Będąc najlepszym modelem serii ZX, Mission ZX-5 staje na szczycie całej oferty, bowiem to seria najwyższa w hierarchii firmy. Z pewnym zastrzeżeniem: w tym roku pojawił się podstawkowy model 770, nawiązujący do konstrukcji sprzed kilkudziesięciu lat.
Jak na podstawkowy nawet dość duży, z 20-cm nisko-średniotonowym, w konwencjonalnej technice tamtej epoki, a więc z polipropylenową membraną i tekstylną kopułką wysokotonową, kosztujący… dwa razy tyle, ile ZX-5.
Można by się nad tym długo zastanawiać, pastwić lub podziwiać. Urządzenia "vintage" są obecnie w modzie, ale to zupełnie wyjątkowa sytuacja, gdy produkt "wspomnieniowy", oparty na dawnej technice, prezentowany jest przez firmę jako wzorzec, któremu ustępują nawet najlepsze, współczesne konstrukcje – bo tak tę sytuację odczyta większość zainteresowanych, nie wchodząc w niuanse, a tym bardziej nie rozumiejąc znaczenia "wartości postrzeganej".
Dlatego zostawiamy już w spokoju 770 i z tym większym entuzjazmem zajmujemy się ZX-5, które z kolei wyglądają na dwa razy droższe. Przesadzam?
Gdyby pojawiły się w teście kolumn za prawie 20 000 zł, wyglądałby tam zupełnie "normalnie", a w tym towarzystwie zdecydowanie się wyróżniają. Sam fakt, że Mission jest marką renomowaną i znaną od wielu lat, wszystkiego nie tłumaczy. Kluczowe jest to, że Mission to jedna z wielu marek, jakimi dysponuje koncern IAG, mający zaplecze potężniejsze od wielu doskonale znanych firm.
Kolumny Mission mają się sprzedawać masowo, szachując konkurencję relacją jakości do ceny, bez high-endowych manier i fajerwerków (nie licząc 770…). Wyznaczono maksymalny pułap ceny, do którego ma docierać regularna oferta, a wtedy ambitni konstruktorzy, przy dostępności dostatecznie zaawansowanych technologii i materiałów za umiarkowaną cenę, przygotowali coś specjalnego.
Cała oferta Mission jest spójna, co oczywiście nie znaczy, iż wszystkie serie reprezentują ten sam poziom, lecz że łączą je ogólniejsze firmowe rozwiązania i układy, wyraziste i czytelne na pierwszy rzut oka, "opakowane" w nowoczesny i uniwersalny design. Mission ZX-5 maksymalizuje wszystkie wysiłki przy wciąż umiarkowanej cenie.
Czytaj również: Czy wąska obudowa kolumny jest akustycznie najkorzystniejsza?
Mission - membrany
Stałe punkty programu wszystkich konstrukcji Mission to jednoczęściowe membrany w kształcie "misek" (z wyjątkiem wysokotonowych), wykonywane z różnych materiałów: w dwóch tańszych seriach LX i QX – z pulpy celulozowej, ewentualnie z domieszką innych włókien; w serii ZX – z aluminium. Aluminiowe membrany nie mają tutaj tak długiej tradycji, jak w kolumnach Acoustic Energy i Monitor Audio.
Mission dłużej pozostawało przy membranach polipropylenowych, celulozowych, a także plecionych, które zniknęły już z pola zainteresowań firmy. Głośniki wysokotonowe mają membrany tekstylne. W tym zakresie dwie wyższe serie łączy zastosowanie membran pierścieniowych, a w najtańszej są klasyczne, kopułkowe.
Układ głośnikowy
Średnice nisko-, nisko-średnio-,średniotonowych są typowe dla współczesnych konstrukcji – 15 cm i 18 cm. Kiedyś Mission eksperymentowało z przetwornikami (niskotonowymi) na bocznych ściankach, ale już dawno z tego zrezygnowało; całe układy znajdują się konwencjonalnie z przodu.
Patrząc na wszystkie modele wszystkich serii, dostrzeżemy to, co dla Mission najbardziej charakterystyczne – głośnik wysokotonowy nigdzie nie znajduje się najwyżej, zawsze ponad nim jest jeszcze jakaś 15-tka albo 18-tka.
Taka aranżacja, mająca przecież wiele wariantów, nie jest czymś bardzo egzotycznym, ale specyfika Mission polega na jej konsekwentnym stosowaniu. Nie jest ona jednak ściśle związana z jednym sposobem działania całego układu, to dopiero punkt wyjścia do dokładniejszych ustaleń, z czym mamy dokładnie do czynienia w konkretnym przypadku.
Czytaj również: Czy maskownica kolumny słyszalnie obniża jakość dźwięku?
Mission jest jednak zainteresowane, aby takiej ogólnej konfiguracji przypisać określone znaczenie i powiązać ją z własnymi osiągnięciami, a nawet już tradycją.
Mission faktycznie wiele lat temu było jedną z pierwszych firm, które "odwróciły" układ dwudrożny, ustawiając przetwornik nisko-średniotonowy nad wysokotonowym, w celu "obrócenia" układu charakterystyk kierunkowych, co jest korzystne przy pewnych założeniach, których ponownie nie będziemy analizować.
Koncepcja ta ma swój logiczny wariant trójdrożny, w którym głośnika niskotonowego nie trzeba lokować ponad średniotonowym, gdyż problem dotyczy krótszych fal podziału między średnimi a wysokimi tonami.
Mission nie jest jednak aż tak pryncypialne w kształtowaniu charakterystyk wedle przedstawionego wyżej przepisu, bowiem w wielu konstrukcjach pojawia się układ d’Appolito – a więc z dwoma średniotonowymi lub nisko-średniotonowymi, który ma jeszcze inne, symetryczne charakterystyki kierunkowe – co jednak wcale oznacza, że automatycznie "w dół" zostaje skopiowana taka charakterystyka, jaką mieliśmy "w górę", gdy pracował tylko jeden przetwornik średniotonowy/nisko-średniotonowy.
Czytaj również: Czy obudowa kolumny jest potrzebna po to, aby działać jako pudło rezonansowe?
Nowym czynnikiem staje się przecież ich współpraca ze sobą, której efekty są co prawda symetryczne, ale zawężające, a nie rozszerzające rozpraszanie w zakresie poniżej częstotliwości podziału.
Trudno więc uważać układ symetryczny za proste udoskonalenie układu "odwróconego", to już zupełnie inna sytuacja akustyczna i jak każda ma swoje zalety i wady. Wiele firm stosuje układ symetryczny, tam gdzie pozwala na to budżet i wielkość konstrukcji, ale wcale nie "odwraca" układu w mniejszych, dwugłośnikowych.
Większość nie próbuje ani jednego, ani drugiego, uznając, że wciąż najlepszy jest układ konwencjonalny. Niektórzy mają do dyspozycji układy koaksjalne, których właściwości przypomnieliśmy na poprzednich stronach.
W serii ZX, zostawiając na boku dwa głośniki centralne, mamy dwa podstawkowe, trzy wolnostojące, a wśród nich przegląd wspomnianych wariantów:
- ZX-1 to podstawkowy, prosty, rasowy układ dwudrożny z "odwróconą" konfiguracją, z 15-cm nisko-średniotonowym;
- ZX-2 to układ symetryczny (d’Appolito) z parą 15-tek, wciąż w formacie podstawkowym.
- ZX-3 to jego wersja wolnostojąca;
- ZX-4 (już przez nas testowany) to układ trójdrożny z "odwróconą" konfiguracją średnio-wysokotonową i parą niskotonowych poniżej (tak jak średniotonowy – 15 cm)...
- ...wreszcie ZX-5 wyrasta na coś znacznie większego zarówno poprzez wzmocnienie sekcji średniotonowej, jak i niskotonowej.
Mission ZX-5 - obudowa
Sekcja średniowysokotonowa jest symetryczna, z parą 15-tek, a niskotonowa z parą 18-tek. Nie jest to o wiele więcej niż w Bowersie 603 S2 (sekcja niskotonowa ma podobny potencjał), ale wszystko "zapakowano" w znacznie większą obudowę, co od razu robi wrażenie.
Wraz ze specjalną formą obudowy zastosowaną w serii ZX, jeszcze większe niskotonowe spowodowałyby, że stałaby się ona już ogromna, ponieważ boki są wybrzuszone, a płaska powierzchnia frontowa ograniczona.
W Mission ZX-5 ma ona szerokość 15 cm, dlatego pierścienie maskujące 18-cm przetworniki niskotonowe zaginają się na przejściach w ścianki boczne (podobnie jak maskownica), a maksymalna szerokość (w połowie głębokości) wynosi 26,5 cm.
Obudowa opiera się na cokole z MDF-u, który wychodzi poza obrys tylko w narożnikach, gdzie oczywiście zainstalowano nóżki. Solidnie, bezpiecznie i dyskretnie. Maskownica trzymana jest przez magnesy, a dla celów akustycznych jej wewnętrzne krawędzie są wyprofilowane – mimo że jej grubość też jest umiarkowana, ok. 5 mm. Brawo.
Dostarczona do testu para była polakierowana na biało, na wysoki połysk – gładziutko, bez zarzutu, jak w produktach znacznie droższych. Druga dostępna wersja jest czarna (też wysoki połysk), każda ma maskownicę w odpowiednim kolorze.
Czytaj również: Czy przetworniki koncentryczne wymagają zwrotnicy do podziału pasma?
Część zainteresowanych będzie rozczarowana – że tak duże kolumny, a tylko dwa 18-cm niskotonowe… Taka kombinacja może jednak zapewnić niską częstotliwość graniczną i dobrą odpowiedź impulsową.
Łagodnie opadająca charakterystyka bez podbicia "średniego" basu może być odpowiednia dla ustawiania kolumn blisko ścian i niekoniecznie tylko w dużych pomieszczeniach.
Paradoksalnie przygotowanie większej obudowy może ułatwiać takie zastosowanie, chociaż sam widok dużych kolumn wielu audiofilów będzie prowadził do wniosku, że potrzebują one "dużo miejsca".
Tak silna sekcja średniotonowa złożona z dwóch 15-tek rzadko kiedy towarzyszy tak (relatywnie) skromnej sekcji niskotonowej. Pasowałaby bardziej do dwóch 20-tek, wystarczyłaby jeszcze większym, a parze 18-tek – tylko jedna 15-tka.
Ale od takiego nadmiaru głowa nie boli, wzmocnienie sekcji średniotonowej nigdy nie jest błędem, a jeżeli konstruktor bardzo chce zastosować układ d’Appolito… To nie ma innego wyjścia – musi użyć dwóch średniotonowych.
Mission ZX-5 jest w swojej serii jedyną konstrukcją łączącą układ trójdrożny z d’Appolito w sekcji średniowysokotonowej. W tej sytuacji można podejrzewać, że duży potencjał sekcji średniotonowej został wykorzystany do ustalenia niskiej częstotliwości podziału (z sekcją niskotonową), co jest w zwyczaju wielu konstruktorów dążących do przetwarzania jak najszerszego zakresu przez pierwszą z nich.
Byłoby to tym łatwiejsze, gdyby w roli średniotonowych występowały tutaj przetworniki takiego samego typu – a więc nisko-średniotonowe, jak w ZX-2 i ZX-3. Jednak częstotliwość podziału jest zaskakująco wysoka – 570 Hz, co potwierdzają nasze pomiary.
Z kolei druga częstotliwość podziału jest w sposób właściwy dla układu symetrycznego niska - 2,5 kHz; przyczyniło się to do ustalenia doskonałych charakterystyk kierunkowych (i nie powtarzam tutaj przechwałek producenta, ale ustalenia naszych pomiarów).
Na tylnej ściance wyprowadzono dwa otwory bas-refleks o nietypowym, wydłużonym przekroju i niewielkiej powierzchni w świetle, odpowiadającej tunelom o średnicy 3 cm.
Jak na współpracę z 18-cm nisko-średniotonowymi to mało...Przy tak dużej objętości obudowy i tak małej powierzchni, dla dostrojenia do 32 Hz wystarczyły bardzo krótkie 5-cm tunele, co z kolei zapobiega powstawaniu ich własnych rezonansów.
Czytaj również: Czy obudowa z membraną bierną to obudowa zamknięta?
Mission ZX-5 9000 - odsłuch
To konstrukcja i brzmienie z innej półki. Imponujący wygląd nie jest tylko "opakowaniem" dla przeciętnego dźwięku, solidna technika to nie pozory, ale w pełni wykorzystany potencjał. W tej grupie to kolumny najbardziej poważne pod każdym względem.
W tym przypadku bardzo dobre prowadzenie charakterystyki w całym pasmie nie ulega wątpliwości, staje się czymś więcej niż ogólną równowagą tonalną, zbilansowaniem basu, środka i góry – przechodzi w wyrównanie, płynność, a dalej w bezproblemową czytelność i plastyczność.
Wejście na wyższą orbitę neutralności i dokładności daje ZX-5 wyraźną przewagę, przynajmniej wedle zasadniczych kryteriów oceny jakości. Trzy poprzednie kolumny głośnikowe (AE, Bowers, Fyne) mają swoje atuty, które niejednego przekonają, poruszając jakąś strunę indywidualnej wrażliwości, trafiając w subiektywne upodobania. Gdy jednak kierujemy się przesłankami obiektywnymi, to najwięcej punktów zdobywa Mission ZX-5.
Dobre zrównoważenie to ważny argument, ale to przecież nie wszystko – neutralne brzmienie nie jest dzisiaj przywilejem kolumn za 10 000 zł. Możemy je zdobyć taniej zarówno w mniejszych kolumnach wolnostojących, jak i podstawkowych, jednak rzadko w pakiecie z innymi walorami, mającymi wpływ na "dar przekonywania" i nasze ostateczne zadowolenie. W poszukiwaniu dróg dojścia do dobrego efektu końcowego, trzech wymienionych konkurentów postawiło na emocje i własne pomysły.
Mission ZX-5 trzyma się blisko wzorca "wierności", łącząc go z dynamiką i klarownością, dużą skalą dźwięku, mocnym i świetnie prowadzonym basem.
Nie jest to brzmienie potężne, grube i ciężkie, sama "ilość" basu nie zachwyci spragnionych efektów subsonicznych czy choćby jego rozpustnej obfitości, za to jakość jest naprawdę pierwszorzędna, dowodząc, że duże kolumny wcale nie muszą być "groźne" i trudne do okiełznania.
Wydaje się, że ZX-5 ustawimy w średniej wielkości pomieszczeniu bez większego problemu, a w każdej sytuacji niskie tony będą dobrze kontrolowane. Bez nadmiernej ekspozycji i efekciarstwa, ale wyraźnie, selektywnie, z wibracją, bez zaokrąglania.
"Średni" bas ma siłę proporcjonalną dla całego przekazu, nie tłucze nachalnie, a wyjątkowo ładnie prezentuje się jego wyższy podzakres, wolny od dudnień, niezmulony, czysty i bogaty w wybrzmienia.
Nie wylewa się na średnicę, nie podgrzewa jej, ale tworzy dobre podparcie. Mission ZX-5 trzymają i zaznaczają rytm, nie podkreślając go agresywnymi "kopniakami". Spójność w całym pasmie jest bezproblemowa pod każdym względem – charakterystyki tonalnej, barwy, szybkości.
Czytaj również: Jak należy ustawić zespoły głośnikowe względem miejsca odsłuchowego?
Działanie Mission ZX-5 jest bardzo sprawne, zorganizowane, skoordynowane we wszystkich aspektach, co w połączeniu z pewnym chłodem może przywodzić na myśl "techniczne" podejście do tematu, którym jest przecież muzyka… Ale w ten sposób brak "muzykalności" można arbitralnie zarzucić wielu kolumnom grającym równo i dokładnie.
Średnica jest mocna, nawet pierwszoplanowa, chociaż jej barwa jest uboższa niż we "wzorcu", którego jednak w tym teście nie mamy. Płynnie połączona z górą pasma, charakterystyka Mission ZX-5 jest również w tym zakresie dopracowana, może aż za bardzo…
Gdyby lekko "wycieniować" to przejście, dźwięk byłby przyjemniejszy, a tak jest otwarty i komunikatywny, czasami twardy. Może przebija się tutaj charakter metalowych membran, może sposób ich zestrojenia.
Wokalom nie brakuje substancji, nie są jednak czarujące. ZX-5 rzetelnie monitorują, bez retuszowania słabszych nagrań i bez rozjaśniania. Wysokie tony są selektywne, przejrzyste i delikatne.
W takim brzmieniu trudniej się zakochać od pierwszych dźwięków, jednak nie wymaga ono długiej akomodacji, a przesiadka na inne kolumny natychmiast uświadamia, które potrafią więcej.
To brzmienie autorytetu, co wyraźnie słychać w jeszcze jednym wymiarze, który zostawiłem na deser, chociaż dla wielu może być daniem głównym: przestrzennym. Stereofonia jest doskonała. Szeroka, wieloplanowa, stabilna i płynna.