Co prawda była to nagroda za "system głośnikowy kina domowego", ale prawdę mówiąc, chodziło przede wszystkim o to, aby blask nagrody " opromienił" wszystkie jej modele, a nie jeden.
EISA nie ma w swojej szerokiej palecie nagrody dla całych serii produktów, zwycięzcą w każdej kategorii ma być z założenia jedno urządzenie, ale koncepcja systemu kina domowego, traktowanego jako całość, pozwala na taki fortel, o ile oczywiście istnieje zdecydowane przekonanie, że warto nagradzać całą serię, i gdy spełnia ona jasny warunek - w jej skład wchodzą wszystkie konstrukcje potrzebne do skonfigurowania kina domowego, czyli poza kolumnami głównymi, również centralny, tylne (efektowe) i subwoofer.
Chociaż seria Arena wcale nie jest bardzo liczna, to zawiera wszystkie wymienione komponenty, w tym dwa modele kolumn wolnostojących, które najczęściej pojawią się w roli "frontów". Kij ma dwa końce i taka nagroda może sugerować, że wszystkie modele Arena, włącznie z "frontami", są od podstaw zaprojektowane lub co najmniej dostrojone pod kątem wymagań kina domowego.
Wielu audiofilów (i ogólnie zainteresowanych sprzętem, choćby przelotnie) głosi opinię, lub się z nią spotkało, że występuje tutaj podział (mniej lub bardziej wyraźny) na kolumny o brzemieniu "kinowym" i "muzycznym", co należałoby wziąć pod uwagę, tworząc system stereo. A więc unikać wtedy kolumn "kinowych", które ewentualnie są dopuszczalnym kompromisem, gdy buduje się system "uniwersalny".
Dzisiaj jednak, tak jak dawniej, bardzo wielu z nas jest przekonanych o tym, że poprzestanie na systemie dwukanałowym, więc kinowe konotacje wydają się tylko "obciążeniem" (stąd niektórzy producenci kolumn nie lubią tej nagrody).
Trzeba podkreślić, że takie kolumny JBL, jak Arena 170 i JBL Arena 180, nie mają żadnych cech funkcjonalnych ani brzmieniowych, które specjalizowałyby ich działanie w kierunku kina domowego i równocześnie pogarszały w systemie stereofonicznym.
Projekt wzorniczy Areny 170 ma kilka wyrazistych, ale i subtelnych detali, nie jest ani siermiężny, co w tej cenie byłoby nawet usprawiedliwione, ani "efekciarski", co też dałoby się zrozumieć.... jest jednak "akurat".
Rzecz sprowadza się do tego, że oprócz kolumn w pełni uniwersalnych, w serii są również elementy kina domowego (centralny, subwoofer), więc można, a nie trzeba, skompletować system wielokanałowy.
Spotyka się kolumny przednie, projektowane specjalnie pod kino domowe, ale to zupełnie inny temat. Są też użytkownicy, którzy utożsamiają określony charakter brzmienia z kinem lub z muzyką, lecz to z kolei sprawa zupełnie subiektywna i dorabianie teorii do praktyki (wedle własnych gustów).
Audiofil kojarzy muzykę z "kulturą wyższą", a kino z rozrywką masową, stąd brzmienie neutralne i dokładne jest przypisywane systemom dwukanałowym, a "efekciarskie" - kinowym. To jednak uproszczenie wyprowadzające na manowce, bo wiele kolumn szykowanych do słuchania muzyki, i tak też stosowanych, ma charakterystyki dalekie od równowagi, a wiele systemów kinowych gra równo i poważnie.
Przypadek JBL-a jest jednak dość szczególny, bowiem w tradycji i technice firmy muzyka i kino splatają się w sposób wyjątkowy. W perspektywie całej historii sprzętu audio, JBL ma wręcz "starożytne" korzenie, gdyż poważne urządzenia nagłaśniające (w tym pierwsze układy wielodrożne) pojawiły się w instalacjach kinowych, a nie domowych, ani nawet studyjnych czy estradowych.
Tak, trzeba przyznać, że pierwszym impulsem rozwoju konstrukcji głośnikowych były wymagania kina, a nie dawnego audiofila (patefonofila?). Później JBL przeniósł swoją technikę nagłośnieniową na grunt domowy, czego najbardziej znamiennym śladem jest bardzo częste stosowanie tubowych głośników wysokotonowych; sam producent unika stosowana określenia "tubowy", ponieważ... audiofilowi źle się ono kojarzy, w zamian stosuje bardziej specjalistyczny termin "compression driver".
Mimo kontrowersji wokół działania tub i ich przydatności w sprzęcie domowym, firma nie chce zrezygnować z tego elementu swojego wizerunku, jako że niesie on silną identyfikację, co jest wartością samą w sobie. Nie znaczy to, że nie ma JBL-i bez tub, jednak ostatnio widać silny trend do wprowadzania tego elementu w modelach wszystkich serii, nawet w najniższej, gdzie wcześniej nigdy go nie było - JBL ma być rozpoznawalny.
JBL ma w swojej historii konstrukcje z bas-refleksem wyprowadzonym z przodu, firma preferuje jednak „wydmuch” do tyłu. Tunel o średnicy 6,5 cm (i długości 10 cm) pozwala swobodnie przesuwać powietrze pompowane przez jeden 18-cm głośnik nisko-średniotonowy.
Przetworniki
Zaaplikowanie "prawdziwego" i dobrego przetwornika "kompresyjnego" nie jest jednak możliwe przy tak ograniczonym budżecie, więc w serii Arena (we wszystkich modelach, oczywiście oprócz subwoofera), tubowe wyprofilowanie dołożono do konwencjonalnej, jednocalowej kopułki tekstylnej (robi tak wielu producentów, uzyskując zamierzone rezultaty - modyfikację charakterystyki kierunkowej).
Testowaliśmy już większy model podłogowy Arena 180. Chociaż JBL Arena 170 jest bardzo podobna i czegoś zupełnie nowego w niej nie odnajdziemy, to porównanie będzie z jednego powodu bardzo ciekawe. Dzisiaj konstrukcje wolnostojące z jednym 18-cm nisko-średniotonowym należą do mniejszości (w tym teście znalazły się takie dwie, ale to jest "nadreprezentatywne").
Obudowa wolnostojąca jest z natury na tyle duża, że może "zaabsorbować" dwie 18-tki, co oczywiście przekłada się na wyższą moc i efektywność, a także... przynajmniej w oczekiwaniach klientów - na mocniejszy, a nawet niższy bas.
Efekt wart jest tego, aby w kosztach uwzględnić drugą 18-tkę, wartość realna i "postrzegana" rośnie znacznie, a cena tylko trochę. Stąd jestem przekonany, że znacznie lepiej sprzedaje się model Arena 180, uzbrojony właśnie w dwie 18-tki, a kosztujący 2500 zł za parę, co dobrze oddaje typowe relacje. Jednak nie przekreślałbym szans, a zwłaszcza możliwości Areny 170, które mogą być przez opinię ogółu niedoszacowane.
Chociaż jedna 18-tka ogranicza moc i efektywność, i w tych parametrach Arena 180 musi mieć przewagę, czego można być pewnym nawet bez robienia pomiarów, to kwestia rozciągnięcia basu wymaga specjalnej uwagi, bowiem tutaj większe szanse ma... JBL Arena 170. Na jeden głośnik nisko-średniotonowy, pracujący w Arenie 170, przypada większa objętość niż na każdy z dwóch pracujących w Arenie 180.
Objętość (netto) tej drugiej jest tylko o ok. 20-25% większa, a nie dwa razy większa, co stwarzałoby jej głośnikom takie same warunki pracy (w analizie podstawowych parametrów i charakterystyk niskich częstotliwości), jakie ma jeden w Arenie 170.
Zakładając, że parametry głośników zastosowanych w obydwu konstrukcjach są podobne (chociaż muszą się trochę różnić, ze względu na impedancję), jeden głośnik w Arenie ma lepsze warunki do uzyskania niższej częstotliwości granicznej.
Wysokotonowa tuba Areny jest dodatkiem do konwencjonalnej, 25-mm tekstylnej kopułki, ale poważnie modyfikuje jej charakterystyki; mniejsze znaczenie mają dwie poprzeczki przed samą kopułką, które pełnią już rolę raczej dekoracyjną.
Z samego dublowania głośników, nawet przy podwojeniu objętości (utrzymaniu stałej objętości przypadającej na jeden), nie wynikałoby wprost lepsze rozciągnięcie basu, a tylko przesuwanie określonego kształtu charakterystyki na coraz wyższy poziom (efektywności i mocy), oczywiście przy założeniu, że układ bas-refleks jest strojony tak samo. Dlatego sam jestem bardzo ciekaw, co pokażą pomiary z laboratorium, które możemy porównać z naszymi wcześniejszymi pomiarami Areny 180.
JBL Arena 170 - obudowa
JBL Arena 170 prezentują się ciekawie, a nawet elegancko, nie mają już schematu prostopadłościennej skrzynki, co wcale nie zawsze daje dobre rezultaty, ale tym razem wszystko razem i z osobna wygląda nowocześnie i konkretnie.
Przednie, pionowe krawędzie są lekko zaokrąglone, boczne ścianki lekko zbiegają się ku tyłowi, pod niewielkim kątem (do poziomu) ustawiona jest też ścianka górna. Skuteczności tłumienia fal stojących za pomocą tak delikatnych zabiegów nie należy przeceniać, ale sam wygląd na pewno zyskuje. Boczne ścianki są oklejone czarną folią drewnopodobną ("black ash"), wszystkie pozostałe - też czarną, ale już bez rysunku drewna.
Projekt nie jest "przefajnowany", osobiście mi się podoba, że niewiele w nim błyszczy, ale ma też dość rysów indywidualnych, a najważniejszymi pozostaną same przetworniki - zarówno tubowy profil przed wysokotonowym, jak też specyficzne, koncentryczne przetłoczenia na membranie nisko-średniotonowego, jakich w konstrukcjach hi-fi raczej nie widujemy (są one jednak dość typowe dla głośników profesjonalnych, ale tego wątku już nie rozwiniemy z powodu braku miejsca...).