METALLICA

Hardwired… To Self-Destruct

Hardwired… To Self-Destruct

Wykonanie

Nagranie

W połowie lat 80. narodził się thrash metal - nowa ekstremalna odmiana muzyki rockowej uwielbiana przez młodych fanów za żywiołowość, za piekielny gitarowy hałas, wreszcie za szaleńcze tempo. Jednym z protoplastów tej rewolucyjnej estetyki była Metallica - kalifornijska formacja założona przez szkolnych kolegów: perkusistę Larsa Urlicha oraz gitarzystę i wokalistę Jamesa Hetfielda.

Muzycy szybko zdobyli sobie grono fanatycznych wyznawców, zwłaszcza wśród buntowniczo nastawionej młodzieży, która nie załapała się na punk rock, a oczekiwała surowej, podnoszącej poziom adrenaliny motorycznej muzyki. Taka była pierwsza płyta zespołu "Kill `Em All" czy równie mocarnie brzmiący album "Masters of Puppets". Mnie kupili dopiero krążkiem "...And Justice For All" i umieszczoną na nim rozbudowaną kompozycją "One".

Głęboka przemiana, jaka zaszła w muzyce Metalliki, znalazła pełne odbicie na kolejnej płycie sygnowanej nazwą zespołu, a ze względu na kolor okładki nazywanej także "Czarnym albumem". To był komercyjny strzał w dziesiątkę, perfekcyjne zespolenie melodyjnych riffów i rockowego mięcha. To zarazem produkcyjny majstersztyk Boba Rocka, który pokazał, jak należy realizować rockowe albumy, jak stworzyć monumentalne, powalające dynamiką brzmienie.

O ile na początku lat 90. Metallica wspięła się na artystyczne wyżyny, tak nowego stulecia nie może zaliczyć do udanych. Nie powiódł im się eksperyment z garażowym brzmieniem na płycie "St. Anger" (2003), nie zachwycił także ostatni studyjny krążek "Death Magnetic" (2008).

Wreszcie po latach wyczekiwania dostajemy nowy album z premierowymi utworami. Znalazło się na nim 12 piosenek trwających łącznie 80 minut. Tak obszerny materiał nie zmieścił się na jednym krążku CD, formalnie więc jest to pierwszy podwójny album Metalliki. Zapowiadał go utwór "Hardwired" - krótkie trzyminutowe thrashowe szaleństwo, czysty łomot i wściekłość, bez wpadającej w ucho melodii i gitarowych ozdobników.

James Hetfield wypluwa z siebie apokaliptyczne słowa z szybkością karabinu maszynowego. Mimo to piosenka wylądowała na pierwszym miejscu listy przebojów w wielu krajach. Podobnie jak kolejny singlowy kawałek "Moth Into Flame", choć tym razem melodia wpada już w ucho. Spokojniej jest w "Halo On Fire", ale to wyjątek na tej płycie. Do klasycznego heavy metalu spod znaku Iron Maiden nawiązuje "Atlas, Rise!".

Innym ważnym wykonawcą, który odcisnął piętno na stylu Metalliki, był zmarły rok temu Lemmy Kilmister, lider Motorhead. Jemu to dedykowali oparty na kołyszącym riffie utwór "Murder One". Ostro i metalowo jest właściwie w każdym nagraniu, a apogeum tego szaleństwa przynosi zamykający zestaw "Spit Out The Bone" z perkusją brzmiącą jak pluton egzekucyjny.

Każdy, kto uważa się za prawdziwego fana Metalliki, powinien zaopatrzyć się w wersję "Deluxe". Tylko tam na dodatkowym dysku znalazły się nagrania z koncertu, jaki grupa dała z okazji premiery remasterowanych edycji "Kill’em All" i "Ride the Lighting". Jest także świetna thrashowo brzmiąca siedmiominutowa kompozycja "Lords of Summer" oraz covery: Rainbow z okresu, kiedy śpiewał w zespole Ronnie James Dio ("Ronnie Rising Medley"), Deep Purple ("When a Blind Man Cries") i Iron Maiden ("Remember Tomorrow").

Grzegorz Dusza
UNIVERSAL

GATUNKI MUZYKI
Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta maj 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio grudzień 2024

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu