FALCON ACOUSTICS
R.A.M. Studio 30

Chociaż firma Falcon debiutuje na łamach AUDIO, to była już opisywana w innych tytułach, wraz z jej bogatą historią, której przedstawienia nie może się oprzeć autor żadnego testu, tym bardziej, że sam producent wykłada ją "na tacy", co w tym przypadku jest dla jego autopromocji wyjątkowo ważne. to historia nobilitująca nie tylko Falcona, lecz przypominająca ważne wydarzenia, firmy, urządzenia i postaci w szerszej perspektywie. A ponieważ do niedawna działania tej firmy koncentrowały się wokół produktu o symbolu LS3/5a...

Nasza ocena

Wykonanie
Bardzo solidna obudowa ze spektakularnie masywnym cokołem, wykończona drewnem i skórą. Układ trójdrożny z parą 18-cm niskotonowych i dwoma kopułkami – 50-mm średniotonową i 25-mm wysokotonową. Bas-refl eks w podstawie. Dużo podobieństw do konstrukcji ProAca.
Laboratorium
Charakterystyka zrównoważona, tylko z lokalnymi zafalowaniami. Impedancja znamionowa 8 Ω, a dla takiej impedancji czułość 86 dB to bardzo dobry wynik. Odpowiednie do każdego wzmacniacza.
Brzmienie
Dynamiczne, wyraziste, prowadzone przez konturowy, rytmiczny bas. Mocne uderzenie, świetne tempo, oddaje energię każdej muzyki i każdego dźwięku, ale szanuje subtelności, detali nie wyostrza, a przede wszystkim nie jest agresywne. Swobodne, z rozmachem i szeroką sceną. Zadziwiające połączenie zrównoważenia z witalnością. Nie ma się do czego przyczepić, a grają jak nakręcone.
Artykuł pochodzi z Audio

Odsłuch

Korzenna brytyjskość firmy Falcon, jej geneza, profil, asortyment, założyciel, miejsce produkcji i co tylko chcecie, łatwo będzie się kojarzyć z brytyjskim brzmieniem, a to pojęcie wciąż ma swoją wagę – chociaż jego realne znaczenie mocno się rozmyło, odkąd najwięksi brytyjscy producenci, obecnie dominujący na rynku – jak Bowers, KEF czy Monitor Audio – ustanowili własne, wyraźnie różniące się wzorce.

Prędzej znajdziemy jakieś wspólne cechy z brzmieniami firm o zupełnie innym pochodzeniu, ale uparte doszukiwanie się brytyjskiego "genu" też przynosi rezultaty, przynajmniej w sferze subiektywnych wrażeń, a nie faktów możliwych do zweryfikowania. Wróćmy do Falcona – to jednak firma "butikowa", która może być lepszym depozytariuszem dawnych brzmień, "tradycyjnych wartości", zresztą taka jest jej rola, zadeklarowana przez LS3/5a.

Czytaj również: Co to jest główna oś odsłuchu?

Jednocalowa, tekstylna kopułka wysokotonowa wygląda raczej standardowo, ale w pomiarach i próbach odsłuchowych udowodniła swoją wysoką jakość.
Jednocalowa, tekstylna kopułka wysokotonowa wygląda raczej standardowo, ale w pomiarach i próbach odsłuchowych udowodniła swoją wysoką jakość.

Pojawia się jeszcze wątek pokrewieństwa tego konkretnego modelu z konstrukcjami ProAca. I ten nieco zaskakujący trop prowadzi najlepiej do faktycznego brzmienia R.A.M. Studio 30, podpowiada nam najwięcej. Nie wskażę dokładnie na model ProAca, który byłby najbliższy, ale nie o taką precyzję tutaj chodzi; chyba wystarczy, aby stwierdzić związek ogólniejszy. Ale odłóżmy na bok wszelkie skojarzenia i podobieństwa, które zwykle dowartościowują to, co słyszymy; Falcon Acoustics R.A.M. Studio 30 nawet bez takiego wsparcia nie tylko dadzą się lubić, mogą wręcz zafascynować.

To najbardziej dynamiczny, energetyczny, momentami nawet egzaltowany dźwięk tego testu.

Na początku podejrzewałem, że takie "efekciarstwo" musi być związane z jakimś podbarwieniem, zniekształceniem charakterystyki, nawet jeżeli gdzieś sprytnie ukrytym, to przecież w końcu możliwym do zlokalizowania.

Słuchałem kolejnych kawałków i tylko utwierdzałem się w przekonaniu, że to kolumny wciąż angażujące, a chwilami spektakularne, wykorzystujące każdą (dobrze nagraną) muzyczną okazję, aby uderzyć, przyspieszyć, zakręcić; wyciągające z materiału nie suche detale, ale soczyste emocje.

I nie mogłem ustalić, w jaki sposób charakterystyka jest zmanipulowana – bo zasadniczo wcale nie jest, a trudne do uniknięcia (i namierzenia) nierównomierności obciążające na różne sposoby każde kolumny, nie są tutaj większe niż u konkurentów.

Może jednak o takim wrażeniu decyduje bas? Ten jest wyjątkowy. Basu nie żałują ani Dynaudio, ani Monitor Audio, ale sposób, w jaki operuje nim Falcon Acoustics R.A.M. Studio 30, jest specjalny. Kto lubi taki charakter, będzie zachwycony.

Taki bas nie załatwia wszystkich spraw, może być nawet kłopotem, ale w tej kompozycji pasuje idealnie, zaznacza się wyraźnie, często prowadzi akcję, ale nie jest "przewalony", nie zasłania zakresu średnio-wysokotonowego – ten jakby "nakręcony" i zachęcony wyczynami niskich tonów odważniej pokazuje swoje atuty, ostatecznie w całym pasmie słychać jakby więcej...

"Jakby", bo nie potrafię wskazać dźwięków, jakie umykają np. Evoke 50, a są odkrywane przez Studio 30; spokój Dynaudio nadaje muzyce szlachetność i wyrafinowanie, w zamian pobudliwość Studio 30 gwarantuje dużo wrażeń i wprowadzenie w inny nastrój.

Z pewnością to dźwięk świetnie pasujący do rocka, ale nie tylko – cokolwiek włączyłem, zyskiwało na witalności, komunikatywności, na pozytywnych wibracjach. Gitary elektryczne miały ekspresję i metaliczną dźwięczność, ale i instrumenty smyczkowe nabrały blasku, a fortepian rozwinął się głęboko i wysoko.

Wokale nie były sklejone, lecz rozciągnięte, zróżnicowane, z bogatymi artykulacjami i oddechem. To też mnie pozytywnie zaskoczyło, bowiem tekstylne kopułki średniotonowe mają swoje zalety, ale do tej pory nie oczekiwałem od nich takiej dynamiki. Tymczasem werbel uderzał mocno i szybko, w szerokim spektrum, trudno było przyłapać Falcon Acoustics R.A.M. Studio 30 na jakimkolwiek osłabieniu, zafałszowaniu, w tym także na ewidentnym rozjaśnieniu.

Czytaj również: Na czym polega niesfazowanie kolumn i jaki jest tego wpływ na charakter brzmienia?

52-mm kopułka średniotonowa (też tekstylna), rarytas we współczesnych konstrukcjach, chociaż na pewnym etapie wydawało się, że "kiedyś wszystkie średniotonowe będą kopułkowe".
52-mm kopułka średniotonowa (też tekstylna), rarytas we współczesnych konstrukcjach, chociaż na pewnym etapie wydawało się, że "kiedyś wszystkie średniotonowe będą kopułkowe".

Ale wypada wrócić do niskich tonów, bo to tour de force całej prezentacji, jej grunt i fajerwerki. Stopa perkusji była zjawiskowa, twarda, ale i akustyczna. Poszczególne dźwięki nie były może tak czyste, jak z Evoke 50, lecz miały spontaniczną autentyczność albo autentyczną spontaniczność...

Bas był czystą emocją i przyjemnością. Trochę było w tym "estradowości", impulsywności, sprężystości, jak najdalej od "ciepłych kluch". A przecież brytyjskie brzmienie... Do tego szeroka stereofonia, lokalizacje mniej pieczołowite niż z Evoke 50, cały spektakl bardziej emocjonujący niż relaksujący.

To kolejne kolumny, które zabrałbym, przynajmniej na jakiś czas, do swojego domowego systemu, aby "mocnym kopem" odświeżyć swoje zainteresowanie muzyką. Co polecam również innym, jeżeli inne brzmienia wydają im się albo zbyt nudne, albo zbyt dziwaczne.

Impedancja na życzenie

Falcon 30 skłania, aby przypomnieć dylematy związane z ustalaniem impedancji znamionowej – zarówno na etapie rzeczywistych parametrów projektowanych kolumn, jak i sposobu informowania o nich.

Praktyczniejszym rozwiązaniem jest obecnie impedancja 4-omowa, jako że większość wzmacniaczy stereofonicznych nie tylko nie ma problemów z "obsługą" takiej impedancji, lecz dostarcza do niej większą moc niż do impedancji 8-omowej.

Jednak wśród wielu audiofilów panuje przekonanie, że lepszym wyborem są kolumny 8-omowe, i ma ono pewne przesłanki – w takim towarzystwie lepiej czują się wzmacniacze lampowe (niższe zniekształcenia, a moc zwykle podobna na 4 i 8 Ω), jak też amplitunery AV.

Mało kto jednak podłącza kolumny za 20 000 zł do amplitunerów, a wzmacniacze lampowe... chociaż nie są tak popularne, jakby się to wydawało na podstawie relatywnie częstych ich testów, to nie należy ich lekceważyć, i dlatego dobrze, że między wieloma kolumnami 4-omowymi zdarzają się też konstrukcje 8-omowe, takie właśnie jak Falcon Acoustics R.A.M. Studio 30.

Ich zastosowanie mogą też rozważyć posiadacze wzmacniaczy tranzystorowych, i to tych najmocniejszych, które oddają moc bliską, a nawet przewyższającą moc znamionową kolumny, już przy impedancji 8 Ω. Czyli jeżeli mamy tranzystor o mocy np. 200 W przy 8 Ω i 300 W przy 4 Ω, to może lepiej, aby 200-watowe kolumny, takie jak Falcon 30, były 8-omowe. Dlaczego lepiej, dlaczego "może"?

Lepiej dlatego, że prawie każdy wzmacniacz obciążony 8 Ω ma niższe zniekształcenia; co prawda w mniejszym zakresie dostępnej mocy (przed przesterowaniem, a więc gwałtownym wzrostem zniekształceń – proszę spojrzeć do naszych laboratoriów z pomiarami wzmacniaczy), co zawsze może być argumentem za kolumnami 8-omowymi, chociaż przy ograniczeniu mocy znacznie poniżej wartości, jaką mogą przyjąć kolumny, nie wydaje się on decydujący.

"Może" dlatego, że znana jest też koncepcja, aby wzmacniacz miał zapas mocy w stosunku do mocy kolumn, co pozwoli uniknąć jego przesterowania, podstępnie niebezpiecznego dla głośników wysokotonowych (nim to nastąpi, usłyszymy jednak wyraźne skutki przekroczenia mocy znamionowej kolumn, zanim ulegną one uszkodzeniu).

Czytaj również: Jak należy ustawić zespoły głośnikowe względem miejsca odsłuchowego?

Polipropylen nie jest dzisiaj najczęściej wybieranym materiałem w membranach głośników niskotonowych, więc wyjątkowa dynamika basu ze Studio 30 jest tym bardziej czymś zaskakującym.
Polipropylen nie jest dzisiaj najczęściej wybieranym materiałem w membranach głośników niskotonowych, więc wyjątkowa dynamika basu ze Studio 30 jest tym bardziej czymś zaskakującym.

Różne poglądy co do korzyści płynących z niższej lub wyższej impedancji wpływają zarówno na decyzje klientów, jak i producentów, a ci biorąc pod uwagę wszystkie wątki, często próbują godzić ogień z wodą, tworząc kolumny 4-omowe (w tym wyraża się ich własny pogląd) i określając je jako 8-omowe (tutaj "wychodzą naprzeciw" oczekiwaniom klientów, ale tylko "na papierze").

W tym teście, co budujące, nie było jednak takich ewidentnych przypadków, trzy 4-omowe tak też są przedstawiane przez producentów, a Falcon 30, chociaż formalnie też powinien być określany jako 4-omowy, ma mocne argumenty, aby traktować go jako obciążenie "w praktyce" 8-omowe i bez obaw podłączać do każdego wzmacniacza.

Przerwana kariera kopułek

Kopułki średniotonowe pojawiły się już 40 lat temu, niedługo po kopułkach wysokotonowych, jako że wydawały się naturalnym, kolejnym etapem rozwoju techniki przetwarzania również dla tego zakresu częstotliwości i nie wymagały zasadniczo innej technologii, niż już opanowana. Mimo to ekspansja kopułek średniotonowych nigdy nie zaszła daleko, nie opanowały one większości konstrukcji wielodrożnych, a po pewnym czasie wręcz zaczęto je wycofywać.

Ostatecznie przetrwały u ograniczonej grupy producentów, którzy opanowali wcale niełatwą sztukę ich stosowania i doceniają ich zalety mimo współistniejących ograniczeń. Warto przypomnieć, tym bardziej gdy fi rma ta pojawia się w tym teście, że Dynaudio długo, dość konsekwentnie i z sukcesami stosowało kopułki średniotonowe (w latach 80.), mając do dyspozycji nawet kilka modeli, zarówno 2-, jak i 3-calowych.

Co spowodowało recesję? Przede wszystkim węższe pasmo niż przetworników z konwencjonalnymi (wklęsłymi, w przybliżeniu stożkowymi) membranami. Sama forma kopułki sugeruje, że ma ona lepsze charakterystyki kierunkowe (rozprasza szerzej). Tak jednak nie jest; wierzchołek kopułki "zasłania” fragmenty membrany znajdujące się na zewnątrz pod większymi kątami.

Ponadto przy kopułce trzycalowej (75 mm) cewka takiej samej średnicy jest nieoptymalnie duża – odpowiednią wytrzymałość dla tego zakresu częstotliwości ma cewka znacznie mniejsza, a duża to zarówno (zbyt) wysoka indukcyjność, jak i (zbyt) wysoka masa niebędąca w dodatku masą samej membrany (służącą np. poprawie innych jej parametrów), lecz masą tylko "obciążającą" membranę, co również powoduje wcześniejsze opadanie charakterystyki.

Zmniejszenie średnicy np. do 2 cali (50 mm) redukuje powyższe problemy, ale gdy zmniejszymy powierzchnię membrany, obniży się efektywność i zawęzi pasmo "od dołu”, z czym mają problem nawet kopułki 3-calowe.

Częstotliwość rezonansowa fs leży w zakresie kilkuset herców i w praktyce trudno z kopułkami ustalić częstotliwość podziału niższą od 500 Hz, zwykle jest ona bliższa 1 kHz. To z kolei oznacza konieczność zastosowania w roli głośników nominalnie niskotonowych faktycznie głośników nisko-średniotonowych.

Akurat ten warunek nie jest trudny do spełnienia w czasach, gdy są stosowane małe niskotonowe, ale wielu konstruktorów lubuje się w niskich częstotliwościach podziału, aby utrzymać cały zakres średnich tonów w gestii jednego przetwornika.

Dlatego kopułki średniotonowe nie są tak uniwersalne, jak konwencjonalne przetworniki średniotonowe, ale umiejętnie zastosowane przez konstruktora, który nie zmusza ich do przetwarzania zbyt szerokiego zakresu, mogą zagrać bardzo dobrze.

Specyfikacja techniczna

FALCON ACOUSTICS R.A.M. Studio 30
Moc wzmacniacza [W] 15-250
Wymiary [cm] 110 x 21,5 x 30 (bez cokołu)
Rodzaj głośników W
Efektywność [dB] 86
Impedancja (Ω) 4
Wymiary: wys./szer./gł., W przypadku urządzeń testowanych w AUDIO wartość mierzona.
Laboratorium
Laboratorium Falcon Acoustics R.A.M. Studio 30

Tym razem zacznijmy od charakterystyki impedancji, bo jest dość ciekawa, a poza tym ona również wskazuje na związki z ProAkiem. Kiedy przeczytałem w firmowych danych, że impedancja wynosi 8 Ω, byłem czujny; gdyby to była konstrukcja jakiejkolwiek innej firmy (właśnie oprócz ProAca), mógłbym się założyć, że w naszych pomiarach zaraz zostanie ujawniony typowy "przekręt" i ustalimy impedancję znamionową 4 Ω.

Gdyby rygorystycznie wziąć pod uwagę, zgodnie z dawnymi normami, pierwsze minimum za niskotonowymi rezonansami, które wynosi 3 Ω, to nie ma przebacz - impedancja znamionowa to 4 Ω. Można jednak zastosować taryfę ulgową, zwracając uwagę również na to, że owe minimum pojawia się przy 300 Hz, a więc już w zakresie częstotliwości średnich, gdzie zapotrzebowanie na moc ze wzmacniacza nie jest już tak duże, jak w zakresie niskich; tam minima mają wartość 7,5 Ω (przy 10 Hz); 6,5 Ω (przy 40 Hz) i 5,5 Ω (przy 100 Hz), co wskazuje na zastosowanie głośników niskotonowych o impedancji ok. 16 Ω każdy, połączonych równolegle.

Tak też zaprojektowane były niektóre układy trójdrożne i dwuipółdrożne ProAca. Natomiast spadek do 3 Ω przy 300 Hz jest najprawdopodobniej spowodowany działaniem filtra dolnoprzepustowego o specyficznie dobranych wartościach (teoretycznie za wysoka pojemność równoległa w stosunku do indukcyjności szeregowej), co z kolei jest działaniem świadomym i prowadzącym do uzyskania wysokiego poziomu z głośników niskotonowych aż do 300 Hz.

Znajduje to potwierdzenie na charakterystyce przetwarzania, a uzasadnieniem dla takiego rozwiązania jest zastosowanie kopułki średniotonowej, która nie "dołoży się" do ciśnienia poniżej 300 Hz, tak jak większe średniotonowe (w Evoke 50 i Sonetto V). Częstotliwość podziału (między niskotonowymi a średniotonowym) jest zresztą ustalona wyżej. Producent podaje imponujące pasmo 20 Hz - 35 kHz, ale nie dodając tolerancji decybelowej, można podawać dowolne wartości...

Charakterystyka przecina linię 20 Hz, tyle że przy spadku 26 dB (względem poziomu średniego). "Zwyczajowy" spadek 6 dB pojawia się przy 40 Hz, co wiąże się z dość wysokim strojeniem bas-refl eksu, ale dzięki temu szczyt przy 75 Hz sięga pułapu 90 dB, co przy impedancji 8 Ω jest imponujące.

Konstruktor zrobił więc dwie rzeczy, aby przy wysokiej impedancji uzyskać wysoki poziom w szerokim zakresie niskich częstotliwości: dość wysoko zestroił bas-refl eks i podpompował "wyższy bas" specyficznym filtrowaniem dolnoprzepustowym. Dzięki temu i czułość określana dla całego przetwarzanego pasma jest wysoka jak na konstrukcję 8-omową (86 dB), mimo że charakterystyka w zakresie średnio- -wysokotonowym leży już nieco niżej.

Charakterystyki z osi głównej, z osi +7º i 15º można zmieścić w ścieżce +/-3 dB od ok. 100 Hz, i w ścieżce +/-4 dB od 45 Hz. Sam zakres średnio-wysokotonowy, od 300 Hz, zmieścimy w ścieżce +/-2 dB. Charakterystyka na osi -7º jest obniżona i bardziej pofalowana w zakresie 800 Hz - 3 kHz, co na pewno ma związek z łączeniem poszczególnych sekcji i występującymi pod tym kątem przesunięciami fazowymi. Oś główną pomiaru ustaliliśmy na wysokości 90 cm (pomiędzy średniotonowym a wysokotonowym).

Maskownica dodaje wyraźne osłabienia przy 3 kHz oraz 9 kHz i - jak prawie każdą - lepiej ją zdjąć. Dzięki wysokiej impedancji i czułości (przy 8 Ω tożsamej z efektywnością) Studio 30 to "łatwe" obciążenie, możemy do tych kolumn podłączyć wzmacniacz o niewielkiej mocy, co potwierdza rekomendowany przez producenta zakres - od 15 do 250 W.

FALCON ACOUSTICS testy
Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta marzec 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio marzec 2024

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu