Pod względem rozmiarów Rotel RA-11 to najmniejszy wzmacniacz z testowanej trójki. Niewielka obudowa została wykonana jednak w całości z metalu, wraz z przednim panelem, przykręconym w charakterystyczny sposób czterema śrubami, co ma się kojarzyć ze sprzętem profesjonalnym.
W przyjęty styl dobrze wkomponowują się także proste krawędzie. Nowoczesność Rotela dociera do nas szybko, przede wszystkim za sprawą mikroprocesorowego sterowania z dużym, umieszczonym centralnie wyświetlaczem. Jasna, mleczna matryca jest pojemna i w przemyślany sposób zagospodarowana, jednak kontrast mógłby być wyższy, ponieważ czytelność jest słaba, zwłaszcza w nasłonecznionym pomieszczeniu.
Rotel RA-11 - przyłącza
Rotel nie poskąpił także przycisków, komponując z nich selektor wejść - jest ich aż osiem w rządku pod wyświetlaczem. Nie mnożono już przycisków sterujących, choć pozwoliłoby na to rozbudowane menu - ale tę kwestię producent okiełznał trzema klawiszami. W strefę sterującą przeniesiono wszystkie funkcje, włącznie z regulatorem głośności, poziom pokazywany jest na matrycy.
Rotel RA-11 ma wejście USB (typ-A), wewnątrz zainstalowano przetwornik DAC oraz dekoder, gniazdo USB przyjmuje przecież zakodowany sygnał. Rotel potrafi odkodować formaty MP3, AAC, WAV, na tej liście nie ma, niestety, plików Flac ani Alac, rozdzielczość jest limitowana do 16 bitów/44,1 kHz.
Takich ograniczeń nie mają natomiast wejścia cyfrowe zainstalowane na tylnej ściance, użytkownik może wybrać spośród dwóch gniazd współosiowych i dwóch optycznych, pierwsze dwa akceptują sygnały 24 bity/192 kHz, a pozostałe do 96 kHz.
W strefie analogowej Rotel oferuje pięć wejść liniowych oraz jedno gramofonowe ze zintegrowanym modułem korekcyjnym dla wkładek MM. Mimo bardzo niskiej obudowy, z tyłu wykrojono również miejsce aż dla dwóch par terminali głośnikowych.
Rotel RA-11: układ elektryczny
Układ elektryczny można podzielić na dwie części, dla sygnałów analogowych i cyfrowych, ta ostatnia jest dodatkowym modułem, na którym najważniejszą rolę odgrywa bardzo dobry przetwornik DAC Wolfson WM8740.
To złożony scalak, który ma stereofoniczny konwerter 24 bity/192 kHz zintegrowany z filtrem cyfrowym, wyposażonym w dwie różne charakterystyki (Rotel nie wykorzystał jednak tej funkcji). Jest także moduł cyfrowej regulacji głośności.
Czytaj również: Jakie są i czym się charakteryzują klasy pracy wzmacniacza?
Sekcja analogowa składa się z niewielkiego radiatora, na którym umieszczono dwie pary (po jednej na kanał) tranzystorów wyjściowych Sankena. Przedwzmacniacz działa pod kontrolą mikroprocesora, który odpowiada za rozbudowaną funkcjonalność urządzenia.
W sekcji napięciowej znalazły się również bardzo dobre wzmacniacze operacyjne Burr Brown. Skromniejsza końcówka mocy oraz zasilacz to właściwie główne elementy, które odróżniają RA-11 od większego "brata" - droższego modelu RA-12.
Odsłuch
Rotela nie da się zaszufladkować. Rotel RA-11 może nie ma mocy i rozmachu Xindaka, ale tym bardziej obce są mu klimaty roztaczane przez urządzenie Advance Acoustic. Znam teorie mówiące o konieczności zestawiania urządzeń, zwłaszcza tych tańszych, w taki sposób, by jedno łatało niedoskonałości drugiego, albo też wzajemnie się uzupełniały.
Jest to jednak ścieżka dla gotowych na długie eksperymenty. Rotel RA-11 nie pasuje do tego scenariusza - to wzmacniacz, w którym nie ma ani wyraźnie słabych, ani mocno "charakternych" obszarów.
Podstawą brzmieniową jest tutaj pierwszorzędna liniowość. Słychać to przede wszystkim w bezpośrednim zestawieniu z urządzeniem Advance Acoustic, które - choć czaruje średnicą - pozostawia skrajne podzakresy w cieniu.
Niewielka moc integry nie przeszkadza jej grać z zaskakującym animuszem, trudno tu z kolei pozbyć się porównań z Xindakiem, bo ten generuje jednak dźwięk większy, z zarazem bardziej skondensowany i gęstszy. Rotel nie porywa w taki wir, ale też nie pozostawia niedosytu. Świetną ilustracją jest np. klasyczny krążek Petera Gabriela "So" i urocza ścieżka "Don’t Give Up" nagrana z równie uroczą Kate Bush.
W numerze tym (jak i większości innych rejestracji Gabriela) pojawia się genialny basista Tony Levin, budujący frazy niezwykle precyzyjnie i dodający każdej rejestracji motoryczny "groove".
Bas jest dzięki wzmacniaczowi Rotel RA-11 minimalnie skrócony w najniższych partiach - i tu właśnie jest ta różnica względem choćby Xindaka - ale jednak bardzo wartki i wypełniony wyborną artykulacją.
Czytaj również: Co to znaczy zmostkować wzmacniacz?
Średnica stawia na przejrzystość, malkontenci wskażą zapewne brak tego ulotnego, eterycznego klimatu, plastyki, może muzykalności, po czym skierują swoje kroki z stronę Advance Acoustic, ale jednak obiektywnie rzecz ujmując Rotel RA-11 gra w sposób dokładniejszy i bardziej różnorodny.
Czystość można próbować interpretować na różne sposoby, separacja instrumentów, wybrzmienia czy zawartość składowych harmonicznych, te wszystkie elementy na pewno zaliczyłbym do zalet "11-tki".
Góra pasma to test dla jakości realizacji, potrafibyć gładka, ale innym razem pokaże nam szorstkość, dobrym testem jest tu np. płyta Toto "The Seventh One", wyjątkowa od strony muzycznej, ale niekoniecznie realizacyjnej. Rotel potrafi z niej jednak wycisnąć zaskakująco wiele, chociaż nie eliminuje płaskich, mniej "wyrafinowanych" dźwięków.
Taka "uczciwa" prezentacja góry pasma nie musi służyć źródłom przenośnym, do których przecież urządzenie zachęca zintegrowaną transmisją Bluetooth, jednak ogólna żywość i otwartość dźwięku wydają się na tyle mocnymi atutami, że z takimi problemami, niegenerowanymi przecież przez Rotela, da się żyć.
Z cyfrą do integry
Dwa z testowanych wzmacniaczy, Advance Acoustic oraz właśnie Rotel, mają dość zaawansowane moduły cyfrowe. Niezależnie od wejść koaksjalnych (cyfrowych), Advance Acoustic ma wejście USB typu B, które służy do podłączenia komputera (i traktowania go jako źródła sygnału), a także drugi port USB (typ A), jaki znajdziemy również w Rotelu (choć on nie ma wejścia USB-B).
Funkcjonalność obydwu urządzeń pozwala na podłączenie nośników pamięci (do portu USB-A), na których nagramy pliki audio, w przypadku RA-11 funkcja ta została dobrze przemyślana. Przede wszystkim gniazdo znajduje się z przodu, co przy podłączaniu nośników lub odtwarzaczy przenośnych ma niebagatelne znaczenie.
Rotel zaimplementował ponadto bezpośrednią obsługę sprzętu Apple, wystarczy podłączyć go standardowym kablem. W komplecie z akcesoriami RA-11 jest również dostarczany moduł Bluetooth otwierający integrę na niemal każdy nowoczesny smartfon, tablet czy komputer w ujęciu bezprzewodowym.
Wojciech Pacuła