Kiedy testujemy włoskie kolumny, najczęściej są to Sonus fabery. Może nie powinienem zaczynać tak testu Chario, a może... marka mniej popularna staje się bardziej ekskluzywna, co ma też swoje pozytywne znaczenie. Jeżeli więc już tak jest, może nawet warto to podkreślić. Nie było tak od samego początku.
Sonus powstał, gdy Chario już od dawna działało i było dość popularne. Nie będziemy przedstawiać tutaj kroniki zmian, ważne, że doszliśmy dzisiaj do momentu, w którym role są już wyraźnie inne.
Sonus stał się jednym z największych producentów kolumn głośnikowych na świecie, a Chario... nie okopało się na pozycjach high-endowych, jednak wycofało się z sektora niskobudżetowego, gdzie było niegdyś znacznie bardziej aktywne.
Do archiwum przeszły więc serie Hiper, Silhouette, Silverette, nawet Syntar. Obecnie najtańszą serią jest właśnie ta, z której pochodzi Cygnus Constellation, niegdyś jedna z wyższych, co zresztą wciąż widać w jej wykonaniu.
Wraz z rezygnacją z tańszych serii, które swoją drogą też trzymały fason i wyglądały ponadprzeciętnie w swoich klasach cenowych, Chario oferuje już tylko kolumny luksusowe (Constellation), bardziej luksusowe (Aviator) i najbardziej luksusowe (Academy).
Najtańszy model to obecnie Lynx, kosztujący 5500 zł za parę. Większy monitor to Delphinus, a dwie konstrukcje wolnostojące nazwano Cygnus i Pegasus (to nie ten...).
Cała seria Constellation jak i poszczególne modele pojawiają się obecnie z dopiskiem MKII (co uwzględniliśmy w tytule), ale niekonsekwentnie – nawet na stronie producenta MKII w opisach poszczególnych modeli "znika", tym bardziej nie ma żadnych informacji o wprowadzonych zmianach.
Jedną udało się nam namierzyć – to inne i gdzie indziej zainstalowane gniazdo przyłączeniowe. Firmowe opisy są niekompletne, brakuje podstawowych danych technicznych, jakby strona internetowa producenta była w trakcie reorganizacji.
Czytaj również: Czy kolumny trzeba ustawiać na kolcach?
Można je natomiast znaleźć na stronie polskiego dystrybutora, a także... na stronie Chario, ale w zakładce poświęconej "poprzedniej" serii Constellation (oficjalnie pozostającej w sprzedaży od 1998 do 2016 roku).
Być może zmiana w serii MKII polega tylko na wspomnianej aranżacji gniazdka i wycofaniu największego modelu poprzedniej serii Constellation – Ursa Major. Byłby to chyba rekord długowieczności całej serii – w przyszłym roku stuknie jej 25 lat...
Chario Constellation Cygnus mkII - wykonanie i wzornictwo
Firma powstała w Mediolanie w 1975 roku i wciąż ma tam swoją siedzibę - nie tylko biura, ale i produkcję, więc kto chce omijać "Made in P.R.C.", ma tutaj bezpieczną przystań, co oczywiście producent podkreśla i w co można wierzyć, patrząc na jakość wykonania.
Chociaż trzeba też przyznać, że w Chinach potrafią zrobić już wszystko, co widać też w tym teście. Tyle że nie za miskę ryżu, więc delegowanie tam produkcji nie jest już tak opłacalne, zwłaszcza biorąc pod uwagę pewne straty na prestiżu.
Podobną drogą poszedł też Sonus: zrezygnował z najtańszych serii, aby obecnie chwalić się, że cała produkcja (chociaż czasami oznacza to końcowy montaż) pochodzi z Włoch.
Czytaj również: Czy przetworniki koncentryczne wymagają zwrotnicy do podziału pasma?
W przypadku Sonusa nie wyklucza to nowych pomysłów wzorniczych i materiałów, w przypadku Chario – przynajmniej obecnie – przejawia się to w utrzymaniu dawnego stylu i technologii, z wykorzystaniem na szeroką skalę litego drewna, a nie tylko naturalnego forniru (kładzionego pasmami z intarsjami w sposób sugerujący złożenie obudowy z klepek – sposób Sonusa). Drewno to orzech włoski, ciemniejszy niż bardziej popularny orzech amerykański, obecnie szeroko stosowany.
Użycie litego drewna, zwłaszcza w dużych kolumnach, składanych z długich elementów, jest trudniejsze, niż się to wydaje wielu amatorom próbującym samodzielnie wykonać takie cuda.
Kolumna musi być szczelna, nie ma więc tutaj miejsca na dylatacje, dzięki którym drewno mogłoby "pracować" nie wywołując naprężeń. Drewno musi być odpowiedniego gatunku, wyselekcjonowane, sezonowane, elementy połączone w przemyślany sposób, z użyciem specjalnych klejów. To już robota dla najlepszych stolarzy.
Chario opisuje ten proces dokładnie: drewno pochodzi ze sprawdzonych plantacji leśnych w północnych Włoszech, ścinane są drzewa mające co najmniej 20 lat, sezonowanie trwa sześć miesięcy, z czego trzy miesiące na wolnym powietrzu, aż do ustalenia optymalnej i stabilnej wilgotności. Potem drewno cięte jest na klepki, obrabiane i na końcu łączone w niezawodny sposób.
Z litego orzecha wykonane są w Cygnusach (i wszystkich konstrukcjach Constellation) boczne ścianki, a pozostałe – z HDF-u polakierowanego na czarny mat o delikatnej strukturze.
Chario nie przypisuje zastosowaniu drewna jakichś nadzwyczajnych zalet akustycznych (przynajmniej nie trafiłem na taką argumentację), ma ono cieszyć nasze oczy.
Forma i wykonanie Cygnusów łączą włoską klasykę i nowoczesność, masywność i dawną "meblowość" (dzisiaj w takim stylu już niespotykaną) ze współczesną, uniwersalną dyskrecją - nie ma tutaj zbyt wielu dodatków i blichtru, z przyjemnością oglądamy i dotykamy proporcjonalną sylwetkę i staranne wyprofilowania.
Obudowa kolumn Chario Constellation Cygnus mkII jest pochylona do tyłu za pomocą różnej długości tulei łączących ją z cokołem - z przodu mają one 4 cm, z tyłu - 2 cm, a gdyby były tej samej wielkości, przednia ścianka "złapałaby" pion, a tylna go straciła i pochyliła się do przodu. W widoku z boku sama obudowa jest więc trapezem prostokątnym, co łatwo dostrzec w układzie klepek.
Do tej klasy i współczesnych trendów trochę nie pasuje mocowanie maskownicy na tradycyjne kołki (zamiast na ukryte magnesy), ponadto jej wewnętrzne krawędzie nie są wyprofilowane, więc powodują odbicia i wyraźne zakłócenia na charakterystyce.
Czytaj również: Czy obudowa z membraną bierną to obudowa zamknięta?
Chario - przetworniki
Zatem z powodów akustycznych należy zdjąć maskownicę, na szczęście uchwyty na kołki nie odcinają się wyraźnie na czarnym tle frontu. Odsłonięte wtedy głośniki wydają się tworzyć układ dwudrożny, podobnie jak w kolumnach Blumenhofer Fun 13 MKII.
Zgadza się też wielkość przetwornika nisko-średniotonowego (15 cm – według producenta 13 cm, ale my podajemy całkowitą średnicę kosza), sylwetka obudowy z pochyloną przednią ścianką, a nawet duży prześwit na dole...
Ale nie mamy do czynienia z powtórką tuby czy labiryntu, a układ głośnikowy jest bardziej rozwinięty: w dolnej ściance zamontowano drugą 15-tkę, razem z parą otworów systemu bas-refleks, każdy o średnicy 4 cm, z 16-cm tunelem, bez wyprofilowań, jednak już dość duża łączna powierzchnia w stosunku do powierzchni głośnika być może pozwoliła odsunąć problem turbulencji.
System bas-refleks dotyczy bowiem tylko dolnej 15-tki, podczas gdy górna pracuje w komorze zamkniętej. Całą obudowę dzieli pozioma przegroda mniej więcej w połowie wysokości – w stosunku ok. 40% dla komory zamkniętej i 60% dla bas-refleksu.
Analogicznie zaprojektowano większy model Pegasus (jeszcze bez kamer i mikrofonów), instalując w nim dwie 18-tki, a każda z dwóch kolumn wolnostojących ma swój odpowiednik wśród podstawkowych "monitorów" – konwencjonalnych układów dwudrożnych, z których mniejszy to Lynx (z 15-cm nisko-średniotonowym), a większy Delphinus (z 18-cm).
Czytaj również: Czy maskownica kolumny słyszalnie obniża jakość dźwięku?
I taki jest obecnie skład serii Constellation; nie ma w niej ani największego niegdyś modelu Ursa, ani żadnych konstrukcji wyspecjalizowanych do pracy w systemach wielokanałowych (centralnych, surroundów, dipolowych lub atmosowych, naściennych), a nawet subwoofera (chociaż kiedyś był – potężny Hercules). Tylko tradycyjne pary stereofoniczne, dwa razy monitor i dwa razy podłogowe.
Szlachetnie i... nowocześnie, bowiem popularność konwencjonalnych systemów wielokanałowych spada wraz w soundbarową rewolucją, ale czy nie nazbyt radykalnie?
Producent przedstawia Cygnusa i Pegasusa jako rozwinięcie wspominanych monitorów o subwoofer, ale to opis nieprecyzyjny i, co gorsza, marketingowo ryzykowny, jako że duża część audiofilów nie przepada za wszelkimi subwooferami i nie po to kupuje parę dobrych, pełnozakresowych kolumn, aby martwić się o pejoratywnie rozumiany "bas subwooferowy".
Po pierwsze, Chario Constellation Cygnus mkII to coś więcej niż Lynx z dodatkiem subwoofera (niech i tak będzie), bowiem komora górnej 15-tki jest w Cygnusie większa, a w dodatku zamknięta (Lynx to mała obudowa bas-refleks). Jak już wiemy, komora bas-refleks dla dolnej 15-tki jest jeszcze większa, co tworzy dla obydwu przetworników optymalne i dobrze skorelowane warunki pracy.
Stosowanie różnych systemów obudów dla głośników pracujących w zakresie niskich częstotliwości w ramach jednego zespołu nie jest najbezpieczniejszym sposobem osiągnięcia dobrze zrównoważonej charakterystyki częstotliwościowej i dobrej odpowiedzi impulsowej, wbrew wizji "uśrednienia" dwóch różnych charakterystyk.
Czytaj również: Dlaczego otwór bas-refleks nie promieniuje w fazie przeciwnej do fazy przedniej strony membrany?
Stoi temu na przeszkodzie rozbieżność ich charakterystyk fazowych, przez co ich charakterystyki amplitudowe nie wszędzie dodają się skutecznie, ale miejscami mogą się nawet "odejmować".
Jeżeli już jednak... to właśnie w ten sposób, bowiem przy takich proporcjach objętości (i przy założeniu, że w obydwu pracują takie same przetworniki), czyli komora bas-refleks ok. 50% większa od zamkniętej, charakterystyki fazowe rozchodzą się najmniej.
A to, że Lynx ma znacznie mniejszą komorę (niż każda z 15-tek Cygnusa) wynika tylko z tego, że jako podstawkowy monitor nie może być zbyt duży. W tabelce z danymi (poprzedniej serii Constellation), w rubryce "konfiguracja" przeczytamy, że układ jest trójdrożny, podane są też dwie częstotliwości podziału, ale taki dobór głośników, podział obudowy, a także to, że dolną 15-tkę producent nazywa "subwoferem", a górną "wooferem", silnie wskazuje na układ elektrycznie dwuipółdrożny, czasami przedstawiany jako trójdrożny, w którym pierwszą częstotliwość podziału ustala się przy określonym spadku charakterystyki niskotonowego względem nisko-średniotonowego.
Ulokowanie głośników ma dla takiej klasyfikacji znaczenie drugorzędne. Dolna 15-tka jest filtrowana nisko, jednak częstotliwość podziału (przecięcia z charakterystyką nisko-średniotonowego) wynosi ok. 200 Hz (wg naszych pomiarów), co jest na granicy uznania jej zakresu pracy za subwooferowy. Promieniowanie każdego źródła (głośnika czy bas-refleksu) z takiego miejsca zostaje wzmocnione na skutek obecności bardzo dużej powierzchni odbijającej (podłogi).
Czytaj również: Co jest układ dwuipółdrożny?
To zjawisko, którego słusznie lub nie (zależy od konkretnej sytuacji) się boimy, gdy musimy przysunąć do ściany kolumny z wylotem bas-refleksu z tyłu, tymczasem efektem takiego zbliżenia nie jest pogorszenie jakości basu, a tylko (i aż) jego wzmocnienie – czasami korzystne, czasami niepotrzebne i zaburzające równowagę tonalną.
Jeżeli jednak konstruktor uwzględni to w ogólnym bilansie i strojeniu, wszystko będzie w porządku. Takie "gratisowe" wzmocnienie jest zasadniczo korzystne w przypadku subwooferów aktywnych (zwiększa efektywność i maksymalny poziom ciśnienia), dlatego jest tam często stosowane.
Chario dowodzi, że takie umieszczenie głośnika niskotonowego nie pogarsza współpracy z pozostałymi przetwornikami. Głośnik subniskotonowy promieniuje dookólnie zarówno ze względu na swoje położenie, jak i zakres częstotliwości, głośnik nisko-średniotonowy aż do częstotliwości podziału, ok. 200 Hz, też promieniuje dookólnie, mimo że jest umieszczony na przedniej ściance, więc przejście między tymi sekcjami jest gładkie również w charakterystykach kierunkowych.
Wyżej nisko-średniotonowy stopniowo zawęża rozpraszanie (będące funkcją długości fali do wymiarów źródła promieniowania, a więc membrany) i tak dochodzimy do drugiej częstotliwości podziału, powyżej której czeka na nas kolejne specyficzne, firmowe rozwiązanie. Ale zakładając się, że górna 15-tka nie jest filtrowana elektrycznie górnoprzepustowo... znowu bym przegrał. To dla mnie największa niespodzianka, którą dokładnie opisujemy w pomiarach.
Chario Constellation Cygnus mkII (i pewnie Pegasus) to układy trójdrożne – górny "woofer" jest filtrowany górnoprzepustowo, chociaż bardzo nisko. Zatem od tego miejsca nie będę go już nazywał nisko-średniotonowym, lecz średniotonowym. Subwoofer, czyli niskotonowy; woofer, czyli średniotonowy... Dziwne, ale prawdziwe.
W tej sytuacji tylko jedna 15-tka przetwarza niskie częstotliwości – nie poszalejemy, chociaż ustawienie jej razem z bas-refleksem blisko podłogi (dużej powierzchni odbijającej) zwiększy ciśnienie stąd pochodzące, podobnie jak przysuwanie kolumn do ściany. Mimo wszystko to trochę dziwny wybór.
Górna 15-tka mogłaby wciąż sporo od siebie dołożyć (basu), jest przecież do takiego obciążenia tak samo dobrze przygotowana. Do pewnego stopnia podobne układy pojawią się w Majiku 140 (Linn) i Ace 50 (Piega), ale tam właśnie potencjał głośników nisko-średniotonowych jest w pełni wykorzystany, chociaż też pracują w komorach zamkniętych.
Ulokowanie niskotonowego blisko podłogi (niekoniecznie w dolnej ściance) ma dodatkową zaletę: usuwa problem bliskich pierwszych odbić od podłogi, które biegnąc po dłuższej drodze, interferują z falami biegnącymi bezpośrednio, co powoduje zapadłości na charakterystyce.
Gdy głośnik znajduje się bardzo blisko podłogi, różnica ta nie jest duża i może wprowadzić zakłócenie przy krótszych falach średnich częstotliwości, których głośnik ten już nie przetwarza. Zjawisko to będzie dotyczyło działania umieszczonego wyżej głośnika średniotonowego i lokowało się w tym przypadku w okolicach 200 Hz, jednak osłabienie to zostanie wypełnione przez "czystą" w tym zakresie pracę głośnika niskotonowego.
Nietypowa, wręcz ekstrawagancka aranżacja układu ma więc dobre uzasadnienie, tak jak inne specjalne "patenty" Chario. Kolejnym jest bardzo niska druga częstotliwość podziału (między średniotonowym a wysokotonowym) i związana z tym bardzo duża średnica wysokotonowej kopułki. Chario przypomina, że jest pionierem takiego rozwiązania, mającego na celu dopasowanie charakterystyk kierunkowych tych przetworników w zakresie częstotliwości podziału.
Nie da się uniknąć zjawiska węższego rozpraszania wyższych częstotliwości względem niskich, ale warto przynajmniej zadbać o płynność tej zmiany w skali całego pasma akustycznego, aby nie następowały gwałtownie przy wysokich częstotliwościach podziału, gdy praca przechodzi z ukierunkowanego już promieniowania większej membrany nisko-średniotonowej (lub średniotonowej) do szeroko promieniującej, małej membrany wysokotonowej.
Dawniej nie zwracano na to uwagi, badając głównie charakterystyki na osi głównej i zakładając, że wymagający słuchacz może skierować kolumny tymi osiami wprost w miejsce odsłuchowe. Jednak nawet wtedy docierają do nas również fale odbite, a więc wychodzące z zespołu w innych kierunkach.
Ustalenie częstotliwości podziału w zakresie, w którym rozpraszanie z nisko-średniotonowego i wysokotonowego byłoby bardzo podobne, jest co prawda niemożliwe (musiałyby mieć podobne średnice, co podważa sens ich specjalizacji), można jednak do tego zmierzać, do pewnych rozsądnych granic, zarówno ustalając niską częstotliwość podziału (przy której większa membrana nisko-średniotonowego rozprasza jeszcze dość szeroko), jak też zawężając w tym zakresie potencjalnie bardzo szerokie rozpraszanie wysokotonowego za pomocą falowodów.
Czytaj również: Co to jest główna oś odsłuchu?
Trzydzieści lat temu typowa częstotliwość podziału między tymi przetwornikami wynosiła 4–5 kHz, co wynikało zarówno z zalecenia, aby nie wchodzić z nią w zakres średnich częstotliwości (przyjmowano, że słuch jest tam najbardziej wrażliwy), jak też pozwalało na stosowanie dość słabych mocowo (wedle dzisiejszych kryteriów) przetworników wysokotonowych.
Trzeba było tylko zadbać o wysoko sięgającą (na osi głównej) charakterystykę nisko-średniotonowego (średniotonowego). Badania założycieli firmy Chario – naukowców z Uniwersytetu w Mediolanie – podważyły jednak wspomniane zalecenie, uszczegóławiając, że w zakresie 800–1500 Hz nasz słuch wcale nie jest wrażliwy na przesunięcia fazowe (wnoszone przez filtry), a staje się nań czuły powyżej.
Lepiej więc zejść z podziałem poniżej 1,5 kHz. Zmiana priorytetów i obniżenie częstotliwości podziału wymagało zwiększenia wytrzymałości i efektywności przetworników wysokotonowych, czemu służy też zwiększenie średnicy kopułek (większe cewki), jednak większość producentów stara się utrzymać w granicach 28 mm, tylko nieznacznie wychodząc poza najczęściej spotykaną średnicę 25 mm (jeden cal), aby nie ograniczać pasma od góry – im mniejsza membrana, tym lepiej przetwarza najwyższe częstotliwości (to reguła, od której są wyjątki).
Chario, chcąc ustalić jeszcze niższą częstotliwość podziału, zdecydowało się na zastosowanie znacznie większej kopułki wysokotonowej – aż 38 mm. Mimo to udało się uzyskać jej daleki zasięg, prawie do 20 kHz, potwierdzony pomiarami w naszym Laboratorium, co przy takiej średnicy jest osiągnięciem wyjątkowym. Tym bardziej, że dodano falowód, który zwykle również zawęża pasmo i charakterystyki kierunkowe.
Czytaj również: Czy wąska obudowa kolumny jest akustycznie najkorzystniejsza?
Wracając jeszcze do obudowy, warto docenić, iż zaokrąglenia w sąsiedztwie wysokotonowego dotyczą nie tylko ścianek bocznych, ale też górnej, usuwając z jego sąsiedztwa wszystkie "niebezpieczne" krawędzie (pod warunkiem zdjęcia maskownicy). Wszystkie głośniki są oczywiście zagłębione w wyfrezowaniach.
Chario zakwestionowało również inne powszechnie uznawane zasady projektowania i oceny jakości zespołów głośnikowych. Podważono nawet prymat liniowości charakterystyki i to wcale nie argumentem "lepiej brzmiących" (w arbitralnej ocenie), dowolnie pofalowanych charakterystyk, gdzie ważniejsze miałyby być inne właściwości, lecz bardzo profesjonalnymi badaniami, co doprowadziło do wniosku o potrzebie jej określonej modyfikacji.
I nie chodzi o dobrze znaną od dawna kwestię krzywych izofonicznych (zmienności krzywej czułości wraz ze zmianą poziomu głośności). Chario rozpoznało jeszcze inny problem, wynikający z przestrzenności kreowanej przez parę głośników, innej niż przestrzenność naturalnych źródeł dźwięku.
W systemie stereo pożądane przez realizatora efekty przestrzenne dobiegają z kolumn lewej i prawej, a przy dźwięku żywym – z wielu stron. Odbicia, które powstają w pomieszczeniu odsłuchowym systemu stereo są czymś dodatkowym, niezaplanowanym i chaotycznym.
Konstruktorzy Chario doszli do wniosku, że w warunkach odsłuchu stereofonicznego w pomieszczeniu percepcja słuchacza jest zbytnio skupiona na średnich tonach. Dlatego charakterystyka zespołu głośnikowego powinna być w tym zakresie obniżona, aby zastosować odpowiednią korektę. Jak to – osłabiać średnicę?
Ta obrazoburcza dla wielu audiofilów koncepcja została wprowadzona właśnie w serii Constellation. Warto jeszcze podkreślić, że nie jest ona fantazją melomanów, którzy kochając muzykę, nie mogli znaleźć kolumn realizujących ich marzenia, więc postanowili zrobić je sobie sami, a ponieważ mieli złote uszy, udało się to doskonale, wszyscy znajomi też chcieli mieć właśnie takie, a potem już poszło...
Takich historii mamy wiele. Firmę Chario założyło dwóch inżynierów, którzy połączyli pasję do psychoakustyki z techniką głośnikową. Na drodze poważnych badań stwierdzili, że podporządkowanie się dotychczasowym kryteriom pomiarowym nie jest właściwe i trzeba je zmienić, że jednocześnie dostrajanie kolumn "na ucho" bez podstaw znajomości techniki i akustyki również nie pozwala zaprojektować wysokiej jakości kolumn. O ile słuch użytkownika będzie ostatecznym sędzią, to konstruktor powinien posługiwać się również innymi narzędziami.
Chario też ma swoje własne pomysły na materiały membran, jednak występują one dopiero w wyższych seriach Aviator i Academy. W serii Constellation membrany nisko-średniotonowe są celulozowe, a kopułka wysokotonowa.
Chario Constellation Cygnus mkII - odsłuch
Prawdziwe łabędzie w większości są nieme, a wbrew powiedzeniu, przed śmiercią nie śpiewają, ale krzyczą. To smutne. Na szczęście Cygnusy zachowują się zupełnie inaczej.
Nie ujmując klasycznej szlachetności lub pomysłowości innym producentom, Chario przygotowało "rzecz" najbardziej smakowitą, jak pozwalam sobie przypuszczać, w ocenie większości zainteresowanych.
Szczegółów perfekcyjnego wykonania nie będę tutaj powtarzać. Takimi pięknymi przedmiotami chcemy się otaczać, chcemy je posiadać, a nawet... z nich korzystać, chociaż można się zastanawiać, czy ich zasadniczą funkcją nie staje się właśnie ozdabianie naszego otoczenia. Co jednak spotka właściciela, który je włączy?
Ciąg dalszy wrażeń efektownych i niekłopotliwych. Najpierw ucieszy nas łatwość odbioru, a jednocześnie jego niepospolitość i wyrafinowanie. Konsekwentnie i nawet szybko rosło przekonanie, że to oryginalna, staranna kompozycja, która potrafi wyróżnić się w tłumie, błysnąć i zachęcić, a potem na długo przy sobie zatrzymać i niczym nie urazić – chyba tylko purystów tym, że nie gra idealnie liniowo.
Jeżeli jednak nie będziemy przykładać takiej technicznej miary, "szkiełka i oka" do poszczególnych zakresów, porównywać do wzorców, w zasadzie szukać dziury w całym, to proporcje są tak dobrane, że całość brzmi naturalnie, chociaż na swój sposób. To jeden z tych fenomenów, gdy słyszymy coś nowego, specyficznego, niepasującego do wcześniejszych schematów, a zarazem przyjmujemy to za dobrą monetę.
Teoretycznie sprzęt powinien odtwarzać, a nie interpretować, w praktyce zawsze coś zmienia, więc skupmy się na tym, czy robi to przyjemnie, czy nie. A może skupmy się już na konkretach.
Zacznijmy od uwagi, że kolumny Chario Constellation Cygnus mkII mają niższą efektywność od większości konkurentów, również od Fun 13 MKII i może to wywołać pozory dźwięku słabszego, ale też łagodniejszego.
Czytaj również: Jak należy ustawić zespoły głośnikowe względem miejsca odsłuchowego?
Charakterystyka częstotliwościowa ma wzmocnione skraje pasma, co znamy już z praktyki Chario, jak również fakt, że nie wprowadza to żadnej agresywności. Zwłaszcza względna delikatność wysokich tonów jest specjalnością włoskiej firmy, pozwalającej nam cieszyć się z przejrzystości i wyrazistości, mocniejszych błysków i delikatnych szelestów, przy niewielkim udziale ostrości i zerowej metaliczności.
Nawet rozjaśnienie jest nietypowe, subtelne, nie dotyczy bowiem "wyższego środka". Jest to podobne do wyprofilowania wysokich tonów w Fun 13 MKII, jednak Chario Constellation Cygnus mkII zapewnia lepszą płynność całego zakresu średnio-wysokotonowego, a przez to pełniejszą czytelność i zrozumiałość wokali. Mocne sybilanty nie odklejają się, nie są "efektami specjalnymi", lecz tylko lekko podkreślonymi, ale integralnymi elementami głosów.
Całe brzmienie jest spójne, wręcz skupione, co przy takiej charakterystyce jest szczególnie dużym osiągnięciem. Cygnusy nie grają hałaśliwie. Oczywiście w tym stwierdzeniu nie chodzi mi o poziom głośności, lecz o charakter – uporządkowany, klarowny, w którym detale są rysowane wyraźnie, na ciemnym tle, nie robią wielkiego zamieszania, nie są lawiną czy smugą wysokich tonów, ich rozbłyski efektownie kontrastują i są w dobrej równowadze z nie mniej aktywnymi niskimi tonami.
Tutaj pojawi się pewna niekonsekwencja, bowiem o ile ogólnie dźwięk Chario Constellation Cygnus mkII jest poukładany i elegancki, łagodny i subtelny, o tyle sam bas trochę się wychyla zarówno z regularnymi, czystymi dźwiękami, jak i podbarwieniami.
Nie są one większe niż u konkurentów, lecz sam wysoki poziom niskich częstotliwości wymaga ustawienia kolumny w odległości ok. 1 m od tylnej ściany. Wtedy właśnie wszystkie składniki tego brzmienia, niektóre dość oryginalne, łapią najlepsze proporcje i tworzą harmonijną, stylową kompozycję, świetnie pasującą do ich wyglądu.