Front wzmacniacza Advance Acoustic MAP-101 wykonano z grubego aluminium i podzielono na segmenty - grubszy i wyższy pośrodku plus płytsze po bokach. Całość jest czarna (wyróżnik nowej serii Black Line).
Na środku umieszczono pokrętło wzmocnienia i - niespodzianka - niebieski wyświetlacz alfanumeryczny, wskazujący poziom wysterowania. Kręcąc gałką można się przekonać, że za nią znajduje się enkoder, a nie klasyczny potencjometr.
Po obydwu stronach zamontowano przyciski zmieniające wejścia oraz włącznik sieciowy (bez trybu standby) - wszystkie z niebieskimi diodami. Z prawej strony mamy też gniazdo słuchawkowe (duży jack).
Na tym historia o wszechstronności MAP-a się nie kończy - podpis "phono" pod jednym z przycisków świadczy o tym, że mamy tu także przedwzmacniacz gramofonowy. Mój sokoli wzrok wyłowił jeszcze jeden napis wraz z towarzyszącą diodą, wskazującą na uruchomienie trybu "High Bias".
W MAP-ie, podobnie jak niegdyś we wzmacniaczach Marantza, można podać na tranzystory końcowe znacznie wyższy prąd spoczynkowy i w ten sposób zmusić urządzenie do pracy w klasie A - jak podaje firma, w zakresie do 10 W. Po audiofilsku, chociaż absolutnie nieekologicznie.
Między tymi dwoma trybami przechodzimy przesuwając mały przełącznik na tylnej ściance, obok którego widać ładne gniazda RCA, dla czterech wejść liniowych i jednego gramofonowego (MM) a także dla wejścia na końcówkę mocy i wyjścia z przedwzmacniacza - spięte złoconymi zworami. Na środku znajdują się bardzo ładne, złocone, wygodne w dokręcaniu gniazda głośnikowe - takie same spotkamy w wielu drogich produktach.
Advance Acoustic MAP-101 - wnętrze
Wnętrze wzmacniacza Advance Acoustic MAP-101 kontynuuje dobrą passę. Sekcję przedwzmacniacza zaekranowano - tylko od góry, ale zawsze... Ma ona swoje własne uzwojenie w transformatorze, a jej centrum, w przenośni i dosłownie, zajmuje duży układ scalony Philipsa - 8-bitowy mikrokontroler, sprawujący pieczę nad zabezpieczeniami przed zwarciem i przegrzaniem a także nad sterowaniem wzmocnieniem.
Czytaj również: Dlaczego nie można podłączać kolumn 4-omowych do wzmacniaczy 8-omowych?
MAP-101 to rasowy wzmacniacz z bogatym arsenałem podłączeń. Przedwzmacniacz z końcówką łączą zewnętrzne zwory.
Obok umieszczono małą, scaloną drabinkę rezystorową oraz scalony przełącznik W tej części znajdziemy jeszcze jeden układ scalony - 4580 firmy JRC w preampie gramofonowym. Resztę układu zbudowano na bazie tranzystorów.
W końcówkach mocy pracują pary bipolarnych tranzystorów Toshiby (2SA1941- +2SC 5198). Elementy bierne są standardowe, co nie powinno dziwić, zważywszy na cenę urządzenia. Całość robi bardzo dobre wrażenie.
Odsłuch
Duży, pełny dźwięk Advance Acoustic MAP-101 przypomina brzmienie wielu znacznie droższych wzmacniaczy. Bez nerwowości i rozjaśnienia, dojrzałe granie MAP-101 nie wynika z wyraźnego przytłumienia górnego zakresu, lecz z mocnej podbudowy niskich częstotliwości, sporej dynamiki i swobody basu.
Pod względem barwy Advance Acoustic MAP-101 wpisuje się w styl znany z innych wzmacniaczy (a także odtwarzaczy) Advance. Konstruktorzy firmy panują więc nad sytuacją i potrafią zaszczepić wybrany klimat nawet w najtańszym projekcie.
Czytaj również: Co to znaczy zmostkować wzmacniacz?
Na głównej płytce znalazł się też zasilacz końcówki z czterema niewielkimi kondensatorami, a z boku umieszczono transformator toroidalny.
Priorytetem jest nasycenie, gęsta tkanka muzyczna, a także duża scena. Punkt ciężkości został przesunięty w kierunku wyższego basu, wysokie tony są trochę zaokrąglone, brzmienie nie jest krystalicznie przejrzyste, ale gdyby takie było... trzeba by dopisać do ceny jedno zero.
W trybie "High Current" poprawia się separacja źródeł i czytelność przestrzeni z akustyką studia nagraniowego. Pojawia się jednak problem: radiator w Advance Acoustic MAP-101 jest raczej niewielki; naklejono na nim czujnik temperatury, który po przekroczeniu pewnej wartości, przełącza automatycznie w tryb pracy w klasie AB, a po ochłodzeniu radiatora z powrotem włącza wysoki prąd podkładu (klasa A).
Z normalnymi kolumnami głośnikowymi MAP w trybie HC wytrzymywał 10, góra 15 minut "średnio głośnego" grania. Radiator jest po prostu za mały i zbyt szybko się nagrzewa.
Można się zgodzić na taki układ - ciche, cyzelowane brzmienie albo większa porcja decybeli. Choć już bez takiego wyrafinowania, to wciąż z ładną barwą.
Wojciech Pacuła