Wciąż obserwujemy i odnotowujemy jubileusze fi rm naszej branży, często testując urządzenia przygotowane specjalnie z takich okazji. Wiele z nich wywodzi się ze "złotych lat hi-fi", z lat 70. i 80. ubiegłego wieku, jednak coraz więcej jest młodszych, założonych już w XXI wieku, bowiem wbrew pesymistycznym prognozom, hi-fi, czyli stereofoniczne audio wysokiej jakości, wciąż ma się dobrze i inspiruje zarówno do kupowania sprzętu, jak i próbowania sił w biznesie. A okrągła rocznica pozwala nie tylko świętować, lecz również... intensywniej pracować, aby zwiększyć zyski – zarówno poprzez podkreślanie swoich kompetencji, wynikających z doświadczenia, jak też wprowadzanie do oferty kuszących, jubileuszowych propozycji.
To jest profesjonalne podejście do tematu. Niestety, AUDIO w takiej sytuacji zawiodło, bowiem w nieustannym natłoku prac bieżących, związanych z wydaniem kolejnych numerów, nie przygotowaliśmy żadnych urodzinowych "uroczystości".
Tylko tutaj, rzutem na taśmę, wspominamy w sposób nieprzyzwoicie skromny, nieprzystający do okoliczności, że pierwszy numer AUDIO ukazał się w październiku 1995 roku – 30 lat zamknęliśmy więc już poprzednim (wrześniowym) numerem, a tym rozpoczynamy… drugą trzydziestkę?
Być może, chociaż za 30 lat, a pewnie znacznie wcześniej, wstępniaki będzie pisał już ktoś inny. Nie wpadam jednak w ton nostalgiczny, jestem dumny i zdumiony, wstrząśnięty, a nie zmieszany, że tyle się udało. Z takiej perspektywy, tysięcy testów, odsłuchów, pomiarów, setek relacji z różnych imprez, dziesiątków tysięcy własnych zdjęć, takie uchybienie profesjonalizmowi, który staraliśmy się utrzymywać przez 30 lat… zostanie wybaczone.
O kilku specjalnych akcjach nawet zaczęliśmy myśleć, ale jak miałby wyglądać np. zbiór najlepszych urządzeń 30-lecia? Wybierać po jednym z każdego rocznika?
Zdecydowana większość nie jest już produkowana, więc praktyczny wymiar takiego przeglądu byłby marny, niezależnie od tego, że na pewno były takie lata, w których pojawiało się więcej urządzeń wartych wspomnienia. Może więc 30 najlepszych i wciąż dostępnych? Ale wtedy odcięlibyśmy większą część historii AUDIO… która jednak może mało kogo już interesuje. Najważniejsze, żeby nas wszystkich interesowało współczesne audio i kolejny numer AUDIO.
Andrzej Kisiel