PIANOHOOLIGAN

24 Preludes & Improvisation

24 Preludes & Improvisation

Wykonanie

Nagranie

Album "24 Preludia i Improwizacje" jest szóstym w dyskografii pianisty Piotra Orzechowskiego, który przyjął artystyczny pseudonim Pianohooligan. To trzeci album nagrany solo i tę twórczość należy szczególnie wyróżnić, bo choć cenię każde jego nagranie, a dodać należy dwie płyty z jego zespołem High Definition i płytę "Bach Rewrite" nagraną z Marcinem Maseckim i Capellą Cracoviensis, to dzieła solowe Piotra Orzechowskiego są jak pomniki w polskiej kulturze.

Nazwałem kiedyś Pianohooligana "naszym Keithem Jarrettem" i coś w tym jest głębszego. Znaczące są nieśmiało postawione liczby przy nazwisku kompozytora, wykonawcy i tytule "24 Preludes & Improvisations" w spisie utworów: b. 1990, comp. 2016. Mając 26 lat, Orzechowski stworzył dzieło, o jakim Keith Jarrett w tym wieku zapewne nawet nie marzył, choć nagrał już pierwszy album solowy "Facing You". Słowem, tuż obok nas tworzy i rozwija swoją artystyczną koncepcję jeden z największych muzyków naszych czasów.

Pierwszy raz usłyszałem o Piotrze Orzechowskim, kiedy w konkursie na Indywidualność Jazzową podczas 44. Wrocławskiego Festiwalu Jazzowego Jazz nad Odrą zdobył nagrodę indywidualną. Potem był udział jego kwartetu w finale Konkursu Jazz Hoeilaart w Belgii i nagroda dla najlepszego instrumentalisty konkursu Jazz Juniors 2008. Kiedy odniósł zwycięstwo w prestiżowym konkursie Montreux Jazz Piano Competition, zrobiło się o nim głośno.

- W jury siedział m.in. Tommy LiPuma - powiedział mi później Piotr Orzechowski. - Nie przypuszczałem nawet, że mogę wygrać, obawiałem się, że mój styl może nie zostać zrozumiany. Pierwszy etap skończył się moją osobistą porażką, chciałem pokazać się z lepszej strony, a z powodu stresu czułem, że nie idzie mi dobrze. Ważne jednak, że nie spanikowałem, grałem po swojemu do końca i przeszedłem do następnego etapu. Skoro jury zobaczyło we mnie coś godnego uwagi, pomyślałem, że muszę w finale pójść na całość. Poczułem wielką odpowiedzialność sytuacji, otworzyłem się i zagrałem najlepiej, jak wtedy umiałem. Później Tommy LiPuma powiedział mi, żebym nigdy nie schodził ze ścieżki, którą obrałem.

Spotkałem się z nim po premierze albumu "Experiment: Penderecki". Rozmawialiśmy wiosną 2013 r. w nieistniejącej już kawiarni "Pożegnanie z Afryką" na rogu ul. Krakowskie Przedmieście i Bednarskiej w Warszawie. Nomen omen Piotr urodził się i tworzy w Krakowie, a przy Bednarskiej jest szkoła muzyczna, którą ukończyło wielu jazzmanów. Ciekawiło mnie, dlaczego przyjął pseudonim Pianohooligan.

- To nazwa projektu zrodzonego z buntu - powiedział. - Widzę, jak współczesny język jazzu odsączany jest z harmonii, jej niesamowitych splotów, które złudnie kojarzone są z przeintelektualizowaniem. W rzeczywistości kryją się w nich emocje i prawda, twórcy mieliby dzięki nim więcej środków wypowiedzi. Jest wielu kompozytorów, którzy poświęcili życie, żeby rozwinąć harmonię: Wagner, Skriabin, Hindemith, Szostakowicz.

Jazz od samego początku bazował w tym aspekcie na osiągnięciach muzyki klasycznej. Ta kopalnia jest jednak przez współczesny jazz niemal opuszczona, a muzycy ograniczają się najczęściej do muzyki rytmicznej, konceptualnej, kłaniając się w pas melodii, groove`owi lub free lat 70`. Wzorem są dla mnie muzycy, którzy stworzyli oryginalny, indywidualny język, niekiedy przyczyniając się do powstania nowego gatunku. Nie chcę nawet myśleć, że gram jazz, bo wtedy nigdy się z tego stylu nie wyzwolę. Nie określam się też jako improwizator klasyczny, najważniejsza jest praca nad sobą.

Tej idei jest wierny do dziś, czego dowodem jest album "24 Preludes & Improvisations" zawierający preludia i następujące po nich improwizacje. Do nagrania w Studiu S-1 Polskiego Radia im. W. Lutosławskiego przystąpił z gotowymi pomysłami, ale bez partytury. Jak prawdziwy improwizator. Wykorzystał doświadczenia ze spotkania z muzyką Pendereckiego, z "przekomponowania" Bacha i z odkrywania muzyki ludowej na płycie "15 Studies for the Oberek". Jedną z inspiracji były dla niego Preludia Jana Sebastiana Bacha. Dwadzieścia cztery miniatury Piotra Orzechowskiego i odpowiadające im improwizacje ułożone zostały w porządku chromatycznym w dwunastu tonacjach koła kwintowego dur i moll.

Nasz pianista jawi się tu erudytą historii muzyki rozwijając pomysły wiedeńskich klasyków, francuskich impresjonistów, zwraca uwagę na kolorystykę instrumentalną. Słychać jazzowy puls, choć mocniej wybija się rytm polskich tańców ludowych, co daje muzyce Piotra Orzechowskiego wyrazisty akcent dzieła tworzonego tu, nad Wisłą.

Można by pomyśleć, że – by wniknąć w te nagrania – potrzeba wiedzy i osłuchania. Nic podobnego. Byłem na dwóch koncertach pianisty podczas których wykonywał "Preludia i improwizacje". Było cicho, jak makiem zasiał, nikt się nawet nie poruszył, żeby nie uronić żadnej nuty. Żeby każdy dźwięk wchłonąć, by wibrował i poruszał w nas myśli i uczucia. Bo to muzyka silnie nasycona emocjami twórcy. I tak samo silnie oddziałuje na wszystkich, którzy się z nią zetkną. Historia pokaże, czy to dzieło epokowe. Dla mnie album 2017 roku.

Marek Dusza
DECCA/UNIVERSAL

GATUNKI MUZYKI
Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta maj 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio grudzień 2024

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu