Wzmacniacz ma przeciętne gabaryty, ale bogate wyposażenie i ciekawe rozwiązania konstrukcyjne, co widać już w elementach umieszczonych na przedniej ściance. W centralnej części znajduje się okienko, przez które widać żarzące się lampy w sekcji przedwzmacniacza.
Regulacja głośności odbywa się tradycyjnym pokrętłem, połączonym z analogowym potencjometrem. Drugie z dużych pokręteł służy do przełączania wejść; aktywne jest wskazywane przez diodę. HTA-800 ma też parę mniejszych regulatorów barwy, które można odłączyć przyciskiem Direct. Układ ten nie pomija jednak filtra "kontur".
Na froncie wzmacniacza Taga Harmony HTA-800 zainstalowano jeszcze wyście słuchawkowe (6,3 mm). Integra jest zdalnie sterowana, a pilot robi dobre wrażenie - nie jest to plastikowy, tandetny sterownik, a kawał ciężkiego metalu, dedykowany właśnie HTA-800.
Podobnym "nie pogardziłby" niejeden znacznie droższy wzmacniacz. Zresztą samo urządzenie też jest bardzo solidne, z grubym metalowym frontem, co w tym teście jest chyba wyjątkiem. Pilot pozwala na regulację głośności, wybór źródeł, szybkie wyciszenie oraz włączenie i wyłączenie podświetlenia lampowej "komory".
Taga Harmony HTA-800 - złącza
Taga Harmony HTA-800 ma trzy wejścia liniowe, a także gramofonowe (MM), razem z zaciskiem masy. Sekcja przedwzmacniacza z lampowym buforem wyjściowym to dla wielu audiofilów duża atrakcja, zwłaszcza w tak umiarkowanej cenie, a jego działanie można też wykorzystać, podłączając zewnętrzną końcówkę mocy (HTA-800 ma stosowne wyjścia).
Wzmacniacz ma także dwa wejścia cyfrowe, jedno Toslink i jedno S/PDIF - przyjmują odpowiednio 24/96 i 24/192. Gniazda RCA (także analogowe) są znakomitej jakości, mają grube, zakręcane na obudowie kołnierze i ochronne kapturki.
Pojedyncze terminale głośnikowe są już bardziej typowe, ale też porządne. Gniazdo zasilające jest wyposażone w bolec ochronny, o czym producenci często zapominają, a co ma znaczenie przy podłączeniu gramofonu.
Taga Harmony HTA-800 - wnętrze
Wewnątrz HTA-800 prezentuje się równie poważnie, od razu zauważymy dobrze rokujący zasilacz, ze sporym transformatorem toroidalnym. Sekcję lampową umieszczono z przodu i oddzielono ekranem.
Wystarczająca liczba i zróżnicowanie wejść, a także ich przejrzyste rozplanowanie - to atuty funkcjonalności HTA-800.
Taka lokalizacja nie jest może najlepsza, jeśli chodzi o ścieżkę sygnałową (długą), ale pozwala pokazać lampy przez okno na przednim panelu. Jest to para 6N3 – dalekowschodni odpowiednik rosyjskiej, podwójnej triody 6N3P.
Regulacją głośności zajmuje się tzw. czarny potencjometr Alps, trwały i precyzyjny. Wejścia przełączane są przekaźnikami. Sekcja końcówek mocy to wspólny dla obydwu kanałów blok z czterema (po dwa na kanał) tranzystorami marki Toshiba. Przetwornik C/A oparto na układzie Cirrus Logic CS4344 (24 bit/192 kHz).
Odsłuch
Lampy mają mieć wpływ ma brzmienie, także na nasze wyobrażenie o tym, co usłyszymy, na nasze nastawienie, które pozwoli zinterpretować nawet najbardziej kontrowersyjne cechy, zgodnie z założeniami wstępnymi – że lampy to świetna sprawa lub wręcz przeciwnie.
Układ podzielono na kilka sekcji i płytek, starannie zmontowano, przygotowano wewnętrzne ekrany dla poszczególnych obwodów, ścieżka sygnałowa nie jest jednak najkrótsza, widać sporo połączeń przewodami.
Taga Harmony HTA-800 nie sprawi zawodu tym, którzy oczekują dużego ich wpływu, a wzmacniaczem hybrydowym interesują się dlatego, że z dość oczywistych powodów nie chcą pozostać z kilkunastoma watami – trudno byłoby oczekiwać więcej od wzmacniacza w pełni lampowego za ok. dwa tysiące złotych.
Brzmienie HTA-800 jest jednak przesiąknięte lampowym kolorytem, co w połączeniu z dość wysoką mocą daje rezultat naprawdę wyjątkowy; w podobnym stylu grają dopiero drogie wzmacniacze lampowe, i nawet jeżeli w głębszej warstwie są bardziej szlachetne, "lampowo naturalne", i mają cechy, które nie mogły się tutaj rozwinąć, to intensywne "podrasowanie" tego dźwięku przez parę 6N3 dało efekt, jak sądzę, całkowicie zgodny z zamiarami konstruktora. Nie ma tutaj żadnych niedopowiedzeń i niekonsekwencji.
Nawet bas jest jak z lampy – obszerny, miękki, ciepły, unikający zdecydowanych uderzeń, ale podtrzymujący dobrą selektywność; uderzenia w struny kontrabasu nie zlewają się, wybrzmienia wyższych rejestrów (basu) nie toną w żadnym dudnieniu, pogrubienie jest umiarkowane, chociaż dodaje masy; trochę trudniej HTA-800 radził sobie z pochodami gitary basowej w rytmicznej muzyce rockowej, tutaj soczysta perkusja była trochę podlana gęstym sosem, nie jest to wzmacniacz do "czytania" wszystkich dźwięków, a raczej do przekazania muzycznego pulsu, płynności i plastyczności.
Działanie wzmacniacza Taga Harmony HTA-800 jest wyzbyte nie tylko agresywności, ale też twardości, która w jakimś stopniu, wcale nie stojąc w sprzeczności z naturalnością, pojawia się w innych wzmacniaczach.
Taga Harmony HTA-800 nie brnie w taki naturalizm, który mógłby okazać się dla słuchacza nieprzyjemny, prowadzi grę dość swobodnie, ale zawsze uprzejmie, nienapastliwie.
Wysokie tony są zaokrąglone, satynowe, błysną okazjonalnie, nie wyostrzą w żadnej sytuacji, będą elegancko dopełniać i pozwalać na pierwszy plan wychodzić średnicy... która tej okazji nie nadużywa do stanowczej dominacji; jest raczej poważna niż lekka, wokale nie będą "wyskakiwać", środek ciężkości jest przesunięty w stronę niskich tonów, co wpływa na wiele dźwięków i pozornych źródeł stabilizująco i uspokajająco.
Nawet grając głośno, Taga HarmonyHTA-800 zachowuje swoistą łagodność.