Rega Brio Mk7 - wzornictwo
Rega Brio Mk7 wygląda nawet bardziej klasycznie: usunięto obłości przedniej ścianki, obudowa jest znowu (jak w najstarszych wersjach Brio) bardziej kanciasta. Po dwóch stronach frontu znajdują się matowe panele, centralną część zajmuje błyszcząca "wklejka". Znajduje się na niej pokrętło głośności (które porusza się pomiędzy punktami oporowymi, właściwymi dla tradycyjnego potencjometru), oraz pojedynczy przycisk zmiany źródeł. Możemy podłączyć ich w sumie sześć – cztery analogowe i trzy cyfrowe – wybór potwierdza czerwone podświetlenie za odpowiednim symbolem. Na czerwono świeci także firmowe logo, gdy wzmacniacz jest włączony.
Rega Brio Mk7 - złącza
Już w poprzedniej wersji Brio pojawiło się wyjście słuchawkowe, wtedy 6,3-mm; do Mk7 podłączymy 3,5-mm wtyk. Rega długo stosowała klasyczne, mechaniczne wyłączniki zasilania. W Brio Mk7 układ jest już podporządkowany obowiązkowemu trybowi czuwania i automatyki (wyłączającej urządzenie po godzinie bezczynności). Istnieje jednak sposób (wskazany w instrukcji obsługi), aby się od tego nadzoru uwolnić.
Brio był wzmacniaczem purystycznie analogowym; Rega Brio Mk7 jest pierwszą wersją, która wchodzi w obszar cyfrowy. Co prawda dość ostrożnie, bowiem ma tylko dwa podstawowe złącza – jedno optyczne i jedno współosiowe.
Dobre i to, chociaż sytuację taką klienci mogą oceniać bardzo różnie; jedni będą narzekać na brak USB-DAC i HDMI a drugim nie spodoba się, że szlachetnie analogowa (pamiętajmy o jej gramofonach!) Rega w ogóle "brudzi" wzmacniacz układami cyfrowymi. Wszystkich nie uda się zadowolić, a żaden kompromis nie będzie "złoty".
Nawet najskromniejsze układy cyfrowe potrzebują miejsca, więc trochę ubyło z sekcji analogowej. Rega Brio Mk7 ma trzy wejścia liniowe i jedno gramofonowe (dla wkładek MM), nie ma już wyjść, również tradycyjnej (choć już mało potrzebnej) pętli dla rejestratora (którą miał poprzedni model).
Czytaj również: Czy 50-watowym wzmacniaczem można uszkodzić 200-watowe kolumny?
Rega Brio Mk7 - układ elektroniczny
Znając specyfikę gramofonów Regi, w których nie ma dodatkowej żyły uziemiającej (prowadzona jest ona wraz z masowym oplotem kanału lewego), może dziwić obecność dodatkowego trzpienia w sekcji phono.
Rega otwiera się w ten sposób na gramofony innych producentów. Takiej kompatybilności nie ma w Planarach (gramofonach), które najlepiej podłączać do wzmacniaczy Regi lub liczyć na to, że specyficzne połączenie nie będzie kaprysić.
Sekcję cyfrową oparto na stosowanym już wcześniej przez Regę układzie Wolfson WM8742. Do Brio będzie jednak jak znalazł. Ma wysoką dynamikę (123 dB w trybie stereo), obsługuje wprawdzie wyłącznie sygnały PCM 24/192, ale na więcej i tak nie pozwala specyfika wejść optycznych i współosiowych.
Końcówki mocy opierają się na dwóch parach (po jednej na kanał) tranzystorów Sanken STD03N/ STD03P, przykręconych nie do klasycznego radiatora, ale do dna obudowy, które pełni taką rolę. To nic nowego dla brytyjskiej techniki, w podobny sposób wyglądały integry np. Naima.
Z końcówkami mocy związane jest też wyjście słuchawkowe. Po drodze znajduje się więc dzielnik napięcia ustalający wysoką (ok. 100 Ω) impedancję wyjściową tej sekcji.
Wcześniej w torze sygnału pracują wzmacniacze operacyjne JRC – także w sekcji przedwzmacniacza gramofonowego. Regulator głośności to klasyczny potencjometr Alps w wersji "czarnej".
Zasilacze są dwa: główny oparty na sporym transformatorze toroidalnym z niezależnymi odczepami dla końcówek mocy, przedwzmacniacza oraz sterowania; towarzyszy mu mały układ trybu czuwania.
Czytaj również: Na czym polega bi-amping i jakie są jego warianty?
Rega Brio Mk7 - odsłuch
Rega ma najwięcej "analogowego" charakteru. Nie jest to żadnym zaskoczeniem, ale wcale nie dlatego, iż główną specjalnością firmy pozostają gramofony, lecz dlatego, że taki profil jej wzmacniaczy obserwujemy od dawna.
W gruncie rzeczy taka zbieżność może być nawet zastanawiająca; technika wzmacniaczy nie ma nic wspólnego z techniką gramofonu. Czy to celowe wysiłki Regi, aby brzmienie wzmacniaczy przypominało brzmienie gramofonu, czy przypadek? Czy Rega chce jeszcze intensyfikować analogowy klimat po podłączeniu takiego wzmacniacza do gramofonu, czy chce go symulować, gdy źródło jest cyfrowe?
Rega, zwłaszcza w porównaniu z Integrą i Rotelem, jest delikatniejsza w zakresie wysokich tonów. Można to odebrać jako słabość, można też jako wyrafinowanie; rozsądźmy sprawiedliwie – są subtelne. Czyste i zróżnicowane, niepodbarwione, niewyostrzone, w roli dopełniającej.
To też element kreacji – przez proporcje tworzące bardziej gęsty, ciemniejszy dźwięk. Średnica jest niemal dosłownie powiększona, instrumenty akustyczne mają duży wolumen, jednocześnie w dętych jest mniej natarczywości, chociaż często są na wyciągnięcie ręki.
W takiej sytuacji styl niskich tonów może być zaskoczeniem; nie są szczególnie obfite i miękkie, nadążają za akcją, dzięki czemu Brio Mk7, mimo że niesie sporo ciepła, nie jest ociężały. Ma dość siły i zwinności, aby pokazać różne oblicza muzyki, a jednocześnie dość elegancji, żeby nie skupiać naszej uwagi na detalach i… problemach.
Siedem odsłon Brio
Pierwsza wersja Brio pojawiła się w 1991 roku i otrzymała przydomek Clamshell (czyli muszla), nawiązujący do specyficznej obudowy, złożonej z dwóch połówek. Miała ona jednak standardową, "hajfajową" szerokość 43 cm. Drugą wersję określa się dzisiaj mianem Brio 2000 (w nawiązaniu do roku, w którym się pokazała).
Zadaniem dla ekspertów jest odróżnienie drugiej i trzeciej wersji, która pojawiła się 6 lat później. Brio wyszczuplał dopiero w 2011 roku, zmieniono wówczas też nazwę na Brio-R, stąd dotarcie do tego modelu jest stosunkowo łatwym zadaniem.
Największą wartość sentymentalną ma pierwsza wersja Brio-R z płaskim frontem. Później go zaokrąglono (podobnie jak w aktualnej wersji) i taka odmiana jest częściej spotykana. Niewykluczone, że nazwa Brio-R okazała się mało chwytliwa, może przeważyły inne kwestie, tak czy inaczej wzmacniacz wrócił do nazwy Brio w 2017 roku.
Najnowszy model Mk7 jest pewnie nieostatnim rozdziałem tej historii, jednak bardziej ewolucją niż rewolucją. Brio pozostał zasadniczo tym, czym był od samego początku – skromnym, ale rasowym wzmacniaczem, chociaż jego moc wyjściowa wzrosła z początkowych 30 do 50 W.