Tylko że taka kolumna nie zdobędzie serc płci pięknej, a ponieważ jest niemiecka, nie od razu zdobędzie zaufanie audiofilów. Ciężki jest żywot ciężkich, dobrych kolumn. Konstruktor układu trójdrożnego, zwłaszcza dysponując sporym budżetem, może zrealizować bardzo różne konfiguracje głośnikowe, ale wybór jakiejkolwiek opcji zawsze jednych klientów zadowoli, a innych nie.
Projektant musi więc zastanawiać się nie tylko nad tym, jakimi środkami najpewniej uzyska zamierzone rezultaty brzmieniowe, ale i jakie środki, nawet niezależnie od tych rezultatów, spotkają się z sympatią większej części klientów - czy to ze względu na kredyt zaufania, jakim będą oni darzyć określone rozwiązania, czy też z powodów estetycznych - zastosowanie określonych środków w dużym stopniu zdeterminuje wygląd kolumny.
Owe eufemistycznie określane "środki" to oczywiście przede wszystkim głośniki niskotonowe - ich wielkość, liczba i położenie. Inaczej w przypadku układów dwuipółdrożnych - są one do siebie w ogólnym zarysie bardzo podobne, można powiedzieć, że istnieje kanon, od którego są wyjątki, ale występuj ą one tylko w skali potwierdzającej regułę.
Daleko posunięta unifikacja układów dwuipółdrożnych wynika z oczywistych przesłanek technicznych - średnica 18-cm jest najlepszym kompromisem w przypadku głośników nisko-średniotonowych, bo pozwala "jeszcze" dobrze przetwarzać średnie tony, a zarazem "już" potrafi grać basem; drugi taki głośnik wspomaga przetwarzanie niskich częstotliwości, i sprawa załatwiona.
W układzie trójdrożnym nie jest ani oczywista wielkość głośnika średniotonowego, ani tym bardziej niskotonowego.
Generalnie rzecz ujmując, dla efektywnego przetwarzania jak najniższego basu, im głośnik większy – tym lepszy. Ale pod warunkiem że... będzie miał proporcjonalnie duży, silny układ magnetyczny i odpowiednią objętość obudowy, która jednak w przypadku stosowania właśnie silnych magnesów, może być nawet zmniejszona bez pogorszenia parametrów – w szczegóły nie będziemy wchodzić.
Powyższe w dobrych konstrukcjach można zapewnić, ale jednego się nie przeskoczy – głośnik o dużej średnicy wymusi albo dużą szerokość obudowy, albo jego umieszczenie na bocznej ściance. A dzisiaj większość klientów pierwszego nie lubi, a drugiego się boi. Najpopularniejszym rozwiązaniem tego problemu jest zamiana jednego dużego głośnika niskotonowego na kilka mniejszych.
Tak sprawę upraszczając, wydaje się że można zastosować bardzo wiele małych głośników, ale ponieważ liczy się nie tylko całkowita powierzchnia, ale i amplituda, z jaką membrana może się poruszać, a i ta w przypadku małych głośników jest zwykle mniejsza niż w większych, stąd tutaj również zdroworozsądkową granicą takiej "rozmiany na drobne" jest średnica 18-cm.
Tym tropem idzie Heco Celan 800 z trzema 18-cm głośnikami niskotonowymi, jak również flagowe Magnaty - Quantum 908, z aż czterema 18- kami. Co więcej, prawie wszystkie kolumny Heco i Magnata opierają się na głośnikach 18-cm - zarówno w roli średniotonowych, nisko-średniotonowych, jak i niskotonowych. A wyjątkiem jest właśnie Magnat Quantum 709, z najnowszej serii Quantum 700.
Są więc już trzy serie Quantum – historycznie pierwsza i najtańsza (chociaż wcale nie niskobudżetowa) Quantum 500, referencyjna Quantum 900, i ulokowana pomiędzy nimi seria Quantum 700, i tylko w niej znajdziemy kolumnę tak klasycznie potężną, jak Magnat Quantum 709.
Dwa 22-cm głośniki niskotonowe mają taką samą powierzchnię membran, jak trzy 18-cm (czyli taką, jak jeden 30-cm), więc są to, pod tym względem, rozwiązania z grubsza biorąc alternatywne.
Jednak, chociaż większość klientów woli dzisiaj kolumny smukłe, to przygotowany dla nich wybór jest już ogromny, natomiast wciąż i chyba zawsze będzie grono wątpiących w możliwości małych głośników niskotonowych, choćby nie wiadomo ilu...
Głośniki niskotonowe prezentują się solidnie i atrakcyjnie, zarówno z przodu, jak i z tyłu. Matowy, biały kolor membran nie jest żadną sztuczk ą, pochodzi od naturalnej barwy aluminium pokrytego warstwą ceramiczną.
Kosz jest oczywiście odlewany z metali lekkich, i chociaż jego zewnętrzny pierścień nie błyszczy się tak efektownie jak w Celanach, to z bliska wygląda jeszcze bardzie elegancko. Kosz jest bardzo "przewiewny", jego żebra filigranowo wąskie, prześwit pod dolnym zawieszeniem wyjątkowo duży.
Układ magnetyczny (razem z ekranem) ma poważną średnicę 13-cm. Nieco mniejszy, 18-cm głośnik średniotonowy ma analogiczną konstrukcję, z proporcjonalnym, również ekranowanym 10-cm układem magnetycznym.
Konsekwentnie, również głośnik wysokotonowy jest ekranowany, chociaż pożytki z tej konsekwencji, czy w ogóle z ekranowania, dotycz ą coraz mniejszej części klientów - telewizory LCD i PDP nie wymagają takiej ochrony.
Mimo to wielu producentów rozpędziło się w ekranowaniu, bazując na sytuacji sprzed kilku lat, kiedy kino domowe było w fazie najintensywniejszego rozwoju, ale jeszcze w dużej mierze w oparciu o telewizory kineskopowe.
Samo ekranowanie niczemu nie szkodzi, ale jednak trochę kosztuje. Być może klienci nie są dobrze zorientowani w tych zmianach uwarunkowań, ale też nie sądzę, aby domagali się ekranowania kolumn głównych – poprzestają raczej na centralnych, najczęściej ustawianych blisko telewizora.
Kopułka wydaje się tekstylna, producent przedstawia ją jako Polyester Epoxy Compound i deklaruje, że swoim pasmem przenoszenia sięga aż 55kHz, chociaż ostrożnie nie podaje decybelowego spadku przy tej ultrasonicznej częstotliwości.
Na froncie głośnika naklejono "gwiazdę" z materiału przypominającego aksamit, dla zredukowania powstających tutaj odbić. Kiedyś rozwi ązanie to stosowano częściej niż obecnie, za to teraz, w wydaniu Magnata, nosi miano "technologii.
E.R.A." (Early Reflection Absorption) - wystarczy kawałek szmatki wyciętej w łowicki wzorek, i jest technologia...
Głośnik wysokotonowy znajduje się w małej, wydzielonej komorze - to się zdarza, gdy konstruktor nie chce tłumić ciśnienia od tylnej strony kopułki w standardowej, małej puszce, a przygotowuje bardziej komfortowe (jakoby) warunki (odradzam jednak amatorskie usuwanie puszek, bo zmienia to parametry i charakterystykę głośnika).
Ale przecież tutaj głośnik wysokotonowy już ma swoją puszkę (ekran), więc.. to się też czasami spotyka – dodatkowe zabezpieczenie przed ciśnieniem od głośników niskotonowych, które mogłoby przedostać się do układu drgają- cego głośnika wysokotonowego drobnymi nieszczelnościami jego konstrukcji.
Ale zaskoczenie jest pełne gdy stwierdzamy, że ta mała komora jest regularnie wytłumiona - czyli jednak tak, jak w przypadku, gdy głośnik wysokotonowy nie ma puszki i jest z tyłu otwarty. Może coś przeoczyłem? Komora dla wysokotonowego została "wykrojona" poziomą półką z komory średniotonowego, która z kolei jest utworzona przez przegrodę biegnącą pod kątem 45O.
To pomoże zredukować fale stojące - również w komorze głośników niskotonowych. Tam znajdujemy szereg wzmocnień, również w postaci wiązań między bocznymi ściankami, ulokowanych m.in. za głośnikami niskotonowymi, tak że ich układy magnetyczne znajdują tam oparcie. Front obudowy ma godną tak potężnej konstrukcji grubość 3- m.
Boczne ścianki lekko rozszerzają obudowę ku ty- łowi, tak że jest ona tam jeszcze szersza (26cm) niż przodu (22cm) – znowu można do tego dorabiać teorię o redukcji fal stojących, ale nie mniej istotne jest, że dzięki temu obudowa osiągnęła optymalną objętość. I jest to objętość niebagatelna ok. 70 litrów, w tym ok. 10 litrów dla średniotonowego.
Konstruktor kolumn Magnat Quantum 709 nie szczypał się, nie przejmował zaleceniami estetycznie zorientowanych marketingowców, ale wywalił taką kolumnę, jaka była mu potrzebna dla ustalenia najlepszych warunków pracy wszystkich głośników.
W ten sam sposób postąpił dobierając parametry bas-refleksowego tunelu - otwór na tylnej ściance może przestraszyć, nale- ży też uważać, aby nie zaklinowało się tam jakieś domowe zwierzę. Otwór ma w świetle średnicę 9-cm, i łagodnym wyprofilowaniem rozszerza się ku wylotowi do średnicy 18-cm!
W takiej sytuacji o żadnych kłopotach ze zbyt dużą prędkością powietrza nie może być mowy, układ przygotowano do swobodnej pracy przy bardzo wysokich poziomach wysterowania, a taki tunel oczywiście solidnie przykręcono.
Obudowa dostarczonej do testu pary kolumn Magnat Quantum 709 była oklejona naturalnym fornirem czereśniowym, jest też dostępna wersja czarna i srebrna. Myślę, że wraz z powrotem mody na kolor czarny, Quantumy 709 będą w takim wykonaniu wyglądać zawodowo, bo w czereśni są trochę opasłe.
Polakierowany na czarno cokół lekkim łukiem wychodzi przed płaszczyznę frontu, maskownica jest dość cienka i w dodatku od wewnątrz wyprofilowana, aby w możliwie najmniejszym stopniu zakłócała promieniowanie.
Układ elektryczny podzielono między dwie płytki - płytka z filtrem sekcji niskotonowej znajduje się w dolnej części obudowy, filtry głośników średniotonowego i wysokotonowego wyżej. Zwrotnica jest rozbudowana, co zresztą potwierdza producent podając nachylenie filtrów 24dB/okt., polipropyleny i elektrolity, tak jak cewki powietrzne i rdzeniowe, mają mniej-więcej podobne udziały.
Zaciski podwójnego gniazda przyłączeniowego są zwarte nie blaszkami, ale odcinkami przewodów, zakończonych z jednej strony banankami, a z drugiej małymi widłami. Tak jak Celan 800 jest chyba wszystkim, a nawet czymś więcej, czego dotąd można było oczekiwać - pod względem konstrukcyjnym - w zakresie 7000 zł, tak Magnat Quantum 709 dostarcza jeszcze więcej techniki za... jeszcze wyższą cenę, ale i tak poniżej 10 000 zł nie spodziewam się szybko spotkać czegoś równie imponującego.
Odsłuch
Przy opisie Celana 800 powstrzymałem się od przypominania groźnego hasła "niemieckiego brzmienia" i groźnych treści, jakie ono ze sobą niesie - były do dyspozycji i rozwinięcia inne wątki, konstrukcyjno-pomiarowo-odsłuchowoporównawcze. Ale tutaj nie mam nowego pomysłu, a pozostawienie odłogiem tematu niemieckiego brzmienia byłoby czystym marnotrawstwem.
Pewne skrępowanie ponownym jego omawianiem przezwyciężam następującymi okolicznościami – testujemy dwie niemieckie, i tylko niemieckie kolumny, mamy przekonanie, a nawet wiedzę o tym, że Audio zdobywa nowych Czytelników, jeszcze nieświadomych tych arcyważnych spraw i poglądów, wreszcie "niemieckie brzmienie" wciąż jest dobrym kluczem, układem odniesienia przy opisie kolejnych kolumn, oczywiście głównie niemieckich.
W ramach kilku poprzednich testów, poruszałem tę kwestię i używałem tej miary z określoną intencją, dla zaprzeczenia, że niemieckie zespoły głośnikowe wciąż podpadają pod ten czy jakikolwiek inny schemat.
Przypomnę, że "niemieckie brzmienie" historycznie oznacza przede wszystkim wyeksponowany bas i wysokie tony, czyli dźwięk tzw. "wykonturowany" (ale nie od wyraźnie rysowanych konturów poszczególnych dźwięków, ale od nazwy staromodnego filtru "kontur", kształtującego w ten sposób charakterystykę przetwarzania w dawnych wzmacniaczach).
Stwierdzałem jednak na kolejnych przykładach, również porównując kolumny z różnych krajów, że współczesne niemieckie zespoły głośnikowe wcale nie są bliższe takiemu profilowi, niż inne - a jeżeli uparcie szukać narodowych konotacji, to najczęściej tak rozumiane "niemieckie brzmienie" mają kolumny... francuskie, podczas gdy Niemcy coraz częściej przygotowują charakterystyki bardzo bliskie liniowości...
No cóż, w takim razie znów można im coś zarzucić - "niemiecki porządek", brak polotu, zbyt "mechanistyczne" podejście do rozwiązywania problemu naturalnego brzmienia, które nie musi być w stu procentach tożsame z liniowością charakterystyki. Jak się chce psa uderzyć (zwłaszcza niemieckiego), kij się zawsze znajdzie.
Ale Heco Celan 800 i Magnat Quantum 709 nie są kolejnymi niemieckimi kolumnami, które ani trochę nie chcą grać po niemiecku - chociaż każda z nich gra inaczej. Celan 800 gra po niemiecku tylko lewą ręką, ale jak! Wali basem z całej siły, natomiast wysokie tony dawkuje już z audiofilskim umiarem.
Magnat Quantum 709 inaczej - pokazuje bardziej symetryczne spektrum, z wyeksponowaniem zarówno niskich, jak i wysokich tonów, co jednak, właśnie na skutek takiego wzajemnego zrównoważenia skrajów pasma, zapobiega wyraźnej dominacji któregokolwiek z nich, więc ogólna równowaga jest zachowana - zresztą, tutaj bezwzględne wzmocnienie niskich tonów nie wydaje się aż tak silne jak w Celanach 800, a jednocześnie wyraźniej i milej dla ucha zaznacza się obecność najniższych pomruków, a nie przede wszystkim twardych uderzeń wyższego podzakresu.
Bas z Quantumów 709 jest pięknie rozwinięty, głęboki, lekko zmiękczony, ale swobodny i dokładny. Jest go dużo, ale procent ludności, która stwierdzi, że jest go za dużo, będzie z pewnością znacznie mniejszy, niż w przypadku Celana 800.
Wysokie tony pełnią rolę "rozjaśniającą", a jednocześnie są na tyle ładne, że ich przewaga nad średnicą nie razi, nie męczy, nie nudzi - góra pasma jest miła i elegancka poprzez swoją rozdzielczość, umiejętność różnicowania subtelności. I wręcz pomaga średnicy, bo płynnie, bez wywoływania wrażenia natarczywości, otwiera ją, dodaje przejrzystości.
Dla recenzenta jest czytelne, że średnie tony zostały trochę cofnięte, i nie są one tak muzykalne i charyzmatyczne jak w Celanie 800, ale celnie utrafiona harmonia całego brzmienia pozwala na ten szczegół nie zwracać uwagi; nikt nieprzygotowany do recenzenckiej analizy nie odczuje żadnego dyskomfortu czy nienaturalności.
W przypadku profili brzmieniowych nie opartych na bezwzględnej liniowości, a dopuszczających pewne "manipulacje", najczęściej polegające właśnie na wzmocnieniu niskich i wysokich tonów, co ma na celu "uatrakcyjnienie" dźwięku pewnym kosztem neutralności, wypada docenić uchwycenie tego punktu równowagi, w którym brzmienie jest już lekko podkręcone, podrasowane, ale jeszcze nieprzewalone na basie, nieprzerysowane na górze.
To oczywiście kwestia subiektywna, gdzie leży ten punkt, więc mogę tylko w swoim imieniu stwierdzić, że Magnat Quantum 709, a przesłuchałem na nich kilkanaście płyt, ani przez chwilę nie wpadły w pułapkę agresji w żadnym podzakresie.
A przecież z eksperckiego nawyku jestem bardziej ukierunkowany na chwalenie charakterystyk bliższych, niż dalszych liniowości.
Dlatego, choć mam wielkie uznanie dla bardziej wyrównanych, neutralnych, precyzyjnych, flagowych Quantumów 908 (test w Audio 3/06), to mogę sobie wyobrazić, że w "ślepym teście" wielu klientów wskazałoby na znacznie tańsze 709 jako na swojego faworyta, grającego ciekawiej, z większym rozmachem.
Można by więc kombinować, że konstruktor tych kolumn z wyczuciem zastosował pewne elementy "niemieckiego brzmienia", tak aby utrafić w gusta jak najszerszej grupy klientów, a jednocześnie nie narazić się na krytykę środowisk opiniotwórczych, które są w stanie zniechęcić nawet tych, którym kolumny te po prostu bardzo by się spodobały... ale po co tak kombinować?
Quantumy 709 to po prostu bardzo dobre kolumny, i bez owijania w bawełnę powiem, że lepsze niż Celany 800. Jak Heco było lepsze od konkurencji, też pisałem. Heco wciąż ma rewelacyjne w relacji jakości do ceny, tańsze modele z serii Celan, natomiast w tym zakresie ceny, to Quantum 709 może z dużymi szansami na sukces powalczyć z takimi ulubieńcami publiczności, jak Dynaudio Focus 220 czy Focal Chorus 836V, o którym już niedługo...
I jeszcze jedno, czego można się domyślać, ale wypada postawić "kropkę nad i" - Quantumy potrafią zagrać bardzo głośno i wciąż czysto, z czego może na co dzień nie będziemy korzystać, ale jak przyjdzie co do czego... pod tym względem całą konkurencję zostawiają w tyle.
Andrzej Kisiel