To symbol-klucz, otwierający serca wszystkich audiofilów i recenzentów, nie tylko tych starej daty. Bezkrytyczna miłość do LS3/5a jest dowodem najwyższego wtajemniczenia, najdojrzalszej wrażliwości i przynależności do elity. Kto nie wie, co to LS3/5a, ten nie istnieje, kto nie ma dla nich szacunku, istnieje jako barbarzyńca, kto nie jest do końca przekonany, musi się jeszcze wiele nauczyć.
Sami pisaliśmy o LS3/5a już wiele razy przy różnych okazjach, nie będziemy ich testować teraz (chociaż niewykluczone, że nastąpi to niebawem...), ale "musimy" jeszcze ten wątek pociągnąć, bo ściśle splata się z genezą Falcona.
Na rynku jest wiele kopii LS3/5a, mniej lub bardziej udanych, niektóre są kuriozalne w swoim braku niemal jakichkolwiek związków technicznych z oryginałem (poza faktem, że są małymi dwudrożnymi monitorami).
Falcon Acoustics - w skrócie o historii
Najlepsze, najwierniejsze są właśnie LS3/5a produkowane przez firmę Falcon. I ma to swoje obiektywne przyczyny. A więc po kolei... Historia zaczyna się jeszcze wcześniej, w roku 1961, gdy Raymond Cooke otworzył firmę KEF.
Czytaj również: Czy maskownica kolumny słyszalnie obniża jakość dźwięku?
Pierwszym zatrudnionym (nie licząc samego założyciela) był Malcolm Jones, który pozostawał na stanowisku głównego inżyniera odpowiedzialnego za opracowanie nie tylko nowych zespołów głośnikowych, ale też nowych przetworników – i to on przygotował słynny niskotonowy "stadion" B139, a przede wszystkim nisko-średniotonowy B110 i wysokotonowy T27, które zastosowano w LS3/5a.
Na początku lat 70. coraz więcej ma w firmie KEF do powiedzenia inny inżynier – dyrektor techniczny Laurie Finchham – wprowadzający ultranowoczesną wówczas technikę komputerowego wspomagania projektowania i pomiarów, czego pierwszym owocem jest Model 104, w którego przygotowaniu brał jeszcze udział Malcom Jones.
W roku 1974 opuścił on firmę KEF i skupił się na prowadzeniu własnej – Falcon Acoustics – ale do dzisiaj może odcinać kupony z pierwszego okresu swojej kariery, będąc niekwestionowanym autorytetem w zakresie LS3/5a.
W latach 70. firma Falcon Acoustics świetnie prosperowała, bowiem była skupiona na... rynku DIY, który wówczas bujnie się rozwijał. Produkowała własne przetworniki, była dystrybutorem Focala, zaopatrywała też w komponenty innych producentów...
Między innymi, dostarczała zwrotnice do nieistniejącej już od dawna firmy RAM Electronics Ltd. Być może stąd też pomysł na nazwę całej nowej serii konstrukcji, chociaż oficjalnie skrót R.A.M. jest tłumaczony jako Reference Audio Monitor.
W roku 2009 firmę kupił Jerry Bloomfield, ale Malcom Jones nie zniknął, pozostając konsultantem technicznym; jego wiedza była z pewnością bezcenna, gdy w roku 2014 postanowiono uruchomić produkcję LS3/5a na bazie przetworników wytwarzanych wedle dawnej technologii. To początek budowania oferty, która docelowo ma być znacznie bardziej zróżnicowana.
Warto zwrócić uwagę, że o ile firma Graham zdefiniowała swój profil ściśle na temacie dawnych monitorów BBC, rekonstruuje kolejne "historyczne" modele, ewentualnie dokonuje ich modyfikacji pod kątem konstrukcji wolnostojących, o tyle Falcon ograniczył się w tym zakresie do LS3/5a, co przyniosło firmie spory rozgłos, ale chyba służy to wypłynięciu na szersze wody, a nie pozostawaniu w niszy dla amatorów dość archaicznych konstrukcji...
Falcon nie zamyka się w tym kręgu i kolejną pozycją w jego katalogu jest cała seria R.A.M. Studio, wprowadzona na początku tego roku. Nie ma ona nic wspólnego z dawnymi konstrukcjami, z BBC, KEF-em, może nawet udział Malcoma Jonesa jest tutaj już niewielki, bowiem pojawił się nowy wątek.
Czytaj również: Czy kolumny trzeba ustawiać na kolcach?
Zanim w ogóle zobaczyłem Studio 30, czy to na zdjęciach, czy na"żywo", usłyszałem od polskiego dystrybutora, że wi ch projektowaniu wziął udział jeden z głównych inżynierów ProAca (który w związku z tym już nim nie jest...?).
Nie padło konkretne nazwisko, więc pomyślałem sobie, że można sobie tak "gadać", tym bardziej zdziwiony, jako że Malcolm Jones wciąż oficjalnie jest konsultantem firmy, a co do konstruktorów ProAca, to sądziłem, iż jest jeden – sam założyciel i właściciel, Stewart Tyler. Tylko jego nazwisko, i to często, powtarza się od lat w recenzjach ProAców.
Nic w tym dziwnego – w wielu firmach tej wielkości wszystkie najważniejsze role odgrywa jedna osoba. Jednak kiedy zobaczyłem Falcon Acoustics R.A.M. Studio 30, już tej informacji nie lekceważyłem, a nawet zrozumiałem, że nie może być inaczej...
No chyba że ktoś postanowił kopiować ProAki, a wyniki pomiarów i odsłuchów wskazywałyby, że robi to bardzo umiejętnie. Jeżeli faktycznie mamy do czynienia z dziełem byłego konstruktora ProAców, to czy właśnie on, a nie Stewart Tyler, projektował większość kolumn ProAca? Czy robili to razem, a ów "zdrajca" przeniósł na grunt Falcona całą firmową wiedzę?
Tak czy inaczej, Falcon ma teraz w ofercie kolumny dobre i intrygujące... Nie są one przy tym kopią żadnego określonego modelu ProAca, lecz pokazują zestaw podobnych rozwiązań, na tyle spójny, że z pewnością nieprzypadkowy, jednak niczego dokładnie takiego samego w ofercie ProAca nie znajdziemy – nie ma tam trójdrożnej konstrukcji w cenie 20 000 zł.
K6 są znacznie większe, znacznie droższe i trudno wątpić, że lepsze. Poniżej 20 000 zł ProAc ma duży wybór kolumn wolnostojących, ma je nawet poniżej 10 000 zł. Kto jednak szuka trójdrożnych...
Falcon Acoustics - przetworniki
Falcon Acoustics R.A.M. Studio 30 to największy model serii R.A.M., są w niej jeszcze dwa modele podstawkowe – Studio 20 (z 17-cm nisko-średniotonowym) i Studio 10 (z 14-cm). Seria jest więc krótka, a przyporządkowane dotąd numery nie dają nadziei na to, aby pojawiła się w niej jakaś tańsza (np. dwuipółdrożna) konstrukcja wolnostojąca.
Na szczycie oferty postawiono niedawno model nazwany po prostu Reference, który również, a nawet jeszcze wyraźniej może kojarzyć się z ProAcami – w tym przypadku najlepszymi. Średniotonowy kopułkowy, wysokotonowy wstęgowy...
Również niskotonowe są podobne i nie jest wykluczone, że Falcon od dawna zaopatruje ProAca w przetworniki, a teraz postanowił połączyć wszystkie swoje możliwości i wejść zdecydowanie na rynek zespołów głośnikowych, nie przejmując się specjalnie tym, jak na to spojrzą niektórzy z jego dotychczasowych klientów.
Czytaj również: Czy 50-watowym wzmacniaczem można uszkodzić 200-watowe kolumny?
Czy gdybyśmy nie zostali uprzedzeni, że Falcon Acoustics R.A.M. Studio 30 mają coś wspólnego z ProAkiem, na pewno dostrzeglibyśmy te podobieństwa? Spójrzcie choćby na zdjęcia i odpowiedzcie sobie sami.
• Po pierwsze – średniotonowy kopułkowy. Taki rodzaj średniotonowego stosowany jest dzisiaj bardzo rzadko, głównie przez kilka firm brytyjskich (ATC, PMC, właśnie ProAc).
• Po drugie – kopułka ma średnicę 50 mm, a to jeszcze bardziej zbliża Falcona do ProAca (K6), bowiem pozostałe firmy stosują kopułki 75-mm.
• Po trzecie – przesunięcie wysokotonowego z osi symetrii.
• Po czwarte – wyprowadzenie tunelu bas-refleks przez dolną ściankę.
Ostatnie dwie cechy nie są tak ściśle związane z ProAkiem i występują także w kolumnach innych firm, zwłaszcza takie wyprowadzenie bas-refleksu (nawet w tym teście zastosowane też w Sonetto Sonusa), a przesunięcie wysokotonowego czasami spotyka się u "brytyjczyków" (ponownie ATC i PMC). W sumie wspólnych mianowników jest sporo. Spójrzmy już na Falcon Acoustics R.A.M. Studio 30 chłodniejszym okiem, jakbyśmy w ogóle nie znali ProAca...
Natychmiast zwraca uwagę głośnik średniotonowy (kopułowy), bochociaż niewielki, to wyraźnie inny odtypowych, stożkowych.
52-mm kopułka jest tekstylna, mocno nasączona, na pewno charakteryzuje się wysokim tłumieniem wewnętrznym, a nie sztywnością. Głośnik wysokotonowy też jest kopułkowy (25-mm), tekstylny.
To już żadna sensacja, lecz najczęściej spotykany standard. Lekkie odsunięcie wysokotonowego od osi symetrii kolumny służy zróżnicowaniu częstotliwości odpowiadających falom, które będą się od tych krawędzi odbijały – dzięki temu zaburzenie na charakterystyce przetwarzania, powstające na skutek tego zjawiska, zostanie "rozmienione" na dwa różne, mniejsze.
Kolumny jednej pary są wykonywane jako "lustrzane odbicia", aby utrzymać symetrię całego systemu stereofonicznego. 17-cm głośniki niskotonowe mają membrany polipropylenowe, pewnie ich charakterystyki pozwalają na ustalenie dowolnie wysokiej częstotliwości podziału, a nawet zastosowanie w układzie dwudrożnym/dwuipółdrożnym.
Konstruktor był jednak przekonany, że warto dodać średniotonowy, tym bardziej, że jest to z założenia najlepszy model całej serii. Tunel bas-refleks znajdujący się w dolnej ściance ma średnicę 10 cm i umiarkowaną długość 12 cm, więc konstruktor nie chciał ustalać bardzo niskiej częstotliwości rezonansowej (co też przypomina ProAca... pardon, miałem już o nim nie wspominać), chociaż nie byłoby to trudne (tunel instalowany w dolnej ściance może być bardzo długi).
Czytaj również: Czy długość przewodów ma wpływ na pracę kolumn?
Falcon Acoustics R.A.M. Studio 30 - obudowa
Konieczne przy takiej lokalizacji otworu, odsunięcie kolumny od podłoża (za pomocą specjalnego cokołu lub wysokich kolców) jest tutaj wyjątkowo duże – masywne stożki mają aż 7 cm wysokości.
Cokół to oddzielny rozdział tej historii. Same "skrzynki" (bez cokołu) też swoje ważą, dla konstrukcji o takiej kubaturze masa 35 kg todobry wynik, adochodzi jeszcze do tego cokół o masie... 15 kg.
Takiego solidnego podparcia nie powstydziłaby się znacznie większa kolumna, to wręcz przesada, ale robi wrażenie i na pewno nie zaszkodzi. Cokoły są dostarczane w oddzielnych opakowaniach, poza pudłem z właściwymi kolumnami, i dwa razy pytałem dystrybutora, czy jest to wyposażenie standardowe, a nie opcjonalne (za dopłatą); ostatecznie można by wkręcać mniejsze kolce bezpośrednio w dno obudowy (tam, gdzie przykręca się cokół), ale nie ma co kombinować – supercokoły z superkolcami dostajemy w komplecie.
Obudowa jest ciężka z powodu 25-mm mdf-u , z którego wykonano wszystkie jej elementy (według informacji producenta). Gdy jednak pukałem w boczne ścianki, odnosiłem wrażenie, że panele są dość cienkie i lekkie, jakby lekko sprężynowały, uginały się, chociaż nie rezonowały, "odzywały" się cicho. Pomyślałem, że boczne ścianki mają specjalną wielowarstwową strukturę "absorbującą", w której zewnętrzna okładzina jest elastycznie przytwierdzona do leżącej głębiej.
Producent nie opisuje dokładnie tej kwestii, nie przedstawia żadnych celów akustycznych z tym związanych, jednak wspomina, że panele są wymienne – może tylko jako atrakcja estetyczna?
Dostępnych jest pięć wersji kolorystycznych, wszystkie fornirowane: czereśnia, orzech, orzech "burr" (zawijasy), cis i palisander. Żadnych piano blacków ani innych połysków, więc Falcon nie uszczęśliwi wszystkich, lecz kto gustuje w szlachetnej klasyce naturalnych fornirów, ma w czym wybierać. Pozostałe ścianki są obleczone sztuczną skórą.