Obecnie Avid proponuje całą serię przedwzmacniaczy gramofonowych (o nazwach zaczynających się od "p" - jak "phono"): Pellar, Pulsus, Pellere, Pulsare II. Pellar jest w tym gronie najnowszy i najtańszy, nie należy się więc po nim spodziewać "wodotrysków".
Przedwzmacniacze phono nie są najczęściej "pełnowymiarowe", dużej obudowy nie wymagają ani ich układy, ani manipulatory, ani gniazda, ani oczekiwania użytkowników - zwykle nie jest to urządzenie wchodzące w skład "wieży".
Avid Pellar Phono - przyłącza i impedancja
Na niewielkiej przedniej ściance przedwzmacniacza Avid Pellar Phono znajdujemy tylko mechaniczny wyłącznik sieciowy oraz czerwoną diodę LED. Z tyłu jest trochę ciekawiej - obok gniazda zasilającego EIC, zintegrowanego z bezpiecznikiem, znajdują się trzy pary złoconych RCA.
Jest jedno wejście (stereo) i jedno wyjście, trzecia para służy do wpinania wtyków RCA z wlutowanymi opornikami - tak się reguluje tutaj impedancję wejściową.
Dla wkładek MC dostajemy standardowo obciążenie 500 omów, a więc trochę wyższe niż zazwyczaj (200-300 omów), ale u dystrybutora możemy zamówić dowolną wartość. Impedancja wejściowa dla wkładek MM jest stała i wynosi 47 kiloomów.
Oprócz impedancji wejściowej, możemy także regulować wzmocnienie układu, odpowiednie dla wkładek MM, MC HO oraz MC LO; wybieramy je na dolnej ściance, małymi przełącznikami DIP. Ustawienie MC HO jest przeznaczone dla wkładek o napięciu wyjściowym od 500 μV do 3 mV, a HO LO - od 100 do 500 μV.
Avid Pellar Phono - obudowa
Obudowa Avid Pellar Phono została wykonana z aluminium, stoi na czterech nóżkach z gumowych półsfer. Układ elektroniczny zmontowano na jednej, zajmującej niemal całe dno, płytce drukowanej. Z gniazd wejściowych (niestety, niezłoconych), wlutowanych bezpośrednio do płytki, sygnał biegnie do układu scalonego Texas Instruments OPA 2211, pracującego jako bufor wejściowy i wzmacniacz wstępny.
Dalej mamy sekcję korekcyjną, całkowicie pasywną; zastosowano w niej wysokiej klasy, przewlekane oporniki, a także bardzo dobre kondensatory Vishay/ERO. Główny układ wzmacniający i buforujący wyjście to popularny scalony Burr Brown OPA2134.
Z wyjściem jest on sprzęgnięty dwoma dużymi kondensatorami polipropylenowymi. Zasilacz przygotowano na bazie dość dużego transformatora toroidalnego. Czysta, racjonalna konstrukcja. Uwaga - urządzenie wyprodukowano w Anglii, może to ma dla kogoś jakieś znaczenie.
Odsłuch
Przedwzmacniacz Avida Pellar Phono wnosi spokój, gładkość i spójność. To nie jest dźwięk mistrzowski ani nawet wybitny, ale jednak ma w sobie coś z droższych urządzeń - właśnie genialną płynność.
Ów dodatek, czy nawet modyfikacja, nie zaciera różnic między nagraniami. Jeśli jest to nowy remaster płyty "Upstairs At Eric`s" duetu Yazoo, to panuje tam wewnętrzny ład, który słychać też z muzyką z pięknego boxu 45 rpm Billa Evansa "Live at Art D`Lugoff`s Top of The Gate", ale ostatecznie chodzi o uporządkowanie, o zorganizowanie, a nie o ujednolicenie.
Jeśli miałbym opisać ten dźwięk już w szczegółach, to najpierw zwróciłbym uwagę na uprzejmą, zupełnie nieagresywną, trochę wycofaną górę, co pewnie wpływa na opisany już ogólny charakter. Chociaż blachy z płyty Evansa uderzały mocno i dynamicznie, to najlepsze przedwzmacniacze pokazywały je jako większe, trochę jaśniejsze i obficiej wybrzmiewające.
Dźwięk przedwzmacniacza Avid Pellar Phono nie jest bardzo duży, nie dostaniemy z nim szczególnie rozbudowanych źródeł pozornych, ale wszystko jest na swoim miejscu, słychać najważniejsze zalety winylu.
Bas jest nasycony, zaokrąglony i po prostu ładny. Nie schodzi bardzo nisko i jego definicja też nie jest specjalna, lecz ważnym walorem okazuje się znakomita łączność ze środkiem.
Nie zdarzyło mi się z żadnym materiałem, nawet z wyjątkowo pod tym względem wymagającą płytą "Ark" Brendana Perry`ego, żeby bas zagrał efekciarsko, ale osobno. Znowu spójność. Choć mówimy o przedwzmacniaczu gramofonowym, a więc o analogu, to wcale nie musi to być takie oczywiste.
Muzyka promieniuje ze środka pasma, tu ma swój środek ciężkości. Skraje pasma są służebne. Nawet z oryginalnym tłoczeniem "Can`t Slow Down" Lionela Richie (a Motown Records to góra i bas, ze słabszym środkiem) muzyka nabrała więcej ciepła i homogeniczności.
Dynamika jest ograniczona, także selektywność pozostaje na średnim poziomie. Pokazywane są raczej większe plany, a nie detale, a pogłosy są dość szybko wygaszane. Jeżeli jednak muzykę będziemy traktować jako sposób na odpoczynek i odprężenie, to takie problemy zejdą na drugi plan.
Dlaczego prostować krzywą?
Przedwzmacniacz gramofonowy jest niezbędny, aby skorygować i wzmocnić sygnał płynący z gramofonu (bezpośrednio z wkładki) do wzmacniacza, którego standardowe wejścia analogowe mają parametry ustawione pod kątem podłączenia źródeł o liniowej charakterystyce częstotliwościowej i odpowiednim poziomie (stąd tzw. wejścia liniowe i źródła liniowe), takich jak odtwarzacze CD, tunery, dawniej magnetofony itp.
Sygnał z wkładki gramofonowej jest znacznie słabszy (dla niego czułość wejść liniowych jest za niska) i nie ma liniowej charakterystyki częstotliwościowej.
Teoretycznie można by tę sprawę załatwić w samym gramofonie, wprowadzając układ korekcji do jego konstrukcji i wychodząc z niego już sygnałem liniowym, ale ze względu na różnorodność wkładek i ich parametrów wymagałoby to od "poważnego" gramofonu dodania odpowiednich regulacji, jakie widzimy w niezależnych preampach phono, takich jak tutaj testowane. Dlatego gramofony z wbudowaną korekcją spotyka się rzadko.
Przeprowadzenie owej korekcji oraz "przekonwertowanie" sygnału z wkładki na sygnał liniowy nie oznacza żadnej utraty analogowych właściwości sygnału - to zmiana prowadzona w domenie analogowej, niezmieniająca analogowej natury sygnału z wkładki na cyfrową!
I jeszcze jedno - korekcję prowadzimy tylko raz, sygnału z zewnętrznego preampu phono nie dostarczamy więc do wejść MM/MC (o ile takie są) we wzmacniaczu zintegrowanym lub amplitunerze AV, ale już do wejść liniowych.
Sygnał biegnący z wkładki gramofonowej jest na poziomie miliwoltów (wkładki MM) lub nawet ułamków miliwolta (wkładki MC); we wzmacniaczu gramofonowym zostaje wzmocniony do ok. 2 V na wyjściu (to standard dla źródeł liniowych).
Ponieważ korekcja częstotliwościowa, tzw. krzywa korekcji, jest lustrzanym odbiciem krzywej wprowadzanej podczas nacinania płyty, więc w tym kontekście mówi się o pre-emfazie (przy zapisie) i de-emfazie (przy odczycie).
Dlaczego nie można zapisać sygnału na płycie wedle charakterystyki liniowej i z "odpowiednio" wysokim poziomem? Przy nacinaniu należy zmniejszyć poziom niskich częstotliwości, które wywołują największe amplitudy - przy zapisie liniowym wkładka byłaby przesterowywana, a rowki płyty musiałyby być znacznie większe.
Wojciech Pacuła