CAMBRIDGE AUDIO
EVO 150

Cambridge Audio od dawna doskonali swoje urządzenia strumieniowe, ale dotąd nie było wśród nich czegoś takiego – kompletnego, nowoczesnego "samograja". A nawet od razu dwóch, bo debiut serii Evo wiąże się z modelami Evo 75 oraz Evo 150. Ten drugi wybraliśmy do naszego testu. Symbole odnoszą się do mocy wyjściowej (odpowiednio 75 i 150 W na kanał przy 8 Ω), ale różnic jest więcej. 150-tka jest jednoznacznie lepsza.

Testy porównawcze

EVO 150
NAIM
Uniti Atom

Nasza ocena

Wykonanie
Solidna, nowoczesna, racjonalna konstrukcja. Własna platforma strumieniowa, niezły przetwornik C/A, wyśmienite końcówki mocy Hypex.
Funkcjonalność
Imponująco kompletna zarówno w dziedzinie analogowej, jak i cyfrowej. Rozmach funkcji strumieniowych w towarzystwie bardziej klasycznych możliwości. W pełni uniwersalny, "all-in-one".
Laboratorium
Bardzo wysoka moc (2 x 146 W/8 Ω, 2 x 280 W/4 Ω), bardzo dobry odstęp od szumu (88 dB), niskie zniekształcenia, bez problemów z pasmem. Klasa D w najlepszym wydaniu.
Brzmienie
Mocne, obszerne i dynamiczne, bez napastliwości i wyostrzeń. Soczysty i pewnie prowadzony bas, spokojna średnica, czysta góra. Bardzo duży potencjał.
Artykuł pochodzi z Audio

Prawdę mówiąc, Cambridge Audio Evo 150 pod pewnymi względami może zawstydzić nawet hi-endową serię Edge. To obecnie najbardziej wszechstronne urządzenie w całej ofercie Cambridge, w dodatku robiące doskonałe wrażenie już w pierwszym kontakcie.

Cambridge Audio Evo 150 - budowa i sterowanie

Na przedniej ściance dominuje kolorowy wyświetlacz wielofunkcyjny. Zobaczymy na nim okładki płyt i odczytamy informacje o odtwarzanych utworach (również ich parametrach technicznych).

Na prawo znajduje się kolumna przycisków sterujących odtwarzaniem, a na skraju - manipulator, czyli pokrętło z dodatkowym kołnierzem i precyzyjnym mechanizmem; część zewnętrzna to obrotowy selektor wejść, a wewnętrzna to regulator głośności.

Oczywiście jest zdalne sterowanie, w wersji klasycznej ("pilotowej") i mobilnej ("smartfonowej"), które pozwoli nam nie zbliżać się do Evo 150, chociaż... to sama przyjemność, bo wykonanie jest doskonałe i pełne ładnych detali.

Intrygującą fakturę górnej ścianki dopełniają boczne panele, które można... wymieniać (są mocowane magnetycznie), zmieniając styl urządzenia: mamy do wyboru imitację drewna lub chłodne tworzywo, a obydwie wersje są w komplecie.

Cambridge Audio Evo 150 to głównie źródło sieciowe, chociaż przez liczne dodatki niezwykle wszechstronne. Oczywiście zawsze można pomarudzić na ograniczoną liczbę wejść określonego rodzaju albo na brak pętli dla rejestratora... Jednak Cambridge Audio Evo 150 to pierwsze urządzenie tego typu, wyposażone tak kompleksowo. Zacznijmy od sekcji analogowej, chociaż nie ona jest tutaj najważniejsza.

Pokrętło funkcjonuje i do tego prezentuje się znakomicie. Pomysł zapożyczono z prestiżowej serii Edge.
Pokrętło funkcjonuje i do tego prezentuje się znakomicie. Pomysł zapożyczono z prestiżowej serii Edge.

Cambridge Audio Evo 150 - złącza

Mamy do dyspozycji trzy wejścia – dwa liniowe (XLR oraz RCA) i jedno gramofonowe (oczywiście RCA, dla wkładek MM). Są dwa wyjścia niskopoziomowe – jedno stereofoniczne i jedno monofoniczne, przygotowane dla subwoofera, który wydaje się nie od rzeczy w okolicach tak kompaktowego "wzmacniacza"; jednak jego moc wystarczy do "napędzania" pary dużych kolumn, a wtedy subwoofer w systemie stereofonicznym jest jak kwiatek do kożucha.

Są cyfrowe wejścia współosiowe i optyczne – nawet dwa. Kojarzą się z podłączeniem telewizora, ale jest tutaj znacznie lepsze rozwiązanie: HDMI z ARC, tak jak w amplitunerach AV czy soundbarach. Dlaczego nie ma najnowszej wersji eARC? Bo nie jest potrzebna. Cambridge Audio Evo 150 Evo 150 to urządzenie stereofoniczne, bez aspiracji surroundowych (i bez wielokanałowych dekoderów).

Evo 150 jest przygotowany na wszystkie sytuacje i konfiguracje, jakie można rozsądnie rozważać przy tego typu urządzeniu.
Evo 150 jest przygotowany na wszystkie sytuacje i konfiguracje, jakie można rozsądnie rozważać przy tego typu urządzeniu.

Zapowiedzieliśmy już sieć, którą możemy realizować przewodowo albo bezprzewodowo (Wi-Fi pracuje w dwóch standardach – 2,4 GHz oraz 5 GHz). Są też dwa USB, przygotowane dla dwóch wariantów transmisji. Pierwsze wpisuje się w popularny schemat USB-DAC.

Cambridge Audio podchodzi do sprawy bezkompromisowo, a wielu producentów pomija wejście USB-DAC, jeśli urządzenie ma funkcje strumieniowe, wychodząc z założenia, że nie ma sensu pchać się z komputerem w pobliże wzmacniacza (odtwarzacza czy systemu all-in-one), jeśli transmisja może popłynąć protokołem sieciowym. Cambridge Audio Evo 150 żadnej konfiguracji nie wyklucza, a do kolejnego gniazda USB-A podłączymy np. dysk twardy z muzyką.

Tryb USB-DAC pozwoli przesłać do Evo 150 sygnały PCM 32 bit/384 kHz oraz DSD256 (takie parametry da się również wyciągnąć ze źródeł sieciowych). Z jeszcze większymi fajerwerkami mamy do czynienia w sekcji sieciowej. Zadbano o wszystko i o wszystkich.

W puli gniazd analogowych znalazło się wejście gramofonowe (MM).
W puli gniazd analogowych znalazło się wejście gramofonowe (MM).

Zaczynamy od zwykłego, ale wciąż cennego protokołu UPnP, odnotowujemy Google Chromecast, Apple AirPlay 2, Spotify Connect, dochodzimy do platformy Roon i dekodera MQA, który docenią użytkownicy Tidala. Czego chcieć więcej? Może najnowszy standard Tidal Connect? Jest i on.

A muzykę ze wszystkich, których jednak nie ma (czyli np. Apple Music), można przesłać z urządzenia mobilnego przez Bluetooth – z kodowaniem aptX i aptX HD.

Przy tej okazji można wytknąć brak kodowania AAC... ale kodowanie AAC jest kojarzone głównie ze sprzętem Apple, a tu strumieniowanie załatwia (i to przy wyższej przepływności i jakości) sieciowy system AirPlay 2.

 Pomiędzy pokrętłem a matrycą zainstalowano pionowy moduł “klasycznych” przycisków do obsługi podstawowych funkcji.
Pomiędzy pokrętłem a matrycą zainstalowano pionowy moduł “klasycznych” przycisków do obsługi podstawowych funkcji.

Stosunkowo niewielka obudowa nie przeszkodziła zainstalować podwójnych zacisków głośnikowych, chociaż to już może przesada... Są nawet złącza wyzwalacza i wejście dla zewnętrznego czujnika podczerwieni, ale kto chciałby takie urocze urządzonko chować po szafkach? Jest też wciąż stosowany przez instalatorów standard RS232.

W tym gąszczu gniazd znajdziemy jeszcze maleńkie złącze oznaczone jako CD, ale nie jest to kolejne wejście liniowe, lecz interfejs przygotowany dla nowego odtwarzacza (a raczej transportu) CD – Cambridge wprowadzi go do serii Evo niebawem.

Cambridge Audio Evo 150 nie umie? Do głowy przychodzi mi jedna rzecz, niekoniecznie obowiązkowa, aczkolwiek przydatna – system korekcji akustyki pomieszczenia.

Duży kolorowy wyświetlacz pokaże okładki płyt, a także bardziej techniczne informacje, np. o konfiguracji połączenia.
Duży kolorowy wyświetlacz pokaże okładki płyt, a także bardziej techniczne informacje, np. o konfiguracji połączenia.

Cambridge Audio Evo 150 jest urządzeniem ultranowoczesnym, co oznacza konieczność podłączenia go do sieci komputerowej, bezwzględnie sprawnej, i to nie tylko przy pierwszym uruchomieniu.

Jeśli sieć zawiedzie, Evo 150 się zbuntuje i nie da się wtedy zrobić niczego, nawet wybrać wejścia... analogowego. Chcieliście nowocześnie, to macie: "Otwórz aplikację StreamMagic na telefonie" – to jedyne, co ma nam do powiedzenia Evo 150 w awaryjnej sytuacji. Może coś pomoże instrukcja obsługi? "Dowiedz się więcej www.cambridgeaudio. com...".

Cambridge Audio Evo 150 - wnętrze

Cambridge Audio Evo 150 sprytnie poskładano z wyspecjalizowanych "klocków". Projektanci wykorzystali część układów Cambridge Audio, a tam, gdzie nie czuli się dość mocni, sięgnęli dalej. Własnym dziełem jest więc platforma strumieniowa StreamMagic, odpowiadająca zarówno za komunikację (bezprzewodową), jak i obsługę sieci.

Nowoczesna technika cyfrowa i impulsowa pozwala zmieścić w niewielkiej obudowie wydajne końcówki mocy i odtwarzacz strumieniowy
Nowoczesna technika cyfrowa i impulsowa pozwala zmieścić w niewielkiej obudowie wydajne końcówki mocy i odtwarzacz strumieniowy

To niewielka, zaekranowana płytka, wpięta do głównego modułu. Przetwarzanie sygnału na postać analogową odbywa się w kości ESS Sabre ES9018K2M i chociaż nie jest to mistrzostwo (parametrów), to układ ten spisuje się wciąż dobrze.

W sekcji właściwego wzmacniacza, Cambridge Audio po raz pierwszy zastosował układy impulsowe, ale nie kombinował. Wybrał "pewniaka" – holenderską firmę Hypex, a z jej oferty moduły serii Ncore (sprzęgnięte z impulsowymi zasilaczami), dzięki którym klasa D pojawiła się w urządzeniach wielu producentów, którzy wcześniej omijali ją z daleka.

To najskromniejsze z dostępnych modułów NCore, a już one "dają do pieca". Ich zaletą jest też łatwa aplikacja, bo wszystko mieści się na jednej, niewielkiej płytce drukowanej.

Układy impulsowe zastosowano w sekcji zasilającej i końcówkach mocy – to zintegrowany moduł z rodziny NCore Hypexa
Układy impulsowe zastosowano w sekcji zasilającej i końcówkach mocy – to zintegrowany moduł z rodziny NCore Hypexa.

Cambridge Audio Evo 150 - odsłuch

Oceny, według których współczesne wzmacniacze w klasie D brzmią podobnie, są mocno uproszczone, ale jest w nich ziarno prawdy, zwłaszcza jeśli w grę (i to dosłownie) wchodzą stosowane coraz częściej moduły impulsowe Hypex NCore.

Większość wzmacniaczy z Hypexami imponuje dynamiką, kondycją niskich częstotliwości, ich siłą i kontrolą. Zachwyt jest tym większy, im urządzenie... mniejsze – zaskakujące możliwościami, jakich małe wzmacniacze w klasie AB już nigdy nie osiągną. Taki tutaj wstęp, bo taka jest też charakterystyka Cambridge Audio Evo 150.

Taki układ elementów w obrębie wejścia cyfrowego USB znamy bardzo dobrze – to sprawdzony XMOS
Taki układ elementów w obrębie wejścia cyfrowego USB znamy bardzo dobrze – to sprawdzony XMOS.

Każde nagranie, które niesie ze sobą energię i bogactwo niskich częstotliwości, przekona nas, że mamy do czynienia z "prawdziwym" wzmacniaczem, a nie jakimś substytutem i kompromisem wynikającym ze skomplikowanej natury całego urządzenia.

Słychać to, gdy gramy cicho; słychać, gdy gramy głośno. Cambridge Audio Evo 150 potrafi "zamachnąć się" na duże pomieszczenie, wysterować do końca (to znaczy doprowadzić do granic wytrzymałości) takie kolumny głośnikowe, jak testowane w tym numerze Focale K2 936 czy Triangle Australe EZ, a w granicach ich normalnej pracy podawać im czystą moc, szybkie impulsy, wyraźne kontury, potężne uderzenia.

Cambridge Audio wykorzystuje własną platformę strumieniową StreamMagic, płytka zawiera również interfejs Wi-Fi.
Cambridge Audio wykorzystuje własną platformę strumieniową StreamMagic, płytka zawiera również interfejs Wi-Fi.

Żadnych problemów, a nie są to kolumny głośnikowe "najłatwiejsze" (zwłaszcza K2 936). Bez zaokrąglenia, ale i bez napastliwej twardości. Ten bas jest zdrowy, sprężysty, swobodny. Średnica Evo 150 łączy wyrazistość i płynność, nie wykrzykuje swoich racji, zachowuje powagę i subtelność.

Wokale są nasycone, ale bez rozpychania się na pierwszym planie, który utrzymuje się w neutralnym dystansie. Góra pasma jest spokojna, czysta, uniwersalna, nie narzuca się, nie kusi "błyskotkami", za to stać ją na dobre różnicowanie. Nie będzie nas ani zbytnio absorbować, ani nudzić czy męczyć.

Stylowy i funkcjonalny – taki pilot przyda się nawet w czasach aplikacji. Ale i on nie wyrwie nas z ultranowoczesnej koncepcji stałego podłączenia do Internetu.
Stylowy i funkcjonalny – taki pilot przyda się nawet w czasach aplikacji. Ale i on nie wyrwie nas z ultranowoczesnej koncepcji stałego podłączenia do Internetu.

Taka charakterystyka służy zarówno dobrym materiałom źródłowym, pozwalając osiągnąć naturalność zwłaszcza nagraniom akustycznym, dając każdej muzyce "moc" i obfitość, jak też słabszym. Nie oczekujmy tylko, że zostaną one ożywione i wyczyszczone. Nie będą jednak "prześwietlane", ich problemy pozostaną w cieniu zwiększonej soczystości.

Wejście gramofonowe zachowuje się w sposób przewidywalny – bez fajerwerków i wyraźnych skłonności, nie narzuca zmiany profilu, tylko pokazuje w sposób tak oczywisty, jak i nieprzerysowany, a raczej nieprzeklimatyzowany, na czym polega urok dobrego analogu. Dobrego, dlatego więcej będzie zależało od gramofonu i płyty. Phono stage "zrobi swoje".

Specyfikacja techniczna

CAMBRIDGE AUDIO EVO 150
Czułość (dla maksymalnej mocy) [V] 0,68
Stosunek sygnał / szum (filtr A-ważony, w odniesieniu do 1W) [dB] 88
Dynamika [dB] 109
Moc znamionowa (1% THD+N, 1 kHz) [W] 4 Ω 170
Moc znamionowa (1% THD+N, 1 kHz) [W] 8 Ω 2K 146
Moc znamionowa (1% THD+N, 1 kHz) [W] 4 Ω 2K 280
Wymiary: wys./szer./gł., W przypadku urządzeń testowanych w AUDIO wartość mierzona.
Laboratorium
Laboratorium Cambridge Audio Evo 150

Zapowiadana już w symbolu moc 150 W dotyczy obciążenia 8-omowego, natomiast przy 4-omowym zostaje niemal podwojona - o tym dowiadujemy się już z pomiarów, ale nie jesteśmy zaskoczeni, bo to znana właściwość klasy D, a tym bardziej końcówek Hypexa, któremu udało się też wyeliminować większość wczesnych bolączek tej techniki.

Trzeba więc stwierdzić, że takie sukcesy Evo 150 w laboratorium to zasługa zarówno Cambridge Audio, jak holenderskiego specjalisty, który do tej konstrukcji dostarczył również zasilacz.

A dokładnie: przy 8 Ω, zarówno przy wysterowaniu pojedynczego, jak i dwóch kanałów równocześnie, otrzymujemy 146 W. Przy 4 Ω odpowiednio 280 W i 2 x 284 W. To wartości typowe niegdyś dla dużych końcówek mocy; dzisiaj dostajemy je z kompaktowych "all-in-one". Oczywiście nie ze wszystkich.

Czułość zredukowano (względem starego standardu) do 0,68 V, co jednak jest dzisiaj wartością zupełnie praktyczną i wystarczy do pełnego wysterowania przy stosowaniu współczesnych urządzeń źródłowych.

Konstrukcje impulsowe przez długi czas cierpiały w pomiarach na wysoki poziom szumów, chociaż nie musiał on w dużym stopniu przekładać się na jakość brzmienia, bo był to szum w zakresie ponadakustycznym; ale na pewno nie pomagał i reputacji nie poprawiał.

Nie dotyczy to już Evo 150, wskaźnik S/N wynosi bowiem 88 dB – to wynik dobry dla każdego wzmacniacza zintegrowanego, co dopiero dla takiego "kombajnu", a dla konstrukcji impulsowej wyśmienity. W osiągnięciu wysokiej dynamiki (109 dB) pomaga też wysoka moc.

Obecność filtrów na wyjściu wzmacniacza impulsowego zwykle przeszkadza w uzyskaniu dalekich i płaskich charakterystyk częstotliwościowych dla różnych obciążeń, Evo 150 i z tym sobie radzie, dzięki specjalnemu sprzężeniu zwrotnemu, które koryguje charakterystykę, równocześnie sprawdzając ją już za filtrami.

Kosmetyczne, nieistotne niedoskonałości widać tylko na charakterystyce 4-omowej. Spadek -3 dB pojawia się przy ok. 50 kHz dla 8 Ω i około 65 kHz dla 4 Ω (rys. 1), obydwa obciążenia Evo 150 traktuje w zasadzie równorzędnie.

Spektrum harmonicznych (rys. 2) nie wymaga dłuższego komentarza – żadna z harmonicznych nie przekracza pułapu -90 dB. Świetnie. Rys. 3. wskazuje, że THD+N poniżej 0,1% mamy od mocy 4 W przy 8 Ω i 9 W przy 4 Ω. To wyniki godne rasowego wzmacniacza w tym zakresie ceny, a Evo 150 to przecież znacznie więcej.

CAMBRIDGE AUDIO testy
Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta maj 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio listopad 2024

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu