Obudowę Heed Audio Questar wykonano z grubych, stalowych blach - materiały firmowe mówią o konieczności ekranowania układu przed promieniowaniem RFI/EMI. Stalowy jest także front, do którego została przykręcona akrylowa płytka. Cały układ zmontowano na niewielkiej płytce drukowanej, zajmującej połowę długości obudowy.
We wzmacnianiu biorą udział tylko tranzystory. Wejście przedwzmacniacza, w wersji MM, dostarczonej do testu, jest optymalizowane dla wkładek o napięciu wyjściowym 0,3-0,6 mV i obciążeniu 100 omów.
Zasilanie jest dostarczane z zewnątrz - 30 V DC niezależnie dla obydwu kanałów. Zasilacz S-PSU można ewentualnie zamienić na lepszy - Q-PSU - w takiej samej obudowie jak Questar. Ale to wydatek porównywalny z ceną samego pre...
Odsłuch
Jeśli powiedziałbym, że małe węgierskie pudełeczko zaskakuje, że przy pierwszych dźwiękach wypadnie nam z ręki filiżanka, że otrzemy ukradkiem łzę, że padniemy na kanapę zemdleni - skłamałbym.
Dźwięk Heed Audio Questar jest nieco zdystansowany, budowany za linią kolumn, chociaż skupiony głównie na środku pasma. Głosy są ładne, niezależnie od tego, czy pochodzą ze starych nagrań (różne "transfery"), czy z nowych.
Z elektroniką, jak z maksi singla "Wrong" Depeche Mode (33 rpm) czy z reedycji "Electric Cafe" Kraftwerku (180 g) też nie będzie źle - to nie jest przedwzmacniacz "wykluczający". Jednak brak niskiego zejścia i wycofanie góry będą wówczas bardziej odczuwalne.
Z mniejszymi składami czarne pudełeczko zagra swobodniejszym, a przede wszystkim bardziej wciągającym dźwiękiem. Przestrzeń nie będzie zbyt duża, przynajmniej jak na winyl, ale ładnie poukładana. Oszczędny w środkach wyrazu, powściągliwy w emocjach, przyzwoity.
Wojciech Pacuła