Takich konstrukcji może przybywać również u innych producentów, czego przykład szybko znalazł się w tym teście - AVM A5.2. Rogue Audio Pharaoh to jeden z trzech wzmacniaczy zintegrowanych Rogue Audio, dobrze reprezentujący ich styl.
Przednia płyta jest bardzo gruba, na środku wycięto owalne okienko, w którym znajdują się wszystkie regulatory. Wszystkie funkcje obsługujemy jak we wzmacniaczach sprzed lat, pokrętło wzmocnienia sugeruje wykorzystanie tradycyjnego potencjometru (z silniczkiem, bo jest zdalne sterowanie).
Czytaj również: Jakie są i czym się charakteryzują klasy pracy wzmacniacza?
Jest też pokrętło zrównoważenia kanałów, które spotyka się coraz rzadziej, trzecie służy do przełączania wejść, a towarzyszące mu napisy sugerują, że Pharaoh ogranicza się wyłącznie do sygnałów analogowych.
Jeden przycisk (Unity Gain) pomija sekcję przedwzmacniacza, kierując sygnał z dedykowanego wejścia wprost na końcówkę mocy, druga służy do integracji z systemami wielokanałowymi. Rogue Audio Pharaoh ma też wyjście słuchawkowe z odrębnym (w dodatku lampowym) wzmacniaczem.
W górnej ściance pozostawiono tylko niewielkie okienko, przez które nie widać jednak radiatorów ani tranzystorów, lecz lampy; w tym miejscu potrzebne jest chłodzenie, impulsowe końcówki mocy są umieszczone w tylnej części obudowy, nie generują dużo ciepła.
Czytaj również: Czym różni się wzmacniacz zintegrowany od wzmacniacza "dzielonego"?
Rogue Audio Pharaoh - przyłącza
Tylna ścianka wygląda oryginalnie. Pojedyncze wyjścia głośnikowe przesunięto na boki, uwagę przykuwa "matryca" złożona z szesnastu gniazd RCA (w układzie 4 x 4). W tak niekonwencjonalny sposób zaaranżowano większość wejść i wszystkie wyjścia niskopoziomowe.
Do Pharaoha podłączymy trzy liniowe źródła niezbalansowane i jedno symetryczne (wejście XLR). Przygotowano wejście na końcówkę mocy (skojarzoną z ustawieniem Unity Gain), są też pętle rejestratora i procesora wielokanałowego. Poza "matrycą" znajduje się wejście gramofonowe, opisane po prostu Phono, ale wzmacniacz może przyjąć sygnały zarówno z wkładek MM, jak i MC.
Czytaj również: Jak dzielimy wzmacniacze ze względu na technikę wzmacniania sygnałów?
Stosownego wyboru, jak też precyzyjnej kalibracji najważniejszych parametrów dokonujemy za pomocą zestawu mikroprzełączników, jednak aby się do nich dostać, trzeba odkręcić górną ściankę i odnaleźć moduł przedwzmacniacza gramofonowego.
Wewnętrzne zworki pozwalają na wybór impedancji obciążenia (to parametr kluczowy w przypadku wkładek MC). Wzmocnienie jest stałe (40 dB w trybie MM i 64 dB w trybie MC) i zapewni poprawną pracę w większości przypadków.
Wyposażenie jest więc ponadstandardowe w zakresie podłączania urządzeń analogowych, nie ma natomiast żadnego ekwipunku cyfrowego. Z tyłu znajduje się jeszcze mechaniczny wyłącznik zasilania, który odcina napięcie od wszystkich sekcji. Rogue Audio nazywa go wyłącznikiem "wakacyjnym".
Czytaj również: Co to jest współczynnik tłumienia wzmacniacza?
Podczas regularnego użytkowania wzmacniacza będziemy raczej korzystać z przełącznika z przodu, który wybiera tryby pracy i czuwania. W tym ostatnim zasilanie jest odłączane całkowicie od lampowej sekcji przedwzmacniacza, ale wciąż podtrzymywane w sekcji końcówek mocy.
Pierwsza sekcja przedwzmacniacza to płytka wejściowa z mechanicznym selektorem źródeł. Główną sekcję ulokowano bliżej frontu. Producent informuje, że pracują tutaj lampy 12AU7, a więc popularne triody, analogiczne do ECC82.
Przyglądając się układowi testowanego egzemplarza, zauważyłem nieco inne elementy - lampy marki JJ Electronics ECC802S, a w ich otoczeniu również znakomite elementy bierne (kondensatory Mundorf EVO Oil).
ECC802S to lampa ulepszona względem wspomnianej ECC82, charakteryzująca się dłuższą katodą i lepszą separacją wewnętrznych sekcji; nasze "odkrycie" może więc wszystkich ucieszyć.
Czytaj również: Czy 50-watowym wzmacniaczem można uszkodzić 200-watowe kolumny?
Kolejna płytka zawiera potencjometry (Alpsa) głośności i zrównoważenia kanałów. Potem sygnał wraca na główną płytkę i dalej jest przesyłany do dwóch niezależnych modułów końcówek mocy (po jednej na kanał). Tutaj do gry wkraczają moduły holenderskiej marki Hypex.
UcD400 to układ wielkości paczki papierosów, ważący niespełna 150 g, który jest w stanie wygenerować nawet 400 W przy 4 Ω. Zwykle zasilaniem końcówek w klasie D zajmują się również impulsowe zasilacze, ale tym razem układ jest liniowy, z dwoma (jeden dla końcówek i jeden dla przedwzmacniacza) transformatorami toroidalnymi.
Czytaj również: Czy przy stosowaniu bi-wiringu konieczne są podwójne wyjścia głośnikowe we wzmacniaczu?
Odsłuch
Rogue Audio Pharaoh to oryginalna mieszanka cech i będzie ona pewną niespodzianką nawet dla znających tajniki tej konstrukcji. Kto spodziewa się lampowej delikatności, ten nie trafi w dziesiątkę, a miłośnicy dobrego basu będą więcej niż usatysfakcjonowani.
Moduły impulsowe mają już swoją renomę, niezależnie od dyskusji dotyczącej jakości zakresu średnio-wysokotonowego. Ich możliwości w zakresie basu dały się szybko poznać i w zasadzie nie budziły kontrowersji.
Kto lubi bas dynamiczny i zwarty, a przy tym liczy się z koniecznością "napędzenia" kolumn o "trudnej" impedancji (cokolwiek by to miało znaczyć...), powinien przebierać właśnie we wzmacniaczach w klasie D, szukając oczywiście brzmienia odpowiedniego pod wszystkimi ważnymi (dla siebie) względami, a dobry bas traktując jako niemal pewnik.
Czytaj również: Dlaczego nie można podłączać kolumn 4-omowych do wzmacniaczy 8-omowych?
Ale to co "wyprawia" Rogue Audio Pharaoh, nawet na takim tle jest wyjątkowe. To wirtuozeria łącząca siłę, konturowość, ale i coś mniej typowego dla klasy D - precyzję bez twardości, idealne wyważenie rytmiczności i płynności.
Niskie zejścia są nasycone, efektowne, ale nie są przeciągane, delikatne zaokrąglenie nie obniża selektywności, wszystko, co basowe, jest na swoim miejscu, ale też brzmi... przyjemniej niż zwykle ze wzmacniaczy klasy D.
Naprawdę można zapisać na jego konto wszystkie superlatywy - sprężystość, soczystość, puls, definicję - i nic nie jest na takiej liście w sprzeczności, nic się nie wyklucza.
Niskie tony zadowolą zarówno tych, którzy lubią niskie tąpnięcia mocne uderzenia, jak i wyraźne szarpnięcia. Ten bas odrzucił zarówno miałkość, jak i "drętwość", a nabrał żywości, jaką zwykle utożsamiamy z wyższymi rejestrami.
Czytaj również: Co lepsze - wzmacniacz zintegrowany czy dzielony?
Kombinacja rozmachu i dokładności utrzymuje się również przy głośnym graniu, a przy bardzo cichym wciąż cieszymy się żywością i wyrazistością. Rogue Audio Pharaoh gra odważnie i otwarcie, w całym pasmie nie jest tak oszałamiająco przejrzysty jak Edge A, ale jako coś specjalnego (oprócz fantastycznego basu) proponuje...
Nie, tym razem nie będzie to ciepło, z jakim wyszedł AVM, lecz żywość, dźwięczność, błyskotliwość.
Lampowy stopień wejściowy nie przechylił szali na stronę typowego "ogrzania" dźwięku. Plastyczność jest w normie, jednak specjalne emocje zawdzięczamy raczej dynamice i sprawnemu przechodzeniu przez różne sytuacje, niż stałemu "dopaleniu".
Czytaj również: Jakie funkcje pełni końcówka mocy?
Faktury są bogate i "naturalistyczne", zdarzają się chropowatości i przybrudzenia pochodzące z nagrań, np. z przesterów gitar, co Rogue Audio Pharaoh przekazuje bez owijania w bawełnę. Wysokie tony są rześkie, szczegółowe, chwilami spontaniczne, bez sterylności, jak i bez słodkości. Dobrze równoważą gęstość basu, ale ten pozostaje głównym "napędem" dla muzyki w wykonaniu Faraona.
Rogue Audio Pharaoh proponuje przekaz bliski, bezpośredni, emocjonalny. Barwa pasuje do sposobu kreowania przestrzeni, z mocnym pierwszym planem i szeroką stereofonią.
Muzyka ma jednak więcej rumieńców, jest spójna, łatwa w odbiorze, a nagrania, które lubimy, zabrzmią tak, abyśmy słuchając ich po raz n-ty, na pewno się nimi nie znudzili.