MONITOR AUDIO
Gold 300

Najlepsza, najnowsza, najdroższa - seria Gold nigdy jeszcze nie zawędrowała tak wysoko swoim topowym modelem, przekraczając teraz pułap 20 000 zł, podobnie jak R11 KEF-a. Obydwie konstrukcje prezentują się bardzo godnie, bez zastrzeżeń, adekwatnie do swoich cen. Efektownie demonstrują oryginalne firmowe rozwiązania w ich prawie najlepszych opcjach i bezwzględnie najnowszych wersjach. Wszystko to ostatecznie ma służyć brzmieniu, jednak sam wygląd tych głośnikowych piękności z pewnością będzie miał duży wpływ na decyzję. Czy techniczna, minimalistyczna elegancja KEF-a, czy błyskotliwy, jubilerski czar Monitor Audio? Zależy od gustu i może też od stylu wnętrza, ale nawet bez takiego dopasowania obydwie propozycje będą dużą ozdobą.

Testy porównawcze

Gold 300
KEF
R11

Nasza ocena

Wykonanie
Mimo niezmienionego oznaczenia, nowa wersja G 300 zyskała nową (większą) formę i nową (lepszą) treść techniczną - przetworniki podobne jak w referencyjnej serii Platinum II. Luksusowe wykonanie obudowy, zwłaszcza w wersji hebanowej (oczywiście na wysoki połysk).
Laboratorium
Charakterystyka przetwarzania delikatnie opadająca w kierunku wysokich częstotliwości, mocny i nisko rozciągnięty bas, bardzo dobre rozpraszanie. Impedancja 4 Ω, czułość 87 dB.
Brzmienie
Mistrzowska spójność, plastyczność i gładkość. Komunikatywne, bezproblemowe, przyjemne aż do rozkoszy przy lepszych nagraniach, a przy słabszych – co najmniej lekkostrawne. Mocny i dobrze prowadzony bas, wyrafi nowana, rozdzielcza góra. Najwyższa kultura. Możliwość przestrajania obudowy.
Artykuł pochodzi z Audio

Odsłuch

Obydwu modeli nie mogłem porównać w "jedności akcji, miejsca i czasu", spotkania z nimi dzieliły trzy miesiące. R11 mieliśmy w redakcji pod koniec listopada, a Monitor Audio Gold 300 - pod koniec lutego.

Tym razem wyjątkowo tego żałowałem, bowiem brzmienia obydwu kolumn były w ogólnym zarysie do siebie bardzo podobne (w każdym razie tak je odebrałem w owym odstępie czasu), a przecież na pewno niejednakowe. Aby być pewnym nie tyle sposobu, co stopnia zróżnicowania, niezbędne byłoby ich "zderzenie".

Co do niektórych cech jestem pewien, iż zmierzają w określonym kierunku, trudniej uczciwie podkreślać, że owe różnice są "zasadnicze". Jednocześnie podczas takiego spotkania mogłyby wypłynąć jeszcze inne...

Po typowej porcji zastrzeżeń, które w podobnym stopniu objaśniają, co zamulają każdą moją relację, wracam do meritum i podkreślam - obydwie kolumny reprezentują podobny styl, trzymają się ram brzmienia zrównoważonego z lekką przewagą "dolnych partii".

Z premedytacją użyłem rzadko stosowanego w takich opisach, ale pojemnego określenia "dolnych partii", aby pozostawić sobie pole manewru do uszczegółowienia. W obydwu przypadkach dominują różne podzakresy, ale podobnie pozostawiają wysokim tonom rolę dopełniającą.

Ani R11, ani Goldy 300 nie iskrzą, nie świszczą, ani nawet nie błyszczą, a mocne i rozłożyste uderzenia w blachy perkusji oddają z elegancją, jakiej byśmy się nie spodziewali... oczekując raczej więcej energii i swobody.

Zgoda, to może powodować pewien niedosyt, ale coś za coś - w zamian pojawiają się inne walory, które byłyby nie do pogodzenia z wyeksponowaniem góry pasma. Zresztą "niedosyt" jest tutaj naprawdę warunkowy, znowu piętrzą się "ale", dla niektórych słuchaczy wysokich tonów będzie "akurat", dla innych za mało.

To będzie też zależało od rodzaju słuchanej muzyki. Ten wątek jest bardzo często podnoszony w takich sytuacjach, a ja jestem ostrożniejszy w ferowaniu ostatecznych wyroków, bowiem wbrew wielu opiniom, podbite skraje pasma wcale nie zawsze pomagają muzyce rockowej, a dynamika i dobry detal są też potrzebne, a może nawet szczególnie, najbardziej wymagającym melomanom, słuchającym klasyki.

Czytaj również: Co to jest główna oś odsłuchu?

Monitor Audio Gold 300

Monitor Audio Gold 300

Mimo to przyznaję, że Monitor Audio Gold 300 przejawiają pewne skłonności i upodobania, ich kultura bardziej mi "leżała" przy muzyce wysublimowanej.

Ostrzejsze kawałki też korzystały z atutów tego brzmienia, chociaż nie upierałbym się, że było to wykonanie najbardziej porywające i emocjonujące. Z drugiej strony, gdy już uchwycimy sens, konsekwencję i muzykalność takiego profilu, możemy odnaleźć w nim wsparcie dla każdej muzyki.

Goldy 300 nie należą do kolumn, które robią wielkie show, a tym bardziej nie wchodzą na scenę w gwiazdorskiej pozie. Ale nie jest to też przypadek, który na początku sprawiałby problem dźwiękiem zbyt smutnym i nijakim; takie też znamy, wymagające żmudnego odkrywania zalet, wytrawnego gustu, złotego ucha, a czasami także wyobraźni...

Goldy 300 nie są suche i bezbarwne, wręcz przeciwnie - soczystość, plastyczność i barwy dają im siłę pozytywnego oddziaływania, każde nagranie było komfortowe, przyjemne, a czasami nawet hipnotycznie zniewalające.

Gdyby dodać więcej góry, byłoby żywiej, efektowniej, dobitniej, ale na pewno już nie tak elegancko i uprzejmie. Są jednak cechy, które od samego początku robią wrażenie. Wspaniała scena - szeroka i zapełniona, miejscami "zagęszczona", a przecież czytelna, swobodna, z oddechem, bez zatłoczenia i spłaszczenia.

Goldy 500 wprowadzają więcej ciepła i miękkości niż R11, ale nie prowadzą do kluchowatości, środek pasma jest mocny, bliski, nie tak dobitny w dolnym podzakresie jak z KEF-ów, mniej "charakterny", łagodniejszy, a zarazem świetnie nasycony i "osadzony", zespolony z basem bezbłędnie. W tym miejscu przychodzi refleksja kojarząca brzmienie z konstrukcją.

Nie jest łatwo uzyskać zdrowe, pełne wybrzmienie "dolnego środka" - to wyzwanie nawet dla najlepszych konstruktorów, a wielu z nich uważa (skądinąd słusznie), że pomaga w tym zarówno zastosowanie niskiej częstotliwości podziału, jak też dużego głośnika średniotonowego (te obydwie cechy pozostają ze sobą w pewnym związku, chociaż nieobowiązkowym).

Czytaj również: Dlaczego otwór bas-refleks nie promieniuje w fazie przeciwnej do fazy przedniej strony membrany?

Tym razem, zamiast nielubianych przez audiofilów blaszek, w roli zwor występują zaterminowane odcinki kabli.

Tym razem, zamiast nielubianych przez audiofilów blaszek, w roli zwor występują zaterminowane odcinki kabli.

Goldy 300 mają ekstremalnie mały głośnik średniotonowy, a mimo to brzmienie całego zakresu średnich tonów jest absolutnie bezproblemowe, wyrównane, spójne, co zresztą potwierdza charakterystyka przetwarzania.

Prawdopodobnie źródłem takiej zdrowej siły omawianego zakresu nie jest sam średniotonowy, ale również, a może nawet w większym stopniu, głośniki niskotonowe, co wymagało wyjątkowo umiejętnego połączenia, wolnego od jakichkolwiek zaburzeń i sygnalizowania, że niekoniecznie cała średnica jest przetwarzana przez jeden przetwornik (średniotonowy).

Nie ma tutaj aż takiej siły i emfazy, jaką epatuje R11, jednak w KEF-ie jest to "ponadnormatywne", specyficzne, a tutaj ułożone w idealnych proporcjach, niemal wygładzone.

Bardzo dobra spójność i wypełnienie "dołu" nie odsuwa na drugi plan wyższych partii środka pasma. Zacząłem od tego, że wysokie tony nie są ofensywne. Kiedy jednak wsłuchamy się w wokale i trąbki, okazuje się, że nie brakuje im wyższych harmonicznych i "połysku". Nie są przejaskrawione, nigdy nie stają się natarczywe, ale też głosy nie są w najmniejszym stopniu nosowe, a dęte - przytłumione.

Grzecznie i wyraźnie, miękko i dokładnie - Monitor Audio Gold 300 zręcznie łączą te cechy, które zwykle stają naprzeciwko siebie. R11 są twardsze, bardziej energetyczne, jednoznaczne, komunikatywne, za to Goldy układają się do ucha, pozwalają czytać muzykę bardzo łatwo, nie wywołując skoków adrenaliny, a raczej wzrost poziomu dopaminy. Nie hukną i nie strzelą fajerwerkami, za to namalują piękne dźwiękowe obrazy i wcale nie będą monotonne.

Wysokie tony, na razie potraktowane przeze mnie z umiarkowanym entuzjazmem, z każdym kolejnym nagraniem dowodziły swojej mistrzowskiej rozdzielczości.

Konstruktor poskromił ich aktywność, ustalając umiarkowany poziom, a mimo to potrafią się "przebić", czy raczej "wypłynąć na powierzchnię", z niesamowitą różnorodnością wybrzmień, detali, tworzonej przez siebie akustycznej aury.

Trzeba posłuchać nie tyle dłużej, co więcej - żaden pojedynczy "kawałek" nie zrobi tak dużego wrażenia, jak ich porównanie.

Koloryt wysokich tonów jest zawsze dość subtelny, a w oderwaniu od innych próbek może wydawać się czymś o tyle zwyczajnym, o ile właściwym dla zastosowanego tweetera. Okazuje się jednak, że to cechy konkretnych nagrań, z wyjątkową dbałością odkrywane i pokazywane przez Goldy. Wzorcowe połączenie precyzji i kultury. Nie może być za ostro, ale nie może być mydłkowato.

Czytaj również: Czy kolumny trzeba ustawiać na kolcach?

Nogi też wyglądają solidnie i elegancko, i tak też zostały przymocowane. Przy takim rozstawieniu punktów podparcia konstrukcja będzie bezpieczna.

Nogi też wyglądają solidnie i elegancko, i tak też zostały przymocowane. Przy takim rozstawieniu punktów podparcia konstrukcja będzie bezpieczna.

Próby godzenia tych "racji" kończą się jednak często kompromisem trochę podgniłym, kiedy pojawia się brzmienie się suche i matowe, "wyprane". Natomiast dźwięk Goldów 300 jest wyrazisty i słodki, gęsty i przejrzysty, angażujący i łagodny - przyjemny i pożyteczny. Czego może zabraknąć?

"Naturalistycznych" szorstkości, brutalnych uderzeń, ostrych cięć. Jeden z moich ulubionych sprawdzianów - brzmienia werbla - pokazał, że w tej dziedzinie Goldy dają sobie radę, pokazują całe spektrum (które wcale nie sprowadza się do wąskopasmowego "trzaśnięcia"), chociaż nie postawią przed nami prawdziwego zestawu perkusyjnego. Podobnie z brzmieniem "stopy", a wraz z nią wchodzimy w zakres niskich częstotliwości.

Bas ma "ilościowo" większe udziały niż wysokie tony, tworzy trwałe, solidne wsparcie w każdej sytuacji. Zestaw zatyczek pozwala ustalić optymalny poziom, co z kolei uniemożliwia... jednoznaczną ocenę - czy jest go za dużo, czy za mało, czy w sam raz (tym bardziej, gdy weźmiemy pod uwagę różne pomieszczenia i ustawienia). Wraz z niższym strojeniem bas-refleksu, a tym bardziej przy jego zamykaniu, zmienia się też odpowiedź impulsowa.

Ponieważ w teście kolumny stały daleko od ściany, więc w pierwszym podejściu nie zastosowałem żadnych "dodatków" (strojenie z najwyższym poziomem basu w jego użytecznym podzakresie).

Dźwięk był obfity, na niektórych nagraniach basu było odrobinę za dużo, ale nawet wtedy nie był on kłopotliwy - nie smużył i nie dudnił, ani też nie "przywalał", co najwyżej brzmienie stawało się zbyt gęste. Wystarczyło jednak zamknąć jeden z otworów, aby zapobiec wszelkiego tego typu sytuacjom. 

Bas schodził wówczas nisko, był sprawny i w swoisty sposób dyskretny, pięknie pokazywał grę kontrabasu, potęgę spektakularnych momentów oddawał na "trzy czwarte", dbając cały czas o czytelność i porządek. Nie są przy tym oschłe i wyniosłe, lecz uprzejme i wyrozumiałe; wspomniana rozdzielczość nie piętnuje słabszych nagrań w sposób zmuszający do ich wyłączenia. Oszczędzają nam nerwów i skrajnych emocji, wciągają w niuanse.

Chcąc się czegoś czepić, można im zarzucić niedostatek dzikości, wulgarności, szorstkości, ale tym samym trzeba automatycznie chwalić ich płynność, elegancję, wręcz wykwintne maniery.

Specyfikacja techniczna

MONITOR AUDIO Gold 300
Moc wzmacniacza [W] 100-250
Wymiary [cm] 100 x 24 x 36 bez cokołu
Rodzaj głośników W
Efektywność [dB] 87
Impedancja (Ω) 4
Wymiary: wys./szer./gł., W przypadku urządzeń testowanych w AUDIO wartość mierzona.
Laboratorium
Laboratorium Monitor Audio GOLD 300

Monitor Audio podaje pasmo przenoszenia za pomocą częstotliwości granicznych ze spadkami 6 dB, a to nie jest tym samym, co tolerancja +/-3 dB, bowiem można przyjąć, że spadek -6 dB (jak i każdy inny), jest wyznaczany nie od najwyższego punktu charakterystyki, ale od poziomu średniego.

Sprawdźmy i porównajmy. Według producenta pasmo rozciąga się od 30 Hz do 50 Hz (-6 dB); według naszych pomiarów takie spadki (względem poziomu średniego) notujemy faktycznie przy ok. 28 Hz, ale na drugim skraju - już przy 20 kHz. Mimo że nasz pomiar kończy się przy tej częstotliwości, "zdążyliśmy" złapać charakterystykę właśnie na takim spadku i nie wydaje się możliwe, aby wyżej wróciła ona do wyższego poziomu.

Porównując ten "moment" do poprzedniej wersji Gold 300, można zauważyć, że poprzedni głośnik wysokotonowy "ciągnął" trochę lepiej (wyżej), przy 20 kHz nie było jeszcze spadku, a mały szpic, który teraz widać przy 16 kHz, znajdował się wtedy przy 18 kHz. Z kolei dolna częstotliwość graniczna jest lepsza (niższa) w nowych 300-kach - wcześniej spadek -6 dB był notowany przy 35 kHz (w obydwu przypadkach - przy bas-refleksach całkowicie otwartych).

Zamknięcie jednego z tuneli bas-refleks obniża częstotliwość rezonansową - z 34 Hz do 24 Hz - zgodnie z teorią (dwukrotne zmniejszenie całkowitej powierzchni otworów, bez zmiany długości tuneli i objętości obudowy, obniża częstotliwość rezonansową o pierwiastek z dwóch), ale przesuwa punkt -6 dB wyżej - z 28 Hz do 33 Hz, na skutek znacznie niższego poziomu ciśnienia promieniowanego przez bas-refleks (nie wiąże się to jednak wprost z mniejszą powierzchnią, ale z niższym strojeniem - gdybyśmy przy jednym otworze pracującym ok. dwukrotnie skrócili jego tunel, wrócilibyśmy do wyjściowej częstotliwości rezonansowej i kształtu charakterystyki, tylko już przy niższych poziomach pojawiałyby się kompresja i turbulencje). Całkowite zamknięcie obudowy przesuwa punkt -6 dB do 38 Hz (w poprzedniej wersji w takim przypadku mieliśmy 45 Hz).

Charakterystyki ciśnienia z samych głośników niskotonowych i z otworów, dla obydwu opcji strojenia bas- -refleksu, pokazujemy na rysunkach dodatkowych. Podobnie jak w R11, ciśnienie z głośników pokazują krzywe niebieskie, z otworów - zielone, a krzywe czerwone to charakterystyki wypadkowe.

Układ niskotonowych rezonansów na charakterystyce impedancji zależy od wariantu pracy obudowy; warto zauważyć, że przy obudowie zamkniętej pojedynczy szczyt lokuje się przy 47 Hz, a ponieważ przy tej częstotliwości spadek na charakterystyce przenoszenia - ale względem wierzchołka - wynosi ok. 3,5 dB, więc układ pracuje w tej opcji z dobrocią Qtc ok. 0,65, co tłumaczy dość dobre rozciągnięcie charakterystyki (chociaż dla najlepszej odpowiedzi impulsowej z bas-refleksu wartość ta powinna być nieco niższa).

Porównajmy to do wyników uzyskanych z R11. O ile przy bas-refleksie pracującym "pełną parą" spadki 6 dB są podobne w Gold 300 (nowych) i R11, o tyle zamykanie otworów bardzo skraca bas KEF-ów, w praktyce wykluczając tam zastosowanie takiej opcji, a w Monitor Audio pozostawia bas wciąż dostatecznie rozciągnięty.

W każdej opcji (Gold 300) niskie częstotliwości są wyeksponowane, przy obydwu otwartych bas-refleksach najbardziej, w takim wariancie nie złapiemy charakterystyki w ścieżce +/-3 dB, co jest już możliwe po zamknięciu obudowy, dla pasma 40 Hz - 20 kHz. Zakres 200 Hz - 18 kHz utrzymuje się w bardzo wąskiej (jak na zespół głośnikowy) tolerancji +/ 1,5 dB. Tutaj Monitor Audio daje "popis", zapewniając liniowość nawet lepszą niż KEF, który zwykle bryluje pod tym względem (liniowości zakresu średnio-wysokotonowego).

Taki rezultat dotyczy zarówno pomiaru na osi głównej, pod kątem 15º w płaszczyźnie poziomej, jak i pod kątami +/-7º w płaszczyźnie pionowej. Chociaż można dostrzec różnice między tymi dwoma ostatnimi krzywymi, to pozwalają one zmieścić się w takim polu, a - co ciekawe - są one największe w zakresie 500 Hz - 1 kHz, więc najprawdopodobniej wynikają one z przesunięć fazowych między sekcją niskotonową a średniotonową (częstotliwość podziału jest dość wysoka, producent podaje 650 Hz, lecz to nie dziwi przy zastosowaniu tak niewielkiego, a więc delikatnego średniotonowego), natomiast przejście przez podział między średniotonowym a wysokotonowym (wg danych producenta - 3 kHz) jest gładkie na wszystkich osiach.

To zasługa zarówno relatywnie niskiej częstotliwości podziału, niewielkiej odległości między centrami akustycznymi obydwu przetworników, jak też (prawdopodobnie) zastosowania fi ltrów wyższych rzędów. Dzięki temu stabilność charakterystyki jest w badanym zakresie kątów niemal tak samo dobra, jak z koncentrycznego modułu Uni-Q (R11). Lekka tendencja do opadania w kierunku wysokich częstotliwości nasila się pod kątem 30º, należy więc Goldy 300 skręcić w kierunku miejsca odsłuchowego.

Maskownicę można pozostawić założoną - co prawda widać małe "impulsy" wprowadzane przez nią przy 4-5 kHz, ale nie powinny one być wyraźnie słyszalne, są niewysokie i wąskopasmowe. W porównaniu z poprzednimi Goldami 300 charakterystyka w zakresie średnio-wysokotonowym jest jeszcze lepiej uporządkowana (wyrównanie i stabilność) kosztem niewielkiej straty na skraju pasma.

Średni poziom w całym pasmie wynosi 87 dB (wzrost o 1 dB), co wynika głównie z wyższego poziomu w dolnej części pasma, a ten - z zastosowania większych, wydajniejszych przetworników niskotonowych. Wraz z proporcjonalnie większą obudową obniżyła się też dolna częstotliwość graniczna. Zatem zysków jest w sumie sporo, a strata minimalna, chociaż trzeba też wciąż brać pod uwagę, że tak "przeprofilowana" charakterystyka będzie się wiązała z inaczej ułożonym brzmieniem - umocowanym bardziej w niskich częstotliwościach.

Podobnie jak R11, Gold 300 to konstrukcja znamionowo 4-omowa, ale w odróżnieniu od KEF-a, Monitor Audio przyznaje to otwarcie, nie rodząc konfuzji podawaniem wartości 8 Ω. Dodaje tylko informację, że wartość minimalna 3,5 Ω pojawia się przy 1 kHz, co potwierdzają nasze pomiary. Odrobinę wyższa jest wartość w lokalnym minimum przy 120 Hz.

W zakresie średnio-wysokotonowym zmienność (modułu impedancji) jest bardzo niewielka, a szczyty w zakresie niskotonowym też niewysokie, Gold 300 będzie łatwym partnerem dla każdego "normalnego", tranzystorowego wzmacniacza.

Zalecana (przez producenta) moc wzmacniacza odpowiedniego dla Goldów 300 powinna zawierać się granicach 100-250 W. Jednocześnie jako moc maksymalna (RMS) podawana jest wartość 250W i widoczna zbieżność jest logiczna. Skądinąd słuszna jest też rekomendacja, aby do kolumn o takiej mocy ( i takiej klasy) podłączać wzmacniacze o mocy co najmniej 100 W, jednak zastanawiająca staje się różnica dolnej wartości granicznej (rekomendowanej mocy) w podejściu KEF-a i Monitor Audio.

KEF rekomenduje dla R11 moc w zakresie 15-300 W, tutaj również górna granica zakresu pokrywa się z mocą znamionową, ale dolna jest o wiele, wiele niższa. A nie ma ku temu żadnych podstaw techniczno-parametrycznych i nie należy sądzić, że są jakiekolwiek inne, obiektywne, nawet w sferze brzmieniowej. Wielu audiofilów może błędnie interpretować taką różnicę (w rekomendacjach), sądząc, że Gold 300 jest bardziej "wymagający", aby "ruszyć z miejsca", zostać "wysterowany" itp., potrzebuje znacznie więcej mocy.

Nawet jeżeli weźmiemy pod uwagę 1 dB przewagi efektywności R11, to podobne ciśnienie uzyskamy z Goldów 300 przy dostarczeniu 20 W, jak z R11 przy 15 W. Różnica bierze się ze zupełnie dowolnego, nieopartego na żadnych normach, wyznaczania zakresów "rekomendowanej mocy". Równie dobrze można by rekomendować, w jakim zakresie ma się mieścić ilość wypitego alkoholu na imprezie. Górną granicę jakoś można wyznaczyć wytrzymałością delikwenta, ale jak wyznaczyć dolną? Ile potrzebujecie, aby się "wysterować"?

MONITOR AUDIO testy
Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta maj 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio grudzień 2024

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu