AUDIO, ten temat budził wówczas spore emocje, ale jakby się wyciszył.

Nie toczymy już "wojen religijnych" o to, czy ważniejsze jest źródło, czy wzmacniacz, czy zespoły głośnikowe. Chyba większość zrozumiała, że "ważność" trzeba widzieć z pewnej perspektywy. Po pierwsze, w systemie muszą znajdować się określone urządzenia (aby w ogóle dźwięk popłynął), w tych urządzeniach układy, a w tych układach części...

Ad absurdum wystarczy wyjąć jedną, aby urządzenie zepsuć. Czy ona jest najważniejsza? Dopiero wtedy, kiedy jej nie ma... Dźwięku nie ma ani bez źródła, ani bez wzmacniacza, ani bez głośników (lub słuchawek). A przetwornika magnetoelektrycznego (dynamicznego) nie ma ani bez cewki, ani bez magnesu, ani bez membrany. I tak dalej.

Tezę o priorytecie źródeł popiera stwierdzenie: "co się nie pojawi w źródle, tego nie będzie na końcu systemu"; tyle samo warte co twierdzenie na poparcie zespołów głośnikowych: "co nie przejdzie przez głośniki, tego nie usłyszmy".

Jest jednak praktyczne znaczenie tego sporu, sprowadzające się do kosztów. Ile warto wydać na źródło, ile na wzmacniacz, ile na kolumny, w jakich proporcjach dzielić cały budżet, aby uzyskać maksymalne rezultaty?

Nie ma ścisłych recept, jednak "statystyka" wskazuje, że najwięcej należy wydać na zespoły głośnikowe, co właśnie denerwuje frakcję "źródłową", przedstawiającą wówczas swój dogmat. A w tej sprawie nie chodzi o ideę, o wyższość Świąt Bożego Narodzenia nad Świętami Wielkiej Nocy, tylko o techniczne fakty (na Święta Bożego Narodzenia też wydaje się więcej niż na Wielkanoc...).

Na obecnym poziomie techniki (i to już od dawna) wciąż największym problemem jest zamiana sygnału elektrycznego na ciśnienie akustyczne, a więc na dźwięk. Na tym etapie powstaje najwięcej ograniczeń i zniekształceń, których redukcja jest najbardziej kosztowna.

Nawet uzyskanie szerokiego pasma przetwarzania i wyrównanej charakterystyki (co źródła cyfrowe i wzmacniacze mają od dawna "w małym palcu") sprawia zespołom głośnikowym duży problem, a wyniki Majika 140 dobitnie to potwierdzają.

Wtedy jednak ucieczką od obiektywnych kryteriów może być oddanie oceny w gestię prób odsłuchowych – wówczas wrażenia przeciwko wrażeniom, słowo przeciwko słowu... Można wtedy "dowodzić" dowolnej tezy: o prymacie źródeł, kabli, małym znaczeniu parametrów i charakterystyk.

Z jaką intencją Linn przygotował te niezwykle brzmiące kolumny? Nie mam wątpliwości co do tego, że potrafiłby uzyskać lepiej wyrównaną charakterystykę.

Jedna z teorii spiskowych jest taka, że dopiero aktywna zwrotnica robi z tym porządek, co ma udowadniać ogólniejszą firmową rekomendację dla systemów aktywnych. Jednak Linn sprzedaje pasywne Majiki 140 (chyba nawet głównie), więc takie oryginalne brzmienie też może się podobać. Nie jest więc przypadkowe.

Specyfikacja techniczna

LINN Majik 140
Moc wzmacniacza [W] b.d.
Wymiary [cm] 97,5 x 25 x 33,5 (z cokołem)
Rodzaj głośników W
Impedancja (Ω) 4
Czułość (2,83 V/1 m) [dB] 88
Wymiary: wys./szer./gł., W przypadku urządzeń testowanych w AUDIO wartość mierzona.
Laboratorium
Laboratorium Linn MAJIK 140

Niekonwencjonalne rozwiązania, już wcześniej opisane, te widoczne na pierwszy rzut oka, jak i te ukryte głębiej, wciąż nie musiałyby determinować końcowych rezultatów ani w pomiarach, ani w odsłuchu.

Również przy tej okazji powtórzę, że w możliwym zakresie oddziaływania filtrów – nawet pasywnych – jest ułożenie charakterystyki do tego stopnia, że trudno byłoby na tej podstawie ustalić, jaka jest konfiguracja systemu, czy pochodzi z układu dwudrożnego, czy czterodrożnego.

Możliwe jest rozwiązanie wielu problemów, jakie wprowadzają same przetworniki, wielodrożna komplikacja czy niedoskonałość formy obudowy, ale z drugiej strony problemy te mogą mniej lub bardziej się ujawnić, gdy zwrotnica nie daje sobie z nimi rady. To, co widzimy w pomiarach Majika 140, jest niezwykłe, szalone i fascynujące.

To zarazem dalszy ciąg niespodzianek, więc w sumie wszystko składa się w logiczną całość – Majik 140 jest konsekwentnie niekonwencjonalny, konstruktor idzie własną drogą nie po to, aby dojść do tego samego celu, co inni, lecz zupełnie gdzie indziej.

Na wszelki wypadek dodam, że pomiary Majika 140 przeprowadził również "Stereophile" i przedstawione tam wyniki są generalnie zbieżne z naszymi, a więc różne ciekawe zjawiska, które zaraz zobaczymy, nie wynikają ani z grubych błędów pomiaru, ani z "dziwnego" egzemplarza.

Dziwne jest jednak to, że producent na swojej stronie nie podaje żadnych parametrów elektroakustycznych, tylko wymiary, masę, nawet objętość, średnice przetworników, wersje wykończenia, całą listę "features"... A gdzie impedancja, efektywność (albo czułość) moc (znamionowa albo rekomendowana), pasmo przenoszenia?

Niektóre znalazłem w "specyfikacji" testu "Stereophile’a", który podaje je za producentami, może więc kiedyś były, ale zostały schowane. Pasmo przenoszenia: 55 Hz – 20 kHz (bez podania tolerancji), czułość 88 dB, impedancja znamionowa 4 Ω. Żadnych rewelacji, ale przecież dobrze wiedzieć, że to 4 Ω...

Chociaż żeby to wiedzieć na pewno, oczywiście lepiej samemu zmierzyć całą charakterystykę. Widzimy na niej minimum o wartości 2,5 Ω przy ok. 130 Hz, więc formalnie impedancja znamionowa to 3 Ω. Pochwalmy jednak i tak względną rzetelność, są producenci, którzy nie mieliby oporów w takiej sytuacji obiecać 8 Ω.

Takie minimum może trochę przestraszyć, jednak zadanie ułatwi wzmacniaczowi niewielka zmienność modułu w całym pasmie (a więc i niewielkie kąty frazowe), to w sumie nie jest bardzo "trudne" obciążenie.

Można przypuszczać, że w zwrotnicy zastosowano dodatkowe filtry linearyzujące, chociaż niskie wierzchołki w zakresie niskich częstotliwości wynikają z uśrednienia się impedancji sekcji zamkniętej i bas-refleksu. Ok. 4 Ω na skraju pasma sugeruje połączenie równoległe dwóch przetworników 8-omowych (niskotonowego i nisko-średniotonowego), skąd więc 2,5-omowe minimum przy 130 Hz?

Taki efekt może wywołać filtrowanie wyższego rzędu, niedaleko częstotliwości granicznej filtra, w tym przypadku dolnoprzepustowe głośnika niskotonowego, czemu jeszcze przyjrzymy się bliżej. Również dzięki niskiej impedancji (w tym takiemu filtrowaniu, "wzbudzającemu" charakterystykę w zakresie tego spadku impedancji) osiągnięto wysoki poziom ciśnienia w zakresie niskich częstotliwości.

Szczyt charakterystyki przetwarzania przy ok. 100 Hz przekracza pułap 90 dB, a średni w całym pasmie zgadza się z deklarowaną czułością - 88 dB.

Dolna częstotliwość graniczna, ustalona przy spadku -6 dB względem poziomu średniego, leży znacznie niżej niż 55 Hz – przy ok. 40 Hz i ewentualnie przy ok. 45 Hz po zamknięciu bas-refleksu.

Spójrzmy na szczegółowe charakterystyki sekcji niskotonowej i nisko-średniotonowej, zmierzone w polu bliskim. Na rys. 3. kolorem zielonym pokazano charakterystykę głośnika nisko-średniotonowego, czarnym – niskotonowego razem z jego bas-refleksem, a czerwonym – charakterystykę wypadkową (jedną z dwóch, jakie występują na rysunku głównym).

Widzimy, że poniżej 200 Hz dominuje sekcja niskotonowa, ale nisko- średniotonowa też gra ważną rolę i schodzi dość nisko (a poniżej 20 Hz nawet odzyskuje przewagę, co nie ma już praktycznego znaczenia na tak niskim poziomie).

Charakterystyka wypadkowa leży powyżej charakterystyk składowych aż do 300 Hz, powyżej schodzi nieco niżej, co wynika z dużego przesunięcia fazy pomiędzy obydwoma sekcjami, powodowanego różnym filtrowaniem dolnoprzepustowym – znacznie niżej filtrowany niskotonowy ma fazę znacznie przesuniętą (opóźnioną) względem nisko-średniotonowego i mimo że jego poziom przy ok. 400 Hz jest już znacznie niższy (ok. 10 dB), to jednak wpływa (ujemnie) na charakterystykę wypadkową.

W pomiarze mls (z odległości 1,5 m, rysunek główny) nawet bardziej, zapadłość jest głębsza, bowiem przesunięcie fazowe jeszcze powiększa różnica odległości od poszczególnych przetworników do mikrofonu umieszczonego na wysokości 90 cm (głośnik niskotonowy znajduje się niżej niż nisko-średniotonowy, a więc dalej).

To problem typowy dla układów dwuipółdrożnych (przeniesiony tutaj na grunt układu bardziej złożonego, ale w zakresie nisko-średniotonowym analogicznego), który redukuje się utrzymaniem umiarkowanego przesunięcia fazy między obydwoma przetwornikami za pomocą staranniej dobranych filtrów.

Na rys. 4. mamy rozkład sekcji niskotonowej – tutaj zielona to charakterystyka samego przetwornika niskotonowego, niebieska – ciśnienia z bas-refleksu, czarna – wypadkowa.

Bas-refleks dostrojono nisko – do 32 Hz, przez co szczyt ciśnienia z otworu leży dość nisko, ale jego kształt wskazuje na dobrze dobraną objętość i dostatecznie silny układ magnetyczny przetwornika (niska dobroć); do tego powoli zwiększająca nachylenie charakterystyka wypadkowa zapowiada dobrą odpowiedź impulsową i – jak już widzieliśmy na rys. 3 – składa się ładnie z charakterystyką nisko-średniotonowego w ostateczną charakterystykę wypadkową całego systemu.

Na rysunku głównym (rys.1) widzimy więcej zjawisk, których przyczyn moglibyśmy się z mniejszą i większą trafnością domyślać, ale tym razem nie musimy, bowiem rozbudowany terminal przyłączeniowy z niezależnymi podłączeniami każdej sekcji pozwala ustalić ich indywidualne charakterystyki – wystarczy zdjąć wszystkie zwory i podłączać kabel kolejno do poszczególnych par zacisków.

Teraz więc ten właśnie zestaw charakterystyk, razem z charakterystyką wypadkową – wszystkie mierzone z tego samego punktu, na osi głównej. Widać wyraźnie zapowiadane osłabienie na wypadkowej (czerwona) przy 400 Hz.

Na górnym zboczu charakterystyki nisko-średniotonowego (zielona) wyrasta rezonans przy 4 kHz – to zdarza się przy membranach celulozowych, ale wymaga raczej mocniejszego filtrowania niż tylko 1. rzędu, na jakie wygląda to, co widzimy. A ponieważ rezonans ten dodaje się do najmocniejszego promieniowania wysokotonowego (niebieska) w zakresie 4–5 kHz, więc i charakterystyka wypadkowa ma tutaj wyraźne wyeksponowanie.

Charakterystyka wysokotonowego budzi najwięcej zastrzeżeń, nawet w swoim wąskim zakresie pracy jest mocno poszarpana, prawdopodobnie w większym stopniu odbiciami od licznych okolicznych krawędzi, niż cechami samego przetwornika. Ale wydaje się, że mimo wszystko można było ją lepiej ułożyć filtrowaniem, zwłaszcza obniżając poziom 4–5 kHz niższym filtrowaniem dolnoprzepustowym.

Głośnik ten niepotrzebnie też "męczy się" przy 1,5 kHz, gdzie wysoki poziom utrzymuje jeszcze nisko-średniotonowy, a za słabo wypełnia zakres 2–3 kHz. Częstotliwość podziału z nisko-średniotonowym, zgodnie z przecięciem charakterystyk, wynosi 2,5 kHz, ale leżą one bardzo blisko siebie już nieco niżej, od ok. 1,5 kHz.

Częstotliwość podziału z superwysokotonowym jest jednoznaczna – 6 kHz, poniżej i powyżej charakterystyki obydwu sekcji mają dużą stromość, co jest jak najbardziej wskazane, aby przy krótkich falach ustabilizować relacje fazowe w szerszym kącie, czemu służy też bliskość obydwu przetworników.

W tej sprawie Linn realizuje zapowiedzi, chociaż poziomy z obydwu wysokotonowych przy częstotliwości podziału są trochę niedopasowane przez wspomniane już podbicie przy 4–5 kHz. Za to znacznie lepiej wygląda charakterystyka 16-mm "supertweetera" (czarna), jej jedynym drobnym mankamentem jest osłabienie przy ok. 9 kHz, do 20 kHz dochodzi pewnie i biegnie jeszcze dalej, co najmniej do 30 kHz (wg sięgających tam pomiarów "Stereophile’a").

Charakterystyka wypadkowa trzyma się prawie w całym pasmie – z wyjątkiem wyjaśnionego już osłabienia przy 400 Hz – powyżej charakterystyk indywidualnych, co przy tak wielodrożnym układzie samo w sobie jest osiągnięciem.

Główny rys. 1. jak zwykle pokazuje nam charakterystykę wypadkową w całym pasmie, zmierzoną na różnych osiach. Nierównomierności na osi głównej już skomentowaliśmy, zwróćmy już tylko uwagę na zmiany wraz ze zmianą osi – wyraźne są w zakresie w zakresie 2–4 kHz, gdzie blisko leżą charakterystyki nisko-średniotonowego i (większego) wysokotonowego, a ponieważ głośniki te są rozsunięte, więc niewielki kąt powoduje dużą zmianę relacji fazowych.

Jeszcze lepsza niż na osi głównej jest na osi +7O, a znacznie słabsza na osi -7O. Integracja wysokotonowego i superwysokotonowego jest stabilna (dzięki ostremu filtrowaniu i ich bliskości), mimo że tutaj mamy do czynienia z jeszcze krótszymi falami. Dzięki małej kopułce supertweetera rozpraszanie w najwyższej oktawie jest doskonałe, nawet pod kątem 30O charakterystyka dochodzi do 20 kHz razem z pozostałymi.

LINN testy
Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta kwiecień 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio kwiecień 2024

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu