Pierwsza integra ML (No. 383) pojawiła się na przełomie wieków i była w owym czasie kontrowersyjną sensacją. Wzmacniacz dzielony był uznawany za warunek konieczny w poszukiwaniu konstrukcji wysokiej klasy, integra – za kompromis przekreślający takie szanse, a grupa amerykańskich producentów – Mark Levinson, Krell, Jeff Rowland – swoim autorytetem podtrzymywała takie przekonanie.
Nastąpił jednak przełom i wiele high-endowych firm wprowadziło wzmacniacze zintegrowane, pozwalając nam tym samym stać się posiadaczem urządzenia renomowanej marki za relatywnie przystępną cenę. Z upływem czasu integra przestała być czymś z założenia znacznie gorszym, skoro pojawiło się wiele wyśmienitych konstrukcji tego typu.
Związane z nimi ograniczenia jakościowe mogą być zredukowane do tego stopnia, że o realnej, a nie tylko ideowej przewadze zestawu przedwzmacniacz-końcówka mocy można mówić tylko w przypadku topowych urządzeń. Inaczej mówiąc: lepsza dobra integra niż przeciętny zestaw pre-power, chociaż często nawet droższy...
W aktualnej ofercie Levinsona znajdziemy aż cztery wzmacniacze zintegrowane i "tylko" dwa przedwzmacniacze i dwie końcówki mocy. Duży wpływ na taki stan rzeczy ma sam rynek i oczekiwania odbiorców, którzy coraz częściej sięgają po rozwiązania mniej skomplikowane, zintegrowane, praktyczne, łatwe do instalacji.
Dwie najnowsze integry to Mark Levinson No. 5805 oraz Mark Levinson No. 5802 – ostatni numer to najtańszy wzmacniacz Levinsona, który właśnie testujemy. Obydwie mają takie same końcówki, ale różne przedwzmacniacze, a więc zakresy funkcjonalności.
Czytaj również: Jakie są i czym się charakteryzują klasy pracy wzmacniacza?
Mark Levinson nigdy nie dotknął lamp, "od zawsze" trzyma się tranzystorów i dostarcza wysoką moc. Nie zdziwiłbym się, gdyby firma przyłączyła się do nurtu techniki impulsowej (klasy D), której nie boją się już najbardziej renomowane firmy. Ale na pewno nie wszystkim by się to spodobało... Na razie Mark Levinson nie odstępuje klasycznej amplifikacji w klasie AB.
Mark Levinson No. 5802 jest więc duży, ciężki (32 kg) i mocny, ale wcale nie klasyczny i konwencjonalny. Przynosi zmianę w innej sferze. I nie polega ona tylko na dodaniu przetwornika DAC. Ten wzmacniacz z analogowymi końcówkami mocy w klasie AB nie ma ani jednego... wejścia na sygnały analogowe.
Do tej pory oczywistym i naturalnym wyposażeniem każdego wzmacniacza, a tym bardziej analogowego, były wejścia analogowe. Tak było, ale tak wcale być nie musi, zmienia się "środowisko", w którym źródła cyfrowe mają coraz większe znaczenie.
Komputer, smartfon (tablet), ewentualnie płyta CD. Wielu jednak pomyśli też o gramofonie... Zgoda, Mark Levinson No.5802 nie jest wzmacniaczem na każdą okazję.
Czytaj również: Czy do wzmacniaczy cyfrowych można podłączyć gramofon analogowy?
Jego oryginalną konstrukcję można też przedstawić następująco: wzięto na warsztat klasyczną analogową integrę, dodano DAC (to się coraz częściej zdarza) i wreszcie, co już nietypowe, usunięto analogowy przedwzmacniacz.
Nie jest to szczególnie trudne, skoro wykonanie regulacji głośności w formie cyfrowej wymaga aktywowania funkcji, zwykle już zawartej w kości przetwornika. Układy odpowiedzialne za wybór wejść też są gotowe.
Wzmacniacze zintegrowane Levinsona prezentują się mniej potężnie niż końcówki mocy, ale wciąż bardzo solidnie, przy tym nowocześnie i elegancko. Obudowa nie jest "surowa", nie straszy ostrymi krawędziami radiatorów, wszystko schowano wewnątrz luksusowej obudowy.
Czytaj również: Co to jest współczynnik tłumienia wzmacniacza?
Pozostały jednak pojedyncze akcenty dawnego firmowego stylu, głównie stalowoszare pokrętła. Centralną część frontu zajmuje czerwony, czytelny wyświetlacz, jest tutaj wyjście słuchawkowe i dwa przyciski – do włączania wzmacniacza i wprowadzania w menu.
Można się po nim poruszać szybko i wygodnie za pomocą pokręteł, których rolę rozszerzono w ten sposób poza typowy schemat regulatora głośności i selektora źródeł.
Zaawansowaną formę sterowania wykorzystano do rozbudowania menu o kilka funkcji. Każde z wejść otrzymało indywidualny panel ustawień, w którym decydujemy o jego nazwie, czułości i parametrach sekcji przetwornika DAC. Ta ostatnia pozwala na wybór trybu pracy upsamplerów, interfejsów wejściowych, a nawet sposobu filtrowania.
Czytaj również: Czy 50-watowym wzmacniaczem można uszkodzić 200-watowe kolumny?
Dla sygnałów DSD (wejście USB) jest do wyboru filtrowanie przy 47, 50, 60 albo 70 kHz. W przypadku PCM (filtrowanie cyfrowe) są to zarówno ustawienia typowe, jak i bardziej zaawansowane, jak np. filtr apodyzujący (redukuje dzwonienie zarówno przed, jak i za impulsem, przy zachowaniu jak najlepszej charakterystyki fazowej) czy tzw. filtr hybrydowy (mocne tłumienie w zakresie wysokich częstotliwości z redukcją oscylacji przed impulsem).
Upsamplery możemy wyłączyć, a wówczas przetwornik zostanie ustawiony dokładnie w tryb odpowiadający źródłowym sygnałom bez jakiejkolwiek ingerencji w ich zawartość. To koncepcja zdobywająca popularność. Regulacja głośności jest cyfrowa (i sterowana w taki sposób), ale użytkownik ma kontakt z klasycznym pokrętłem.
Możemy zmieniać sposób, w jaki sygnały sterujące są "tłumaczone" i jaką wywołują reakcję. I tutaj przewidziano kilka trybów pracy – nie tylko liniowy, ale np. taki, w którym głośność narasta bardzo zdecydowanie, gdy pokrętłem obracamy gwałtownie (chociaż w małym zakresie).
Menu konfiguracyjne obejmuje też tak prozaiczne sprawy, jak działanie wyświetlacza (stale włączony, wygaszany po zadanym czasie), ustawienia sieciowe czy też zgodne z obecnymi ekotrendami, automatyczne wyłączanie całego urządzenia.
Czytaj również: Dlaczego nie można podłączać kolumn 4-omowych do wzmacniaczy 8-omowych?
Mark Levinson No. 5802 - przyłącza
Na tylnej ściance – zgodnie z informacjami – są tylko wejścia cyfrowe. Dwa współosiowe, dwa optyczne, jedno AES/EBU oraz oczywiście USB-B. Jest też USB-A służące do aktualizacji oprogramowania, a sieciowy LAN przygotowano do sterowania. Wyposażenie instalacyjne uzupełniają złącza wyzwalaczy i wejście na sensor podczerwieni.
Wejścia cyfrowe akceptują sygnały wysokiej rozdzielczości, również format MQA. W przypadku wejścia USB-B dostarczymy sygnał PCM 32 bit/192 kHz oraz DSD128.
Materiały firmowe mogą być w tym względzie mylące, wspominają bowiem nawet o parametrach 32 bit/384 kHz, ale te odnoszą się do samej kości przetwornika DAC oraz sposobu upsamplowania sygnałów (po włączeniu stosownych funkcji w menu); przetwornik poradziłby sobie także z DSD256.
Sygnały analogowe pojawiają się na wyjściach – na jednej parze RCA (z sygnałem regulowanym, dla dodatkowej końcówki mocy) i oczywiście na zaciskach głośnikowych. Mark Levinson No. 5802 podsuwa jeszcze bezprzewodowe strumieniowanie Bluetooth wraz z nowoczesnym kodowaniem aptX HD.
Czytaj również: Czy przy stosowaniu bi-wiringu konieczne są podwójne wyjścia głośnikowe we wzmacniaczu?
Mark Levinson No. 5802 - wnętrze
Cały moduł przetwornika cyfrowo-analogowego został nazwany Precision-Link II DAC. Działa tutaj 32-bitowy układ ESS Technology z rodziny Sabre z systemem redukcji zniekształceń jitter oraz zbalansowaną konwersją prądowo-napięciową.
Z uwagi na kompleksową budowę wnętrza wzmacniacza i ograniczony dostęp do wielu sekcji, nie udało się zlokalizować samej kości ESS, ale możemy założyć, że Mark Levinson sięgnął po jeden z popularnych, ośmiokanałowych przetworników (lub przygotował konfigurację złożoną z dwóch takich układów).
Rozwiązanie tego typu uwalnia konstruktora od konieczności projektowania drogiego symetrycznego przedwzmacniacza analogowego (ze szczególnie kłopotliwą zbalansowaną regulacją głośności). Tu wszystko jest gotowe.
Czytaj również: Co to jest konstrukcja dual-mono, jakie są jej wady i zalety?
Z sekcji cyfrowego przedwzmacniacza przechodzimy wprost do końcówek, już analogowych i liniowych, i jak wszystko wskazuje – już niesymetrycznych.
W sekcji sterującej (końcówek) działają dwa szybkie tranzystory (w czystej klasie A), które podają sygnał do sześciu (w każdym z dwóch bloków - kanałów) tranzystorów wyjściowych typu Thermal-Trak.
Na blok każdej z końcówek mocy przeniesiono także odpowiadającą za jej zasilanie (oczywiście to tylko fragment zasilacza) sekcję z czterema kondensatorami filtrującymi o pojemności 10 000 mF każdy.
Czytaj również: Co to jest konstrukcja dual-mono, jakie są jej wady i zalety?
Odsłuch
Gdy wiemy z poprzednich doświadczeń, co potrafią wzmacniacze Levinsona, oczekujemy od No. 5802 określonych cech. Czy to sugestia, czy trzeba się "wsłuchiwać", czy efekty są oczywiste i obiektywne?
Obowiązkowymi punktami programu ML jest dynamika, mocny i zwarty bas, dźwiękowy "konkret" w harmonii z detalicznością, porządek, czytelność, rzetelność. To wszystko "mały" Mark Levinson No. 5802 potrafi nie gorzej niż niejedna znacznie większa końcówka mocy.
Mark Levinson No. 5802 pracuje sumiennie, nie koloryzując, nie zaokrąglając, ale też nie wyostrzając – może z tego płynąć spostrzeżenie o "technicznym" sposobie grania, gdy porównamy je z brzmieniem wzmacniaczy "klimatycznych", "muzykalnych", przekładających ciepło ponad dokładność, skądinąd z przyjemnym dla ucha skutkiem.
Czytaj również: Co to znaczy trudne obciążenie? Co to jest wzmacniacz wydajny prądowo? Co to znaczy, że wzmacniacz 'nie napędzi' kolumn?
Byłoby już jednak niesprawiedliwe i zwyczajnie nie odpowiadało prawdzie, gdyby stawiać zarzut "suchości", osłabienia płynności i plastyczności – jest wszystko, wtedy kiedy trzeba, i w odpowiednich dawkach, proporcjach, a przede wszystkim w dużej różnorodności.
Zanim jednak przejdziemy do zachwytów nad energetycznością, siłą i kontrolą niskich częstotliwości, podkreślmy liniowość i neutralność rozciągającą się na całe pasmo.
Levinson pokazuje naturalne barwy zarówno instrumentów elektrycznych, jak i akustycznych, wiernie, sprawnie i bez stronniczości. Nie dodając i nie podkreślając wybranego elementu, niczego nie akcentując, pozwala usłyszeć w sumie więcej niż mniej.
Znajdziemy wzmacniacze grające gęściej albo delikatniej. Mark Levinson No. 5802 nie wypchnie solistów, nie napompuje pierwszego planu, ani też nie wyczaruje głębi, jaka nie została nagrana; nie jest to neutralność "odsysająca" muzykę, lecz pozostawiająca wszystko na swoim miejscu.
Czytaj również: Czy lepiej podłączyć monobloki (wzmacniacze mocy) krótkim kablem głośnikowym i długim interkonektem, czy na odwrót?
W pierwszym wrażeniu może wydawać się bezosobowa, lecz już kilka nagrań przekona, że nie jest to "urawniłowka" odbierająca emocje, a wręcz przeciwnie – grunt dla pokazania nawet najsubtelniejszych różnic, bez skupiania uwagi na jednym wybranym wątku.
Kompetencje i dyspozycyjność wzmacniacza Mark Levinson No. 5802 pozwalają rozciągnąć skalę dźwięku, panoramę wybrzmień, odnaleźć się w różnych sytuacjach – a raczej odnaleźć oryginalną muzykę, nie przerabiając dźwięku na własną modłę.
Doskonała przejrzystość jest tutaj narzędziem, sposobem, a nie celem samym w sobie – nie zwracamy na nią uwagi, obraz nie jest rozjaśniony, przejaskrawiony, wysokotonowy detal nie dominuje.
Wszystkie dźwięki korzystają na czystości, a w ślad za tym i spójność jest bezbłędna, bo czemu miałaby kuleć, gdy wszystko pojawia się w prawidłowych relacjach? Brzmienie wzmacniacza Mark Levinson No. 5802 jest uczciwe i kompletne.
Czytaj również: Czy wzmacniacze cyfrowe można zaliczyć do sprzętu wyższej klasy?
Góra pasma nie wpada w oziębienie i kliniczność, mamy zarówno mocne uderzenie blach, jak i lekkie wybrzmienia. Nie sypie i nie dzwoni, nie przesadza też z dodawaniem aury, ale pogłosy i akustykę znowu oddaje wiernie.
Wysokie tony w porównaniu z motorycznym basem odgrywają nieco mniejszą rolę, są bardziej podporządkowane, ale taka jest ich natura – zwykle są dopełnieniem dźwięków podstawowych, ufundowanych w niższych partiach.
Dynamika jest fantastyczna, ale aby się o tym przekonać, musi nadejść odpowiedni moment. No. 5802 nie gra nerwowo, nie fantazjuje, nie blefuje.
Na spokojnym materiale jest łagodny, pozornie nawet niemrawy... A przecież cały czas gotowy do gwałtownych skoków, zwrotów, a także budowania monumentalnej potęgi. Takie kontrasty są dodatkową premią nie tylko w sferze odbioru "technicznego", ale czysto muzycznego.
Czytaj również: Co to znaczy zmostkować wzmacniacz?
Bas jest niski i konturowy, do czego niektórzy (a nawet większość) będzie dorabiać opinie, że taki wzmacniacz "napędzi", "pociągnie" czy też "będzie trzymał za pysk" każde kolumny. Otóż to nie do końca prawda.
Nawet najmocniejszy i najsprawniejszy wzmacniacz nie poprawi odpowiedzi impulsowej kolumn ani akustyki pomieszczenia – może jednak nie pogorszyć sytuacji. Tylko tyle i aż tyle. Jeżeli zaopatrzymy się w bardzo dobre kolumny, będziemy mieli ucztę od najniższych do najwyższych tonów.
Mark Levinson No. 5802 to dobry punkt wyjścia, aby "majstrować" przy reszcie urządzeń i dodatków, szlifując brzmienie i wiedząc, że sam wzmacniacz nie wtrąca się do jego zasadniczych cech, jest uniwersalny i "odporny".
Test wypadałoby uzupełnić tematem filtrów cyfrowych, ale gdyby chcieć tę sprawę przedstawić dokładnie, należałoby napisać całą drugą stronę. Poza tym można by ją niepotrzebnie zagmatwać, wciąż nie dochodząc do jednoznacznych wniosków.
Filtry cyfrowe są źródłem zmian zarówno słyszalnych (na tle opisanej neutralności), jak i subtelnych (na tle wpływu, jaki będą miały zespoły głośnikowe), a ponadto trudnych do opisania w sposób prosty i przekonujący. Tym bardziej nie odważyłbym się oceniać, które ustawienia są lepsze, a które gorsze; miałbym nawet problem, aby wybrać dla siebie...
Sama zmiana płyty może prowokować do eksperymentów i wskazywać na (raczej subiektywną) przewagę innego filtra. Czy fakt, że przewaga ta, a więc różnica, jest w skali bezwzględnej niewielka, to wiadomość dobra czy zła? Dla mnie dobra, bo pozwala sobie "odpuścić", wreszcie zdecydować się na jedno ustawienie i wracać do porównań tylko od czasu do czasu, zamiast nieustannie sprawdzać...
Zawsze będzie bardzo dobrze albo... nawet jeszcze lepiej. Wystarczy tylko przyjąć założenie, że wzmacniacz służy do wzmacniania, a nie do korygowania brzmień innych urządzeń systemu, akustyki pomieszczenia, czy też kreowania własnego spektaklu.