Ayon Spark II to trzeci "od dołu" wzmacniacz zintegrowany Ayona. Od tańszych - Spirita (którego testowaliśmy w "Audio" 10/08) oraz Tritona - różnią go przede wszystkim zastosowane lampy. O ile w tamtych pracują KT88 w układzie push-pull, o tyle tutaj mamy na końcu pojedynczą bańkę w układzie SET (Single-Ended Triode): sławnego "jeżyka", potężną, pośrednio żarzoną triodę 6C33C.
Otrzymamy z niej niewiele watów, jednak urządzenie i tak będzie niewiele mniejsze od 65-watowego Tritona. A to dlatego, że stopień wyjściowy SET wymaga znacznie większych transformatorów niż te, które stosuje się w układach push-pull. "Iskierka" jest mimo to podobna do innych wzmacniaczy Ayona.
Ogólny układ wygląda raczej klasycznie - z przodu mamy odsłonięte lampy, a za nimi, także na górnej ściance, transformatory. Austriacy zmodyfikowali nieco ten schemat umieszczając lampy mocy pomiędzy trafami, które zapakowali w chromowane, wielkie puszki.
Jak można się dowiedzieć z materiałów firmowych, wszystkie zalane są specjalnym materiałem tłumiącym drgania, pomagającym także odprowadzić ciepło. Chassis zmontowano z bardzo grubych aluminiowych płyt z zaokrąglonymi bokami.
Z przodu mamy dwie metalowe gałki - selektora wejść i wzmocnienia. Uwagę zwraca podświetlane na czerwono, wyfrezowane logo firmy; wszystkie napisy, zazwyczaj malowane, czasem wytłaczane, w Ayonie są frezowane i wypełniane lakierem.
Ayon Audio Spark II - przyłącza
Z tyłu widać to, co zazwyczaj (we wzmacniaczach lampowych) - zaciski głośnikowe z osobnymi odczepami dla 4 i 8 omów. Są one solidne i dobrze się je zakręca. Problem jednak polega na tym, że kanały zostały ustawione jeden nad drugim, co w przypadku podpięcia grubych kabli głośnikowych zakończonych widłami staje się dość niewygodne - łatwiej zastosować końcówki bananowe.
Czytaj również: Jakie są i czym się charakteryzują klasy pracy wzmacniacza?
Idealny porządek i bardzo sztywne mocowanie gniazd to wizytówka Ayona. Jest też kontrolka wskazująca poprawną fazę napięcia zasilającego.
Obok mamy cztery pary wejść liniowych na gniazdach RCA. Po drugiej stronie (względem gniazd głośnikowych) znajdują się punkty pomiarowe dla biasu lamp wyjściowych oraz przeznaczone do tego małe potencjometry.
Z prawej strony jest jeszcze gniazdo sieciowe IEC, a obok mechaniczny wyłącznik sieciowy. To jedyny wyłącznik, jaki mamy w Ayonie Spark II - za każdym razem trzeba sięgać do tyłu, co przy rozgrzanych lampach może być trochę ryzykowne.
Na tylnej ściance Ayona Spark II jest jeszcze jeden ciekawy element – kontrolka fazy napięcia zasilającego. Kiedy świeci (na czerwono), należy przekręcić wtyczkę w gniazdku ściennym (lub listwie) o 180 stopni.
Lampy końcowe 6C33C są znane również dlatego, że były stosowane w myśliwcach MIG w sekcji zasilającej układów radarowych. Te w Sparku pochodzą jeszcze z czasów ZSRR, z roku 1980.
Charakteryzują się dobrą liniowością, wysoką, jak na triodę, mocą oraz dużą odpornością na przesterowanie, dlatego Ayon mógł napisać w swoich materiałach, że moc chwilowa wynosi aż 35 W.
Do ich sterowania też potrzebne są mocne lampy, w związku z czym znajdziemy tutaj znakomite, niegdyś używane w ekskluzywnych urządzeniach przez amerykańskiego BAT-a, a teraz powszechnie dostępne, duże triody 6N30Pi, produkowane w Sovteku, ale w linii technologicznej przeznaczone dla firmy Electro-Harmonix.
Ayon Audio Spark II - lampy
Z tej samej firmy pochodzą lampy wejściowe - podwójne triody 12AU7EH. Układy wewnątrz urządzenia podzielono między kilka drukowanych płytek ze złoconymi ścieżkami. Najwięcej miejsca zajmują układy zasilające. Każda sekcja ma swój własny prostownik, zaś żarzenie lamp końcowych dodatkowe stabilizatory - osobny dla każdego kanału - na tranzystorach w obudowach TO-3 firmy National Semiconductor.
Do bocznych ścianek przykręcono trzy dławiki - dwa dla lamp końcowych i jeden dla wejściowych; wszystkie ładnie pomalowano oraz zaekranowano chromowanymi płytkami. Elementom indukcyjnym towarzyszy sporo kondensatorów, w tym od Nichicona, przeznaczonych dla sekcji wejściowej.
Czytaj również: Czy 50-watowym wzmacniaczem można uszkodzić 200-watowe kolumny?
Największe są triody stopnia końcowego 6C33C. Potrzebują one dużych prądów sterujących, a do tego idealnie nadają się podwójne triody 6N30Pi (mała lampa w głębi).
Sygnał, jak to we wzmacniaczu lampowym, pokonuje dość krótką drogę. Najdłużej płynie… interkonektami, prowadzącymi z selektora wejść do potencjometru (czarny Alps) i potem do płytki wejściowej. Na szczęście nie są to cienkie kabelki, ale solidna, gruba, srebrzona plecionka w izolacji teflonowej, firmy Synergistic Research.
Wspomniany selektor został umieszczony tuż przy wejściach, a jego oś przedłużono do ścianki przedniej. Elementy bierne są ładne - oporniki metalizowane, precyzyjne, a kondensatory sprzęgające to polipropyleny. Konstrukcja jest staranna, solidna, bezbłędnie wykonana.
Odsłuch
Znając lampę 6C33C z innych zastosowań wiedziałem, czego mniej więcej się spodziewać. Niezależnie od konkretnej aplikacji, marki, konstruktora itp. cechy charakterystyczne tej triody są wyraźne.
Chodzi przede wszystkim o dużą dynamikę, bardzo niski, niemal "tranzystorowy" w rozciągnięciu bas oraz aktywne i selektywne wysokie tony. W takim brzmieniu niewiele znajdziemy stereotypowego klimatu lampy, a jeśli już, to tylko w bardzo dobrej integralności i barwie. Nie jest to jednak "ciepła" lampa.
Dźwięk specjalnie ożywiono, podkręcono, na co nakłada się dobra rozdzielczość skrajów pasma. Blachy z płyty Diany Krall "The Look Of Love", najczęściej pogrubione, tutaj zabrzmiały w bardzo naturalny sposób. Była w uderzeniu dynamika, a w barwie i słodycz, i potrzebne metaliczne pobrzmienie. Podobnie trzeba skomplementować bas, wcale nie anemiczny jak też nie smołowaty.
Czytaj również: Dlaczego nie można podłączać kolumn 4-omowych do wzmacniaczy 8-omowych?
Czysto, soczyście i namacalnie. Bas, który otwierają "What Do You Want From Me" Pink Floydów z płyty "The Division Bell" musi być mocny, pełny i "mobilny", żeby stać się wystarczającą przeciwwagą dla ściany dźwięku. Ayon zagrał to niezwykle nisko, mocno i wyraziście.
To wprawdzie wzmacniacz małej mocy i pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć, jednak z kolumnami o skuteczności bliskiej 90 dB zagra już swobodnie i przekonująco - pojawia się bowiem "lampowa" moc, tj. subiektywne postrzeganie takiego dźwięku jako głośniejszego niż z tranzystora.
Góra i dół pasma są tutaj wyjątkowo dobre, ale największą wartością, jaką wzmacniacz Ayona wniesie do systemu, jest jednak coś innego - prezentacja sceny dźwiękowej. To element, który pozostaje w sferze marzeń wszystkich wzmacniaczy do 20 000 zł, jakie znam.
Nie postawiłem tej sprawy zaraz na początku, chociaż jest to często kojarzone właśnie ze wzmacniaczami lampowymi. Z mojego doświadczenia wynika jednak, że niesłusznie. To, co recenzenci, a i kupujący, opisują jako "scenę" we wzmacniaczach lampowych, jest najczęściej, niestety, artefaktem, pochodną złagodzenia brzmienia.
Zdarza się bowiem, że kiedy zaokrąglimy atak dźwięku, a do tego wycofamy część wyższej średnicy i góry, żeby było bardziej "plastycznie", to w naturalny sposób uspokajamy brzmienie i "wydobywamy" z tła niektóre instrumenty.
Zawsze jest tak, że kiedy zmniejszymy ilość informacji, to te, które zostają, są automatycznie bardziej "widoczne", uwypuklone, bo nie mają specjalnie z czym konkurować. Przy dużej liczbie detali, to znaczy przy dużej rozdzielczości i umiejętności różnicowania, sprawa się komplikuje.
Ayon Spark II jest wyjątkowo przejrzystym urządzeniem, a jego barwa nie ma nic wspólnego z ociepleniem i zaokrągleniem. Właśnie dlatego jego scena dźwiękowa jest tak fantastyczna. Ma duże rozmiary wszerz oraz – co ważniejsze - w głąb, a instrumenty otrzymują ściśle definiowane położenie.
Czytaj również: Co to znaczy trudne obciążenie? Co to jest wzmacniacz wydajny prądowo? Co to znaczy, że wzmacniacz 'nie napędzi' kolumn?
Układ Spirita II zmontowano na kilku płytkach drukowanych. Zasilacz jest szczególnie rozbudowany, z trzema dławikami.
Bardzo dobrze pokazywana jest zarówno przestrzeń wokół samych instrumentów, jak i akustyka wnętrz, w których dokonano nagrań. Pierwszy plan nie jest więc eksponowany, co wiąże się też z elementem brzmienia, który nie jest aż tak wyjątkowy, jak te opisane powyżej, i wymaga od zainteresowanych Sparkiem chwili namysłu nad tym, czego oczekują.
Chodzi o charakter średnicy. Ta w najmniejszym stopniu przypomina nam o "lampowości" wzmacniacza, nie wywoła dreszczy emocji, nie zauroczy plastycznością. Żadnych ociepleń, okrągłości, słodkości.
Nie ma też wyostrzeń ani agresywności, lecz to chyba zbyt mała pociecha dla tych, którzy chcą wydać 15 000 zł za obcowanie z takim brzmieniem lampowym, jakie poznali w rozlicznych recenzjach i w wielu innych urządzeniach.
Spark kroczy własną lampową-nielampową drogą, na której odnosi spore sukcesy brzmieniowe. To swoista alternatywna zarówno względem tranzystorów, jak też innych "klasycznych" lampowców. Na pewno dobór pozostałych elementów systemu, zwłaszcza zespołów głośnikowych, powinien być przeprowadzony bardzo starannie, ze zwróceniem szczególnej uwagi na wysoką efektywność kolumn.