Profil i specjalizację Mytka ukształtował czas, w którym firma powstała. Na początku lat 90. w studiach nagraniowych trwała już na dobre rewolucja zmiany metod rejestracji z analogu na cyfrę, co wymagało nie tylko nowego sprzętu, ale też nowych umiejętności i nowego sposobu myślenia. Pojawiły się więc wyzwania i wtedy Mytek zdobył mnóstwo cennych doświadczeń, renomę, a także pozycję. Teraz poszerza horyzonty, wychodząc coraz śmielej poza świat cyfrowy.
Jego oferta została podzielona na cztery serie, a w każdej z trzech głównych – Empire, Brooklyn oraz Manhattan – najważniejsze jest nowoczesne źródło cyfrowe, któremu towarzyszy końcówka (lub końcówki) mocy. Najtańsza seria Liberty ma inny skład – trzy wyspecjalizowane urządzenia, przetwornik C/A, wzmacniacz słuchawkowy i przedwzmacniacz gramofonowy.
Historia serii Brooklyn zaczęła się od dwóch równoległych konstrukcji o wspólnej nazwie z rozszerzeniami DAC oraz ADC, co wyjaśnia ich przeznaczenie. Brooklyn ADC nie miał następcy, za to DAC się rozwinął; najpierw do wersji DAC+, a model Bridge był już czymś więcej niż przetwornik C/A – źródłem strumieniowym.
W testowanej wersji (drugiej) oprócz szeregu "zwyczajowych" ulepszeń, wprowadzono zasadniczą zmianę – Mytek zrezygnował z wcześniejszej, własnej platformy obsługującej funkcje strumieniowe i przeniósł się w środowisko Roon, stąd też przy nazwie Brooklyn Bridge II pojawia się niekiedy dopisek Roon Core.
Mytek Brooklyn II ma również wbudowany wzmacniacz słuchawkowy oraz całkiem pokaźną liczbę wejść i wyjść – także analogowych. Możemy go więc traktować jako wszechstronne, analogowo-cyfrowe centrum nowoczesnego systemu audio. Można do niego podłączyć dowolną końcówkę mocy (ma regulację poziomu...) albo wzmacniacz zintegrowany (...którą można wyłączyć).
Kompaktowa obudowa ma szerokość dokładnie 216 mm (połowa standardowego Hi-Fi), występuje w wersji srebrnej i czarnej. Estetyka ma niewiele wspólnego ze studyjną surowością, a jakość wykonania jest pierwszorzędna.
Front zdominował duży, kolorowy wyświetlacz dotykowy, dający dostęp do większości funkcji. Głośność regulujemy pokrętłem, a słuchawki podłączamy do dwóch gniazd zbalansowanych (4,4 mm).
Urządzenie najlepiej podłączyć do sieci (Internet) za pomocą LAN, chociaż mamy też do dyspozycji Wi-Fi. Później pójdzie gładko, o ile znamy specyfikę systemu Roon, bowiem pobranie i uruchomienie takiej aplikacji mobilnej jest jedną z pierwszych czynności.
Wbudowany w Brooklyn Bridge II rdzeń systemu Roon nie różni się od samodzielnych, zewnętrznych instalacji, co należy postrzegać jako zaletę. Brooklyn Bridge II wchodzi w tę rolę także na płaszczyźnie dostępności takiego serwera dla innych urządzeń, np. w innych pomieszczeniach; nawet jeśli sam Brooklyn Bridge II nie odtwarza muzyki, to może ją (poprzez sieć) wysyłać dalej.
Serwer Roon (wewnątrz Brooklynu Bridge II) pełni nie tylko centralną rolę zarządzającą, ale integruje także wszystkie źródła muzyki. Te najbardziej sieciowo oczywiste (jak Tidal) nie wymagają teoretycznie żadnej opieki i żadnego Roona, co otwiera kolejny ciekawy wątek, do którego wrócimy za moment.
Jeśli posiadamy własną bibliotekę plików, należy "podsunąć" je rdzeniowi. Można to zrobić na kilka różnych sposobów. Pierwszym jest podłączenie zewnętrznego dysku twardego do jednego z gniazd USB na tylnym panelu Brooklyn Bridge II.
Mytek proponuje jednak coś bardziej eleganckiego: instalację (wewnątrz urządzenia) dysku o pojemności 4 TB – banku muzyki, co jednak wiąże się z dopłatą (ok. 3300 zł).
Jest i trzecia możliwość magazynowania muzyki. Możemy polecić rdzeniowi w Brooklyn Bridge II, aby korzystał z biblioteki plików zapisanych na… jeszcze innym, zewnętrznym serwerze, wyspecjalizowanym już tylko i wyłącznie do takiej właśnie "magazynowej" roli.
Mytek Brooklyn Bridge II odpowiada za organizację całej biblioteki muzycznej, wszystkich ustawień, naszych preferencji funkcjonalnych i jest to dość pokaźna porcja aktywnie zmieniających się i pęczniejących danych.
Dane są zapisywane w wewnętrznej pamięci Brooklyn Bridge II, niezależnie od jej wariantu (podstawowego czy rozszerzonego), a ta, jak to w komputerowym świecie bywa, działa sprawnie dzisiaj, a jutro już niekoniecznie.
Awaria wewnętrznego dysku podlega takim samym regułom jak w komputerach (i tak jak tam, za utracone dane firma Mytek odpowiedzialności przecież nie ponosi). Zatem użytkownikowi Brooklyn Bridge II wypada polecić regularne wykonywanie kopii zapasowych.
Mytek Brooklyn II - złącza
Wśród wejść analogowych jest liniowe i gramofonowe (dla wkładek MM i MC). Wśród cyfrowych Mytek proponuje wszystkie główne standardy: S/PDIF, Toslink, USB-DAC.
Ten ostatni, w związku z rozległymi umiejętnościami sieciowymi, nie ma już tak wielkiego znaczenia jak gdzie indziej, ale jego obecność na pewno nie zaszkodzi. Są też dwa złącza USB do podłączenia zewnętrznych dysków twardych (z muzyką albo jako pamięć zapasowa dla poczynionych ustawień).
Mamy także dwa wyjścia analogowe – RCA i XLR. Wszystkie gniazda są wysokiej jakości, uwagę zwracają zwłaszcza przykręcane do tylnej ścianki złącza RCA z masywnymi kołnierzami.
Prześledźmy parametry sygnału cyfrowego...
Najwięcej potrafi odtwarzacz plików oraz wejście USB-DAC. Brooklyn Bridge II przyjmuje PCM 32 bit/384 kHz oraz DSD256, a dzięki potężnym procesorom dekoduje również (w najbardziej kompletnej, wyczerpującej wersji) pliki MQA.
Obsługa jest podzielona na dwa zasadnicze obszary. Pierwszy obejmuje kwestie sieciowe pod kuratelą platformy Roon oraz związanej z nią mobilnej aplikacji. Ale Mytek Brooklyn Bridge II to również rozległy świat funkcji "własnych", prostych i zaawansowanych.
Są one dostępne z poziomu samego urządzenia (panelu dotykowego), w tym zakresie praktycznie nie ma zdalnego sterowania – ani aplikacją mobilną Roon, ani pilotem (który zajmuje się głównie regulacją głośności).
Producent zadeklarował, że trwają prace nad własną aplikacją mobilną, która wejdzie w rolę takiego supersterownika. Menu ustawień urządzenia pozwala na przełączanie filtrów cyfrowych (dla sygnału PCM) i analogowych (DSD), a także trybów brzmieniowych (Normal/Warm).
Mytek i Roon
Hasło Roon spotykamy w sieciowym sprzęcie audio coraz częściej, kompatybilność z tym systemem jest w dużym stopniu świadectwem nowoczesności, na pewno sieciowego zaawansowania.
Roon to platforma zarządzania muzyką z sieci zarówno bliskiej (domowe biblioteki), jak i odległej (integracja z usługami strumieniowymi, jak choćby Tidal). Integruje różne źródła, pozwala budować systemy strefowe, a dzięki wbudowanym algorytmom obróbki cyfrowej czuwa nad jakością dźwięku.
Roon pojawia się najczęściej w odtwarzaczach sieciowych, przetwornikach C/A, także wzmacniaczach, a nawet amplitunerach. Teoretycznie dostęp do tej platformy może mieć każde urządzenie z sieciowym bądź po prostu cyfrowym wejściem – nawet soundbary (przykładem Bluesound) czy głośniki bezprzewodowe (Naim Mu-So). Zdarza się też, że należą do tej grupy urządzenia związane z Roonem nieformalnie (bez oficjalnego certyfikatu).
Roon to narzędzie o ogromnych możliwościach, ale również niemałych wymaganiach. Nawet jeżeli urządzenie (na przykład odtwarzacz sieciowy) jest zgodny z systemem Roon, to na ogół nie wystarczy tylko podłączyć go do sieci, aby z poziomu aplikacji mobilnej móc się cieszyć nowoczesnymi możliwościami, bowiem Roon wymaga obecności tzw. rdzenia, czyli centralnej aplikacji zarządzającej całym systemem. Jest ona zwykle niezależna od samego odtwarzacza.
Taką aplikację należy więc zainstalować na komputerze lub specjalnie do tego celu zaprojektowanym serwerze (są takie w sprzedaży). Aplikacja (a więc i urządzenie, które ją obsługuje) musi pracować non stop. Drugim warunkiem jest konieczność konfiguracji całego systemu, co ze względu na ściśle komputerową specyfikę nie każdemu musi przypaść do gustu, chociaż na ogół nie jest też bardzo trudne.
Roon wymaga więc specjalnych nakładów sprzętowych i Mytek zdaje sobie z tego sprawę, proponując oryginalne (bo niewiele jest takich urządzeń na rynku) "samowystarczalne" rozwiązanie.
Mytek Brooklyn Bridge II - wnętrze
W niewielkiej obudowie Brooklynu Bridge II są zintegrowane absolutnie wszystkie elementy "roonowej" układanki. Serwer – rdzeń Roon jest już wbudowany i uruchomiony, działa w tle w sposób niewidoczny i niekłopotliwy dla użytkownika.
Nie musimy więc inwestować w zewnętrzny serwer, nie musimy niczego instalować ani konfigurować. Może z niewielkim wyjątkiem, który polega na konieczności wskazania serwerowi wbudowanemu w Brooklyn Bridge II, że ma korzystać ze zintegrowanej z tym samym urządzeniem sekcji odtwarzającej. Wymusza to elastyczność Roona, bo taka integracja, choć oczywista, nie jest jedynym wariantem.
Można się tylko zastanawiać, że skoro Mytek Brooklyn Bridge II ma być i tak samowystarczalny, to po co w ogóle angażować platformę Roon? Powodów jest kilka, zaczynając od kwestii wizerunkowych, a na kłopotach i kosztach opracowania własnej platformy (o zbliżonych możliwościach) kończąc.
W tle pojawiają się także zdolności strefowe i kompatybilność z wieloma innymi urządzeniami (innych firm), stale rosnąca popularność samego Roona.
Z drugiej strony, o ile jeszcze kilka lat temu popularne było gromadzenie plików, dzisiaj w modzie jest przede wszystkim system abonamentowy i wygodny serwis Tidal. Także dlatego, że oferuje on coraz bardziej wyśrubowane parametry, czyli coraz wyższą jakość dźwięku.
Jego znaczenie ma również związek z wprowadzeniem usługi Tidal Connect; wyposażone w taką funkcję urządzenia ściągają materiały wprost z serwerów Tidal. Zatem nie są już konieczne rozwiązania pośredniczące.
Korzystającym z tego serwisu właściwie nie jest potrzebna platforma Roon (chociaż jej potencjał w zakresie porządkowania i gromadzenia informacji o muzyce może być wciąż atutem).
Sam Mytek Brooklyn Bridge II nie ogranicza się wyłącznie do funkcji Roon, przyjmie sieciowy sygnał bezpośrednio z serwerów DLNA oraz poprzez Apple AirPlay i Google Chromecast. W specyfikacji nie ma jednak wzmianki ani o Spotify Connect, ani Tidal Connect.
Roon nie jest jednak ograniczony do popularnych serwisów strumieniowych; jak już wspominaliśmy, system pozwala na odtwarzanie plików z domowej biblioteki (a więc zapisanych na lokalnych serwerach).
Wydawałoby się, że to wystarczające zabezpieczenie na wypadek sieciowego "końca świata", czyli sytuacji, gdy Internet przestanie (na dłużej lub krócej) działać. Jednak muzyki wówczas nie posłuchamy… Nasze pliki (z domowego serwera) wprawdzie nie wyparują, ale cała platforma sterująca Roon bez Internetu nie działa.
Roon potrzebuje stałego dostępu do Internetu, aby… regularnie sprawdzać, czy nasze konto jest aktywne (czy abonament został opłacony). No właśnie, obecność rdzeni, serwerów i wszystkich funkcji nie pozwoli nam uciec od kosztów korzystania z Roona, który nie jest darmowy.
Roon ma swoich zagorzałych zwolenników, którzy stanowią zdecydowaną większość. Trudno wyobrazić sobie, aby Brooklyn Bridge II wpadł w ręce przeciwników tej platformy.
Począwszy od sekcji cyfrowej, tor sygnału jest symetryczny (przed wyjściami RCA desymetryzowany). W materiałach producenta spotkałem niejednoznaczne informacje co do zastosowanego przetwornika C/A.
Według katalogu (całej oferty firmy) jest to ESS Technology 9038, podczas gdy w instrukcji obsługi widnieje ESS Technology 9028 PRO. Obydwa to układy wysokiej klasy, których nie powstydziłoby się żadne nowoczesne, high-endowe urządzenie.
W testowanym egzemplarzu działał ESS 9028PRO – 8-kanałowy scalak o imponującej dynamice 129 dB (w trybie wielokanałowym, w którym został tutaj uruchomiony).
Ośmiokanałowy format wykorzystano, aby otrzymać sygnał zbalansowany (do czego formalnie wystarczą "zaledwie" cztery monofoniczne tory). Przetwornik wraz z układami audio zajmuje dużą, dolną płytkę drukowaną. Widać na niej także wzmacniacz słuchawkowy (oznaczenia układów są pościerane) oraz poważny zasilacz liniowy (z transformatorem toroidalnym).
W torze preampu pracują wzmacniacze operacyjne, ciekawostką jest też analogowy tłumik (regulator głośności) Muses 72320. Mamy aż dwie regulacje głośności – do wyboru analogową lub cyfrową – co jest ciekawym rozwiązaniem.
Natomiast sieciowym i strumieniowym mózgiem urządzenia, odpowiadającym też za działanie serwera Roon, jest mikrokomputer, który umieszczono na niezależnej płytce na górnym piętrze. Całością steruje procesor Intel z rodziny i5, dane są przechowywane na dysku NVMe.
Mytek Brooklyn Bridge II - odsłuch
Zanim Mytek Brooklyn Bridge II uruchomi całą swoją elektronikę i zasoby, musi minąć chwila. Jest to związane z tzw. procedurą startową (późniejsze przechodzenie w tryb czuwania odbywa się już znacznie sprawniej).
Aby uniknąć zniecierpliwienia, lepiej czas oczekiwania poświęcić na przypomnienie sobie, jak wszechstronny jest to sprzęt i ile procedur odbywa się w tle (między innymi aktywność całego modułu serwera, który nieustannie pracuje).
Przeanalizowanie wszystkich trybów i różnic wynikających z poszczególnych ustawień byłoby zadaniem ambitnym i zgodnym z audiofilskim przeznaczeniem tego urządzenia, jednak ustalona dość szybko specyfika brzmienia uzasadnia dokonanie skrótu.
Modyfikowanie filtrami cyfrowymi to znany sposób, ale w tym przypadku przełączanie trybów Normal/Warm przynosi nadzieję na jeszcze wyraźniejsze zmiany. Jak normal to normal, zaczynamy od niego.
Co prawda brzmienia nostalgiczne, kojarzące się z ciepłym analogiem, są dzisiaj w modzie, zwłaszcza w high-endzie, jednak Mytek nie idzie na taką łatwiznę, ma plan ambitniejszy, po części ryzykowny, po części efektowny.
Na pierwszym planie jest precyzja, a jej podstawą neutralność. Nie jest to więc wyostrzona detaliczność, eksponująca wysokie tony (choćby subiektywnie, bo zmierzone charakterystyki urządzeń elektronicznych w zasadzie nigdy nie potwierdzają takich podejrzeń).
Mytek Brooklyn Bridge II nie próbuje być iluzjonistą, który "wyczaruje" żywy dźwięk nawet ze słabych materiałów, dodając im ciepła i esencji, redukując brudy i wyostrzenia. Nie będzie też nerwowo szukał i przejaskrawiał najdrobniejszych smaczków lub niedoskonałości, pozostawi je tam, gdzie ich miejsce – czasami bliżej, czasami w tle.
Bardzo dobre różnicowanie określa zarówno jego klasę, jak i styl – to bezkompromisowy, ale opanowany profesjonalista, a nie żywiołowy artysta czy zawsze uprzejmy towarzysz.
Nagrania nie zawsze brzmią cudownie, ale szybko dojdziemy do wniosku, że zawsze prawdziwe, starannie, tak bez emfazy, jak i bez tonizowania. Bez upiększania, ale z pełną gotowością do oddania barw, soczystości i plastyczności.
Wysokie tony są świeże, sypkie, wyraziste, imponująco selektywne, jednocześnie właśnie dzięki bogactwu nie stają się jednostajnie agresywne. Potrafią wykazać się zarówno odpowiednią metalicznością, jak i subtelnością, mocno błysnąć i delikatnie szumieć.
Podobnie wszechstronny a przy tym odpowiedzialny jest bas – klarowny, konturowy, dynamiczny. Nagrane już smużenia i dudnienia nie zostaną dodatkowo przeciągnięte, ale też nie ulegną skróceniu; wgląd w nagranie jest wyśmienity w całym pasmie.
Scena jest obszerna i przejrzysta; to oczywiście duży walor, ale wydaje się on ściśle związany z ogólną neutralnością i precyzją, imponującą zwłaszcza w dalszych planach.
Nie skłania to jednak do podejrzeń o ponadnaturalne "uprzestrzennienie", stereofonia jest całkowicie prawidłowa. Regulacja brzmienia Normal/Warm jest związana z systemem o HAT (Harmonic Audio Tuning), który po raz pierwszy pojawił się w referencyjnym odtwarzaczu Empire, a teraz "zasilił" nowy Brooklyn Bridge II.
W nieco skromniejszej formie, bo mamy tutaj jedynie dwa ustawienia, podczas gdy w Empire jest pięć trybów "intensywności" pracy Układ HAT działa w domenie cyfrowej i decyduje o tym, jak duże ma być natężenie parzystych harmonicznych.
Producent nie zdradza szczegółów, chociaż można podejrzewać, że chodzi o wprowadzenie do sygnału źródłowego dodatkowych zniekształceń, nie zaś o ich redukcję.
W praktyce działanie HAT w Brooklynie Bridge II wydaje się na tyle subtelne, że nawet wiedząc, iż efektów należy szukać głównie w barwie, trudno pokusić się o jednoznaczne wnioski. Producent wyjaśnił, iż funkcja jest wciąż testowana, a zakres regulacji w Brooklynie Bridge II jest znacznie węższy niż w modelu Empire.