Idealnie czarny, błyszczący i łasy na kurz - taka dziś moda i pod tym względem Pioneer BDP-LX71 zdobywa maksimum punktów. Na pierwszy rzut oka widać tylko dwa przyciski, jednak jest ich więcej - typowy zestaw do obsługi podstawowych funkcji transportu zrealizowano bowiem na sensorach dotykowych, wtapiając je w linię frontu.
To rozwiązanie nowoczesne i spójne z przyjętą konwencją stylistyczną, niestety, w praktyce rzecz nie wygląda już tak różowo; dotykowe pola są dość małe, w półmroku obsługa nie będzie łatwa.
Wyposażenie tylnej ścianki jest tu zdecydowanie najbogatsze - oprócz różnorodności gniazd uwagę zwraca jakość konektorów. Pojawiło się duże gniazdo sieciowe, a powierzchnie styków niemal wszystkich terminali są złocone. Obecność wielokanałowego wyjścia 7.1 odróżnia Pioneera BDP-LX71 od konkurencji.
Kryją się za nim naturalnie dekodery wielokanałowe, w tym przypadku dla kompletu formatów, od Dolby Digital, DTS, aż po najnowsze Dolby Digital Plus i Dolby TrueHD, jedynie z DTS HD (Master Audio) trzeba poradzić sobie za pomocą zewnętrznego dekodera (w amplitunerze).
W tym celu surowy sygnał musi być wyprowadzony z urządzenia złączem HDMI. W ramach ustawień audio możliwa jest również konwersja do formatu LPCM, choć w przypadku DTS HD Pioneer posługuje się wtedy jedynie rdzeniem DTS (z pominięciem strumieni HD).
Pioneer BDP-LX71 - konwertery obrazu i odtwarzane formaty
Oprócz obowiązkowej transmisji obrazu, który w ramach HDMI ma oczywiście postać 1080p (/24 lub /60), Pioneer oferuje w warstwie dźwiękowej ciekawy, spotykany tylko w najlepszych rozwiązaniach mechanizm - PQLS.
Firmowy system działa, niestety, tylko w obrębie urządzeń Pioneera (na linii odtwarzacz - amplituner), pozwala na uruchomienie głównego zegara taktującego w amplitunerze, który steruje całym systemem.
Dla analogowych wyjść wideo (komponent, kompozyt, a nawet S-Video) przygotowano bardzo dobre konwertery obrazu Analog Devices (297 MHz / 12 bit). Na okazałej płytce audio umieszczono aż cztery dobrej jakości konwertery C/A Wolfsona, każda kość jest stereofoniczna, mamy więc w sumie osiem kanałów (7.1), przetwornik dla kanałów przednich obsługuje także dedykowaną parę stereo, która otrzymuje ten sam sygnał.
Pioneer BDP-LX71 odczytuje płyty sprawnie, pod tym względem idzie łeb w łeb z NAD-em. Wprawdzie detekcja płyty i wczytanie menu to wciąż kilkadziesiąt sekund (bardziej 40 niż 20), ale takie są obecnie realia pracy źródeł Blu-ray. Mechanizm Pioneera jest cichy, wentylator zachowuje się dostatecznie dyskretnie, co przy jego dużych rozmiarach jest miłą niespodzianką.
Dla zaawansowanych użytkowników atutem odtwarzacza będzie także rozbudowany panel ustawień obrazu, a wszystkich ucieszy wspaniała grafika ekranowego menu.
Dźwięk i obraz
Dynamiczne i czyste - tak najkrócej można podsumować brzmienie Pioneera. Zanim jednak zapadną ostateczne wyroki, warto w tym przypadku zwrócić szczególną uwagę na formę odtwarzacza jako źródła muzyki, ponieważ jako jedyny w tym teście i jeden z nielicznych odtwarzaczy w ogóle, oprócz wyjść wielokanałowych ma dedykowane wyjście dwukanałowe.
Nie oszukujmy się, nie jest to jeszcze poziom odtwarzaczy CD za kilka tysięcy złotych, ale sukcesem jest już to, co udało się osiągnąć. Pioneer BDP-LX71 nie sili się na jakąś wyrafinową naturalność, na bogatą paletę barw, na specjalne wybrzmienie detali, czy w ogóle na cokolwiek, do usłyszenia czego trzeba audiofilskiego przygotowania, cierpliwości i specjalnych płyt. Za to cechy, które wpływają na bardzo dobre pierwsze wrażenie, opanował doskonale.
Brzmienie Pioneera BDP-LX71 - otwarte, żywe i ofensywne, zarazem nie odkrywające zbyt wielu niedoskonałości nagrań. Bezwzględna rozdzielczość nie jest więc bardzo wysoka, ale subiektywne wrażenie nasycenia detalami i przejrzystość – całkowicie satysfakcjonujące.
W realizacjach wielokanałowych żaden szczegół nie będzie zgubiony, żaden dźwięk nie będzie się również spóźniał. Wartko, bez ocieplenia, zarazem nie mechanicznie, lecz naturalnie i radośnie.
Obraz z dysków Blu-ray jest już wręcz ponadnaturalny, lecz nie dzięki wyostrzeniom, lecz niezwykle miłej dla oka, lekko złagodzonej kolorystyce. Niczego to nie ogranicza, gdyż nie tracimy nic ze szczegółowości. Wszystko ogląda się z dużym komfortem, zainteresowaniem i odczuciem swoistej kinowej magii. Na tym tle płyty DVD okazują słabość – właśnie brak tej kropki nad i, jednak i na tym polu Pioneer radzi sobie nie gorzej od konkurentów.
Radosław Łabanowski