Nawet Triangle tego wprost nie deklaruje - po prostu seria Genese zniknęła, pojawiła się Signature, a oferta wciąż zachowuje płynność, bowiem w ciągu ostatnich kilku lat podrożały również kolumny niższych linii (przede wszystkim Esprit EZ), a także referencyjne Magellany.
Oficjalnym uzasadnieniem dla takich podwyżek są oczywiście mniej i bardziej widoczne zmiany w projekcie i stosowanych komponentach, a także w wykończeniu obudów. Tym razem jest jednak jeszcze jeden argument, mocno podkreślany przez producenta - produkcja wraca do Francji, a skąd wraca, tego możemy się już tylko domyślać. Na pewno nie z Wlk. Brytanii.
W związku z tym najtańsze w serii Thety (już w "Audio" testowane) kosztują 15 000 zł, a największe Alpha - 30 000 zł. Podobnie jak wcześniej w serii Genese, tak w serii Signature znajdziemy trzy modele - jeden podstawkowy i dwa wolnostojące.
Ponadto, chociaż ich nazwy są zupełnie inne, to wielkość i konfiguracje odpowiednich modeli są bliźniacze, co jest tym bardziej ewidentne, że położenie przetworników jest oryginalne, podobne układy nie występują w modelach innych firm.
Alpha jest więc bardzo podobna do Lyrra, a Delta - do Quarteta. Już Triangle Signature Delta wyglądają imponująco i ktoś nieobeznany tradycją oraz stylem Triangle, raczej nie domyśliłby się, że w tej samej serii może być konstrukcja jeszcze większa - a dokładnie jeszcze wyższa, czyli Alpha.
Triangle Signature Delta - głośniki wysokotonowe
Zwykle konstruktorzy, jeżeli ustawiają głośnik wysokotonowy na szczycie konfiguracji, starają się nie przekraczać znacznie wysokości 1 m, aby nie znajdował się on wyraźnie powyżej uszu siedzącego słuchacza. Gdy jednak z jakichkolwiek powodów (przede wszystkim ze względu na większą objętość wymaganą przez sekcję niskotonową) potrzebna jest bardzo wysoka obudowa, to najczęściej projektuje się instalację z wysokotonowym pomiędzy innymi głośnikami, byle na wysokości ok. 1 m.
Wysokotonowy Triangle to prawdziwa tuba, a nie tylko kopułka doposażona w krótki tubowy profil. Za tubą mamy komorę sprzęgającą i korektor fazy, a membrana jest tytanowa.
Takie rozwiązanie w przypadku konstrukcji Signature, tak jak i wcześniej Genese, nie wchodziło w grę, ponieważ głośnik wysokotonowy ma swoją specjalną oprawę, ściśle wiążącą się z pozycją na szczycie obudowy - częściowo wystaje ponad powierzchnię górnej ścianki. Już w Deltach jego oś znajduje się na pułapie ponad 110 cm, w Alphach - jeszcze wyżej, ponad 120 cm, ponieważ tam dołożono kolejny, już trzeci głośnik niskotonowy.
W podstawowych cechach układ kolumn Triangle Signature Delta jest zupełnie konwencjonalny - trójdrożny, z dwoma niskotonowymi, jednym średniotonowym i jednym wysokotonowym. Ale zrobiono bardzo wiele, aby prezentował się unikalnie, atrakcyjnie i na pierwszy rzut oka sprawiał wrażenie, że jest czymś o wiele więcej...
Można pomyśleć, że projektant postawił sobie za zadanie "zagospodarowanie" przedniej ścianki, a mając do dyspozycji (zbyt) dużo miejsca, zdecydował się na porozsuwanie głośników i powstawianie pomiędzy nie różne gadżety.
To nie wszystkim musi się podobać, ale jest w tym jakiś pomysł (chociaż nie geniusz), jest też pewien porządek - głośniki niskotonowe i średniotonowe są odsunięte od siebie na takie same odległości, ale porządek ten staje się mniej czytelny na skutek pojawienia się między głośnikami elementów o odmiennych kształtach.
Wylot zagadkowego, ale okrągłego bas-refleksu (między niskotonowymi) wygląda jeszcze znośnie, ale zdecydowanie gryzie się z nim duża, prostokątna i bardzo błyszcząca tabliczka powyżej (wszystkie inne srebrzyste elementy, włącznie z wylotem tuby, są satynowe).
Tabliczka sama w sobie bardzo luksusowa i nawet gustowna, ale co za dużo, to niezdrowo - skoro już musiała być na przedniej ściance, to chyba lepiej wyglądałaby na dole. Oczywiście nie projektowali tego układu amatorzy, więc nie popełnili żadnego błędu akustycznego. Najważniejsze, że głośnik średniotonowy znajduje się bezpośrednio pod wysokotonowym, jak najmniejszy dystans dzielący te głośniki jest jednoznacznie korzystny.
Triangle Signature Delta - głośniki średniotonowe
Natomiast odsunięcie sekcji niskotonowej, a także rozsunięcie niskotonowych, nie przynosi szkód - o ile częstotliwość podziału między sekcją niskotonową a średniotonową jest dostatecznie niska, jak właśnie tutaj - według naszych pomiarów wynosi ok. 300 Hz.
Zdrowo i rozsądnie, cały zakres średnich tonów jest przetwarzany przez jeden głośnik, ale nie jest przy tym forsowana bardzo niska częstotliwość podziału, którą najlepsze głośniki średniotonowe mogą znosić, lecz praktycznie żaden jej nie lubi - ponieważ "wytrzymać", czyli nie spalić się - to jedno; a grać bez kompresji i zniekształceń - to drugie.
Lekka, celulozowa membrana połączona z cewką o niewielkiej średnicy, zawieszona na lateksowej fałdzie o niskiej stratności – klasyczny, ale rasowy głośnik średniotonowy.
Podział poniżej ok. 100 Hz wymusza duże amplitudy, do których układ drgający głośnika średniotonowego zwykle nie jest przygotowany, ale... nie w tym problem. Otóż wielu amatorów, wiedząc o tym, postanawia nie schodzić poniżej 100 Hz, ale zbliża się do tej granicy, tymczasem już przy 200 Hz, w typowym sygnale muzycznym, pojawia się maksimum mocy, której nie towarzyszy co prawda duża amplituda, ale wydzielanie ciepła obciążającego zwykle delikatną (o małej średnicy) cewkę głośnika średniotonowego.
Nawet jeżeli jej nie spalimy, to wysoka temperatura zwiększy rezystancję uzwojenia, a to spowoduje zniekształcenia. Dlatego optymalne jest zatrzymanie się przy ok. 300 Hz, a przygotowanie głośnika średniotonowego, zdolnego do pracy z taką częstotliwością podziału, jest już dość łatwe, chociaż oczywiście wymaga doświadczenia. Głośniki średniotonowe Triangle są bardzo zacne i należą do moich ulubionych, zwłaszcza te duże, 18-cm.
Tutaj mogą się pojawić kontrowersje: skoro podział nie jest bardzo niski, to dlaczego stosować duże średniotonowe. Mniejsze średnice to lepsze rozpraszanie w zakresie kilku kHz; ale większa powierzchnia membrany to wyższa efektywność, czyli jeszcze mniejsze zniekształcenia.
Wtedy też można sobie pozwolić na zastosowanie cewki lekkiej, o małej średnicy, a to z kolei rozszerza pasmo przenoszenia; ponieważ nie jest potrzebna duża amplituda, górne zawieszenie ma formę płytkiej fałdy o niskiej stratności; wreszcie membrana - celulozowa, cienka i lekka - to wciąż najlepszy sposób na bogate i naturalne brzmienie średnicy.
Triangle Signature Delta - głośniki nisokotonowe
Głośniki niskotonowe mają już membrany dwuwarstwowe, złożone z widocznej z zewnątrz plecionki z włókna szklanego, i znajdującej się po "lewej" stronie warstwy celulozowej. Membranę wzmacnia dodatkowo bardzo duża nakładka przeciwpyłowa, oczywiście zwiększająca też masę, ale w głośniku niskotonowym niska masa drgająca wcale nie jest priorytetem - ważne jest, aby przy optymalnej masie uzyskać jak największą sztywność i przynajmniej dobrą stratność wewnętrzną.
Przygotowanie niskotonowego do stabilnej pracy przy dużych amplitudach wymaga nie tylko dużej elastyczności zawieszeń i długiej cewki, ale właśnie sztywności membran, poddawanych dużym naprężeniom i "atakowanych" przez falę odbitą w środku obudowy.
Głośniki niskotonowe pracują w dwóch oddzielnych komorach o podobnych objętościach (na górze jest jeszcze wydzielona obowiązkowa komora dla średniotonowego). Z tym podziałem wiąże się pozycja i niezwykły wygląd wylotu bas-refl eksu. Znamy konstrukcje z głośnikami pracującymi w oddzielnych komorach bas-refl eks, które mogą w związku z tym być strojone tak samo lub różnie, a także konstrukcje, w których pracują we wspólnej komorze - wówczas może być instalowany jeden tunel albo kilka, ale układ i tak dostroi się do jednej częstotliwości rezonansowej.
Triangle wpadł na pomysł, aby zastosować dwie komory (czego zalety są przedstawione mało czytelnie, jednak na pewno nie w celu różnicowania częstotliwości rezonansowych) i jednocześnie wyprowadzane z ich komór tunele połączyć na samym końcu w jeden wylot.
Dla jakich konkretnie zysków akustycznych - trudno powiedzieć. Wyjaśnienia producenta są bardzo ogólnikowe, ale układ taki nie będzie też miał żadnych problemów, będzie działał zupełnie normalnie, zgodnie z ogólnymi zasadami bas-refleksu, lepiej lub gorzej, w zależności od parametrów głośników i zręczności w strojeniu, dla którego takie kombinowanie z łączeniem i dzieleniem tuneli nie ma żadnego znaczenia.
Membrany niskotonowe są wielowarstwowe - z przodu widać plecionkę z włókna szklanego, która jest sklejona z warstwą celulozy i dodatkowo usztywniona dużą nakładką, Zawieszenie jest "odwrócone", jednak przygotowane do dużych wychyleń.
Oczywiście ktoś może powiedzieć: "Ale przecież..." - i tutaj można wstawić dowolny błąd w analizie, ale przecież... nie jestem w tym miejscu w stanie wyjaśnić wszystkich potencjalnych błędów w analizie.
Usprawiedliwienie dla takiego układu może być "funkcjonalno-estetyczne" - miały być dwie komory, nie chciano wyprowadzać tuneli z tyłu, nie chciano też pokazywać dwóch małych otworów z przodu, co wyglądałoby nieładnie. Jeden większy prezentuje się efektownie, więc musiał on połączyć dwa tunele i znaleźć się dokładnie w tym miejscu.
Triangle Signature Delta - obudowa
Obudowę wykonano solidnie i pięknie, co dało się już zauważyć w teście podstawkowych Theta. Nie tylko boczne ścianki są wygięte, również górna nie jest płaska, lecz wypukła (ale nie na skutek wygięcia, lecz sfrezowania). Boczne ścianki są sklejone z siedmiu warstw 3-mm płyt HDF (to szlachetniejsza metoda, niż wyginanie ponacinanego od wewnątrz MDF-u, dająca strukturę o wiele sztywniejszą i o wyższej stratności), jednolity już front ma grubość 25 mm.
Dostępne wersje wykończeniowe łączą firmową tradycję, współczesną modę i luksus - do wyboru mamy więc ciemny mahoń, czarny i biały, a wszystkie są pokryte lakierem fortepianowym. Dostarczona do testu wersja biała pokazała Triangle w nowej, świeżej odsłonie - mimo pewnych zastrzeżeń co do nadmiaru dekoracji na przedniej ściance, przynajmniej nie rzucają się one w oczy na białym tle. Razem z aluminiowymi koszami głośników i aluminiową tubą całość prezentuje się bardzo elegancko.
W materiałach informacyjnych Triangle wyraźnie zwraca naszą uwagę na fakt, że firma "przeniosła cały proces produkcyjny z powrotem do Francji", w celu osiągnięcia najwyższej jakości, możliwej dzięki kompetencjom pracowników francuskich. Produkowanie każdej śrubki na miejscu nie miałoby jednak ekonomicznego sensu, są też w głośnikach elementy, wytwarzaniem których zajmują się nieliczni na świecie specjaliści, ale z grubsza wiemy, o co chodzi.
Powody są jednak bardziej złożone, niż tylko podniesienie jakości; koszty produkcji na Dalekim Wschodzie nie są już tak atrakcyjne, do tego dochodzą koszty transportu, problemy logistyczne, afery z "nadprodukcją" (zakontraktowane fabryki produkują drugie tyle i sprzedają "na boku"), więc wcale nie kwestie jakościowe muszą być tu decydujące, lecz opłacalność całego przedsięwzięcia.
Widać, że ceny produktów Triangle wyraźnie wzrosły w ciągu kilku ostatnich lat, koszty produkcji we Francji na pewno wciąż są wyższe niż np. w Chinach, ale jeżeli klienci to akceptują i osiągana jakość jest adekwatna do nowej sytuacji - to na pewno nie ma się czym martwić, tylko może nas cieszyć, że produkcja markowych głośników i kolumn wraca do Europy, która po prostu musi wziąć się do roboty...