Na środku grubego, aluminiowego frontu wzmacniacza Xindak XA6800 (08) znajduje się duże pokrętło siły głosu, z niewielkim wyfrezowaniem wskazującym na jej położenie. Po prawej stronie umieszczono przyciski wyboru wejścia z niebieskimi diodami.
Nie ma żadnych regulatorów barwy ani wyjścia słuchawkowego. Nie ma także wejść cyfrowych i gramofonowego. Na tylnej ściance, dość daleko od siebie, znajdują się trzy pary wejść RCA (złoconych), a obok para wejść zbalansowanych XLR.
Niemal we wszystkich wzmacniaczach z tego przedziału cenowego znaczne oszczędności przynosi uproszczenie ich konstrukcji mechanicznej. Tutaj na obudowie nie oszczędzano. Boki tworzą duże radiatory, anodyzowane na kolor jasnografitowy, a górę tworzą dwa aluminiowe elementy wzmacniane poprzeczkami. Ta część jest w kolorze jasnego navy blue. To jedyny wzmacniacz tego testu, i w ogóle za te pieniądze, ważący bliżej 20, niż 10 kg.
W solidnym ekranie ze stali umieszczono duży transformator zasilający. Wychodzą z niego trzy uzwojenia wtórne – dla przedwzmacniacza i oddzielnie dla dwóch kanałów wzmacniacza mocy. Potężne prostowniki tego ostatniego przykręcono bezpośrednio do dolnej ścianki, prostownik przedwzmacniacza znalazł się na płytce za transformatorem, gdzie są także układy stabilizujące napięcie oraz kondensatory filtrujące.
Znajdujący się w cenniku, oczko wyżej, model XA6900 ma układ hybrydowy, z lampami na wejściu, natomiast testowana konstrukcja zawiera przedwzmacniacz oparty na układach scalonych; umieszczono je na małej płytce, do której wlutowano dobrej jakości gniazda wejściowe RCA. Aktywne wejście jest wybierane w przekaźnikach.
Dalej sygnał jest wysyłany ekranowanymi kabelkami do klasycznego potencjometru zamkniętego w puszce, a potem biegnie do końcówek mocy. Końcówki mocy wyglądają świetnie. Przede wszystkim zbudowano je z tranzystorów, jakich już nie ma - produkowanych przez ON Semiconductor komplementarnych par MJ15025G + MJ15024G, po dwie na kanał.
To tranzystory bipolarne, ale w dawno niewidzianych przeze mnie obudowach metalowych TO-3. Przykręcono je nie od razu do radiatorów, a do dużych, miedzianych ceowników, a dopiero te - do radiatorów.
Czytaj również: Co to jest konstrukcja dual-mono, jakie są jej wady i zalety?
Odsłuch
Przejście od Advance`a do Xindaka to jak zamiana małej kameralnej salki na estradę. Rozmach. Potężnie, bez redukcji przestrzeni do miejsca między głośnikami, jest w tym nie tylko moc, ale i umiejętność budowania głębi.
Dużą rolę odgrywa w tym właśnie scena i akustyka. Xindak XA6800 (08) pokazuje i siłę, i oddech. Spora w tym zasługa prowadzonego z fantazją basu, przede wszystkim wyższego, a także specjalnej dynamiki.
Tylko z tym wzmacniaczem podczas całego testu słyszałem stopę perkusji w podobny sposób, w jaki nagłaśnia się ją na koncercie. Czyli z fizycznym "pchnięciem", czymś w "rdzeniu", co daje wrażenie równocześnie masy i szybkości.
Nie oznacza to, że pozorne źródła są przybliżane, co często uatrakcyjnia i "naturalizuje" brzmienie, kosztem wydarzeń drugoplanowych. To może brzmieć nawet zjawiskowo, ale Xindak XA6800 (08) robi coś innego - pokazuje potężną przestrzeń bez pomniejszania źródeł pozornych, wycofując nieco pierwszy plan. Zyskują na tym utwory, w których ważny jest aspekt "mocy", dobrze wypadające na koncertach w dużych pomieszczeniach.
Czytaj również: Co to jest współczynnik tłumienia wzmacniacza?
Xindak XA6800 (08) dobrze rekonstruuje taką dużą salę w naszym, nawet znacznie mniejszym, pokoju odsłuchowym. Naprawdę naturalnie zabrzmiały więc utwory Bajmu z płyty "Ballady", np. "Małpa i ja".
W utworze tym stopa perkusji miała fizyczny wymiar, słychać było membranę z suchym klapnięciem. Podobnie było z gitarami elektrycznymi - wreszcie nie były one tylko jazgotliwym uzupełnieniem.
Do ostrzejszego dźwięku nadawanego im przez efekty doszło bowiem wypełnienie, jakie dają duże piece gitarowe. Najczęściej ten aspekt umyka, ponieważ z jednej strony realizatorzy się go pozbywają, likwidując problemy związane z przesterowaniem basu, a z drugiej – domowe systemy audio taki sygnał kompresują.
Xindak XA6800 (08) wydaje się mieć spory zapas mocy, jego rozdzielczość nie jest jeszcze najwyższych lotów, ale za to klarowność, wprowadzana przez otwartą górę, w znacznej mierze to rekompensuje.
Na tej płycie dało się zauważyć także coś, co pozwoli ustalić sposób współpracy Xindaka z naszymi kolumnami lub przemyśleć zakup nowych. Wyższa średnica i góra są tu pokazywane z dużą energią.
Gitary akustyczne nabierają nawet metaliczności - nie nadmiernej, ale dostrzegalnej, do czego wielu słuchaczy może być nieprzyzwyczajonych i źle nastawionych, o ile wychowali się na brzmieniach miękkich i zawoalowanych, skupionych bardziej na dole pasma.
Wystarczy nie dodawać do tego rozjaśnienia, pochodzącego od niektórych głośników, lecz wybrać te ze spokojniejszą górą, i wszystko będzie dobrze. Pozostanie dużo informacji, lecz ustawionych w odpowiedniej odległości od słuchacza.
Wojciech Pacuła