Mimo to, bardzo często (kiedy tylko autor coś na ten temat wie, najczęściej z oficjalnych informacji producenta, zamieszczonych na jego witrynie) testy urządzeń hi-endowych zaczynają się prezentacją postaci ważnych w historii firmy - po raz n-ty dowiadujemy się o ludziach, dla których muzyka i pasja jej reprodukowania z najwyższą jakością była najważniejsza... Rzadko w tych życiorysach jest coś naprawdę ciekawego, co określa indywidualny profil firmy i pozwala zrozumieć jakiś ukryty sens jej produktów.
A teraz pewnie się spodziewacie, że w przypadku Hansena jest zupełnie inaczej – że tym razem mamy do czynienia z niesamowitą, inspirującą historią, która rzuca światło na genialność testowanych kolumn.
Nie jestem pewien, oceńcie sami: "Lars Hansen, będąc prezydentem Dahlquist Corporation, był również odpowiedzialny za niektóre projekty, w tym DQ10. Jednakże jego pasją było zastosowanie całej swojej mądrości i doświadczenia do zaprojektowania najlepszych zespołów głośnikowych, niezależnie od ceny.
To nie było koncepcją firmy Dahlquist... więc Lars opuścił ją, aby zrealizować swoją pasję! W roku 2003 rozpoczął zakładanie własnej firmy, której zadaniem jest produkowanie tylko najdoskonalszego sprzętu audio. Każdy model ma być "naj" wśród "naj".
Bierzemy więc na warsztat jeden z "naj" - ni mniej, ni więcej, tylko Księcia, czyli kolumny Hansen Prince v2. Kosztuje ok. 100 000 zł i daleko mu do tego, żeby być referencyjnym modelem Hansena. Wyżej w hierarchii są jeszcze trzy konstrukcje - Emperor, King i Grand Master.
Wszystkie prezentują bardzo charakterystyczny design, określony w największym stopniu przez niezwykłą obudowę, nawet nie wyrzeźbioną, ale jakby odlaną z metalu; nigdzie nie widać łączenia ścianek, a wszystkie krawędzie są mniej lub bardziej zaokrąglone.
Efekt potęguje specjalne wykończenie powierzchni; w teście kolumny pojawiły się w częściej prezentowanej wersji srebrzystej, dostępne są też w wersji czarnej - obydwie w lakierze "metalik".
Hansen Audio Prince V2 - obudowa
Obudowa, a nie same przetworniki i ich układ jest tym elementem konstrukcji i wyglądu Hansenów, który będzie determinował pierwsze wrażenie, nasze nastawienie oraz wstępną kalkulację: czy te kolumny są warte swojej ceny? Nie są bardzo duże, ale ich forma jest niezwykła.
Przyzwyczailiśmy się już do obudów ze ściankami z giętej sklejki czy - jeszcze częściej - z wyginanych lub frezowanych paneli mdf, ale tutaj aerodynamiczny kształt jest zdecydowanie bardziej rozwinięty, co wynika z zastosowania zupełnie innego materiału.
Firma nie zdradza dokładnie jakiego, przedstawia tylko ogólnie technologię, nazwaną Hansen Composite Matrix, polegającą na złożeniu kilku warstw, z których każda ma inne właściwości.
charakterystykę (w zakresie średnio-wysokotonowym). Maskownice wyprowadzić!
Ostatecznie skorupa osiąga wszystkie pożądane parametry - jest twardsza, bardziej wytrzymała, a przede wszystkim ma wyższe tłumienie wewnętrzne niż jakiekolwiek tradycyjne materiały obudów bazujące na drewnie.
Już tylko te właściwości określałyby przewagę Hansenowej obudowy nad innymi, konwencjonalnymi (poza bardzo nielicznymi, zbudowanymi w podobny sposób), nawet gdyby przybrała ona formę zwykłego prostopadłościanu; tymczasem użycie takiego materiału pozwoliło na znacznie więcej - właśnie na zdefiniowanie bryły o dowolnych krzywiznach, która może mieć doskonałe właściwości akustyczne i jednocześnie wspaniale wyglądać.
Wcale nie zawsze to, co dobrze gra, wygląda dobrze, ale konflikt zaostrza się wraz z ograniczeniami technologicznymi – operując np. tylko płaskimi powierzchniami, trudno stworzyć obudowę jednocześnie piękną i akustycznie doskonałą.
Gdy mamy materiał, z którego możemy "wyczarować" w zasadzie dowolny kształt, ograniczenia znikają i łatwiej wówczas połączyć zarówno wizualne piękno, jak i akustyczne pryncypia. Trzeba jednak wciąż wiedzieć, na czym one polegają, i mieć równocześnie kompetencje i smak dobrego designera.
Obudowa kolumn Hansen Prince v2 jest efektem skojarzenia trzech głównych czynników – o wiele większych niż zwykle możliwości technologicznych, zapewniających tutaj niemal nieograniczoną elastyczność kształtu, założeń akustycznych, związanych jakoś z zaplanowanym układem głośnikowym, i celów estetycznych.
Co do urody, to zawsze można wymigać się formułką, że to kwestia gustu, lecz wcale nie chcę uciekać od wyrażenia własnego zdania - Hansen Prince v2 podobają mi się, ale nie aż tak, abym kupił je tylko dla ich wyglądu. Bardziej przekonuje mnie do nich to, że taka forma doskonale podąża za treścią, że wykonano w zasadzie w stu procentach idealistyczne założenia akustyczne.
Hansen Audio Prince V2 - układ akustyczny
Stosując w gruncie rzeczy konwencjonalny układ trójdrożny z trzema odseparowanymi przetwornikami (a nie np. układ koncentryczny, dla którego idealnym "opakowaniem" jest kula), trudno wykoncypować lepszą obudowę.
Niezależnie od właściwości samych ścianek, ich sztywności i jednocześnie odporności na wibracje, aerodynamiczny (można by powiedzieć "akustodynamiczny") kształt pozwala falom promieniowanym przez głośniki (na zewnątrz) unikać odbić, opływać ją, co jest oczywiście pożądane.
Hansen nazywa to technologią "Sound Wave Diffraction Distortion Elimination" (bo wszystko, co wartościowe, musi być ładnie i poważnie nazwane - wtedy się lepiej sprzedaje), co chyba łatwo przetłumaczyć i co dobrze definiuje sens zastosowanego kształtu obudowy (w gruncie rzeczy kształt jest tu technologią).
Gdzie indziej pojawia się jeszcze krótki zwrot "Dispersion Coherent"odnoszący się do tego samego - do stabilnego w funkcji częstotliwości rozpraszania. Nie może ono być oczywiście idealne, bo sam sposób promieniowania głośników wprowadza tu zakłócenia, ale obudowa nie powiększa tego problemu.
Jeśli chodzi o zasadniczy system akustyczny obudowy - jest to klasyczny bas-refleks, czego nie zmienia fakt, że otwór ma kształt podłużny, a nie okrągły. Oczywiście jest za nim tunel potrzebny do ustalenia odpowiednio niskiej częstotliwości rezonansowej wynoszącej - według naszych pomiarów - 28 Hz.
Głośnik średniotonowy pracuje w komorze zamkniętej, ma przy tym dość poważny wpływ na przetwarzanie niskich częstotliwości - o czym dalej. W kształcie obudowy jest coś jeszcze - widoczne przesunięcie do tyłu powierzchni, na której zainstalowano sekcję średnio-wysokotonową, względem dolnej części obudowy z głośnikiem niskotonowym.
To z kolei realizacja - przynajmniej częściowa – koncepcji koherencji czasowej, znanej z wielu innych konstrukcji; wysunięcie niskotonowego względem miejsca odsłuchowego, wyrównuje mniej więcej odległości dzielące poszczególne przetworniki (ich centra akustyczne) od miejsca odsłuchowego, znajdującego się przecież na wysokości ok. 1 metra.
Nie ma sensu opisywać, jak dokładnie wygląda obudowa, gdy można pokazać kilka jej zdjęć; to czego nie widać, to potężna masa dużych, ale wcale nie ogromnych kolumn - każda waży ponad 100 kg.
"Czasowa koherencja" wiąże się prawdopodobnie z deklarowanym przez producenta zastosowaniem filtrów 1. rzędu, co jest ważną informacją na temat poglądów konstruktora w tej sprawie, choć nie należy do końca ulegać sugestii, że zwrotnice takie są bezwzględnie najlepsze.
Hansen ma rację twierdząc, iż zastosowanie (z sukcesem) filtrów 1. rzędu wymaga użycia dobrze do tego przygotowanych przetworników – inaczej mówiąc, nie wszystkie się do tego celu nadają.
Jest jednak pewnym nadużyciem sugerowanie, że większość konstruktorów nie stosuje takich filtrów, ponieważ nie dysponuje odpowiednimi do tego celu głośnikami – sytuacja jest bardziej skomplikowana, wielu z nich, też niegłupich, po prostu nie lubi takich filtrów i nie stosuje ich, mając nawet odpowiednie głośniki pod ręką...
Hansen Audio Prince V2 - filtry
Tym razem nie dam się jednak sprowokować do rozbierania tego tematu na czynniki pierwsze, bo w zasadzie wszystko na ten temat na łamach Audio, przy okazji testów różnych kolumn wykorzystujących takie filtry, już zostało napisane.
Aby dowiedzieć się czegoś konkretnego na temat mierzalnych skutków zastosowania filtrów 1. rzędu w kolumnach Hansen Prince v2, proszę zajrzeć do laboratorium. Nie ma tam żadnej sensacji - wszystko w normie, ale w sposób charakterystyczny dla tego typu konstrukcji.
Mimo swojej prostoty zwrotnica ma pracować wedle firmowej recepty "Hansen DAT" (Driver Assimilation Technology). Oczywiście każda zwrotnica musi "asymilować" głośniki, które filtruje i integruje. Elementy zwrotnicy łączone są bezpośrednio (bez płytki drukowanej), srebrnym lutem; one same mają być selekcjonowane, najlepszego gatunku, ale co to dokładnie oznacza, też nie wiadomo.
Poza poruszoną kwestią filtrów 1. rzędu, materiały firmowe nie mówią już więcej o cechach samego układu głośnikowego. Dowiadujemy się tylko, co zresztą widać, że układ jest trójdrożny, częstotliwości podziału nie są przedstawione, a w pomiarach okazuje się, iż sytuacja wcale nie jest banalna.
Otóż 18-cm głośnik, nominalnie średniotonowy, jest filtrowany nie tylko łagodnie, ale i bardzo nisko, tak że częstotliwość podziału między nim a niskotonowym (przecięcie charakterystyk, zmierzonych w polu bliskim), plasuje się w okolicach 100 Hz;
18-cm głośnik ma potencjał niskośredniotonowego, być może to jednostka tego samego typu, jaką stosuje się w mniejszych dwuipółdrożnych i dwudrożnych modelach (Knight, Elixir, Wizard); tak niska częstotliwość podziału jak w kolumnach Hansen Prince v2, wymagająca od głośnika większej amplitudy, przynosi zwykle bardzo dobrą spójność zakresu średniotonowego, do przetwarzania którego nie wtrąca się głośnik niskotonowy. A ponieważ mamy tu "przy okazji" (a może przede wszystkim?) filtry 1. rzędu, więc odsunięcie częstotliwości podziału jest tym bardziej uzasadnione.
Hansen Audio Prince V2 - membrany
W Hansenach, w głośnikach niskotonowym i średniotonowym, od razu widać białe membrany, których faktura przypomina trochę plecionkę z włókna szklanego, ale jest wyraźnie drobniejsza. Firma nie zdradza, co to za materiał, zaznacza jednak, że membrany są "wielowarstwowe, kompozytowe" – jeżeli tak, to mamy do czynienia nie z klasyczną, jednowarstwową, a więc relatywnie miękką (o niskiej sztywności) membraną plecioną, dość łatwą w produkcji, ale z trudniejszym sandwiczem.
Być może nie jest to też typowy sandwicz, w którym między dwoma "okładkami" z plecionki znajduje się struktura komórkowa, ale złożenie (trzech) różnych warstw plecionki, bowiem producent zapowiada, że każda z nich ma inne właściwości (a ich połączenie powoduje wzajemne wygaszanie rezonansów i oczywiście wysoką sztywność).
Jak wygląda cała reszta głośnika - zarówno niskotonowego, jak i średniotonowego – nie wiemy, gdyż nie udało się ich wyjąć z obudowy; zostały tak wpasowane w wyfrezowanie, a pewnie i jakoś przyklejone, że standardowymi narzędziami nie sposób je wymontować.
Niezależnie od jakiejś głębszej idei, producent dobrze się zabezpieczył przed intruzami z Audio, ich brudnymi łapskami i małymi węszącymi oczkami... niczego więcej nie zobaczymy.
A szkoda, bo na liście "patentów" zawarł on m.in. "ręcznie składane kosze Hansen Architecture", możemy też przyjąć do wiadomości, że głośniki te mają układy magnetyczne "optymalnej geometrii Hansen motor system". To "hansenowanie" trąci trochę megalomanią, lecz to sprawdzony, marketingowy sposób kreowania wizerunku firmy. Jeżeli oparty na oryginalnych pomysłach, to w pełni zasłużony.
Trochę inna jest geneza głośnika wysokotonowego, czego producent nie ukrywa, subtelnie różnicując sformułowania – niskotonowy i średniotonowy są: "Engineered, designed, and manufactured by Hansen Audio", natomiast wysokotonowy: "Engineered, designed and manufactured for Hansen Audio".
Powód tego zróżnicowania można rozpoznać nawet bez wykręcania głośnika - z zewnątrz widać kopułkowo-pierścieniowego Scan-Speaka, "kolegę" jeszcze słynniejszego pierścieniowego (tego z ostrym czubkiem). Oczywiście nie jest wykluczone, że głośnik ten został zmodyfikowany (czego być może nie dałoby się stwierdzić nawet wyjmując go z obudowy), chociaż Hansen gdzie indziej twierdzi, że nie chodzi tylko o modyfikacje, lecz o kompletnie nowy projekt.
Rodzina Hansenów
Dzięki swojej "odlanej" obudowie, Hansen Prince v2 wygląda wyjątkowo, jednak na tle jeszcze większych konstrukcji Hansena - wręcz konwencjonalnie. Jego trójdrożny układ nie budzi niepokoju, obudowa ma specjalny kształt, ale w sumie znajomą wielkość i proporcje.
Formuły takiej trzyma się jeszcze The Emperor, który ma dwa głośniki niskotonowe i przez to wyższą obudowę - ale o podobnych krzywiznach. Z kolei w The King zdublowano sekcję średniotonową (z wysokotonowym w lokalnym układzie symetrycznym), co wymusiło nie tylko dalsze zwiększenie wysokości, ale i przeformułowanie górnej części obudowy – wygląda ona groźnie i fantastycznie; jednocześnie drugi wysokotonowy pojawia się z tyłu obudowy. Ale to nic, to naprawdę jeszcze nic...
Prawdziwym szaleństwem jest The Grand Master, w którym mamy cztery głośniki niskotonowe i cztery średniotonowe. O ile wszystkie średniotonowe są wciąż rozplanowane w osi symetrii, to cztery niskotonowe umieszczone są w dwóch osiach, przez co obudowa jest znacznie szersza.
Przyglądając się wszystkim konstrukcjom Hansena zauważymy, że wykorzystują one ten sam kaliber (może nawet ten sam typ) przetworników niskotonowych (27 cm) jak też głośników nisko-średniotonowych/ średniotonowych (18-cm), a także znany z Prince’ów wysokotonowy.
Taka unifikacja jest zrozumiała w przypadku producenta, który nie należy (jeszcze?) do największych potęg, ale ambitnie opiera się na przetwornikach własnego projektu i produkcji.
Co prawda może swobodniej dopracować ich parametry, ale nie może wprowadzić jednocześnie wielu typów. Pewną przesłanką do wniosku o istnieniu jednego typu niskotonowego jest też impedancja kolumn Hansen Prince v2 (mówimy tu o tej zmierzonej przez Audio, a nie deklarowanej przez producenta) - w zakresie najniższych częstotliwości jest wyjątkowo wysoka, 8-omowa, co wskazuje na zastosowanie głośnika niskotonowego o takiej impedancji, a to z kolei pozwala użyć dwóch takich samych równolegle (w The Emperor i The King) i uzyskać wtedy typową 4-omową impedancję znamionową całego zespołu.
A jak połączono cztery głośniki w The Grand Master? Producent podaje, że ich impedancja to 8 omów, więc prawie na pewno połączono je szeregowo-równolegle.