TRIANGLE
Signature Delta

Rok temu seria Signature zastąpiła linię Genese, która wcześniej przez siedem lat mieściła się w zakresie cenowym od 7000 zł (za podstawkowe Trio) do 16 000 zł (za wolnostojące Lyrry). Skoro tak... to jak można twierdzić, że ich następcami są konstrukcje dwa razy droższe?

Nasza ocena

Wykonanie
Typowe Triangle, bogate w dekoracje, ale w najnowszej serii Signature bardziej gustowne i subtelne, a materiały i wykończenie wysokiej klasy. Układ trójdrożny z efektowną aranżacją ambitnych przetworników. Wysoka „jakość postrzegana”, nie tylko w pierwszym wrażeniu.
Laboratorium
Charakterystyka mieści się w polu +/-3 dB i sięga bardzo nisko – 25 Hz przy spadku 6 dB. Dobre rozpraszanie wysokich tonów, stabilnie przy częstotliwości podziału – wszystko gra. Czułość 88 dB, impedancja 4 omy.
Brzmienie
To, co w ich brzmieniu najpiękniejsze, to zrównoważona, naturalna, „obecna” średnica. Bas gęsty, niski i dynamiczny, góra dobrze wpleciona, rozdzielcza, ale nieagresywna. Dobry wgląd w dalsze plany
Artykuł pochodzi z Audio

 

Odsłuch

Moja opinia o kolumnach Triangle wykształcała się i przekształcała na przestrzeni wielu lat. W ciągu dwóch dekad przetestowałem ładnych kilkadziesiąt modeli, a więc kontakt z Triangle miałem dość systematyczny i mogłem obserwować zarówno zmiany, które wskazywały na wyraźną ewolucję, jak i zmiany bardziej przypadkowe. Być może moja percepcja też nie jest taka sama, jak dawniej, ale trzymajmy się zdrowych proporcji - to przede wszystkim Triangle zmieniło kurs, nie ja. Dawno temu. Zdecydowanie.

Pozostaje w pamięci wspomnienie pierwszych spotkań, które w tym przypadku wcale nie były bardzo słodkie. Siadając przed Triangle, zawsze jestem ciekaw, jak gramy tym razem (na taką ciekawość od dawna nie ma szans, gdy siadam przed Dynaudio). Coraz częściej jednak ciekawość idzie w parze z podejrzeniem, że gramy w przybliżeniu normalnie - czyli tak, jak lubię.

Z dodatkiem firmowej swady, trochę pikantnie, trochę pieprznie... ale już bez przesady, a zwłaszcza bez wyraźnego eksponowania wysokich tonów, specyficznego dla dawnych Triangli, które można było odczytywać jako ekscentryczność albo schlebianie popularnym gustom (pierwiastek podobieństwa do naszych Altusów).

Niektórzy odczytywali to, w ślad za konstruktorem, jako przejaw naturalności - naturalności z odrobiną szaleństwa. Ci niektórzy nie byli jednak na tyle liczni, aby utrwalić taki schemat brzmienia, a firma wchodząc na kolejne rynki, postanowiła je "znormalizować". Wielbiciele dawnych Triangli powiedzą, że straciła charakter, że straciła jaja, ale ja bym sobie z charakterystyki jaj nie robił.

Triangle Signature Delta

Triangle Signature Delta

Jednak to, co niesie ze sobą Delta, przekracza wszelkie dotychczasowe doświadczenia z Triangle i moje oczekiwania - względem Triangli, ale nie względem dobrego dźwięku w ogóle. W porównaniu z Cabasse Iroise 3, brzmienie Triangle Signature Delta to wzór cnót, powagi, kultury, delikatności.

Czytałem recenzje, w których przedstawia się Delty jako grające przede wszystkim bardzo dynamicznie, żywo, kontrastowo, a nie do końca neutralnie. Ostatecznie, w skali bezwzględnej, to też prawda... Ale w taki sam sposób opisywano dawne Triangle, owijając w bawełnę ich radykalne skłonności do eksponowania skrajów pasma. Zatem używanie dzisiaj takich samych eufemizmów w stosunku do znacznie subtelniejszych zjawisk jest o tyle niesprawiedliwe, o ile wprowadzające w błąd.

Wystarczy właśnie konfrontacja z Cabasse, aby natychmiast, na dowolnym nagraniu usłyszeć, jakie kto ma priorytety. Wszystko jest kwestią układu odniesienia, ale jestem przekonany, że nie tylko na tle Cabasse brzmienie Triangle Signature Delta może być odebrane jako bardzo "porządne". O rozjaśnieniu w ogóle nie ma mowy.

W pierwszym wrażeniu byłem wręcz zadziwiony stopniem utemperowania wysokich tonów - to już nie jest kompromis między dawnym, firmowym brzmieniem, a profilem spokojnego, neutralnego prowadzenia góry pasma, znanego np. z Dynaudio czy ProAca, to już jest właśnie takie granie - jeszcze pół kroku w tył, a mielibyśmy jakieś staroangielskie klimaty, przynajmniej w zakresie wysokich tonów...

Wciąż słychać dźwięczność, blask, selektywność, a nawet odrobinę metaliczności, wnoszonej przez tubowy wysokotonowy, lecz dawka niepotrzebnych dodatków jest zupełnie minimalna, a poziom dobrany tak, aby nawet do głowy nikomu nie przyszło, że góry mogłoby być jednak trochę mniej. Dla mnie - jest akurat.

Obudowa Delty ma boki wygięte jeszcze bardziej, niż Iroise 3, lekko zaobloną górną ściankę i zwieńczenie "aerodynamicznym" garbem za głośnikiem wysokotonowym. Biały kolor staje się coraz modniejszy i dobrze tu pasuje, pomagając uzyskać efekt bardziej subtelny.

Obudowa Delty ma boki wygięte jeszcze bardziej, niż Iroise 3, lekko zaobloną górną ściankę i zwieńczenie "aerodynamicznym" garbem za głośnikiem wysokotonowym. Biały kolor staje się coraz modniejszy i dobrze tu pasuje, pomagając uzyskać efekt bardziej subtelny.

I tutaj oczywiście (dla mnie oczywiście) przypomniała mi się moja przygoda z Cello. To model z wyższej serii Magellan, który usłyszałem pięć lat temu, i musiałem go mieć (przynajmniej na jakiś czas... bo już go nie mam). I to nie dlatego, że jego brzmienie było aż spełnieniem marzeń, lecz było odkryciem - właśnie połączenia firmowej zadziorności, kapitalnego basu, aktywnej góry z niezłą harmonią, a także - i to była nowość - plastyczną, wyrazistą średnicą.

Musiałem jednak wtrącić swoje trzy grosze i odrobinę przytłumić wysokie tony - o decybel albo półtora. Miałem z ich słuchania dużo frajdy, a nie audiofilskiego deliberowania, a teraz... bardzo podobną charakterystykę łapię z Delty - i w nich absolutnie niczego bym już nie ruszał. Kolumny prawie dwa razy tańsze od Cello, a grają jak... poprawione Cello. Może gdyby jedne i drugie postawić obok siebie, to Cello wykazałyby się jakimiś przewagami, a może nie...

Średnica z kolumn Triangle Signature Delta podoba mi się nawet jeszcze bardziej; nie jest tak dynamiczna i żywa, ale ustawiona jest idealnie i ma wyśmienite wybrzmienie, oddaje wszystkie niuanse wokali w sposób odpowiednio subtelny i charyzmatyczny. Właśnie wokale mnie powaliły - są tak znajome, tak przyjazne, tak naturalne, że wydają Deltom certyfikat wierności i wyrafinowania. Głosy są pełne, nasycone, ale wcale niedominujące, czyste, ale nieprzenikliwe, bliskie, ale nienapastliwe, nawet niewypychane. Pojawiają się dokładnie tam, gdzie powinny i są tam doskonale czytelne.

Środek jest płynnie rozciągnięty w kierunku basu; dobrze nim podparty, lecz niezachmurzony. Na basie rządzi dynamika, niesprowadzona tylko do konturów - w nisko rozciągniętym pasmie dzieje się bardzo dużo, będą i niskie pomruki, i szybkie uderzenia, ale wszystko ma też znamiona masywności. Dojrzałe, zaawansowane brzmienie bez tanich fajerwerków.

Tubowe smaczki

Tubowe przetworniki wysokotonowe stosowane są przez Triangle od samego początku; nie jest to również coś wyjątkowego dla francuskiej techniki głośnikowej, wielu tamtejszych producentów instaluje wysokotonowe tubowe lub w jakimś stopniu pokrewne tubowym, jak np. Cabasse.

Relatywnie rzadziej (w porównaniu z kolumnami z innych krajów) stosowane są konwencjonalne kopułki (w tej grupie francuskich firm taka się nie pojawiła, a nawet gdyby wystąpił jeszcze Focal… to kopułka byłaby wklęsła).

Francuskie upodobanie do tubek może mieć związek zarówno z preferowanym charakterem brzmienia, jak i staraniem o uzyskanie wysokiej efektywności, bowiem z Francji pochodzi również wielu producentów wzmacniaczy lampowych.

Jednak u dużych producentów narodowe rysy brzmieniowe powoli się zacierają, ponieważ wypływając na szerokie wody, muszą oni, przynajmniej częściowo, dostosować swoje produkty do gustów światowej, a nie lokalnej publiczności.

Coraz dokładniej zaprojektowane i wykonane wysokotonowe tuby Triangle, filtrowane są w sposób wpisujący się w dobrą równowagę całej charakterystyki. Nie grają już tak głośno jak kiedyś, ale o wiele lepiej.

Coraz dokładniej zaprojektowane i wykonane wysokotonowe tuby Triangle, filtrowane są w sposób wpisujący się w dobrą równowagę całej charakterystyki. Nie grają już tak głośno jak kiedyś, ale o wiele lepiej.

Widać i słychać to bardzo dobrze w ewolucji Triangle; podobne rezultaty można by osiągać już bez stosowania głośników tubowych, lecz z pomocą konwencjonalnych kopułek (z czym przedstawiciele Triangle na pewno by się nie zgodzili, ale napisałem "podobne", a nie "takie same").

Jednak błędem byłoby rozstawać się z tak utrwaloną w wizerunku, efektowną cechą konstrukcji. Jeżeli tubowy wysokotonowy można wkomponować w nowoczesne, uniwersalne brzmienie, to czemu nie? Współcześnie stosowane przez Triangle tubowe wysokotonowe grają zdecydowanie lepiej i są wyraźnie inaczej aplikowane, niż te sprzed dwudziestu lat.

Intrygująca ciekawostka z historii. Wszyscy pamiętamy Altusy, które również były wyposażone w tubowe wysokotonowe. W połowie lat 80. produkowane były jednak przez Tonsil dwie linie bardzo podobnych konstrukcji – właśnie Altusy (trzy modele – 75, 110 i 140) oraz kolumny znacznie mniej znane, o analogicznej konstrukcji, lecz z kopułkowym wysokotonowym i z o wiele lepiej wyrównaną charakterystyką, nazwane Dynamic Speaker. Podobno Altusy były produkowane eksport do Niemiec, a Dynamic Speakery… do Francji! Dziwne... Następcami Altusów były Altony, a następcami Dynamic Speakerów – Mildtony.

Andrzej Kisiel

Specyfikacja techniczna

TRIANGLE Signature Delta
Moc wzmacniacza [W] 120
Wymiary [cm] 123 x 23,5 x 37
Efektywność [dB] 88
Impedancja (Ω) 4
Wymiary: wys./szer./gł., W przypadku urządzeń testowanych w AUDIO wartość mierzona.
Laboratorium
Rys.2. Triangle Signature Delta - Charakterystyka przetwarzania w całym pasmie akustycznym, na różnych osiach.
Rys.2. Triangle Signature Delta - Charakterystyka przetwarzania w całym pasmie akustycznym, na różnych osiach.
Triangle SIGNATURE DELTA

Zawsze spojrzę, jaki zestaw danych i jakie dokładnie parametry przedstawia producent. Czasami można tam natknąć się na ciekawostki, na intrygującą informację, którą warto skomentować lub wyprostować. Tym razem znalazłem takie kwiatki: rubryki zatytułowane "Low frequency roll-off" i "High frequency roll-off", czyli po naszemu, "spadek niskich częstotliwości" oraz "spadek wysokich częstotliwości", i odpowiednio następujące wartości: 280 Hz oraz 2,7 kHz...

No, jeżeli charakterystyka miałaby opadać już przy takich częstotliwościach, to chyba na zakup Signature Delta nie zdecydowaliby się nawet najwięksi miłośnicy średnicy. Ale w sukurs decyzjom zakupowym przychodzi inny parametr z tej samej tabelki - "Bandwith" - gdzie nawet z tolerancją decybelową (+/- 3 dB) podano pasmo 35 Hz - 20 kHz. Czym są więc wartości 280 Hz i 2,7 Hz?

Prawie na pewno częstotliwościami podziału, które w zamieszaniu ktoś źle ponazywał, a kto inny nie sprawdził... W redakcji sami wiemy, jak to jest, więc psów na nikim nie wieszamy. Natomiast jest już premedytacją i recydywą, i nad tym będziemy się zawsze pastwić (chociaż ręce opadają, bo nic nasze połajanki nie zmieniają, ale trzeba to powtarzać, żeby przynajmniej czytelnicy wiedzieli), niecny sposób, w jaki podawane są informacje na temat impedancji. Wartość minimalna ma wynosić 3,2 oma, a mimo to impedancja nominalna ma być... 8-omowa.

To bzdura. Przypomnijmy, że impedancji nominalnej (znamionowej) nie mierzy się wprost, lecz ustala na podstawie wartości w pierwszym minimum za rezonansem. Wartość ta wynosi w tym przypadku, według naszych pomiarów, ok. 3,5 oma, nawet odrobinę więcej niż według producenta. Ta różnica jest jednak nieistotna dla ustalenia impedancji znamionowej, bo teraz należy poszukać takiej wartości całkowitej, najlepiej spośród wartości "standardowych" (4 omy, 6 omów w, 8 omów ...), która nie będzie wyższa o więcej niż 25% od wartości w tym minimum. Znajdujemy oczywiście tylko 4 omy...

Nie jest to ostrzeżenie, że mamy do czynienia z "trudnym" obciążeniem ale podobnie jak w przypadku Cabasse, a inaczej niż w przypadku Davisa, nie jest to jednak konstrukcja stworzona pod kątem podłączania do wzmacniaczy słabowitych, które radzą sobie wyłącznie z impedancją 8-omową, co producent chciał nam zasugerować. Charakterystyka impedancji jest mocno pofalowana w zakresie wysokotonowym, co wiąże się z działaniem skomplikowanych filtrów. To jednak tylko ciekawostka, na takie zmiany w tym zakresie żaden wzmacniacz nie powinien reagować nerwowo. Szczyty w zakresie niskotonowym są z kolei dość niskie. Układ rezonansowy bas-refleks dostrojono do ok. 35 Hz (minimum słabo znaczone przez stłumienie pierwszego szczytu).

Dwa dobre 18-cm głośniki niskotonowe w dużej obudowie bas-refleks to dobry sposób na uzyskanie bardzo niskiej częstotliwości granicznej. Charakterystyka przenoszenia ma "kolano" w okolicach częstotliwości rezonansowej obudowy, gdzie promieniowanie z otworu jest silne (a wcale by takie nie było, gdyby mniejszą objętość dostroić do tej samej częstotliwości rezonansowej). W ten sposób spadek -6 dB (względem poziomu średniego) odnotowujemy przy 25 Hz - fantastycznie! Możliwości Delty są niedoszacowane nawet przez producenta, bowiem w ścieżce +/-3 dB utrzymujemy pasmo od 27 Hz (a producent podaje, że od 35 Hz).

Jednocześnie w danych fi rmowych większa Alpha ma wykazywać się pasmem od 32 Hz, a jestem pewien, że jej dolna częstotliwość graniczna jest wyższa niż Delty - wraz kolejnym (trzecim) głośnikiem niskotonowym objętość Alpy nie jest proporcjonalnie większa (tylko o niecałe 10%), ale najwyraźniej dane w tej sprawie są dyktowane przez politykę, każącą osobnikowi Alpha dominować pod każdym względem. Chwalmy jednak Deltę, która na pewno jest rekordzistką w pasmie przenoszenia, zarówno w serii Signature, jak i w tym teście.

Charakterystykę (prawie) udaje się utrzymać w ścieżce +/- 3dB, widać zafalowania, które nasz słuch oswoi - obniżenie w zakresie 2-3 kHz jest odbierane łaskawie i hamuje potencjalną agresywność. Sam ich słuchałem i nawet jestem zdziwiony, że mają choćby takie (umiarkowane) nierównomierności, ponieważ środek pasma brzmi z nich bardzo naturalnie.

Charakterystyki zmierzone pod różnymi kątami leżą blisko siebie, nie ma sensu żadnej z nich wyróżniać jako najlepszej i sugerować bardzo precyzyjnego ustawienia kolumn, dopiero pod kątem 30 st. poziom wysokich tonów ulega wyraźniejszemu obniżeniu, ale nawet wtedy, dzięki wcześniejszemu "zapasowi" (wyeksponowaniu ok. 15 kHz) na osi głównej, charakterystyka dochodzi w ścieżce +/-3 dB aż do 16 kHz.

Brawo - to przecież głośnik tubowy. Również maskownica nie sprawia problemu, w zakresie wysokich tonów nie widać praktycznie żadnych zmian - pomysł wysunięcia wysokotonowego przyniósł też taką korzyć, że maskownica przestała obejmować głośnik wysokotonowy i jej otwór (albo ramka) nie tworzy wokół niego ostrych krawędzi, które odbijałyby fale.

Czułość wynosi 88 dB - wynik dobry, choć nie tak nadzwyczajny, na jaki czekają posiadacze wzmacniaczy lampowych.

TRIANGLE testy
Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta maj 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio listopad 2024

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu