Nazwa mówi sama za siebie, chociaż jej funkcjonalność wymaga doprecyzowania. Nie jest to Atom wzbogacony o kilka dodatkowych gniazdek słuchawkowych, chociaż wygląd od frontu może nasuwać takie podejrzenie.
Wciąż jednak sprawdza się schemat kompaktowego urządzenia z fantastycznym wyświetlaczem i jeszcze bardziej niezwykłym pokrętłem wkomponowanym w górną płytę.
Naim Unity Atom HE jest w grupie testowanych tu urządzeń najlepiej wyposażony, co znajduje odbicie w cenie i wynika właśnie z jego pochodzenia od wszechstronnego, podstawowego Atoma.
Czytaj również: Jakie są i czym się charakteryzują klasy pracy wzmacniacza?
Naim Unity Atom HE - funkcje sieciowe
Wersja Headphone Edition korzysta z takiej samej platformy strumieniowej, którą spotkamy też w innych urządzeniach Naima, np. Mu-So (2 generacji). I potrafi właściwie wszystko, czego nam dzisiaj trzeba i o czym napisaliśmy już w teście Uniti Atom w AUDIO 6/2021, więc teraz omówimy to tylko w skrócie.
Sprzęt podłączamy za pomocą Wi-Fi albo LAN, nad wszystkim czuwa doskonała aplikacja mobilna, która panuje również nad funkcjami strumieniowymi, poczynając od plików z sieci lokalnej przez protokół UPnP (nawet do PCM 32 bit/384 kHz i DSD128), Spotify czy Tidal.
Uniti Atom jest jednym z pierwszych, który pracuje z systemem Tidal Connect. Jest też Google Chromecast oraz Apple AirPlay 2. Wyjdzie naprzeciw systemowi Roon, kłopot sprawi dopiero MQA – tego Naim nie obsługuje. Z pozasieciowych dodatków mamy Bluetooth z kodowaniem AAC, aptX, a nawet aptX HD.
Czytaj również: Co to znaczy zmostkować wzmacniacz?
Naim Unity Atom HE - obsługa
Obsługę możemy prowadzić z przedniej ścianki, za pomocą aplikacji mobilnej, a także klasycznego pilota, co też wyróżnia Naima. Zwykły Uniti Atom ma wyjście słuchawkowe (gniazdo 6,3 mm), wersja Headphone Edition ma aż trzy wyjścia w trzech standardach: niezbalansowanym 6,3 mm oraz zbalansowanych 4,4 mm Pentaconn i XLR (dwa pierwsze gniazda są umieszczone z przodu, ostatnie – na tylnej ściance).
Można więc podłączyć do Naima Uniti Atom HE trzy pary słuchawek jednocześnie, ale najlepsze rezultaty brzmieniowe uzyskamy podłączając tylko jedną. Ich impedancja może zaczynać się od 16 Ω i wtedy moc wyjściowa wynosi 1,5 W, co oznacza napięcie wyjściowe ok. 5 V. Impedancja wyjściowa wynosi 4,7 Ω.
Czytaj również: Jakie są podstawowe typy wzmacniaczy cyfrowych?
Naim Unity Atom HE - panel przyłączeniowy
Na tylnej ściance Naima Uniti Atom HE mamy jedno wejście analogowe (RCA), trzy cyfrowe (dwa optyczne i jedno współosiowe). Jest także USB-A dla nośników pamięci, drugie gniazdo tego typu znajduje się z przodu. Wobec możliwości sieciowych należy je traktować jako dodatek, ale może się okazać cenny, gdy wreszcie całą sieć trafi szlag.
Naim Uniti Atom HE może pracować także jako przedwzmacniacz, wyjścia niskopoziomowe czekają w standardach RCA oraz XLR. Nie ma jednak wyjść głośnikowych – "Headphone Edition" oznacza więc "słuchawki zamiast kolumn".
Czytaj również: Czy 50-watowym wzmacniaczem można uszkodzić 200-watowe kolumny?
Naim Unity Atom HE - układ elektroniczny
Miejsce końcówek mocy, które obsługiwały kolumny głośnikowe, w wersji HE zajął zupełnie inny, wyspecjalizowany słuchawkowo układ, przeniesiony z referencyjnych urządzeń Statement.
Dla niższych mocy pracuje w klasie A, wyżej przechodząc do klasy AB. W edycji HE udoskonalono też sekcję przedwzmacniacza, co widać choćby w obecności wyjść XLR.
Cały tor audio bazuje na elementach dyskretnych. Unity Atom HE ma też inny zasilacz, ponieważ nie ma potrzeby, aby stosować tutaj tak wydajny układ, jakiego potrzebuje regularny Atom. Tym niemniej zasilacz w HE jest wciąż solidny i wykorzystuje duży transformator toroidalny.
Czytaj również: Czy wejścia XLR oznaczają, że urządzenie jest zbalansowane?
Nowoczesna platforma strumieniowa budzi uznanie, pojawia się jednak jedno ale – jest nim przetwornik C/A BurrBrown PCM1791 o niewyczynowych już dzisiaj parametrach 24 bit/192 kHz.
W poprzedzającej go strefie DSP mamy elektronikę zdolną do dekodowania sygnałów 32 bit/384 kHz, więc gdzieś po drodze następuje prawdopodobnie downsampling sygnału... No chyba że Naim wymyślił sposób, aby "podkręcić" parametry nie najnowszego już przetwornika.
Naim Unity Headphone Edition - odsłuch
Naim Uniti Atom HE to najdroższa propozycja w tym teście, co jednak wynika nie tyle z zaawansowania samego wzmacniacza słuchawkowego, ile z rozbudowanych funkcji dodatkowych. Nie spodziewałem się więc zdeklasowania konkurentów przez Naima, chociaż miałem pewne oczekiwania co do jego charakteru brzmienia.
Czytaj również: Co to jest współczynnik tłumienia wzmacniacza?
Wobec tak określonej sytuacji wyjściowej rezultaty nie były już zaskakujące, a jednocześnie dźwięk Uniti Atom może być niespodzianką dla tych, którzy do tej pory nie poznali stylu brytyjskiej firmy, lecz poruszali się w kręgu specjalistów słuchawkowych. To przecież debiut Naima w tej dziedzinie.
Jestem bardziej skłonny przypominać sobie brzmienie wielu wzmacniaczy Naima, niż brać na wiarę same obietnice innych producentów, więc siadając przed Naimem zapinam pasy... czekając na zryw i szybką jazdę.
Nie jest aż tak brawurowo, jak bywało, mimo to już po kilku porównaniach nie mam wątpliwości, że Uniti Atom jest najbardziej wyrazisty, indywidualny, "obecny", wpływający na końcowe rezultaty. Znowu najważniejsza jest energetyczność, rytmiczność, zwartość.
Czytaj również: Czy do wzmacniaczy cyfrowych można podłączyć gramofon analogowy?
Jednocześnie jest to zestaw cech, czy raczej całościowa kompozycja, która różni się od innych, jakie w skrócie też można by w taki sposób opisać. Naim ma własną receptę, technologię, jakiś sposób, aby muzykę ożywić, zdynamizować, wyswobodzić i... skumulować.
Słuchając Uniti Atom, czujemy, że jesteśmy z muzyką, a nie tylko z nagraniem. Ale nie jest to muzykalność kołysząca, uspokajająca – a co najmniej pulsująca, witalna, pobudzająca.
Muzyka, która w innych wzmacniaczach brzmi "intelektualnie" albo romantycznie, tutaj zostaje wzmocniona w podstawowych emocjach, w pewnym sensie uproszczona, mniej wchodząca w szczegóły, skupiona na tym, co najważniejsze, komunikatywna i bliska.
Czytaj również: Jak dzielimy wzmacniacze ze względu na technikę wzmacniania sygnałów?
Nie jest to poważne ograniczenie rozdzielczości czy przejrzystości, raczej dodanie spoistości. Nie każde nagranie stanie się dramatyczne, ale aby poczuć tę werwę, nie trzeba wcale słuchać głośno. Tyle tylko, że Naim Uniti Atom HE wciąż do tego zachęca, zapowiadając wyjątkową swobodę.
Nie rozrusza zupełnie ospałych słuchawek, ale jakoś im pomoże. Uniti Atom HE nie będzie tak różnicował jak Sennheiser, nie rozwinie wszystkich smaczków tak precyzyjnie, ani nie pogłaszcze nas jak Ferrum Oor.
Zwykle wrażenie czystości wiąże się z wyraźnym, selektywnym detalem i przejrzystością. Tutaj jest nieco inaczej, pewne wyciszenie szczegółów daje dźwięk klarowny, uporządkowany, na bok schodzą wszelkie techniczne brudy, zostaje esencja, substancja, muzyka.
Przy tak przedstawionych możliwościach trudno ominąć kwestię wysokich tonów. Naim Uniti Atom HE wcale ich nie żałuje, są przy tym płynnie połączone ze średnicą, nie żyją własnym życiem dostawcy detali, wykańczają każdy dźwięk wyraźnym wybrzmieniem, ale nie odrywają go, nie posykują jednostajnie.
Czytaj również: Co to jest konstrukcja dual-mono, jakie są jej wady i zalety?
Blachy są nasycone, nabierają trójwymiarowości, nie są tylko płaskimi szelestami. Bas też jest mocny, a tutaj pewnym zaskoczeniem jest obserwacja, że mimo rytmicznego charakteru całego brzmienia, wcale nie jest on twardy i konturowy, co najlepiej słychać w porównaniu z HDV 820. Nie jest też przesadnie rozłożysty, raczej gęsty i sprężysty.
Cały dźwięk jest soczysty i otwarty. Konkurenci są bardziej delikatni i ostrożni, cyzelują, wygładzają (Oor), wnikają (HDV 820), nie mają jednak takiego animuszu.
Naim Uniti Atom HE jest zaangażowany bardziej w muzykę niż w rywalizację o miano obiektywnie "naj", potrafi też pomóc słabszym słuchawkom, chociaż trudno zakładać, że ktoś kupi tak kosztowny wzmacniacz słuchawkowy do słuchawek, z których nie jest zadowolony... To nigdy nie jest dobry sposób, chociaż czasami może dać "jakieś" efekty.