KLH
Model Five

Niezwykła jest nie tylko sama konstrukcja Modelu Five, ale też jej geneza i paradoksalnie – staż na rynku. Nawiązując do sprzętu z lat 70., jest najświeższą propozycją w tym teście. Żyjemy w czasach pomieszania stylów i trendów, bardzo trudno jest ocenić wiek na podstawie samego wyglądu. To nie tylko nowość, ale jedno z ważniejszych wydarzeń głośnikowych minionego roku, bowiem zapowiadane znacznie wcześniej, jednak pandemia opóźniała realizację planów.

Nasza ocena

Wykonanie
Konstrukcja nawiązująca do stylu lat 70. i ówczesnego Modelu Five, ale nie starano się go skopiować, tylko znacznie poprawić. Solidne przetworniki w układzie trójdrożnym, 26-cm niskotonowy, 12-cm średniotonowy – obydwa z membranami celulozowymi, 25-mm kopułka aluminiowa. Materiały wykończeniowe i detale „z epoki” – fornir mahoniowy, lniana maskownica. Wymagają podstawek (które są w komplecie) albo postawienia na niskiej szafce.
Laboratorium
Wyrównana charakterystyka z bardzo dobrą stabilnością między różnymi osiami. Duży, tłumiący wpływ maskownicy. Impedancja 4 Ω, czułość 87 dB.
Brzmienie
Czytelne, uporządkowane, komunikatywne, bezpośrednie, bez egzotycznych klimatów i podróży w czasie. Porządny bas w roli wspomagającej, można ustawić blisko ściany.
Artykuł pochodzi z Audio

Pierwsze doniesienia wiązały się z prezentacją na CES 2020, ale potem nastąpiła cisza, a regularne testy pojawiły się w połowie 2021 roku, również w "Stereophile", bowiem KLH Model Five to dla Amerykanów coś bardzo ważnego już od ponad pół wieku.

W 1968 roku pojawiła się konstrukcja dokładnie o takiej nazwie i produkowana przez prawie całą dekadę (do 1977 roku) stała się w tamtym czasie w USA bardzo popularna. Było to bowiem dzieło firmy KLH (skrót od nazwisk założycieli: Henry Kloss, Malcolm Low, Joseph Anton Hofmann), starszej od KLH Model Five o kolejne 10 lat...

Kiedy pojawił się Model Five, KLH była już potęgą, a znakomitych projektów było znacznie więcej; m.in. elektrostatyczny Model Nine, zresztą nie tylko zespoły głośnikowe. A Henry Kloss miał smykałkę do interesów, więc zakładał kolejne firmy: Advent (1967), Kloss Video Corporation (1977), Cambridge SoundWorks (1988), Tivoli Audio (2000).

Można się nawet cofnąć do 1954 roku, kiedy to razem z Edgarem Villchurem założyli firmę Acoustic Research (nie mylić z "lampową" Audio Research) i przygotowali pierwszą amerykańską konstrukcję z obudową "acoustic suspension" – AR-1. Henry Kloss wniósł więc to rozwiązanie w "aporcie" do KLH i jeszcze szerzej je popularyzował.

Firma KLH działała do 1989 roku, kiedy to jej ówczesny właściciel – Kyocera Ltd. – zakończył produkcję. Odżyła dopiero w 2018 roku, gdy kupił ją David Kelly – były szef Klipscha. Aktualna oferta, do czasu wprowadzenia Modelu Five, nie była jednak spektakularna.

Zawierała dwa modele wolnostojące (Kendall, Concord), jeden podstawkowy (Albany II), centralny (Story), efektowe (Beacon), dwa subwoofery (Stratton I oraz Stratton II), przygotowane na bazie tych modeli gotowe zestawy wielokanałowe, a do tego kilka głośników instalacyjnych...

W sumie nie tak mało, ale w ogóle nie było widać nawiązań do dawnych KLH, wszystkie propozycje były na wskroś nowoczesne i... zwyczajne, przystępne cenowo, bez high-endowych aspiracji.

Czytaj również: Czy kolumny trzeba ustawiać na kolcach?

Obudowę wykończono afrykańskim mahoniem, a maskownicę – beżową, lnianą tkaniną ("Old World Linen"). Pasują do siebie idealnie. Jest też wersja z fornirem orzechowym i jaśniejszą maskownicą "Stonewash" (którą można dokupić oddzielnie).
Obudowę wykończono afrykańskim mahoniem, a maskownicę – beżową, lnianą tkaniną ("Old World Linen"). Pasują do siebie idealnie. Jest też wersja z fornirem orzechowym i jaśniejszą maskownicą "Stonewash" (którą można dokupić oddzielnie).

Może tak to sobie David Kelly wymyślił na podstawie analizy wyników sprzedaży Klipscha, a może Model Five planował od samego początku, i chociaż nie powiększa on znacząco oferty – to tylko jeden model – a robi dużą różnicę jakościową.

Wreszcie Model Five najlepiej uzasadnia, po co kupiono firmę KLH, prawie już zapomnianą... Teraz popłynie na fali nostalgii, która niesie już wiele brytyjskich firm (np. Graham, Harbeth), dużą część oferty JBL-a czy pojedyncze propozycje innych marek, mających o czym przypominać. Wcześniej miłośnicy dawnych głośnikowych klimatów interesowali się (lub byli absorbowani) głównie małymi monitorami, w tym przytaczanymi nieskończoną ilość razy LS3/5A na czele.

Wiązało się to po części z nurtem audiofilskiego minimalizmu, w którym małe dwudrożne układy były wzorem zdrowego rozsądku i sposobem osiągnięcia dobrego brzmienia nawet w małych pomieszczeniach, przy ograniczonym budżecie (chociaż nawet małe produkty małych brytyjskich manufaktur do tanich nie należą).

Przyszła jednak pora i na większe konstrukcje, od kilku lat widzimy tutaj ożywienie, którego do tej pory najważniejszym przedstawicielem był JBL L100 Classic, a najbardziej atrakcyjnym cenowo – Wharfedale Linton. Teraz do tego ekskluzywnego klubu dołącza KLH Model Five (ceną pośrednią).

Czytaj również: Czy długość przewodów ma wpływ na pracę kolumn?

Wewnętrzne krawędzie cienkiej maskownicy sfazowano, co powinno do minimum zredukować odbicia i zakłócenia. Mimo to w pomiarach widać jej duży wpływ na charakterystykę. Być może sam gruby len wprowadza tłumienie.
Wewnętrzne krawędzie cienkiej maskownicy sfazowano, co powinno do minimum zredukować odbicia i zakłócenia. Mimo to w pomiarach widać jej duży wpływ na charakterystykę. Być może sam gruby len wprowadza tłumienie.

Wymienione konstrukcje testowaliśmy ze względu na ich unikalny charakter indywidualnie, na co zasługiwałby również KLH Model Five, jednak w tym czasie zebrała się cała grupa bardzo oryginalnych konstrukcji w dostatecznie sensownym zakresie cenowym, więc zakwalifikowaliśmy do niej również Model Five.

Formalnie nie do końca pasuje, nie będąc przecież konstrukcją wolnostojącą wedle dzisiejszych norm, lecz nie są to też typowe monitory na standardowe standy o wysokości ok. 60 cm.

Kolumny głośnikowe takiego formatu nie były stawiane pół wieku temu na żadnych standach, które są znacznie późniejszym wynalazkiem. Lądowały na podłodze albo na różnych meblach, na wysokościach lepiej lub gorzej dopasowanych do wysokości miejsca odsłuchu, ale wówczas nie zwracano na to uwagi (i na wiele innych spraw, do których zaraz dojdziemy).

Kierując nowy KLH Model Five do obecnego klienta, zwłaszcza audiofila, z jednej strony okazującego szacunek dla dawnych produktów, a z drugiej – mającego już mocno wpojone współczesne wymagania, producent musi znaleźć zręczny kompromis.

Czytaj również: Czy przetworniki koncentryczne wymagają zwrotnicy do podziału pasma?

Regulacje w kolumnach nie są dzisiaj w modzie, ale w tak retrospektywnej konstrukcji powinni się na nie zgodzić nawet najwięksi puryści. W tym przypadku zmieniamy poziom w całym zakresie średnio-wysokotonowym, ale w wąskich granicach +/-1 dB; więc w praktyce... regulujemy w ten sposób poziom basu.
Regulacje w kolumnach nie są dzisiaj w modzie, ale w tak retrospektywnej konstrukcji powinni się na nie zgodzić nawet najwięksi puryści. W tym przypadku zmieniamy poziom w całym zakresie średnio-wysokotonowym, ale w wąskich granicach +/-1 dB; więc w praktyce... regulujemy w ten sposób poziom basu.

Są nim więc specjalne podstawy, dzięki którym nie straci on swojego charakteru i zachowa funkcjonalność. Tym razem nie są to masywne standy w stylu brytyjskim, a’la Harbeth, jakie przygotowano też do Lintonów, lecz podobne do tych z L100 – metalowe, ale lżejsze, niższe i pochylające kolumnę lekko do tyłu.

Czy chodzi o to, aby oś najlepszego brzmienia dotarła do słuchacza siedzącego w odległości w granicach 3–5 m, czy o korektę pozycji przetworników, jak w przypadku np. Fun 13 MKII czy Cygnus MKII?

Zobaczymy w Laboratorium. KLH ma jednak odwagę nie wyposażać podstaw w żadne kolce, podobnie jak samych kolumn – spoczywają one stabilnie na podstawach dzięki gumowym podkładkom przytwierdzonym już fabrycznie do ich szyn, opierając się na krótkich plecach z tyłu.

Początkowo KLH Model Five można było nabyć bez podstaw, dokupując je opcjonalnie, jednak sprawdzając ceny przed oddaniem materiału do druku, stwierdziłem, że obecnie pojawia się tylko jedna: 14 290 zł za parę, w komplecie z podstawami i maskownicami (być może te również trzeba było wcześniej dokupić).

Ponarzekać mogą ci, którzy mają pod takie paczki przygotowane optymalne miejsce na komodzie, a pozostali nie powinni, bo nawet na tych prostych podstawkach Model Five wyglądają jeszcze lepiej, bo staroświecko.

Czytaj również: Czy maskownica kolumny słyszalnie obniża jakość dźwięku?

Dedykowane standy są już w komplecie, skorzysta z nich 90% użytkowników, a pozostali postawią Model Five na niskiej szafce.
Dedykowane standy są już w komplecie, skorzysta z nich 90% użytkowników, a pozostali postawią Model Five na niskiej szafce.

W ten klimat świetnie wpisuje się też rodzaj okleiny – nie jest to wcale klasyczny i zarazem nowoczesny amerykański orzech, ale coś dzisiaj rzadziej spotykanego, za to w latach 70. popularnego: czerwonawy mahoń, mający swoją tradycję również na polskim rynku meblarskim tamtych czasów, powiedziałbym – mahoń Gierka. To wersja dostarczona do testu.

Jest też druga – w europejskim orzechu. A do tego beżowa, lniana maskownica... estetyczny powrót do przeszłości jeszcze bardziej udany niż w przypadku JBL L100, gdzie pomarańczowa maskownica ma bardzo firmowy charakter, a KLH Model Five może być bardziej uniwersalnie kojarzony z epoką, a nie z konkretnym producentem. Skoro już jesteśmy przy maskownicy, to nowoczesną, ale pozytywną zmianą jest jej mocowanie na magnesy.

Co prawda, nie stosowano takiego rozwiązania w latach 70., ale w oryginalnych Model Five (jak w wielu kolumnach z tamtych lat) nie było nawet kołków, lecz rzepy... Co byśmy wybrali? Tym bardziej że wówczas maskownice z reguły pozostawały założone, a obecnie zwykle je zdejmujemy, zarówno ze względu na ich niekorzystny wpływ na brzmienie, jak i atrakcyjniejszy wygląd frontów i samych przetworników.

Projektant nowego Modelu Five starał się przygotować obydwie opcje, bowiem krawędzie maskownicy są od wewnątrz sfazowane, aby w jak najmniejszym stopniu zaburzały promieniowanie. Być może jednak sama gęsta tkanina wprowadza duże zmiany, widoczne w pomiarach.

Po ściągnięciu maskownicy przed powierzchnię frontu wystają krawędzie bocznych ścianek, ale to już obowiązkowy element wykonania kolumn z przełomu lat 60. i 70. Płaskie fronty to "osiągnięcie" późniejsze.

David Kelly do przygotowania nowego Model Five zaangażował Kerry’ego Geista z firmy Klipsch. To się nazywa kumoterstwo. Albo zamiana ról. Albo doświadczenie i kompetencje. Wszechstronność doświadczonego inżyniera.

Przecież pół wieku temu Klipsch i KLH byli konkurentami, a każdy przekonywał do zupełnie innych rozwiązań i brzmień. Tubowa tradycja Klipscha jest kontynuowana w serii Heritage, którą też zaprojektował Kerry Geist, a teraz musiał wejść w zupełnie inną rolę.

Oryginalny KLH Model Five miał obudowę zamkniętą i ma ją także współczesny Model Five. Podobieństw jest więcej, ale kończą się wcześniej, niż wielu by tego oczekiwało.

Nowy Model Five nie jest usilną kopią oryginału, lecz swobodniejszą interpretacją, zachowującą to, co ważne dla zasadniczej formy, a nawet dla szczegółów, o ile nie staną one wyraźnie na przeszkodzie współczesnym, podstawowym wymaganiom. Obudowa ma bardzo podobne wymiary, a więc i proporcje, wymienione już detale i wykończenie.

Czytaj również: Czy maskownica kolumny słyszalnie obniża jakość dźwięku?

Głośnik wysokotonowy to 25-mm kopułka aluminiowa, stąd też siateczka ochronna. W czasie kariery pierwszych Modeli Five (1967 rok) metalowe kopułki nie były jeszcze stosowane.
Głośnik wysokotonowy to 25-mm kopułka aluminiowa, stąd też siateczka ochronna. W czasie kariery pierwszych Modeli Five (1967 rok) metalowe kopułki nie były jeszcze stosowane.

Układ głośnikowy jest jednak inny – klasyczny tylko w ogólniejszym rozumieniu, nawet bardziej konwencjonalny, bowiem w oryginalnym pracowały dwa głośniki średniotonowe, ustawione jeden obok drugiego.

Tak się dzisiaj nie robi... nie mając ku temu bardzo specjalnych powodów i rozwiązań, jak np. Polk Audio w wyjątkowych Legend 800. Jednak w latach 70. wiedza na temat właściwego ustawienia przetworników i jego skutków dla charakterystyk, zwłaszcza kierunkowych, była w powijakach.

Stąd tak wiele nieprawidłowych konfiguracji, z głośnikami porozrzucanymi po całym froncie, jakby tylko pod dyktando "równomiernego" ich rozłożenia albo zmieszczenia na ograniczonej powierzchni, z jednym tylko aksjomatem akustycznym: aby niskotonowy znajdował się najniżej, natomiast to, co dzieje się wyżej, nie podlega już żadnym regułom. Dzisiaj też widzimy wiele fantastycznych układów, ale w większości z nich nie ma błędów tamtej epoki.

Nie dbano o jak najmniejszą odległość między średniotonowym a wysokotonowym, nie ustawiano ich w osi pionowej, co jest najlepszym rozwiązaniem, gdy mamy mniej więcej ustaloną wysokość miejsca odsłuchowego, ale chcemy przygotować jego większą szerokość (rozpraszanie będzie słabsze w pionie, lecz lepsze w poziomie). Ostatecznie można wysokotonowy przesunąć z osi lekko w bok, co ma swoje zalety w rozpraszaniu odbić od bocznych krawędzi.

Czytaj również: Co to są kolumny aktywne i jakie są ich odmiany?

Mały, ale mocny, 12-cm przetwornik średniotonowy pracuje od ok. 400 Hz do ok. 3 kHz. Częstotliwości podziału są więc wyznaczone zgodnie z aktualnymi trendami. Dawniej były zwykle wyższe. Membrana średniotonowego, tak jak niskotonowego, jest celulozowa.
Mały, ale mocny, 12-cm przetwornik średniotonowy pracuje od ok. 400 Hz do ok. 3 kHz. Częstotliwości podziału są więc wyznaczone zgodnie z aktualnymi trendami. Dawniej były zwykle wyższe. Membrana średniotonowego, tak jak niskotonowego, jest celulozowa.

Stosowano więcej niż jeden średniotonowy, a nawet więcej niż jeden wysokotonowy, co też jest dopuszczalne, ale w określonych sytuacjach i na określone sposoby, których nie będziemy tutaj wymieniać.

A rozmieszczając przetworniki niesymetrycznie, nie zapewniano symetrii układu dwóch kolumn – nie wykonywano ich "lustrzanych odbić", lecz dokładnie takie same egzemplarze kolumny lewej i prawej (jest tak również w nowych L100 Classic JBL-a).

Generalnie w ówczesnych konstrukcjach przetworniki nie były "mądrze" rozplanowane, chociaż nie zawsze było to wadliwe. Warto o tym pamiętać, aby bezkrytycznie nie ubóstwiać ówczesnych projektów.

Przez pół wieku zdobyliśmy jednak wiedzę na ten temat, chociaż nie wszyscy z niej korzystają, co jest jeszcze cięższym grzechem zaniedbania, niż grzech nieświadomości konstruktorów tamtej epoki.

I wypada cenić bardziej to, że robili, co mogli, w ówczesnych warunkach, naprawiali swoje błędy, mieli nowe pomysły i posuwali sprawę naprzód, a współcześni konstruktorzy często spoczywają na laurach; rozleniwieni symulacjami, mając za wzór wiele doskonałych konstrukcji, nie chcą się wgryzać w temat poszukiwać nowych rozwiązań, a hobbyści często nie mają nawet podstaw, uciekają do amatorskich skojarzeń i łatwizny subiektywnych ocen.

Nowy KLH Model Five stworzono wedle starych recept, ale bez starych błędów. Nie jest bowiem błędem stosowanie dużych przetworników niskotonowych. Pod tym względem współczesny trend konstrukcji z mniejszymi przetwornikami (przynajmniej w zakresie niskoi średniobudżetowym, co daje też większe udziały układom dwudrożnym i dwuipółdrożnym), korzysta jednocześnie z możliwości nowoczesnej techniki, jak też wychodzi naprzeciw modzie i przychylniejszemu spojrzeniu większości klientów na kolumny szczupłe.

Komu jednak znowu (albo po raz pierwszy) spodobały się takie "paczki", jak nowy KLH Model Five, nie musi mieć obaw, że poświęci jakość na rzecz wyglądu. Nie należy też oczekiwać, że zdeklasuje całą konkurencję tylko dlatego, że wraca do dawnej formy. Szeroki front z dużym niskotonowym ma swoje zalety, wąski z małymi – swoje, ale najważniejsze, aby konstruktor potrafił je wykorzystać, harmonizując całość.

W oryginalnym Modelu Five przetwornik wysokotonowy miał 2-calową, stożkową membranę papierową. Są i dzisiaj miłośnicy takiej techniki, poszukiwacze starych modeli w Internecie, jednak wybór wysokiej klasy aktualnie produkowanych modeli tego rodzaju jest znikomy, gdyż prawie wszyscy się zgodzili, że kopułki godnie je zastąpiły. W nowym Modelu Five zastosowano 25-mm kopułkę aluminiową. Czy kłóci się to z ogólnymi założeniami?

Kopułki rozpowszechniły się w latach 70., chociaż pierwsze pojawiły się już pod koniec lat 50., i to w kolumnach Acoustic Research AR-3, więc Henry Kloss znał tę technikę od dawna, kiedy szykował 10 lat później Model Five... A jednak wtedy z niej nie skorzystał. Pierwsze kopułki były sztywne, ale nie metalowe, tylko tekstylne, nasączone żywicą fenolową.

Miękkie pojawiły się nieco później, metalowe jeszcze później. Pionierem była tutaj brytyjska firma Celestion, która wprowadziła kopułki miedziane... Dopiero na początku lat 80., więc w tym szczególe technika nowych Modeli Five jest "ahistoryczna", aluminiowe kopułki nie były dostępne przez całe 10 lat produkcji pierwowzoru. Tutaj można zacytować klasyka: jest prawda czasu, jest prawda ekranu.

Głośniki średniotonowy i niskotonowy już tak "nie wychodzą przed szereg", mając membrany celulozowe. Dzisiaj już nie jedyne, ale wciąż mogące spełniać potrzeby najbardziej wymagających konstruktorów i użytkowników. Stosowane są w modelach tanich i bardzo drogich, w całym pasmie, nie biją żadnych parametrycznych rekordów, za to mają bardzo dobry bilans wszystkich ważnych cech.

Nie mają ewidentnie słabych punktów, wykazują się dobrą sztywnością i stratnością wewnętrzną, zapewniają przyjemną, naturalną barwę, wynikającą z rozproszenia rezonansów. Tworzone przez nie charakterystyki często nie wymagają skomplikowanego filtrowania, a czasami nawet żadnego. Jednak powiedzieć, że głośnik ma membranę celulozową, to nie powiedzieć o jego jakości nic konkretnego.

Tak jak stwierdzić, że skrzypce mają pudło rezonansowe z drewna. Membrany celulozowe są bardzo różne, począwszy od jakości surowca, profilu, dodatkowych zabiegów, technologii i staranności wykonania (suszenie, prasownie, nasączanie), łączenia z zawieszeniem i cewką... A tym bardziej o jakości całego głośnika, na którą wpływa wiele innych elementów.

Czytaj również: Czy obudowa z membraną bierną to obudowa zamknięta?

  Zgodnie z założeniami obudowy typu "acoustic suspension", zawieszenia samego głośnika powinny mieć bardzo dużą podatność, co jednak trudno ocenić na oko, zwłaszcza że większy wpływ ma dolne zawieszenie.
Zgodnie z założeniami obudowy typu "acoustic suspension", zawieszenia samego głośnika powinny mieć bardzo dużą podatność, co jednak trudno ocenić na oko, zwłaszcza że większy wpływ ma dolne zawieszenie.

Dobra membrana celulozowa daje projektantowi przetwornika duże możliwości, których wykorzystanie to kolejny etap, tak jak dobry przetwornik dopiero otwiera kwestię jakości całego zespołu, a nie zamyka ją. Ze słabymi przetwornikami można zrobić kolumny słabe albo bardzo słabe, z dobrymi – każde, skończywszy na bardzo słabych.

Zewnętrzne cechy przetworników kolumn KLH Model Five są obiecujące - kosze odlewane z aluminium (oryginalne były blaszanymi wytłoczkami), duże układy magnetyczne. Przetwornik wysokotonowy ma również gruby, aluminiowy front, nie ma jednak komory wytłumiającej za magnesem.

Proporcje są bardzo typowe dla dawnych projektów, 25-cm niskotonowemu towarzyszy 12-cm średniotonowy (średnice koszy, nie membran), do tego standardowa 25-mm kopułka pasuje jak ulał. Częstotliwości podziału są zupełnie współczesne i niższe niż dawniej – 380 Hz i 2850 Hz (wartości podawane przez producenta), prowadzone przez filtry 2. rzędu.

Na koniec zostawiliśmy wątek być może najważniejszy, wymieniony przez producenta na samym początku opisu, nawet w podtytule: "10-calowy głośnik z akustycznym zawieszeniem".

Co to jest akustyczne zawieszenie? To obudowa zamknięta. Ale można dowodzić, że specjalna... Właściwości obudowy zamkniętej, wciąż często spotykanej, w porównaniu z jeszcze popularniejszą obudową bas-refleks omawialiśmy nieraz. KLH Model Five daje jednak okazję do zajrzenia w pewien mniej znany, techniczno-historyczny zakamarek tego tematu.

Czytaj również: Dlaczego otwór bas-refleks nie promieniuje w fazie przeciwnej do fazy przedniej strony membrany?

Acoustic Research AR-1 – pierwsze kolumny z obudową "acoustic suspension" (1957)
Acoustic Research AR-1 – pierwsze kolumny z obudową "acoustic suspension" (1957)

Przed wprowadzeniem obudowy zamkniętej, pod koniec lat 50. (przez Acoustic Research), były głównie stosowane obudowy bas-refleks, tubowe, ewentualnie w tanich urządzeniach (radioodbiorniki) – skrzynkowe, czyli z "nieszczelnym" tyłem.

Każda miała inne właściwości, jednak wszystkie wymagały zastosowania głośnika o dość wysokiej częstotliwości rezonansowej fs, aby zapobiec jego mechanicznemu przeciążeniu (zbyt dużą amplitudą) w zakresie najniższych częstotliwości. Żadna z tych obudów przed tym nie zabezpiecza, bez względu na jej objętość.

Zmniejsza amplitudę w pewnych wybranych zakresach częstotliwości (rezonansów labiryntu i bas-refleksu), ale nie niżej. Głośnik musi mieć więc "asekurację" własnej odpowiednio wysokiej częstotliwości rezonansowej, ponieważ jest ona równoznaczna z częstotliwością, poniżej której membrana jest "hamowana" własnym układem mechanicznym, przez co amplituda nie wzrasta, a charakterystyka opada 12 dB/okt. (przy głośniku zainstalowanym w hipotetycznej nieskończonej odgrodzie, niewpływającej na jego parametry, a tylko izolującej przednią i tylną stronę membrany w celu uniknięcia "zwarcia" akustycznego).

Przypomnijmy, że zachowanie stałego ciśnienia akustycznego przy obniżaniu częstotliwości wymaga znacznego wzrostu amplitudy – do drugiej potęgi, a więc np. czterokrotnego przy dwukrotnym spadku częstotliwości. A dawne głośniki niskotonowe nie były przygotowane do dużych amplitud dlatego, że projektowano je pod kątem współpracy ze wzmacniaczami lampowymi o umiarkowanej mocy. Bardziej w cenie była więc ich wysoka efektywność, okupiona niższą mocą (mniejszy "zapas" cewki poza szczeliną).

Czytaj również: Co jest układ dwuipółdrożny?

Oryginalny Model Five z 1968 roku. W swoim czasie bestseller, ale dzisiaj nie jest już wzorem do ślepego naśladowania. Wie to również konstruktor nowej wersji. Membrany były mieszanką włókien drzewnych, wełny, bawełny i dodatków bitumicznych.
Oryginalny Model Five z 1968 roku. W swoim czasie bestseller, ale dzisiaj nie jest już wzorem do ślepego naśladowania. Wie to również konstruktor nowej wersji. Membrany były mieszanką włókien drzewnych, wełny, bawełny i dodatków bitumicznych.

Wprowadzenie wzmacniaczy tranzystorowych o wyższych mocach zmieniło priorytety – ważniejsza stała się moc kolumny, a mniej – efektywność. Wpłynęło to zarówno na konstrukcję przetworników, jak i całych systemów. Co prawda można było pójść dalej drogą obudów tubowych i bas-refleks, zwiększając tylko moc (i ograniczając efektywność) stosowanych w nich przetworników, ale pojawiły się też inne nowe czynniki.

Tranzystorowa elektronika, mniejsza niż wcześniej lampowa, rozbudziła apetyt na zmniejszenie wymiarów również kolumn, bez ograniczania pasma. Obudowy zamknięte generalnie wymagają mniejszych objętości, zwłaszcza w porównaniu z wielkimi konstrukcjami tubowymi, ale również z bas-refleksem.

Muzyka z instrumentów elektrycznych i elektronicznych zwiększyła obciążenie w zakresie najniższych częstotliwości, więc trzeba było przygotować głośniki o większej wydajności na skraju pasma.

Wreszcie rosnące wymagania jakościowe postawiły ówczesne obudowy tubowe i bas-refleks w trudnej sytuacji – stworzone pierwotnie do nagłaśniania dużych obiektów, głównie kin, gdzie kluczowa była efektywność, a nie jakość, przeniesione do warunków domowych przy nieco innych założeniach, nie mogły pochwalić się brzmieniem równym, czystym, niepodbarwionym.

Grały często żywiołowo, czasami pięknie, czasami strasznie... co było w dużym stopniu loterią. Doświadczenie konstruktora oczywiście miało znaczenie, ale prawidłowe zestrojenie bas-refleksu było sztuką opanowaną przez niewielu, bo wymykającą się znanym dzisiaj metodom obliczeniowym, nie mówiąc o symulacjach komputerowych.

W tym miejscu trzeba przypomnieć, że w latach 60. nie były jeszcze znane metody, które w latach 70. stały się podstawą poprawnego projektowania obudów większości typów.

Wiedza na ten temat powiększała się stopniowo, jednak jeszcze w roku 1971, na rok przed opublikowaniem przez Richarda Smalla swoich kluczowych prac (w których wykorzystywał o 10 lat wcześniejsze ustalenia Thiele’a, ale mało znane – stąd w skrócie mówi się o parametrach Thiele-Smalla), Henry Kloss mógł przekonywać w swoich publikacjach, że obudowa zamknięta jest lepsza od bas-refleksu nie tylko pod względem odpowiedzi impulsowej czy zabezpieczenia głośnika przed mechanicznym przeciążeniem, ale także z powodu jej "przewidywalności", pewności co do osiągnięcia co najmniej poprawnych charakterystyk. Wymagało to jednak przygotowania nieco innych przetworników niskotonowych, niż wcześniej stosowane w bas-refleksie. I tutaj wracamy do hasła "akustycznego zawieszenia".

Częstotliwość rezonansowa głośnika swobodnie zawieszonego (bez obudowy), oznaczona fs, jest określona przez podatność jego zawieszeń (zwykle dolnego resora i górnej "fałdy" - gumowej, piankowej, tekstylnej) i masy drgającej (membrany z cewką, a precyzując: jeszcze niewielkiej masy współdrgającej, czyli masy powietrza, która "przykleja się" do membrany).

Zainstalowanie w niewielkiej objętości zamkniętej głośnika ówcześnie typowego dla bas-refleksu, a więc o dość wysokiej częstotliwości rezonansowej, na skutek oddziaływania podatności powietrza w obudowie podniosłoby ten rezonans jeszcze wyżej i nadmiernie ograniczyło pasmo przenoszenia.

Należało przygotować głośnik o znacznie niższej częstotliwości rezonansowej. Zwiększenie masy membrany spowodowałoby jednak równocześnie obniżenie efektywności i pogorszenie odpowiedzi impulsowej. Natomiast zwiększenie podatności zawieszeń nie wpłynie na efektywność, a odpowiedź impulsową nawet poprawi (obniży parametr dobroci Qts).

Czytaj również: Co to jest główna oś odsłuchu?

Mocnym fundamentem wszystkich przetworników w Modelu Five są aluminiowe kosze i silne układy magnetyczne. Głośnik średniotonowy pracuje w komorze o objętości ok. 1,5 litra, utworzonej przez dodatkowe ścianki wewnątrz obudowy. Głośnik wysokotonowy nie ma dodatkowej puszki wytłumiającej, ciśnienie od tylnej strony kopułki jest zamknięte w samym układzie magnetycznym.
Mocnym fundamentem wszystkich przetworników w Modelu Five są aluminiowe kosze i silne układy magnetyczne. Głośnik średniotonowy pracuje w komorze o objętości ok. 1,5 litra, utworzonej przez dodatkowe ścianki wewnątrz obudowy. Głośnik wysokotonowy nie ma dodatkowej puszki wytłumiającej, ciśnienie od tylnej strony kopułki jest zamknięte w samym układzie magnetycznym.

Co prawda równocześnie podnosi objętość ekwiwalentną Vas (czyli objętość mającą taką samą podatność jak zawieszenie głośnika), a w konsekwencji zwiększa optymalną objętość obudowy (nie jest ona jednak tożsama z Vas), niż gdyby Vas nie wzrósł... ale dzięki niższemu fs będzie to i tak objętość mniejsza dla pożądanej wartości fc (rezonansu w obudowie).

Ponadto zawieszenia głośnika działają zwykle nieliniowo, zwłaszcza przy wyższych wychyleniach (nowoczesne zawieszenia są pod tym względem znacznie lepsze niż dawniej), a powietrze w obudowie spręża się bardziej liniowo (w takich granicach, w jakich wywołuje to ruch membrany), więc z tego powodu zastąpienie zawieszenia samego głośnika przez zawieszenie tworzone przez podatność w obudowie byłoby korzystne. Nie można jednak zupełnie wyeliminować zawieszeń głośnika, bo pełnią one również rolę centrującą – prowadzą osiowo cewkę w szczelinie.

W praktyce zwiększono więc podatność zawieszeń samego głośnika (czyli zrobiono je "luźniejsze"), tym samym znacznie obniżając częstotliwość rezonansową, uwzględniając konieczny i znaczny w tej sytuacji wpływ małej podatności powietrza w obudowie podnoszącej rezonans (z fs do fc) nawet dwu–trzykrotnie.

Stąd "akustyczne zawieszenie", chociaż teraz możemy już zwrócić uwagę, że termin ten nie jest do końca poprawny – to raczej "powietrzne zawieszenie", w odróżnieniu od gumowego, nomexowego czy jakiegokolwiek innego, założonego w samym głośniku... i wciąż obecnego.

Czytaj również: Czy wąska obudowa kolumny jest akustycznie najkorzystniejsza?

Magnes niskotonowego ma średnicę aż 14 cm. Głośniki przeznaczone do obudów zamkniętych nie wymagają tak mocnych "napędów" jak te do bas-refleksu (nawet nie należy forsować zbyt niskiej dobroci Qts), ale być może służy to ustaleniu optymalnej wartości przy bardzo długiej cewce, a ta – pracy przy dużych amplitudach. Gładka, pozornie delikatna membrana wcale nie musi być lekka.
Magnes niskotonowego ma średnicę aż 14 cm. Głośniki przeznaczone do obudów zamkniętych nie wymagają tak mocnych "napędów" jak te do bas-refleksu (nawet nie należy forsować zbyt niskiej dobroci Qts), ale być może służy to ustaleniu optymalnej wartości przy bardzo długiej cewce, a ta – pracy przy dużych amplitudach. Gładka, pozornie delikatna membrana wcale nie musi być lekka.

Zastosowanie tak przygotowanego głośnika niskotonowego w obudowie o zbyt dużej objętości (a więc zbyt dużej podatności) lub bas-refleks groziłoby jego przeciążeniem w zakresie najniższych częstotliwości, jednak z czasem w nowoczesnych głośnikach zwiększono wychylenie maksymalne, co pozwoliło pogodzić niski rezonans, a wraz z tym niską częstotliwość graniczną, z brakiem "oparcia" na poduszce powietrznej w obudowach bas-refleks.

Dodatkowym zabezpieczeniem jest zawieszenie progresywne, czyli takie, którego podatność zmniejsza się wraz z wychyleniem, co wydawało się ewidentną wadą (nieliniowość powoduje zniekształcenia), ale może zostać częściowo skorygowane nieliniowością samego układu magnetycznego, a pełni rolę zabezpieczenia.

Ponadto weźmy pod uwagę, że w zakresie częstotliwości rezonansowej bas-refleksu następuje znaczne odciążenie głośnika od dużych amplitud (źródłem ciśnienia jest sam otwór) i jeżeli efekt ten zostanie zgrany z zakresem, w którym głośnik byłby już przeciążony, nawet w obudowie zamkniętej, to właśnie nisko dostrojony bas-refleks może być w praktyce lepszym zabezpieczeniem, z wyjątkiem tylko absolutnie najniższych częstotliwości, poniżej częstotliwości rezonansowej bas-refleksu.

Wreszcie nowoczesne metody projektowania bas-refleksów, jak też głośników specjalnie do nich przeznaczonych (przede wszystkim o niskim Qts), pozwalają wyeliminować wcześniejsze bolączki, głównie z odpowiedzią impulsową.

Oczywiście nie dotyczy to wszystkich konstrukcji i nie tylko z powodu słabych kwalifikacji konstruktorów – dobry głośnik do bas-refleksu wymaga silnego układu magnetycznego, a to oznacza koszty.

Obudowa zamknięta jest bardziej wyrozumiała i wytrzyma zastosowanie słabszych przetworników. Ostatecznie jednak walory obudowy bas-refleks przechylają szalę i mają one wciąż większy udział na rynku niż obudowy zamknięte, które pół wieku temu wydawały się niektórym konstruktorom jedynym słusznym, nowoczesnym rozwiązaniem. Nie okazały się jednak wcale koncepcją błędną – mają swoich zwolenników, którzy czy to na podstawie przesłanek teoretycznych, czy własnego doświadczenia, nie chcą nawet słyszeć o bas-refleksie.

KLH Model Five - odsłuch

Wśród wszystkich ekstrawagancji tego testu, specyfika kolumn KLH Model Five polega na powrocie do klasyki. Można więc nabrać przekonania, że brzmienie KLH, "najnormalniejsze" w tej grupie, przekonuje o słuszności takiej retrospekcji, a większość eksperymentów prowadzi na manowce. Hm... Napisałem to, aby od razu podważyć taki tok myślenia, ale to nie takie proste.

Ani to, że stare recepty gwarantują sukces; ani też to, że nie mają z nim nic wspólnego. Taka baza, jaką przygotował sobie KLH, pozwala na bardzo wiele: zarówno na ustalenie brzmienia pod każdym względem solidnego i zaawansowanego, jak też na dokonanie wolty, wywrócenie wszystkiego do góry nogami...

Oczywiście znowu nawiązuję do swojego ulubionego wątku – ostatnie słowo należy do konstruktora strojącego zwrotnicę, który czy to przez brak umiejętności, czy to przez fantazję, zawsze może nas zaskoczyć. A między skrajnościami – neutralnością i szaleństwem – jest wiele różnych klimatów.

W rzeczywistości nie ma neutralności idealnej, każda jest skażona czy też przyozdobiona jakimiś cechami indywidualnymi i takie też da się ustalić w kolumnach KLH Model Five. Mogą one mieć duży wpływ na ogólne wrażenie, na ostateczną, subiektywną ocenę i wybór użytkownika. Jednak intencje konstruktora zdają się być oczywiste.

Za pomocą klasycznej konstrukcji startuje w konkursie klasycznie zrównoważonego dźwięku, starając się minimalizować podbarwienia i maksymalizować dokładność, nie dając się ponieść fantazji i nastrojom.

Nie poniosą one również słuchacza. To dźwięk rzetelny, pozbawiony efektów specjalnych, mało wybuchowy i mało romantyczny. Pewnie wielu chciałoby, aby taka stylowa (technicznie i estetycznie) konstrukcja przenosiła w jakąś dawną epokę, do raju utraconego, ale nie dzieje się tutaj spektakularnego.

KLH Model Five to kolumny grające porządnie i bezpiecznie; muzycznie uniwersalne, niewymagające specjalnego przygotowania ani późniejszych zabiegów. Można w ich dźwięk wejść "z marszu". Wracałem do nich kilkakrotnie, aby porównywać je z kolejnymi kolumnami tego testu, traktując je nawet jako "miejscowy" wzorzec neutralności.

Czytaj również: Jak należy ustawić zespoły głośnikowe względem miejsca odsłuchowego?

Według producenta filtry są "2. rzędu elektroakustycznie", czyli o wypadkowych nachyleniach zboczy 2. rzędu (12 dB/okt.), a topologia zwrotnicy wskazuje, że już same filtry elektryczne są 2. rzędu. Są cewki rdzeniowe i powietrzne, kondensatory głównie foliowe, jeden elektrolityczny. Zestaw trzech rezystorów dużej mocy działa w regulacji poziomu zakresu średnio-wysokotonowego.
Według producenta filtry są "2. rzędu elektroakustycznie", czyli o wypadkowych nachyleniach zboczy 2. rzędu (12 dB/okt.), a topologia zwrotnicy wskazuje, że już same filtry elektryczne są 2. rzędu. Są cewki rdzeniowe i powietrzne, kondensatory głównie foliowe, jeden elektrolityczny. Zestaw trzech rezystorów dużej mocy działa w regulacji poziomu zakresu średnio-wysokotonowego.

Nawet po dłuższej sesji z innym brzmieniem przesiadka na KLH Model Five zawsze była co najmniej łatwa. Ale wcale nie musiała być powrotem do oazy zupełnego spokoju. To nie jest brzmienie ciepłe i lepkie, ale lekkie i komunikatywne w nienatarczywy sposób.

Wokale nie zostały pogubione dla nadania im siły i powiększenia wolumenu, na pewnych nagraniach można by podejrzewać, że są rozjaśnione... jednak słuchając pod tym kątem wielu próbek, ostatecznie nie wydam takiego wyroku. Skąd ta niekonsekwencja?

KLH Model Five nie "cieniuje" przełomu średnich i wysokich częstotliwości, jak wiele innych kolumn, przechodzi przez ten zakres gładko i czytelnie. Nie kombinuje i nie czaruje, gra spójnie i "prostolinijnie", uprzejmie, ale bez skrępowania.

Czasami pojawia się chłód, jednak głos Johnny’ego Casha to chyba dobry świadek w sprawie takich kolumn – udowodnił ich szerokie, bogate spektrum, z nasyconym, chociaż "nieprzedobrzonym" dołem pasma. Był bliski i najprawdziwszy ze wszystkich podejść w tym teście.

Detal jest wyraźny, czasami nawet metaliczny, taki "nalot" mają wysokie tony, co wcale nie okazuje się być powodem ostrości i jakiejkolwiek przykrości... Wysokie tony można wręcz uznać za grzeczne, są poukładane, czyste, może nie krystaliczne, ale selektywne i bezbłędnie dopasowane do średnicy.

Czytaj również: Czy obudowa kolumny jest potrzebna po to, aby działać jako pudło rezonansowe?

Producent nie ukrywa, że nowe KLH wyprodukowano w Chinach. To wciąż problem dla niektórych klientów, jednak nie obawiałbym się samej technicznej jakości, prędzej pewnego dysonansu. To przecież produkt, który do "czegoś" nawiązuje i z którego Amerykanie chcą być dumni... Nie potrafią go złożyć sami?
Producent nie ukrywa, że nowe KLH wyprodukowano w Chinach. To wciąż problem dla niektórych klientów, jednak nie obawiałbym się samej technicznej jakości, prędzej pewnego dysonansu. To przecież produkt, który do "czegoś" nawiązuje i z którego Amerykanie chcą być dumni... Nie potrafią go złożyć sami?

Przez całą sesję regulator poziomu zakresu średnio-wysokotonowego znajdował się w pozycji neutralnej, a maskownica była zdjęta. Pewnie wszyscy czekają na wspaniały bas... a ten się wcale nie wychyla.

Szlachetna obudowa zamknięta zachowuje wstrzemięźliwość, co wcale nie musi zachwycić wszystkich, którzy do tej pory tylko nasłuchali się o jej zaletach, czyli doskonałej "kontroli", ale jej samej nie słyszeli. Zresztą, tak jak z bas-refleksem, bywa różnie.

Tutaj bas gra szybko, trochę podbarwia, ale nie są to przydługie smużenia i dudnienia. Konkretnie, sprawnie, wykonuje zadania, ale swojej roli nie podkreśla. Kto spodziewa się, że 10-calowy woofer da czadu, może być trochę zawiedziony, jak również ci, którzy oczekują cudów dokładności tylko z powodu obudowy zamkniętej.

Ale mimo tej normalności, czy właśnie dzięki niej, KLH Model Five omija pułapki, nie grzęźnie w basowych odmętach, nie jest potężny i pompatyczny, ale też wcale nie wybija twardego rytmu – jest raczej dyskretny i wspierający.

Pora na zmianę scenografii, akt drugi będzie już krótki. Dotychczasowa relacja odnosi się do ustawienia Model Five w "regularnej" odległości od ścian, ok. 1 m – od tylnej i ok. 2 m – od bocznych. Daje to dźwięk ze wszech miar poprawny, ale bez wielkich emocji, którym jednak chyba przydałoby się więcej basowej substancji... Przysunięcie do ściany poprawia proporcje.

Bas wcale nie traci na artykulacji i zwrotności, przyrost jego masy nie spowalnia go, bo to tylko określenia zapożyczone z innych dziedzin. Bas jest raczej mocniejszy niż cięższy, a zmiana proporcji wpływa też pozytywnie na barwę średnich tonów – teraz bardziej soczystych, głębszych, mniej "monitorujących" nagranie, za to cieplejszych muzycznie. Mimo że zmieniły się proporcje całości, wysokich tonów wciąż jest dosyć.

Nieprzepisowe dla współczesnego audiofilizmu ustawienie okazuje się optymalne dla kolumn pochodzących z czasów, gdy przejmowano się tym znacznie mniej.

Tutaj mamy związek z obudową zamkniętą, więc takiego wniosku nie należy rozszerzać na wszelkie kolumny z poprzedniej epoki czy na nią stylizowane, ani nawet na wszystkie obudowy zamknięte, które, jeżeli konstruktor tak postanowi, też mogą basem przyłoić ze środka pokoju. Wszystko się zgrywa, układa i harmonizuje, łączy walory brzmienia poważnego, neutralnego, eleganckiego, ale nie nazbyt wyniosłego i chłodnego.

Wypełniając wszystkie warunki podstawowe dźwięku wysokiej klasy i dokładając do tego odrobinę własnego charakteru, wyglądając bardzo szlachetnie, KLH Model Five nie zmusza słuchacza zorientowanego dotąd na naturalność do "przewartościowania". To połączenie ogólnie normalnego, współczesnego, nowoczesnego dźwięku z niedzisiejszym wzornictwem, a nie skok na głęboką i nieznaną wodę.

Czytaj również: Co to są krzywe izofoniczne i charakterystyka "fizjologiczna"?

Maskownica, jak to drzewiej bywało, jest wciśnięta między ścianki boczne, ale trzymana nie przez rzepy ani kołki, lecz nowocześnie – przez magnesy. Jej zdjęcie ułatwia tasiemka.
Maskownica, jak to drzewiej bywało, jest wciśnięta między ścianki boczne, ale trzymana nie przez rzepy ani kołki, lecz nowocześnie – przez magnesy. Jej zdjęcie ułatwia tasiemka.

OBUDOWA ZAMKNIĘTA - dodatek 1

Należy być ostrożnym z oceną podatności zawieszenia (a w ślad za tym częstotliwości rezonansowej) tylko na podstawie jego wyglądu. W recenzjach często spotyka się stwierdzenie, że zawieszenie na lateksowej fałdzie jest "twarde", a na dużym gumowym resorze "miękkie".

Jednak na wypadkową podatność zawieszeń ma też wpływ dolny resor ("spider"), a przy dużej podatności górnego zawieszenia to jego podatność staje się decydująca i wciąż może utrzymywać wysoką częstotliwość rezonansową.

Dotyczy to np. samochodowych głośników subwooferowych, które muszą być bardzo wydajne i wytrzymałe, ale wcale nie muszą "schodzić" ekstremalnie nisko – mają więc grube górne zawieszenie, pozwalające na pracę przy bardzo dużych amplitudach, ale wcale nie bardzo niską częstotliwość rezonansową, bowiem ustaloną przez małą podatność (dużą sztywność) dolnego resora.

Ponadto nie zapominajmy, że na częstotliwość rezonansową, w takim samym stopniu jak podatność, wpływa masa układu drgającego. Dlatego duże gumowe zawieszenie może, ale nie musi oznaczać niskiego rezonansu, podobnie jak możliwości pracy z dużymi amplitudami. Inne elementy konstrukcji głośnika mogą temu sprzyjać albo stanąć temu na przeszkodzie.

Tym bardziej rozróżnianie na podstawie wyglądu samego zawieszenia, czy głośnik jest bardziej odpowiednio do obudowy zamkniętej, czy bas-refleks, byłoby bardzo pochopne, bowiem wpływ na to mają głównie inne, zupełnie niewidoczne z zewnątrz cechy i parametry.

OBUDOWA ZAMKNIĘTA - dodatek 2

Ostatecznie można rozróżniać systemy ogólnie zamknięte i z "akustycznym zawieszeniem", chociaż ten drugi zbiór należy do tego pierwszego. Czyli każdy system z akustycznym zawieszeniem jest z natury zamknięty, ale nie każdy zamknięty zasługuje na miano "akustycznego zawieszenia".

Przy czym kryterium nie będzie konstrukcja samej obudowy, ale bardziej parametry głośnika, a dokładnie: w jakim stopniu wzrosła jego częstotliwość rezonansowa (z fs do fc) i dobroć (z Qts do Qtc) po zainstalowaniu w obudowie. Można się umówić, że jeżeli bardziej niż dwukrotnie, to mamy do czynienia z akustycznym zawieszeniem, a jeżeli mniej – to ze "zwykłą" obudową zamkniętą.

Warto jednak wiedzieć, że już wzrost o pierwiastek z dwóch (np. z 25 Hz do 35 kHz) oznacza, że podatność powietrza w obudowie jest taka sama, jak podatność samych zawieszeń głośnika, a wzrost większy – że już mniejsza. Ustalanie, jak niska powinna być częstotliwość fs lub fc, ma mniejszy sens o tyle, że aby zrobić to "sprawiedliwie", należałoby te wartości powiązać z wielkością przetwornika i obudowy – wiadomo, że od mniejszego wymagalibyśmy mniej.

To już rozważania czysto akademickie, niemające żadnego znaczenia dla użytkownika, ale kto ma ochotę na więcej, temu polecamy publikację: https://www.audioholics.com/loudspeaker- design/acoustic-suspension.

Specyfikacja techniczna

KLH Model Five
Moc wzmacniacza [W] 200 (wg danych producenta)
Wymiary [cm] 66 x 35 x 29 (bez podstawy)
Rodzaj głośników W
Impedancja (Ω) 4
Czułość (2,83 V/1 m) [dB] 87
Wymiary: wys./szer./gł., W przypadku urządzeń testowanych w AUDIO wartość mierzona.
Laboratorium
Laboratorium KLH Model FIVE

Zacznijmy od porównania podstawowych parametrów podawanych przez producenta i zmierzonych przez nas, a na pierwszy ogień idzie impedancja. W tej sprawie jeszcze historyczna dygresja.

Pierwsze Modele Five były 8-omowe – to informacja producenta i w tym przypadku nie ma sensu w nią wątpić, gdyż taka była ówczesna praktyka, dopasowana do możliwości większości wzmacniaczy z końca lat 60., obsługujących tylko impedancję 8 Ω.

Z tych dawnych czasów utrwalił się pogląd, że impedancja 8-omowa jest "bezpieczniejsza" i faktycznie wciąż jest grupa wzmacniaczy (zwłaszcza lampowych, a także amplitunerów), do których lepiej podłączyć 8 Ω, więc wielu producentów kolumn deklaruje taką wartość impedancji swoich kolumn, chociaż faktycznie są one 4-omowe, gdyż to lepiej procentuje przy podłączeniu większości współczesnych wzmacniaczy, zdolnych oddać przy 4 Ω większą moc.

Podobnie, chociaż subtelniej, postępuje KLH w przypadku nowego Modelu Five. Dowiadujemy się o minimum impedancji przy 140 Hz, które wynosi 3,5 Ω. Potwierdzają to pomiary, z tego nasuwa się jednak prosty wniosek (o ile stosujemy się do znanych nam unormowań), że impedancja znamionowa wynosi 4 Ω. Natomiast producent pod hasłem "impedancja" (bez dopisku znamionowa czy nominalna) deklaruje 6 Ω.

,p> Ustalona przez nas czułość to 87 dB, producent podaje 87,5 dB. Rozbieżność niby minimalna, ale "nasze" 87 dB pochodzi z symulacji pomiaru w półprzestrzeni, a firmowe 87,5 dB – z symulacji wolnej przestrzeni, a to już robi różnicę kolejnych 3 dB. Biorąc pod uwagę niską impedancję i przeciętną efektywność, nie są to kolumny wyspecjalizowane pod kątem współpracy z lampami, ale udanych związków w nimi nie można wykluczyć.

Podawana moc znamionowa wynosi 200 W, a w "piku" nawet 800 W (jakie są jednak warunki tego "piku", nie uściślono). Jednocześnie producent rekomenduje moc wzmacniacza w zakresie 20–200 W, a więc górną granicę rozsądnie koreluje z mocą znamionową. Moc pierwszego Modelu Five wynosiła "min. 25 W".

Nie znaczy to, że należało do nich podłączyć wzmacniacz o mocy większej od 25 W, wręcz przeciwnie – była to minimalna gwarantowana moc znamionowa, czyli bezpiecznie można było dostarczać maksymalnie 25 W.

Nowe kolumny, a zwłaszcza nowy głośnik niskotonowy, może przyjąć znacznie więcej. Z materiałów firmowych dowiadujemy się oczywiście o pasmie przenoszenia i to w określonej ścieżce +/-3 dB, a więc 42 Hz – 20 kHz, z dodatkowo wyznaczonym spadkiem: -10 dB przy 32 Hz.

Zmierzona charakterystyka spełnia te warunki nie tylko na osi głównej, a gdyby nie mały dołek przy 16 kHz, to utrzymałaby się w granicach +/-2 dB. Różnice między osiami +/-7º w pionie są więc niewielkie, ale wciąż warte rozważenia.

W tym miejscu wyjaśnijmy, że osią główna pomiaru nie była oś wyprowadzona prostopadle do przedniej ścianki, lecz ustalona na wysokości 90 cm (odpowiedniej dla wysokości głowy siedzącego słuchacza, a jednocześnie wychodzącej pomiędzy średniotonowym a wysokotonowym), lecz przy kolumnach postawionych na firmowych podstawkach, a więc pochylonych do tyłu.

Na tej osi charakterystyka wygląda najlepiej, jednak na osi +7º leży jeszcze wyżej w okolicach 2,5 kHz i generalnie duża energia w tym zakresie może się wiązać z odnotowaną w odsłuchu "komunikatywnością", rozjaśnieniem średnicy, mimo że zakres poniżej 1 kHz też leży wysoko, a same wysokie tony – nieco niżej.

Dodatkowo "ożywioną" charakterystykę odbiorą użytkownicy, którzy ustawią Model One na niskiej szafce lub na niskich, ale niepochylonych podstawkach. Natomiast delikatniejsza, z obniżeniem w tym zakresie, pojawia się na osi -7º, a usłyszmy ją siadając nisko lub jeszcze bardziej pochylając podstawki.

Wobec takiej sytuacji i przewagi okolic 2,5 kHz nad wysokimi tonami, założenie maskownicy jest zdecydowanie niekorzystne (niestety, bo wygląda bardzo ładnie), bowiem zwiększa tę dysproporcję – maskownica wprowadza nieregularne osłabienia powyżej 4 kHz, które w sumie obniżają średni poziom w zakresie wysokich tonów.

Nie skoryguje tego regulacja, której działanie pokazujemy na dodatkowym rysunku, bowiem nie działa ona niezależnie dla wysokich i średnich tonów, lecz bezwzględnie dla całego zakresu powyżej 400 Hz. Nie znaczy to, że jest bezużyteczna, jednak służy ona w praktyce do regulowania poziomu... niskich tonów, przez zmianę ich proporcji w stosunku do "reszty”.

Różnice między charakterystykami wynoszą 1 dB – są więc niewielkie, ale dzięki temu pozwolą na "doszlifowanie” brzmienia do warunków akustycznych, bez robienia rewolucji. Zresztą sam konstruktor stwierdził, że to właśnie było jego intencją, a nie pozwolenie użytkownikowi na duże zmiany pod kątem indywidualnych upodobań.

Chociaż... uniezależnienie tak subtelnej regulacji dla średnich i wysokich tonów – nie byłoby chyba z tym w sprzeczności, a dawało większe możliwości korekcji. Układ już został skomplikowany, a ścieżka sygnału wydłużona jednym przełącznikiem; dwa nie zrobiłyby większej szkody.

Wróćmy jeszcze do niskich tonów. Ze szczytem impedancji przy 40 Hz (pojedynczym, bo mamy do czynienia z obudową zamkniętą) skorelowany jest spadek charakterystyki ok. 5 dB, układ rezonansowy pracuje więc z bardzo niską dobrocią ok. 0,55 (być może konstruktor celował w model Bessela – 0,58, ale nie w Butterwortha – 0,71), co da wyśmienitą odpowiedź impulsową. Poniżej charakterystyka opada z nachyleniem 12 dB okt., typowym dla wszystkich systemów zamkniętych.

Podstawowym powodem tak niskiej dobroci jest silny układ magnetyczny, a także 4-omowa impedancja. W takiej sytuacji można by uruchomić system bas-refleks, uzyskując najlepszą (dla tego wariantu) "kontrolę”, nawet jeżeli nie tak rygorystyczną jak z obudowy zamkniętej, to całkowicie satysfakcjonującą dla większości użytkowników.

Potencjał Modelu Five jest doskonały do stworzenia kolumny dwuwariantowej", z bas-refleksem opcjonalnie zamykanym, ale nikogo nie namawiam do wiercenia dziury w obudowie. Odnosząc się jeszcze do rozważań teoretycznych o obudowie z "akustycznym zawieszeniem", przypominamy że owe 40 Hz to już rezonans fc – głośnika zawieszonego na "poduszce powietrznej" obudowy zamkniętej, a rezonans fs (głośnika zawieszonego swobodnie) jest znacznie niższy. Jaki dokładnie – nie wiemy, bo nie mierzyliśmy głośnika wykręconego.

KLH testy
Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta maj 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio październik 2024

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu