Gigant fortepianu szkicuje portrety wielkich (dla niego) muzyków jazzowych, klasycznych, rhythm`n`bluesowych i flamenco, potem kreśli obrazy wspaniałych miast, na końcu dedykuje miniaturki dzieciom. Okładkę albumu zdobią też kolorowe grafiki Corei, bo tak naprawdę mistrz przedstawia aktualny portret własny.
Poszczególne utwory, czy bloki kompozycji, poprzedzają krótkie narracje, w których Chick Corea ujawnia stosunek emocjonalny do swych idoli i wybranych miejsc. Nie zaskakuje, że w tym gronie znaleźli się tacy twórcy, jak: Bill Evans, Thelonious Monk, Bud Powell, Aleksander Skriabin czy Bela Bartok, do których dołączyli zasłużenie: Stevie Wonder i Paco de Lucia.
Na dwóch kompaktach uwieczniono występy na żywo, lecz nie podano ich czasów i miejsc. Chick Corea należy do najściślejszej elity pianistów i jego styl charakteryzuje nadprzeciętna dawka radości w grze; latynoski temperament i polot narracji nie mają sobie równych. Pianista bywa w mrocznym nastroju, czy całkiem serio, krótko i nie trwa to dłużej niż kilka taktów.
Nawet pełen melancholii "Blue Monk" przedstawił tu zadziwiająco pogodnie. Gigant fortepianu przygotował sporą porcję muzyki, w tej sytuacji dobrze zrobiły przerywniki słowne, bo poczuliśmy się jak na koncercie.
Cezary Gumiński
STRECH/UNIVERSAL