BØRRESEN
M1

Børresen to duńska marka należąca do Audio Group Denmark, firmy skupiającej kilka "brandów" wyspecjalizowanych w różnych dziedzinach audio. Michael Børresen jako konstruktor zajmuje się głównie zespołami głośnikowymi, ale nadzoruje też prace we wszystkich obszarach działania firmy i jest współwłaścicielem całej "Grupy". M1 to najmniejszy, podstawkowy model najwyższej serii M.

Nasza ocena

Wykonanie
W małym dwudrożnym monitorze skupisko niezwykłych materiałów i technologii. 15-cm nisko-średniotonowy z wielowarstwową membraną i opatentowanym, symetrycznym układem magnetycznym, wstęgowy wysokotonowy z ultralekką membraną, połączone przez zwrotnicę szeregową z pierwszorzędnymi komponentami. W komplecie podstawki z najlepszymi absorberami Anzusa.
Laboratorium
Dobrze wyrównany zakres średnio-wysokotonowy, podbicie przy 80 Hz wynikające ze specyficznego strojenia bas-refleksu. Impedancja znamionowa 6 omów (bliska 8 omów), efektywność 81 dB.
Brzmienie
Mocne, spójne, dokładne i przejrzyste. Doskonała rozdzielczość, różnicowanie i detaliczność, wyzbyte rozjaśnienia i ostrości. Gęsty, energetyczny bas. Idealne wysokie tony. Porządek w relacjach przestrzennych. Nie przesuwają ścian, ale wypełniają dobitnym i wyrafinowanym dźwiękiem nawet duże pomieszczenie.
Artykuł pochodzi z Audio

Børresen M1 - odsłuch

Testowanie podstawkowych "monitorów" za prawie pół miliona złotych może się wydawać zadaniem fascynującym. Mamy przecież okazję obejrzeć, dotknąć, zmierzyć, wreszcie posłuchać… Cudu techniki? Mistrzowskiego strojenia? Błysku geniuszu?

Stawiając takie pytanie, tym bardziej uświadamiany sobie, w co wdepnęliśmy… To zadanie karkołomne, ryzykowne, wręcz niewykonalne, jeżeli rozważać je w klasycznej formule ustalenia relacji jakości do ceny.

Świeżutkie Børresen M1 poddaliśmy procedurze pomiarowej (wygrzewanie zwykle nie ma tutaj dużego znaczenia… ale o tym w Laboratorium) i sesji zdjęciowej, bowiem w tym czasie mieliśmy ku temu odpowiednie warunki. Sesję odsłuchową zaplanowaliśmy na później, pozostawiając odpowiednie przygotowanie M1 w gestii dystrybutora.

Jednak nie mogliśmy się oprzeć pokusie, aby nie posłuchać M1 podczas pierwszej sesji pomiarowo-zdjęciowej, a więc podobno niewygrzanych. Rezultaty były… zgodne z wynikami pomiarów. Niezależnie od jednoznacznych zalet Børresen M1, wzmocnienie niskich częstotliwości było wyraźne.

Nie znając jeszcze wyników pomiarów (ciekawość co do brzmienia zaspokajaliśmy najpierw), stwierdziłem na głos: "podbite 100 Hz", na co siedzący obok Jacek Kałucki, który dostarczył M1, odpowiedział: "80 Hz".

I trafił w dziesiątkę. Nie znał wyników pomiarów, które zrobiliśmy dopiero za chwilę, a nie robił ich przed nami nikt inny (nie ma ich w żadnej recenzji, nie pokazuje ich producent). Szacunek.

Tydzień później słuchałem M1 już oficjalnie, ale w innym pomieszczeniu, na innym systemie. Bas był silny, ale już nie dominował, nie sprawiał problemu. Zmiana była tak wyraźna, że długo zastanawiałem się nad jej przyczynami, a pewnie było kilka.

Wziąłem też pod uwagę "wygrzanie", bowiem właśnie w zakresie niskotonowym może mieć ono największe, i to wymierne znaczenie, stąd decyzja o ponownych pomiarach (wyjaśnienie w Laboratorium), ale ten trop prowadził donikąd.

Większy wpływ mogłoby mieć ustawienie; monitory stały dość daleko od ściany za nimi, jednak było tak również w pierwszym podejściu. M1 znalazły się w doskonałym (dla siebie) miejscu.

M1 nie łamią ogólnych zasad, nie anulują praw fizyki, ale zręcznie je wykorzystują. Børresen prawdopodobnie tak dostroił M1, że w salonach, w których tej wielkości głośniki grałyby sucho i cienko, jego supermonitorki generują dźwięk poważny, nasycony, zrównoważony.

Dźwięk M1 jest solidny i spójny, niskie rejestry są nie tyle obszerne i obfite, co gęste i dynamiczne. Z lekką skłonnością do twardości, ale bez dudnienia i podbarwiania. Kontury, faktury, muśnięcia i wybrzmienia są wyraziste i klarowne, ale nie mniejsze znaczenie ma wewnętrzna siła, która je niesie.

W kategorii małych dwudrożnych monitorów jest ona wyjątkowa, a w skali bezwzględnej unikalna jest dokładność i przejrzystość w całym pasmie; wszystko jest w idealnym porządku, dookreślone i dopieszczone.

Dźwięki mają kształty, konsystencję, niemal je widać i namacalnie czuć; nawet jeżeli nie są bardzo blisko, na wyciągnięcie ręki, to są "obecne", swobodne w swojej różnorodności i zdyscyplinowane w zajmowanych pozycjach.

Dźwięki mocne i delikatne są połączone muzyką, planami, akustyką, przenikają się, pojawiają się i zanikają w sposób absolutnie pewny, oczywisty, wręcz bezwzględny.

Każde nagranie było doskonale czytelne. Nie wyobrażam sobie, aby można było usłyszeć jeszcze więcej w ramach "monitorowania", chociaż na pewno można usłyszeć inaczej.

Z dotychczasowego opisu w zasadzie to już wynika, świadczą o tym też pomiary, lecz wypada podkreślić, że charakterystyka tonalna w najmniejszym stopniu nie eksponuje wysokich tonów.

O ile poziom basu sprawił nam pewne niespodzianki, o tyle góra pasma była zawsze nienaganna, zdyscyplinowana, wyrównana, spleciona z całym przekazem.

Czytaj również: Dlaczego przy stosowaniu kolumn o wysokiej efektywności słychać szum, którego można nie usłyszeć z kolumn o niższej efektywności?

Wnęka tylnej ścianki M1 przechodzi w profil podstawek.
Wnęka tylnej ścianki M1 przechodzi w profil podstawek.

 

Czy podporządkowana średnicy? Nawet gdyby tak to zinterpretować, tym bardziej trzeba docenić zdolność bezbłędnego pokazania wszystkich informacji, relacji, szybkiego uderzenia, precyzyjnego różnicowania i niuansowania.

Pojawiają się też nagrane metaliczności, chropowatości i ostrości, lecz bez najmniejszej emfazy czy dodanych przybrudzeń. Konstruktor zdecydował się wykorzystać potencjał wyśmienitego przetwornika wysokotonowego w wytrawny, wyrafinowany sposób. 

Nie pozwala mu nadmiernie błyszczeć, popisywać się i "zabawiać" słuchacza, utrzymuje w ryzach neutralności, aby cała charakterystyka zachowała równowagę i powagę. Wysokotonowe delikatesy są dawkowane zgodnie z odtwarzanym materiałem, nie stają się "dekoracją", mają rolę nawet ważniejszą, "substancyjną", zgodnie z dewizą, że mniej znaczy więcej…

Przynajmniej czasami, i tak jest w tym przypadku. Idealne zespolenie całego pasma robi wrażenie pracy jednego przetwornika szerokopasmowego, ale żaden "wideband" nie gra tak precyzyjnie, gładko i czysto.

W ogóle żadna kolumna tak nie gra, co nie znaczy, że M1 potrafią wszystko i najlepiej. To zupełnie inny styl, klimat, profil tonalny niż w najlepszych podstawkowych Raidho TD1.2. Są cztery razy tańsze, ale 100 tysięcy za parę monitorów też jest dla większości ceną abstrakcyjną, a zarazem obiecującą imponujące rezultaty.

Odłóżmy więc na bok rozstrzyganie, czy M1 grają lepiej niż TD1.2, bo znacznie ciekawsza i bezpieczniejsza jest obserwacja, że grają diametralnie inaczej.

Czytaj również: Czy większość amplitunerów rzeczywiście nie jest zdolna do współpracy z 4-omowymi zespołami głośnikowymi?

Górna płyta ma z dwóch stron warstwy tytanowe, producent ponownie wiąże z tym metalem obietnicę dźwięku naturalnego i organicznego. W trzech wnękach osadzone są absorbery Ansuz Darkz Z2S (najlepsze absorbery Ansuza, z elementami cyrkonowymi i kulkami łożyskowymi wykonanymi z tytanu), wchodzące w podobne wnęki w dnie M1 – po ustawieniu są niewidoczne i nie pozwalają M1 przesuwać się po górnej płycie, a więc i spaść; oczywiście większa siła może je przewrócić.
Górna płyta ma z dwóch stron warstwy tytanowe, producent ponownie wiąże z tym metalem obietnicę dźwięku naturalnego i organicznego. W trzech wnękach osadzone są absorbery Ansuz Darkz Z2S (najlepsze absorbery Ansuza, z elementami cyrkonowymi i kulkami łożyskowymi wykonanymi z tytanu), wchodzące w podobne wnęki w dnie M1 – po ustawieniu są niewidoczne i nie pozwalają M1 przesuwać się po górnej płycie, a więc i spaść; oczywiście większa siła może je przewrócić.

 

TD1.2 górą błyszczą, rozwijają dużą przestrzeń. Pięknie i efektownie, ich siłą jest "radość grania", atrakcje wychodzące naprzeciw gustom dużej części klientów, którzy kupują takie głośniki, żeby się z ich działania najzwyczajniej cieszyć, a nie realizować jakieś profesjonalne cele i audiofilskie ambicje. M1 też mogą uwieść, ale czymś całkiem innym – spójnością, dokładnością, autorytetem, głęboką "prawdą" o nagraniu. Dobitnie, zdecydowanie, bez zaokrągleń i zmiękczeń, ale też bez emfazy i przejaskrawień.

W M1 ogromną rolę odgrywa średnica, która jednak wcale nie jest przymilna czy podgrzana, ani też nerwowa i krzykliwa, lecz konkretna, krzepka, dość twarda, szybka, nawet trochę "techniczna", ale też plastyczna, zdolna do subtelności, świetnie wyważona, ściśle "spasowana" w całym przekazie.

Odkładając na bok kwestię basu, którego zachowanie może zależeć od okoliczności, nie przyszłoby mi do głowy cokolwiek zmieniać w zakresie średnio-wysokotonowym, który wydaje się zgrany idealnie, konsekwentnie i ostatecznie.

W pewnym sensie odrębnym rozdziałem, bo tak jest to traktowane w wielu recenzjach, są umiejętności przestrzenne. W tym jednak przypadku – zresztą tak jak wszystko w tym brzmieniu, obrazie, przekazie – są one ściśle związane z tonacją, nasyceniem i dokładnością poszczególnych dźwięków. Wgląd w nagranie jest pierwszorzędny, a przy tym komfortowy.

Szczegóły są wplecione w tkankę, mają swoje konkretne, naturalne miejsca, nawet najdrobniejsze elementy są łatwe do odczytania nie przez wyostrzenie i wyciągnięcie na pierwszy plan, lecz właśnie przez kontekst.

Tak jak łatwiej rozumieć mówiącą osobę, widząc ruch jej ust, tak też dźwięk Børresen M1 jest wyraźny dzięki prawidłowym lokalizacjom – ale nie w znaczeniu przymusu "punktowego" osadzenia pozornych źródeł, lecz zajmowania przez nie właściwych przestrzeni we właściwym czasie.

Takie efekty kojarzyłbym z trochę mityczną "linową fazą", "koherencją czasową" itp., ale nie zaryzykuję twierdzenia, że M1 parametrycznie spełniają te postulaty.

Dla mnie nie muszą – dźwięk jest tak dokładny "czasoprzestrzennie", że nie wyobrażam sobie, iż można by to jeszcze poprawić. Tutaj dokładność nie jest w sporze z płynnością, kontury z nasyceniem, wszystko się uzupełnia, a nawet wzajemnie wzmacnia. Czy za takie delikatesy warto tyle płacić? Czy są to sprawy najważniejsze? To nie są wcale pytania "politycznie" kłopotliwe; to są pytania, na które po prostu nie ma odpowiedzi.

Ale można też postawić ważne pytanie, na które odpowiedź się znajdzie. Wracając do prawa fizyki – czy Børresen M1 grają jak większe kolumny? Børresen zrobił wiele w tym kierunku, ale ostatecznych granic nie przekroczył, bo nie uda się to nikomu.

Nie znajdziecie ani nie doczekacie się recenzji w AUDIO, która obiecywałaby gruszki na wierzbie, choćby wierzba kosztowała pół miliona. Zresztą i Børresen tego nie obiecuje, skoro oferuje również większe modele serii M. Supertechnika serii M nie służy wyciśnięciu z małych monitorów dźwięku kilka razy więcej, ale kilka razy lepszego.

Dostrojenie całości – systemu bas-refleks i zwrotnicy – co prawda do pewnego stopnia upodabnia do charakteru większych kolumn, jednak myślę, że nie "udawanie" było podstawowym celem konstruktora, lecz osiągnięcie uniwersalnej, obiektywnej naturalności.

Tutaj trzeba ważyć słowa, żeby nie obiecać ani zbyt wiele, ani zbyt mało… Czy w ogóle można przesadzić z obietnicami wobec takiej ceny? To zależy zarówno od tego, kto będzie pisał tę recenzję, jak też kto będzie ją czytał...

Jeżeli ktoś kupuje Porsche 911, czy trzeba mu tłumaczyć, że ten samochód nie nadaje się do przewożenia mebli, ani nawet na rodzinne, długie wakacyjne podróże? Byłoby to nawet niestosowne.

Przykładając taki szablon to recenzji M1, w ogóle nie powinniśmy analogicznego wątku poruszać. Jednak byłoby ryzykownym założenie, że potencjalni nabywcy Børresen M1 mają o high-endzie tak samo dobre pojęcie, jak o luksusowych samochodach. Zwłaszcza że sprzętu tak kosztownego zwykle nie kupują audiofile, lecz ludzie przez audiofilów zainspirowani… A to robi różnicę.

Co więcej, czasami nawet w naszych kręgach dochodzi do nieporozumień, bowiem możliwości, jakie tutaj bierzemy pod uwagę, chociaż można je zmierzyć (np. maksymalny poziom SPL), zwykle są poddawane bardzo subiektywnym ocenom, a tu rozpościera się już pole do nadużyć (ze strony recenzentów) i niewłaściwych interpretacji (ze strony czytelników).

Jeżeli w teście małych monitorów przeczytamy, że grają potężnie, czy bez dodatkowych wyjaśnień rozumiemy, że jest to "potężnie względne", nie oznacza tego samego, co potęga z dużych kolumn, nawet opisywanych przez tego samego recenzenta?

Co więcej, zdarzają się opisy, które już nawet jadą nie po bandzie, ale za bandą, obiecując, iż niektóre małe monitory potrafią tyle, co duże kolumny – czyniąc wprost takie porównanie.

Dzięki niskim zniekształceniom dynamika rozumiana jako szybkość i precyzja zmian jest nadzwyczajna. Nie zrobimy za jej pomocą wielkiego szoł, jednak pozostając w granicach "średnich" poziomów głośności, będziemy raczyć się dźwiękiem nadzwyczajnym.

Tutaj kolejna uwaga "porządkowa" – poziom głośności zależy nie tylko od tego, ile energii emitują głośniki, ale też od tego, w jakiej od nich usiądziemy odległości. Wydaje mi się, że przy odległości nie większej niż 3 m energia M1 wystarczy 90% użytkowników przy 90% nagrań… A może 99%? A może 50%?

Poważną odpowiedź dałyby tylko poważne badania… Z kolei przy odsłuchu w dużym salonie, z większej odległości, mimo że głośność w miejscu odsłuchowym będzie niższa, wciąż będzie do nas docierać dźwięk zdrowy, soczysty, ale nierozjaśniony, co pozwoli utrzymać dokładniejszą stereofonię w sytuacji, w której psuć ją może większy udział odbić do "gołych" ścian nowoczesnych, luksusowych apartamentów, w których M1 prawdopodobnie wylądują.

Bas

Jeszcze dwa słowa o samym basie. To zawsze duże wyzwanie dla konstruktorów małych monitorów, kompromis jest nieunikniony; znam monitorki, nawet mniejsze niż Børresen M1 i znacznie tańsze, które "schodzą" niżej, ale kosztem dynamiki i maksymalnego poziomu, a także "wypełnienia" wyższego basu, co w praktyce ma większe znaczenie dla muzycznej uniwersalności i wrażenia naturalności, niż okazjonalne niskie pomruki, które z małych głośników i tak nie mogą być bardzo silne. Odpuszczono najniższy bas, w zamian za to znacznie zwiększono siłę średniego i wyższego basu, co przydaje się znacznie częściej.

Czytaj również: Dlaczego nie można podłączać kolumn 4-omowych do wzmacniaczy 8-omowych?

Być może producent nie miałby nic przeciwko temu, aby klienci sądzili, że M1 potrafią "wszystko". Być może wolałby, aby byli świadomi ich ograniczeń… 

Jestem jednak przekonany, że wiedza konstruktora zarówno przed, jak i po realizacji tego projektu nie kłóciłaby się z postawieniem sprawy następująco: M1 nie służą zademonstrowaniu, że w bezkompromisowych realizacjach, wiążących się oczywiście z kosztami, małe monitory mogą zagrać jak duże kolumny, lecz temu, aby pokazać, iż są… najlepszymi monitorami.

Nawet jeżeli nie wszyscy uznają taki werdykt twierdząc, że bardziej podobają im się inne, a kolejni będą kwestionować racjonalność takiego wysiłku (producenta i kupującego…) wobec skali końcowych rezultatów, nie podważa to celowości takiego zamiaru, bo w tym plebiscycie liczyć się będą tylko głosy oddane "za", a nie "przeciw".

Ponadto tak jak nie wypada obiecywać zbyt wiele, tak i nie warto wszystkiego relatywizować i być nazbyt ostrożnym w deklaracjach, które mają uczciwe podstawy.

M1 nie zamienią salonu ani w klub, ani w estradę, nie wyczarują w naszym pokoju żywych artystów, nie wymasują nas niskim basem ani nie otoczą panoramą dźwięku dookólnego… Ale w klasycznym programie "monitorowym" dają występ mistrzowski.

Specyfikacja techniczna

BØRRESEN M1
Moc wzmacniacza [W] 50-(?) (wg danych producenta)
Wymiary [cm] 36,8 x 20 x 44 / 110 x 26 x 44 (z podstawkami)
Rodzaj głośników P
Impedancja (Ω) 6
Czułość (2,83 V/1 m) [dB] 81
Wymiary: wys./szer./gł., W przypadku urządzeń testowanych w AUDIO wartość mierzona.
Laboratorium
Laboratorium Børresen M1

Børresen w prezentacji podstawowych parametrów jest powściągliwy, nie obiecuje rzeczy niemożliwych, w ogóle zestaw informacji jest skromny. Pasmo przetwarzania podane jest bez tolerancji decybelowej, obejmować ma zakres 40 Hz – 50 kHz; nieźle, ale bez wyraźnej przesady, abyśmy nie mogli uwierzyć, że zmieści się w +/-3 dB.

Czułość – 87 dB/1 W; gdyby tak było, to super. Impedancja – 6 Ohm; zapowiada się łatwe obciążenie… Rekomendowany wzmacniacz: 50 W; to chyba największe zaskoczenie, chociaż i najmniejsze znaczenie. Ale tylko 50 W? I dokładnie 50 W? Nie "od – do"? Jeżeli mielibyśmy uznać że to moc znamionowa, byłaby tak "na oko" co najmniej dwa razy za niska (znając konstrukcję M1, będzie to co najmniej 100 W).

Jeżeli to maksymalna moc wzmacniacza – tym bardziej za niska; nic nie zaszkodzi, jak podłączymy do nich wzmacniacz i 200 W, byleby się z "odkręcaniem" nie rozpędzić. Najprawdopodobniej jest to minimalna wartość mocy rekomendowanego wzmacniacza (to by już miało sens), tylko producent zapomniał tę informację doprecyzować.

Charakterystyka przetwarzania powyżej 600 Hz jest dobrze zrównoważona, ale poniżej wygląda niezwyczajnie, chociaż (prawie) wszystko da się wyjaśnić. Osłabienie przy 400 Hz wynika z efektu tzw. baffle-step.

To zjawisko polegające na opływaniu obudowy przez fale znacznie dłuższe od wymiarów przedniej ścianki; połowa ciśnienia "ucieka" do tyłu i w pomiarze ciśnienia z przodu powstaje osłabienie; może to być widoczne zwłaszcza w działaniu konstrukcji podstawkowych, chociaż można ten efekt redukować kosztem efektywności w całym pasmie – "wyrównując w dół", obniżając poziom powyżej, co wykonuje się odpowiednio dobranym filtrowaniem.

Gdyby jednak Børresen poszedł tą drogą, to ustaliby poziom niższy od 80 dB; nic dziwnego, że na to się nie zdecydował. Natomiast w zakresie niskich częstotliwości charakterystyka ma wyraźne podbicie przy 80 Hz; rozpiętość pomiędzy dołkiem przy 400 Hz a szczytem przy 80 Hz to ok. 12 dB, więc o uchwyceniu charakterystyki w ścieżce +/-3 dB nie ma mowy (i nikt tego nie obiecywał), ale biorąc pod uwagę średni poziom w oktawie 65 Hz – 130 Hz (85 dB) i średni poziom powyżej (80 dB), wzmocnienie basu nie jest tak aż tak mocne, jak to wydaje się na pierwszy rzut oka.

Do źródeł tego wzmocnienia jeszcze wrócimy, dokończmy analizę poprawnie prowadzonego zakresu średnio-wysokotonowego. Integracja nisko-średniotonowego z wysokotonowym jest bardzo dobra, charakterystykę z osi głównej (a także z osi +7°) można zmieścić w wąskiej ścieżce +/-1,5 dB od 600 Hz (co najmniej do 20 kHz, gdzie nasz pomiar się kończy).

Producent podaje częstotliwość podziału 2,5 kHz, czego ślad widzimy na charakterystyce z osi -7°, gdzie w tych okolicach pojawia się osłabienie – na skutek "rozstrojenia" się faz promieniowania obydwu głośników przy zmianie względnych odległości od nich do punktu pomiarowego, co jest zjawiskiem naturalnym, a godne pochwały jest to, że dobrą charakterystykę w tym zakresie utrzymujemy na wszystkich pozostałych osiach. Jednak lepiej jest "wycelować" M1 w miejsce odsłuchowe ze względu na spadek poziomu poza osią główną, w zakresie najwyższych częstotliwości – spadek niewielki, ale już na osi głównej poziom był umiarkowany.

Charakterystyka modułu impedancji (rys. 2) bez zastrzeżeń pozwala uznać 6-omową impedancję znamionową, jesteśmy nawet bardzo blisko 8 omów. Minimalna wartość 6 omów pojawia się przy ok. 170 Hz, w zakresie niskotonowym widać dwa wierzchołki bas-refleksu, w zakresie średniotonowym wzrost typowy dla działania filtrów zwrotnicy. Ogólnie przebieg impedancji jest niekłopotliwy dla żadnego wzmacniacza, chociaż umiarkowana efektywność raczej eliminuje wzmacniacze lampowe niskiej mocy.

Dodatkowe dwie strony Laboratorium przeznaczone są bardziej dla konstruktorów i pasjonatów czystej techniki niż audiofilów i potencjalnych użytkowników M1. W każdym razie wymagają pewnego zaawansowania. To "lektura dodatkowa".

Starałem się jednak napisać ją na tyle przystępnie, aby również mniej zaawansowani mogli trochę skorzystać, dowiedzieć się jeszcze więcej ciekawego na temat M1, jak też zrozumieć niektóre zasady działania bas-refleksu. Namawiam, żeby spróbować.

Działanie głośnika i obudowy M1, mimo że zasadniczo jest to "zwykły" bas-refleks, generuje niezwykłe charakterystyki w zakresie niskich częstotliwości. Czasami mamy do czynienia ze zjawiskami "paranormalnymi", których nie potrafimy wyjaśnić, jednak w tym przypadku wszystko da się połączyć w spójną całość. Nastąpiło tutaj nałożenie kilku rzadkich zjawisk.

Wysokie podbicie basu wynika ogólnie z działania bas-refleksu, ale mają z tym ścisły związek parametry samego głośnika. Przedstawmy pierwszy dowód w tej sprawie – rys. 3 - pomiar charakterystyk głośnika (zielona) i otworu (niebieska), zmierzonych w polu bliskim (wynika z nich charakterystyka wypadkowa całego układu – czerwona).

Obudowa (bas-refleks) jest dostrojona do 63 Hz, bo przy tej częstotliwości na charakterystyce głośnika pojawia się wyraźne odciążenie. Związek częstotliwości rezonansowej z tym efektem nie zależy od innych parametrów, ale już kształt charakterystyki z otworu – tak. Strojenie ustalono wysoko (na skali częstotliwości), a więc w zakresie, w którym charakterystyka głośnika ma wysoki poziom (ciśnienia), oczywiście zredukowanego przy samej częstotliwości rezonansowej, ale w niedalekim sąsiedztwie, zwłaszcza powyżej, wysoki poziom z głośnika prowokuje wysoki poziom z otworu, a na końcu ciśnienie z obydwu źródeł się dodaje się (w tym zakresie ich fazy są zgodne).

Gdyby częstotliwość rezonansowa obudowy była niższa, podbicie byłoby oczywiście mniejsze, bo układ pracowałby na niżej leżącym odcinku zbocza charakterystyki samego głośnika.

Jednocześnie spadek charakterystyki wypadkowej nie byłby tak wczesny i możliwe byłoby ustalenie niższej częstotliwości granicznej systemu, bowiem poniżej częstotliwości rezonansowej, fazy promieniowania głośnika i otworu szybko zmierzają do przesunięcia 180° (przeciwfaza), więc wypadkowe ciśnienie jest mniejsze niż z każdego z nich – charakterystyka wypadkowa "zwyczajowo" przecina charakterystykę z otworu przy częstotliwości rezonansowej; dość wysoki poziom z głośnika i otworu poniżej "marnuje się", mimo że głośnik pracuje z dużymi amplitudami. Będziemy więc widzieć jak membrana porusza się, ale niewiele dobrego będzie z tego wynikać.

Na przekroju obudowy pokazanym na stronie producenta, tuż przy wewnętrznym zakończeniu głównego tunelu, widać "coś jakby" mały otwór w "czymś jakby" przegroda dzieląca komorę na część dolną i górną, co mogłoby tworzyć wewnętrzny układ rezonansowy, ale jego działanie wywoływałoby jeszcze inne efekty widoczne w pomiarach.

Wysoka częstotliwość rezonansowa konstrukcyjnie wynika po prostu z niewielkiej objętości obudowy i względnie dużego przekroju tunelu. Nie wiemy jednak, z jakich wynika intencji projektanta i parametrów zastosowanego głośnika.

Zaintrygowani takimi rezultatami zrobiliśmy eksperyment – zamknęliśmy obudowę (zatkaliśmy otwór) i powtórnie wykonaliśmy pomiary zarówno charakterystyki przetwarzania, jak też impedancji. Zastrzegam, że o takiej opcji producent nie wspomina, zresztą trudno ją przygotować do działania, bowiem otwór ma nietypową formę i zatykanie go jest dość trudne.

Przedstawiamy dowód drugi w sprawie. Na charakterystyce impedancji (rys. 4), zamiast dwóch wierzchołków typowych dla bas-refleksu, pojawił się regulaminowy jeden, lokując się dokładnie przy…. 63 Hz. Wyznacza on częstotliwość rezonansową głośnika w obudowie zamkniętej (fc). Zbieżność z częstotliwością rezonansową bas-refleksu (fb) może jest przypadkowa, a może nie…

Być może konstruktor właśnie tak celował – dostrojeniem bas-refleksu do częstotliwości rezonansowej głośnika, co zresztą zalecały tradycyjne przepisy, zanim jeszcze prace Thiele’a-Smalla pozwoliły ustalić dokładniejsze metody strojenia, uwzględniających inne parametry w celu uzyskania jak najlepiej wyrównanej charakterystyki przetwarzania.

W większości modeli strojenia taka zbieżność jest możliwa, ale tylko w szczególnym przypadku pewnej określonej wartości Qts (ok. 0,4); w jednym modeli (BB4) jest ona stała (fb=fs), ale tak jak w owym tradycyjny przepisie, zawsze odnosi się do fs (częstotliwości rezonansowej głośnika swobodnie zawieszonego), a nie wyższej od niej fc (częstotliwości rezonansowej w obudowie zamkniętej o określonej objętości).

Wedle kilku standardowych modeli strojenia (np. QB3) ustala się częstotliwość rezonansową obudowy fb wyższą niż fs, jeżeli Qts jest niższy niż 0,4, a niższą niż fs, jeżeli Qts jest wyższy niż 0,4 (im Qts bardziej odbiega od tej wartości, tym bardziej fb oddala się od fs).

Gdyby więc zastosowany głośnik miał bardzo niski Qts, to prawidłowe byłoby strojenie znacznie wyższe niż fs i wówczas przypadkiem mogłoby ono pokryć się z fc. Jednak przesunięcie częstotliwości rezonansowej fb względem fs we wspomnianych modelach wynika z jednej przesłanki – uzyskania jak najmniejszych odchyłek charakterystyki przetwarzania. A tutaj jest ona duża, a kształt wszystkich krzywych wskazuje, że pracujemy z głośnikiem o wysokiej wartości Qts.

Jakiej, tego bez pomiaru głośnika swobodnie zawieszonego dokładnie nie da się ustalić (podobnie jak fs), ale tak jak ustaliliśmy fc, tak możemy ustalić Qtc – z kształtu wierzchołka impedancji. Oto dowód trzeci w sprawie, chociaż elementarnych rachunków nie będziemy tutaj przytaczać.

Ze względu na trochę nieregularny (niesymetryczny) kształt wierzchołka wynik jest obarczony pewnym błędem, ale dokładność i tak jest wystarczająca dla potrzeb tego "dochodzenia". Pomocny był także pomiar charakterystyki przetwarzania w opcji zamkniętej (dowód czwarty) – wierzchołek przy 80 Hz oczywiście stopniał, o ok. 7 dB, ale pozostało podbicie ok. 3 dB (krzywa czarna na rys. 3).

Z tych wszystkich przesłanek wynika wniosek, że Qtc mieści się w zakresie 1–1,4. Podajemy duży zakres, bo chcemy być w tych szacunkach ostrożni, ale i tak jest to wartość bardzo wysoka nawet jak na obudowę zamkniętą, podczas gdy w typowym bas-refleksie, po jego zamknięciu, Qtc wynosi zwykle ok. 0,6. Na tej podstawie, jak też z pomocą rozkładu wierzchołków w bas-refleksie i po zamknięciu obudowy można też oszacować Qts jako nie niższe niż 0,7.

Taki głośnik teoretycznie nie nadaje się do bas-refleksu, a jeżeli już, to do nisko strojonego i wytłumionego. W M1 wszystkie środki i decyzje są bardzo niekonwencjonalne i zmierzają do tego, co widzimy w pomiarach – silnego podbicia średniego basu.

Strojenia odbiegające od teoretycznych modeli są bardzo częste, służą najczęściej osiągnięciu jak najlepszej odpowiedzi impulsowej albo wynikają z problemów konstrukcyjnych - deficytowej objętości lub trudności w ustaleniu odpowiednio niskiej częstotliwości rezonansowej obudowy (mała objętość i brak miejsca na długi tunel).

To może być trop wysokiego strojenia M1, aby ustalić niższe, konstruktorowi pozostawała jeszcze opcja mniejszego przekroju tunelu, ale to mogłoby powodować kompresję przy wysokich poziomach wysterowania głośnika (zbyt duże prędkości przepływu powietrza w tunelu), a głośnik wydaje się być zdolny do pracy z wysokimi amplitudami.

Ale jak już wyjaśniliśmy, nawet tak wysokie strojenie mogłoby dać poprawne charakterystyki przy niskiej, bardziej typowej dla bas-refleksu dobroci głośnika Qts.

Wysoka dobroć jest niespodzianką wobec zastosowania w jego konstrukcji bardzo silnego układu magnetycznego. Wróćmy więc jeszcze do niego na moment. Nie jesteśmy pewni dokładnych wymiarów poszczególnych elementów, ale w treści omawianego wcześniej patentu podane są wymiary elementów głośnika "wzorcowego" i jest prawdopodobne, że głośnik w M1 ma takie same albo bardzo podobne.

Całkowita wysokość szczeliny – na którą składają się dwie pary pierścieni neodymowych i para pierścieni miedzianych / srebrnych pomiędzy nimi – wynosi 42 mm; wysokość cewki nie jest podana, ale jak wynika z rysunku przekrojowego, wynosi ok. 9 mm.

Zakładając, że w całej szczelinie pole jest jednorodne, w takiej konfiguracji, bez względu na pozycję cewki, spoczynkową czy też w dużych wychyleniach, tylko ok. 20% strumienia magnetycznego przechodzi przez uzwojenia cewki i "uczestniczy" w tworzeniu siły ją poruszającej.

Jeżeli dodatkowo wziąć pod uwagę wciąż użyteczne pole magnetyczne kilka milimetrów powyżej i poniżej szczeliny, to jeszcze mniej. Zwykle w głośnikach z systemem krótkiej cewki w długiej szczelinie ok. 40%-50% szczeliny jest wypełnione cewką. Znacznie większy "zapas" wolnej szczeliny poza cewką służy liniowej pracy przy bardzo dużych amplitudach, a bardzo silny układ magnetyczny mógłby pozwolić na taki luksus.

Być może jednak jego siła nie jest tak duża i współczynnik Bxl jest umiarkowany. Na wysoki Qts może mieć też wpływ niska podatność zawieszeń, jednak na podstawie szacowanego stosunku fc/fs nie wydaje się ona bardzo niska. Z kolei umiarkowana czułość wskazuje na umiarkowany Bxl, ale tutaj trzeba też uwzględnić filtrowanie (zwrotnicę), małą powierzchnię przedniej ścianki i 8-omową impedancję.

Z kolei masa membrany, która mogłaby "zaabsorbować" dużą siłę (to skrót myślowy, żeby już nie przedłużać…), nie wydaje się bardzo duża, chociaż jej dokładnej wartości nie znamy. Pomijam najbardziej ekstrawaganckie powody znacznego wzrostu Qts, jak np. włączenie szeregowej rezystancji.

Za to przyszło mi do głowy, że może mierzyliśmy głośnik "niewygrzany"; świeże głośniki mają wyższą (niż docelowa) wartość fs i Qts na skutek mniejszej podatności "nierozruszanych" zawieszeń.

Nie robi to zwykle aż takiej różnicy, ale na wszelki wypadek dokonaliśmy powtórnych pomiarów po ok. miesiącu i okazało się, że wyniki są dokładnie takie same jak na początku. Prawdopodobnie instalowane są głośniki już "wygrzane" albo ich zawieszenia nie wymagają takiego procesu.

Na koniec przypomnijmy rytualne zastrzeżenie. Charakterystyka przetwarzania może być nawet pięknie wyrównana, a brzmienie wciąż takie sobie, może też być pofalowana, a brzmienie i przekonujące. Zależy to od wielu czynników. Trudno stwierdzić, co jest najważniejsze, bowiem wiele elementów jest krytycznych - jak ogniwa łańcucha.

W Laboratorium skupiamy się jednak na tym, co mierzymy, a i to nie jest wcale wszystkim, co można zmierzyć. Nawet najszerzej zakrojone pomiary nie powiedziałyby nam wszystkiego, a co dopiero tak wycinkowe. Mimo to ekspertom wiele mówią. Natomiast laików ostrzegałbym przed wyciąganiem "ostatecznych" wniosków (bo i eksperci na takiej podstawie ich nie wyciągają).

BØRRESEN testy
Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta kwiecień 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio kwiecień 2024

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu