U rządzenia Design Series mają być mniejsze, funkcjonalnie i wizualne nowoczesne, ale też poważne - bardziej do salonu i gabinetu niż do pokoju dziecka. W zeszłym roku wprowadzono dwa wzmacniacze zintegrowane.
Tańszy Denon PMA-30 już testowaliśmy. W serii jest jeszcze amplituner Denon DRA-100 oraz odtwarzacz Denon DCD-100; ten ostatni to ciekawy dodatek, wskazujący na wciąż duże znaczenie płyty CD, skoro pozostałe urządzenia (dzięki układom cyfrowym) mogą, z niewielką już tylko pomocą z zewnątrz, stać się nowoczesnymi źródłami (cyfrowymi).
Denon PMA-60 - przednia ścianka
Przednia ścianka ma przyciągać elegancją czarnego połysku, czarne są także boczne panele, a kontrastują z tym srebrne płyty - górna i dolna. Interfejs użytkownika jest przygotowany starannie i efektownie - regulacja wzmocnienia odbywa się za pomocą dużego pokrętła, każda funkcja jest tutaj sterowana mikroprocesorem, a skutki zmian widać na kontrastowym wyświetlaczu.
Za przełączanie źródeł odpowiada pojedynczy przycisk, ale z podstawowej puli źródeł wydzielono moduł BT, który można szybko wywołać dodatkowym, dedykowanym klawiszem. Z przodu jest jeszcze wyjście słuchawkowe.
Specjalnym atutem wzmacniacza Denon PMA-60 jest możliwość ustawienia wzmacniacza poziomo lub pionowo. Pod tym kątem przygotowano obudowę, rozplanowano elementy, a nawet ich oznaczenia, i wreszcie wisienkę na tym torcie - unikalny wyświetlacz, a konkretnie układy elektroniczne, które nim sterują; wyświetlacz automatycznie zmienia orientację w zależności od ustawienia wzmacniacza.
PMA-60 może pracować także w pionie, trzeba tylko w odpowiednich miejscach zamontować nóżki, a elektronika jest na tyle sprytna, że sama zmieni orientację wyświetlacza.
Denon PMA-60 - tylna ścianka
Tylna ścianka jest lekko schowana, otacza ją kołnierz utworzony przez zewnętrzne elementy obudowy - wystarczający, aby zamaskować (i zabezpieczyć przed uszkodzeniem) część wtyków. Chociaż obudowa ma niewielkie gabaryty, to nie panuje tutaj duży ścisk.
Denon PMA-60 jest kolejnym przykładem trendu ograniczania liczby konektorów analogowych i przekazania obowiązków transmisyjnych sygnałom cyfrowym, co w tej konkretnej konstrukcji ma zresztą dodatkowe uzasadnienie (o czym za chwilę).
Znajdziemy więc tylko jedną parę RCA dla sygnału liniowego, nie ma wejścia gramofonowego (i tego najbardziej szkoda). Wśród wejść cyfrowych znajdują się dwa wejścia Toslink, jedno S/PDIF oraz (w czym PMA-60 ma wyraźną przewagę nad tańszym modelem PMA-30) - USB-B.
Można w związku z tym oczekiwać, że USB będzie miało największe możliwości – i tak faktycznie jest. Denon PMA-60 powinien w tym zakresie zadowolić wszystkich (praktyków, nie teoretyków), przyjmuje sygnały PCM 32/384 kHz oraz DSD256. Do puli wejść należy jeszcze zaliczyć moduł Bluetooth z nowoczesnym dodatkiem parowania zbliżeniowego NFC.
Obecność wyjścia subwooferowego może się wydawać w takich urządzeniach dziwna, ale jest bardzo racjonalna wobec ich kompaktowej formy i wynikającego stąd dużego prawdopodobieństwa, że podłączymy podstawkowe zespoły głośnikowe; potem, tęskniąc za basem, będziemy mieli do niego drogę otwartą.
Układowa wyjątkowość Denona PMA-60 polega na tym, że jest to konstrukcja w pełni cyfrowa, czym może się pochwalić niewiele wzmacniaczy w ogóle, niezależnie od ceny. Układy oznaczone jako DDFA dostarczyła firma Qualcomm. Cyfrowo działa tutaj również przedwzmacniacz, wraz z regulacją głośności.
Sygnał z wejścia analogowego jest konwertowany na postać cyfrową. Z kolei dane z wejść cyfrowych trafiają od razu do stopni wzmacniających. Ciekawostką jest również to, że obwody DDFA przyjmują sygnały PCM 32/384 - tutaj wszystko się zgadza, oraz... DSD128, podczas gdy do wejścia USB, jak przekonuje producent, możemy podać DSD256.
PMA-60 - jako jedyny w tej stawce - zaserwował wejście USB-B, i to z parametrami PCM 32/384/ DSD256.
Odsłuch
W całej historii AUDIO przetestowaliśmy setki produktów Denona i były to w zdecydowanej większości urządzenia bazujące na wzmacniaczach (stereofoniczne lub wielokanałowe).
Trudno byłoby mi jednak stwierdzić, jakie jest firmowe brzmienie tej marki, jak się zmieniało i w jakim kierunku zmierza – Denony grają zarówno dość neutralnie, niespecyficznie, jak też wykazują różnorodność wynikającą z wielu odmiennych technik i rozwiązań konstrukcyjnych stosowanych przez firmę.
Oficjalna wersja, wyraźnie związana ze współpracą z firmą Marantz (w ramach kiedyś D & M, a teraz - Sound United) jest taka, że Denon brzmi bardziej dynamicznie i analitycznie, a Marantz - cieplej i "muzykalnie".
Według mnie, w takiej sugestii więcej jest marketingu niż faktów, a co najmniej nie można kupować Denonów i Marantzów w ciemno tylko na podstawie takiego założenia. Jednak tym razem nie będzie konfuzji i "votum separatum".
Jeżeli Denon chce brzmieć ofensywnie i detalicznie - to tak właśnie brzmi. To nie wszystko na jego temat, ale na tle innych wzmacniaczy tego testu, budujących dźwięki obszerniejsze, cieplejsze, spokojniejsze, Denon PMA-60 gra szybciej, chłodniej, z wyraźniejszym rysunkiem, "konkretniej", a w stosunku do swojej umiarkowanej mocy – zaskakująco dobitnie i dynamicznie.
Pod tym względem wcale nie ustępuje konkurentom, a niektórych nawet zostawia w tyle, bezwzględnym mocarzem nie jest, oszczędza siły w zakresie najniższego basu, aby nieco wyżej wykorzystać swój potencjał w sposób bardziej użyteczny dla walorów muzycznych, dobrze prowadząc rytm, a nawet trochę utwardzając uderzenia - jakbyśmy mieli do czynienia z miniaturką poważnego "pieca".
Średnie tony są podobnie wyraziste, wokale dobrze różnicowane i artykułowane, tą drogą dociera do nas po części prawda o głosie wokalisty, po części o kolorycie nagrania.
Denon nie będzie wprowadzał wyraźnych retuszy i "uprzyjemniał" dźwięków, które komuś się wcześniej nie udały, gra rzeczowo i dokładnie, nie jest "umilaczem".
Profil może wydawać się rozjaśniony, lecz nie jest to spowodowane ewidentnym podkreśleniem samych wysokich tonów, lecz raczej energetycznością i napięciem w całym pasmie - muzyka jest prowadzona w dobrym tempie, często szybkimi "cięciami", ale z uwagą, dokładnie, bez upraszczania - subtelne "ozdobniki" nie zamieniają się w ostre szpile. Bardzo dobra jest lokalizacja źródeł na scenie.