Elac to duży producent z Niemiec, mający doskonałą pozycję na swoim rodzimym rynku, ale znany też i w szerokim świecie. Również w Polsce nie powinien narzekać nasi dystrybutorzy zainteresowali się tą marką już bardzo dawno, i przez ponad 10 lat obecności zaprezentowali ją w dziesiątkach testów i zadomowili w wielu salonach ze sprzętem audio.
W ten sposób wszyscy poznaliśmy niezwykłe membrany Elacowych głośników nisko-średniotonowych, błyszczące aluminiową folią gładkie “miski” są jeszcze bardziej charakterystyczne od silnie wypukłych membran Dynaudio.
Wklęsłe kontra wypukłe które lepsze? To zależy od jeszcze wielu innych czynników. Na pewno Elac zdobywa pierwszeństwo w łatwości rozpoznania swoich produktów z każdej praktycznie odległości “sklepowej”, ale i nie odmawiamy tym samym technologii miski zalet akustycznych.
Membrana zbudowana jest jako “sandwich”, czyli z dwóch warstw widoczna z zewnątrz wykonana jest z aluminium i przyklejona do już konwencjonalnego w kształcie, celulozowego stożka, z którym połączona jest cewka drgająca.
Poza tą niezwykłością (choć zdarzały się już produkty innych firm naśladujące ten styl), zespoły głośnikowe z głównej części oferty Elaca mają raczej konwencjonalne kształty (w ramach współczesnego trendu kolumn wąskich i wysokich) i tradycyjne układy przetworników (najczęściej dwudrożne, czasami trójdrożne).
Projektując "flagowca", Elac oczywiście wykorzystał swoje nietypowe przetworniki, ale i przekroczył kolejne granice...
Owszem, Elac nigdy nie był zdeklarowanym minimalistą, więc nie porzucił jakiejkolwiek własnej idei, nie zdradził żadnych pryncypiów, ale żeby aż tak...
Pierwsze spojrzenie na Elac Spirit of Music nie zdradza jeszcze całej grozy sytuacji. Trudno nie dostrzec dziwnego elementu postawionego na szczycie, ale poniżej, na przedniej ściance, rozciąga się pozornie trójdrożny układ głośników, tyle że aż z trzema niskotonowymi.
Ale jeżeli “to na górze” jest kolejnym przetwornikiem (czym innnym mogłoby być?), to mamy już coś więcej niż układ trójdrożny. Nie bawmy się dłużej w kotka i myszkę, więcej powagi. Innowacje Elaca nie ograniczają się do błyszczących membran.
Może jeszcze większym osiągnięciem technicznym, tyle że trudnym do popularyzowania ze względu na koszty, jest promieniujący dookólnie przetwornik wysokotonowy “4Pi”. To właśnie on wylądował na górnej ściance Spirita. Membrana został uformowana w postaci aluminiowego pierścienia o grubości 0,006 mm, zapewniającego doskonale kołową charakterystykę kierunkową (w płaszczyźnie poziomej).
Głośnik ten ma jednak swoje ograniczenia. Po pierwsze, można go stosować dopiero powyżej co najmniej 4,5kHz. To w zasadzie wartość krytyczna dla możliwości połączenia z typowym głośnikiem średniotonowym lub nisko-średniotonowym.
Większość 18-cm niskośredniotonowych raczej nie nadaje się do ustalenia tak wysokiej częstotliwości podziału, głośniki mniejszego kalibru zwiększają szansę bezpośredniej współpracy z 4Pi. Jednak mimo funkcjonowania w Elac Spirit of Music 12-cm średniotonowego, 4Pi nie łączy się z nim bezpośrednio, ale jest uzupełnieniem podstawowego głośnika wysokotonowego, który jest już na przedniej ściance.
Czy 4Pi jest po prostu (bo dzisiaj to już nic niezwykłego) głośnikiem superwysokotonowym? Można i tak sprawę postawić, ale trzeba wiedzieć, że 4Pi powstał, gdy “nowe formaty” SACD i DVD-Audio, skłaniające dzisiaj konstruktorów do rozszerzania pasma przetwarzania ponad 20kHz, nie były nawet w planach... 20 lat temu dopiero co pojawiło się “poczciwe” CD! Po drugie, 4Pi wcale istotnie nie rozszerza pasma przetwarzania.
Spadek -6dB przy ok. 30kHz jest osiągany przez najlepsze kopułki, a także przez ten głośnik wysokotonowy, który widzimy w Spiritach czyli przez JET-a. O nim później. To nie umniejsza zalet 4Pi.
Dzięki niemu bowiem rozpraszanie wysokich tonów, nawet jeżeli mamy na myśli częstotliwości leżące jeszcze w granicach tradycyjnie pojmowanego pasma akustycznego (do 20kHz), staje się znacznie lepsze, niemal z pewnością zaznaczając poprawę aspektów przestrzennych brzmienia.
Sytuacja wyglądała podobnie w przypadku opisywanych dwa miesiące temu Dali Euphonia MS4, gdzie w sekcji wysokotonowej połączono przetworniki kopułkowy ze wstęgowym.
Główny walor stosowania dodatkowego przetwornika superwysokotonowgo (niech już będzie...) to w tych przypadkach poprawa charakterystyk jeszcze w pasmie akustycznym, a nie przekraczanie go w imię wymagań nowych formatów. Ale nic za darmo.
Ustaliliśmy, że nie mamy tu do czynienia z aż tak genialnym głośnikiem wysokotonowym, który mógłby zostać użyty do przetwarzania całego pasma tradycyjnie obsługiwanego przez konwencjonalne (kopułkowe) głośniki wysokotonowe.
I ponieważ w tej sytuacji mamy układ dwóch głośników wysokotonowych, rodzi się problem ich połączenia. O tyle większy niż w przypadku łączenia np. głośnika nisko-średniotonowego z głośnikiem wysokotonowym, że zachodzący przy znacznie krótszych falach.
Dobre rezultaty liniowość charakterystyki w obszarze częstotliwości podziału uzyskana na osi głównej, ogólnie na określonej wysokości w określonej odległości, może zniknąć jak kamfora już pod lekkim kątem w płaszczyźnie pionowej, czyli gdy znajdziemy się z miejscem odsłuchowym trochę niżej lub trochę wyżej.
Nie należy jednak demonizować tego problemu, na pocieszenie więc można dodać, że grożąca nam zapadłość na charaktertystyce nie pojawia się na środku pasma, gdzie zostałaby znacznie łatwiej wychwycona przez słuch. Poza tym, jeżeli zostaną zastosowane filtry o dużym nachyleniu, czyli obszar współpracy przy częstotliwości podziału będzie wąski, to ewentualna zapadłość też będzie wąska.
Gdzie więc ustanowiono podział między 4Pi a JET-em? Tu zahaczamy już o kolejną tajemnicę Spirita... I na razie niech pozostanie tajemnicą.
Współpracujący z 4Pi “normalny” tweeter też nie jest wcale taki normalny. JET to bowiem nie przetwornik kopułkowy, ale z membraną w postaci płata cienkiej folii ze ścieżką przewodzącą, za którą znajduje się neodymowy układ magnetyczny.
Mamy więc kolejną specjalność Elaca, z którą spotykamy się nie na co dzień JET aplikowany jest, oprócz Spirita i Dolce Vita, do konstrukcji najwyższej serii “5”, gdzie występuje już jako jedyny, uniwersalny głośnik wysokotonowy.
Jego pasmo od góry wcale nie jest ograniczone producent podaje częstotliwość graniczną 35kHz zarówno dla zespołów głośnikowych z samym JET-em, jak i z dodatkiem 4Pi (wcześniej wobec 4Pi wspominaliśmy o 30kHz nie omyłkowo, ale powołując się na niezależne pomiary Klang und Ton).
Poniżej JET-a rozpoczyna się wreszcie kolekcja głośników z wklęsłymi membranami. Patrząc od góry, rozpoczyna ją 12-cm głośnik średniotonowy. Pracuje on w dość wąskim zakresie niecałych dwóch oktaw, od 760 do 2600Hz. Ciekawe jest zarówno ustalenie wysokiej pierwszej, jak i niskiej drugiej z tych dwóch częstotliwości podziału.
2600Hz nie jest wydarzeniem sensacyjnym w podziale między głośnikiem średniotonowym a wysokotonowym, choć wiemy też, że JET wcale nie jest mocarzem i rekordzistą niskiej częstotliwości rezonansowej (okolice 2kHz), a średniotonowe “dwunastki” zwykle spokojnie ciągną wyżej.
Ale specyficzna membrana może to utrudniać. Z kolei wysokie 760Hz jest zrozumiałe, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że cała kolumna ma charakteryzować się wysoką mocą wówczas pojedynczy mały średniotonowy nie powinien być zbyt obciążany.
I już pozostałoby nam stwierdzenie, że bateria trzech 18-cm niskotonowych pracuje zgodnie poniżej 760Hz, gdyby nie kolejne kombinacje... Otóż nie pracują one w takim samym zakresie częstotliwości. Podejrzenie, iż wszystkie przetwarzają bas, ale tylko jeden lub dwa idą aż do granicy 760Hz, również nie znajduje potwierdzenia... Różnice są znacznie dalej idące.
Głośnik znajdujący się najwyżej ma podobną, ale w ważnych szczegółach wcale nie taką samą konstrukcję jak dwa poniżej! Dzięki prześwitowi w koszu głośnika (wentylacja pod dolnym zawieszeniem), widzimy cewki, które mają różną długość.
Górny głośnik ma cewkę krótszą, został bowiem potraktowany jako drugi średniotonowy, dokładniej mówiąc, jako przetwornik “dolnego środka” zajmuje się zakresem 180760Hz. Skoro tak, to oczywiście wydzielono mu osobną, zamkniętą komorę.
Więcej tego rodzaju niespodzianek już nie ma, obydwa pozostałe głośniki niskotonowe pracują razem, i to już we wspólnej komorze (bass-reflex), ale robiąc na koniec bilans, stwierdzamy, że Elac Spirit of Music jest, nie ma co, układem pięciodrożnym, chyba pierwszym przez nas spotkanym.
Dodatkowego smaku sprawie dodaje fakt, że sekcja niskotonowa zbudowana jest z głośników 18cm, z których udziałem bezproblemowo tworzy się układy dwudrożne (a że technologia membran Elaca nie stoi tutaj na przeszkodzie, dowodzą dwudrożne modele 510 i 512 podstawkowy i wolnostojący z takimi właśnie głośnikami i JET-em).
Zwykle rozwój układów głośnikowych ponad układ dwudrożny, a już tym bardziej ponad trójdrożny, powodowany jest powiększającą się średnicą głośnika niskotonowego (np. KEF Maidstone). Nie tym razem. Zwolennicy układów minimalistycznych będą ubawieni albo przerażeni, miłośnicy takiego rozkwitu zdobędą argument poważnego głośnikowego autorytetu, jakim przecież jest Elac.
Ale to absolutnie niczego nie dowodzi, co najwyżej tego, że dopuszczalne są różne rozwiązania oby w konkretnej realizacji miały one sens, a sens ten może być ukryty głębiej niż tylko w średnicach głośników. Pięciodrożny układ Spirita został wykreowany trochę “na siłę”, jakby dla udowodnienia, że zaczynając od 18-cm głośników niskotonowych, nada się sens jak największej liczbie kolejnych ogniw.
I to się udało, błędu żadnego w podziałach i doborze głośników wskazać nie można, i rekord został pobity. A że można było to zrobić prościej... Na pewno jakimś kosztem. Jeżeli podziały i połączenia między zakresami poszczególnych ogniw przeprowadzono umiejętnie, będziemy korzystać, jeżeli niestarannie, stracimy.
Budowanie tak skomplikowanych układów wymaga nie tylko znalezienia dla nich uzasadnienia, ale i wielkiej fachowości. Konstruktorzy Elaca mieli pomysł, ochotę i wiedzę, jak zrealizować niekonwencjonalny projekt swojego dzieła referencyjnego. Przy okazji (a może przede wszystkim) chcieli pokazać wszystkie odmiany swoich nietypowych przetworników.
Ale i upięciodrożnienie nie zadowoliło ich do końca. Nieujawniona wcześniej tajemnica mieści się już na tylnej ścianie (choć na przedniej byłoby jeszcze efektowniej) to prawdziwa tablica rozdzielcza, oddająca do dyspozycji użytkownika wiele regulatorów.
Konstrukcja Spirita dopuszcza daleko idące manipulacje w układzie elektrycznym. To też posunięcie kontrowersyjne, które z jednej strony można uzasadniać, ale z drugiej, niezależnie od argumentów “za”, krytykować. Zanim przedstawimy zestaw regulatorów, przedstawmy wątpliwości natury ogólnej.
Mogą one dotyczyć techniki (czasami wydłużenie ścieżki sygnału), ale i zupełnie czego innego, a mianowicie samopoczucia i zachowania użytkownika. W pierwszej reakcji będzie może nawet zachwycony możliwością dopasowywania brzmienia do swoich warunków akustycznych i upodobań.
Ale nie należy przesadzać z oczekiwaniami Elaca Spirit of Music nie będzie zmieniał brzmienia w dowolnym stopniu i w zasięgu jego regulacji nie mieszczą się charakterystyki idealne.
A to poszukiwanie ideału, czy choćby brzmienia najlepszego z dostępnych w tym przypadku, może doprowadzić użytkownika do obłędu po każdej zmianie płyty będzie szurał do kolumn, aby spróbować, czy może tym razem inna kombinacja ustawień przełączników nie da lepszych efektów.
A kombinacji tych jest co niemiara, bowiem przełączników jest siedem, cztery dwupozycyjne i trzy trójpozycyjne. Producent proponuje swoje fabryczne ustawienia, ale to nam nic nie pomoże. Kto się wciągnie w tę zabawę, przestanie dopiero, gdy padnie wyczerpany. Dodajmy do tego tradycyjne zalecenie poeksperymetowania z ustawieniem... Spirity to uczciwe 55kg sztuka.
W instrukcji producent podpowiada, jakich zmian w brzmieniu mamy oczekiwać, posługując się poszczególnymi regulacjami. Zaczynamy od dwóch trójpozycyjnych przełączników, które ustalają częstotliwość podziału między JET-em i 4Pi. Możemy wybierać między 6, 9 a 12kHz, a przełączniki są dwa, ponieważ niezależnie ustawiamy filtr górnoprzepustowy dla JET-a, i dolnoprzepustowy dla 4Pi.
W instrukcji przedstawiane są skutki zmiany częstotliwości podziału, ale faktycznie otrzymujemy możliwość również “rozregulowania” filtrów, np. ustalenia 6kHz dla JET-a i 12kHz dla 4Pi.
Producent nie odnosi się to takich sytuacji (ani ich nie rekomenduje, ani nie przestrzega przed takimi ustawieniami), jeżeli jednak są one niewłaściwe, to lepiej byłoby zastosować jeden, podwójny trójpozycyjny przełącznik, synchronizujący ustawienia obydwu filtrów. W zamian otrzymujemy większą liczbę kombinacji.
Firmowy opis skutków zmiany częstotliwości podziału potwierdza, że 4Pi w zamierzeniu producenta nie pełni klasycznej roli głośnika superwysokotonowego rozszerzającego pasmo, ale pozwala zmianiać charakter brzmienia w zakresie akustycznym.
JET jest głośnikiem promieniującym kierunkowo, 4Pi dookólnie. Ustalenie wysokiej częstotliwości podziału (12kHz) daje przewagę JET-owi, jego dominacja decyduje o brzmieniu “bezpośrednim i bardziej analitycznym” (wg instrukcji), natomiast niska częstotliwość podziału (6kHz) da brzmienie “bardziej miękkie i przestrzenne”.
Trzecia dostępna wartość, 9kHz, da oczywiście rezultaty pośrednie. Ale za pomocą dwóch kolejnych przełączników dwupozycyjnych można zarówno w ogóle wyłączyć 4Pi, jak i odłączyć filtr gónoprzepustowy dla JETa-a.
Ponownie logiczne jest (choć niekonieczne, przełączniki ponownie są niezależne) dokonanie tych dwóch operacji jednocześnie, ich skutkiem ma być brzmienie “tak bezpośrednie, jak to tylko możliwe”. Jak by tego było mało, mamy do dyspozycji trójpozycyjny (+, 0, -) przełącznik poziomu pracy JET-a, który możemy wykorzystać w każdej z opisanych sytuacji.
I już ostatni przełącznik oddziałujący na zakres wysokotonowy jak najbardziej uzasadnione przełączanie polaryzacji przetwornika 4Pi. Znów podwaja nam on liczbę kombinacji, w których funkcjonuje 4Pi, ale jest niezbędny.
Instalując go i opisując sens działania, konstruktor potwierdza istnienie problemu związanego z uruchomieniem odsuniętej od siebie pary różnych głośników wysokotonowych, których poprawne współdziałanie fazowe jest funkcją zbyt wielu zmiennych.
Nie można z góry przewidzieć, jaka polaryzacja będzie właściwa w różnych miejscach odsłuchowych, a sprawę komplikują dodatkowo opisane już regulacje, które mogą zmieniać relacje fazowe między głośnikami przy zmianie częstotliwości podziału.
Zainwestowano więc w aż sześć przełączników w zakresie wysokotonowym, nie pozostawiono też zupełnie samopas zakresu średniotonowego, choć tutaj pożałowano hebelków i wydzielono tylko jeden trójpozycyjny. Ustala on poziom pracy 18-cm głośnika średniotonowego (a więc zakres 180-760Hz), w pozycji plus spodziewać się mamy “więcej ciała”, a w pozycji minus “szczuplejszego” brzmienia.
Również działanie w zakresie najniższych tonów podlega regulacji tym razem już nie przełącznikami, ale zatyczką bass-reflexu. To sposób znany z niektórych konstrukcji, gdzie na wyposażeniu dostajemy piankowy walec, całkowicie lub częściowo blokujący przepływ powietrza przez otwór, wprowadzający do układu rezonansowego bass-reflex tłumienie bądź zamieniający go w obudowę zamkniętą.
W Spiritach przeprowadzamy jednak inną operację nie tłumienia lub zamykania, ale przestrajania na inną częstotliwość rezonansową. Obydwa głośniki niskotonowe pracują we wspólnej komorze, z której wyprowadzono na dole tylnej ścianki, obok siebie, dwa tunele (średnica 7 cm, długość 20 cm).
Plastikowym, ale dostatecznie elastycznym korkiem możemy zamknąć jeden z tuneli, przez co obniżymy częstotliwość rezonansową o ok. pierwiastek z dwóch. Wówczas z pewnością ubędzie masy “wyższego” basu, ale i obniży się częstotliwość graniczna.
Na płycie z regulacjami ulokowano także gniazdo przyłączeniowe, i tutaj nie obędziemy się bez nietypowego zagrania. Mamy trzy pary zacisków, ale nie otwierają one drogi do tri-wiringu, a jedynie do bi-wiringu.
Przy pojedynczym okablowaniu mamy stosować dolną parę zacisków, przy podwójnym dwie pary wyżej (i usunąć wówczas znajdujące się między nimi zwory, które jednak powinny być na miejscu przy połączeniu pojedynczym; wewnątrz zainstalowane są połączenia między parą dolną a środkową). Jaka jest przewaga tego rozwiązania nad typowym nie miałem już sił dociekać.
Zwrotnicę, czyli rozwinięty układ filtrów rozbudowany o alternatywne obwody związane z układami regulacji, rozlokowano na dwóch dużych płytkach drukowanych, zainstalowanych za płytą z przełącznikami i gniazdami.
W tym przypadku izolację zwrotnicy przeprowadzono konsekwentnie, jest bowiem w obudowie wydzielona komora, do której ciśnienie z głośników nie ma dostępu. Dolną ścianką tej komory jest część poziomego wieńca, który biegnąc nad tunelami bass-reflex, sięga do przedniej ścianki.
W sumie pięć przegród, tworzących komorę zwrotnicy i komory głośników średniotonowych, tworzy w obudowie dość równomiernie rozłożone wzmocnienia. Wszystkie ścianki wykonano z 25-mm MDF-u oklejonego jasnym fornirem czereśniowym to zdaje się jedyna standardowa wersja, ale na zamówienie dostępne są również obudowy polakierowane (dowolnymi?) kolorami palety RAL.
Sylwetka Elaca Spirit of Music, choć nie tak prowokacyjna jak C2, jest bardzo smukła i oryginalna. Zwęża się ku górze zarówno za sprawą lekko pochylonych boków, jak i ustawionej pod kątem tylnej ścianki.
Front pozostaje w pionie. Kolumnę optycznie wyszczupla czarny pas, zrobiony z zakładanego panelu MDF-u, którego szerokość dopasowano do wystających elementów koszy głośników niskotonowych, a powyżej idealnie zgadzają się z tą szerokością boki obudów głośników średniotonowego i JET-a.
W czarnej oprawie pobłyskują membrany głośników niskotonowych i średniotonowych, a na samej górze front JET-a, i tyle by naprawdę wystarczyło, aby Spirit Of Music był zarówno efektowny, jak i elegancki.
Ale na szczycie wylądował jeszcze 4Pi... który czyni Spirita jeszcze bardziej niezwykłym, choć wydaje się trochę intruzem. Wraz z nim całkowita wysokość przekracza już półtora metra. Dół konstrukcji to duży, kwadratowy cokół z chromowanymi kolcami.
Odsłuch
Spirity wyposażone są w pokaźny zestaw przełączników pracy zwrotnicy. Jeśli użytkownik będzie miał w sobie dość ciekawości i chęci eksperymentowania, to będzie w stanie w znacznym stopniu dopasować brzmienie Spiritów do swoich warunków akustycznych.
W naszych konkretnych warunkach odsłuchowych zdecydowaliśmy się wzmocnić zakres niższej części średnich częstotliwości. Robiliśmy też próby z opcjonalnym odłączaniem dookólnego głośnika wysokotonowego 4Pi.
Po odłączeniu 4Pi brzmienie straciło przestrzenność i namacalność, zaś barwy, pozbawione części swojej faktury, stały się trochę drażniąco wysuszone. W związku z tym doświadczeniem cała reszta naszego opisu dotyczyć będzie sytuacji, gdy głośnik 4Pi był włączony. Bassreflex pracował z dwoma otworami, ponieważ w tej pozycji wcale nie dokuczał nam jego nadmiar.
Pod względem reprodukcji basu Elaki wypadły bardzo dobrze, lepiej nawet niż C2. Bas schodził nisko, był pełny, soczysty, szybki i wyrównany, w razie potrzeby osiągając wysokie poziomy natężenia nieskompresowanego dźwięku.
Dzięki wysokiej punktualności basu, aspekt zróżnicowania rytmicznego wielu nagrań był łatwo uchwytny. Bas Spiritów, w razie potrzeby obecny w optymalnej dawce, nigdy jednak nie dominował nad całością przekazu. Wręcz przeciwnie, kolumny grały dźwiękiem jaśniejszym niż C2, choć nie ośmieliłbym się powiedzieć, że już zbyt jasnym.
W porównaniu z C2 skrzypce odtworzone przez Spirity miały więcej wybrzmień płynących bezpośrednio ze współdziałania smyczka ze strunami, mniej zaś obecne było “ciało” skrzynki rezonansowej instrumentu.
Jednak, ponieważ ogólny balans brzmieniowy był bardzo satysfakcjonujący, to owo rozjaśnienie było całkowicie akceptowalne, stanowiąc raczej rodzaj sygnatury dźwiękowej tych kolumn. Ostremu jazzowi elektrycznemu cechy te bardzo posłużyły; odtworzony został dynamicznie i ze stosownym “pazurem”.
Również instrumenty akustyczne, jak fortepian czy wiolonczela solo, uchwycone zostały w całym przepychu alikwotów, wybrzmień i pogłosów sali. Śmiało można powiedzieć, że owa aura była przez Spirity przekazana wyraziściej niż przez C2, jednak mimo to Elaki nie były w stanie wytworzyć dźwięku tak spójnego i jednorodnego, tak namacalnego nasyceniem barw, jak potrafiły to uczynić Dynaudio.
Ale można też z czystym sumieniem powiedzieć, że barwy instrumentów miały w wydaniu Spirita realistyczną fakturę: bez wątpienia odpowiedzialna za to była również umiejętność tych kolumn do prawidłowego oddania mikrodetali.
Elaki wspaniale potrafiły odtworzyć wielkie i zróżnicowane masy dźwięku (np. wielka orkiestra symfoniczna) i pod względem tej swobody górowały nieco nad C2. Scena dźwiękowa była realistycznie umeblowana, choć realizm ten osiągany był raczej dokładnym usytuowaniem poszczególnych istrumentów niż pełnią naturalnej i plastycznej przestrzeni, która fascynowała w duńskich konstrukcjach.
Elac Spirit of Music kolumna wszechstronna, uniwersalna, ale i efektowna, dająca muzyce dużo blasku i jednocześnie fundamentu.